Выбрать главу

A właściwie o co tu tak naprawdę chodzi?

Bierze się ten sztywny kawałek ciała i wkłada w wilgotny otwór.

Porusza się nim w otworze, aż nagromadzi się tego tyle, żeby mogło dojść do wydalenia. Zupełnie jak rozpalanie ognia przez pocieranie dwóch patyczków. I o czym tu mówić? Wtykasz odcinek A w otwór B, posuwasz nim w otworze, póki nie skończysz.

Wystarczy przyjrzeć się temu aktowi, żeby dostrzec, jaki jest śmieszny. Pośladki podskakują w górę i w dół, te wymachujące nogi, zduszone stęknięcia, ruchy to szybkie, to znów wolniejsze — czy można wyobrazić sobie coś idiotyczniejszego niż ten akt, determinujący wszystkie zachowania ludzkości?

Oczywiście, nie można. A jednak ten właśnie akt, dopełniony z Pulcheria, był dla mnie najważniejszy w świecie, a dla niej — być może — nawet ważny.

Mam teorię. Mianowicie — znaczenie seksu, dobrego seksu, jest przede wszystkim symboliczne. Fakt, że rzucasz się, wysilasz i masz z tego odrobinę przyjemności, wcale nie jest taki ważny. Tę samą przyjemność można mieć nie szukając sobie partnera, a jednak to nie całkiem to samo, prawda?

Nie, seks to znacznie więcej niż tylko swędzenie w kroczu. To sposób na uczczenie duchowego zjednoczenia, aktu absolutnego zaufania. W łóżku tak naprawdę zawieramy układ — ja mówię: „Widzisz, daję ci siebie spodziewając się od ciebie przyjemności i sam zrobię wszystko, by dać przyjemność tobie”. Nazwijmy to umową społeczną. Urokiem seksu jest umowa, a nie będąca jej skutkiem przyjemność.

Swemu partnerowi mówisz także: „Proszę, oto moje nagie ciało ze wszystkimi jego słabościami; ufam, że ich nie wyśmiejesz”. I mówisz mu jeszcze coś innego:. Akceptuję najintymniejszy możliwy kontakt z tobą ufając, że nie zarazisz mnie obrzydliwą chorobą. Jestem gotów zaryzykować, bo ty to ty”. Jeśli zaś chodzi o kobietę, to do końca XIX lub nawet początku XX wieku mówiła ona mężczyźnie: „Otwierani się przed tobą, choć nie chciane konsekwencje tego aktu mogą objawić się za dziewięć miesięcy”.

Wszystko to jest znacznie ważniejsze niż krótkotrwała ulga. I dlatego mechaniczne masturbatory jak dotąd nie wyparły seksu… i nigdy go nie wyprą. I dlatego godziny spędzone z Pulcheria Dukas tego ranka roku 1105 były dla mnie znacznie ważniejsze niż godziny spędzone z cesarzową Teodora pięćset lat wcześniej, niż to, co zdarzyło się między mną i całkiem sporą liczbą dziewcząt tysiąc lat później. W Teodorę, w Pulcherię i w owe dziewczęta wpuściłem mniej więcej tę samą objętość gęstego płynu, ale z Pulcheria było zupełnie inaczej. Z Pulcheria orgazm był wyłącznie symbolicznym przypieczętowaniem czegoś znacznie ważniejszego. Stanowiła dla mnie wcielenie piękna i wdzięku, a to, że oddała mi się tak łatwo, uczyniło ze mnie władcę potężniejszego niż Aleksy. Fakt, że wystrzeliła ze mnie sperma, i fakt, że Pulcheria wówczas zadrżała, nie znaczył nic wobec faktu, że zaufaliśmy sobie nawzajem, że w siebie uwierzyliśmy, że połączyło nas nie tylko pożądanie, lecz… tak, miłość. Oto jądro mej filozofii. Obnażyłem się przed tobą, czytelniku, jako niepoprawny romantyk. Głębia tych rozważań rodziła się ze wszystkich mych doświadczeń i oto ją masz: seks z miłością jest lepszy niż seks bez miłości. Q. e. d. Jeśli chcesz, czytelniku, udowodnię ci jeszcze kilka równie głębokich prawd: lepiej być zdrowym niż chorym, lepiej mieć kupę forsy, niż żyć w ubóstwie… i tak dalej. Dysponuję nieograniczonymi wręcz zdolnościami abstrakcyjnego myślenia.

48.

Mimo że bez problemu udało nam się udowodnić to, co chcieliśmy udowodnić, w pół godziny po przeprowadzeniu dowodu przeprowadziliśmy analogiczny dowód po raz drugi.

Redundancja to klucz do zrozumienia człowieka i świata.

Po przeprowadzeniu drugiego dowodu leżeliśmy w łóżku nieruchomo, błyszczący od potu. Nadeszła właściwa chwila, by oferować partnerce zielsko i dzielić z nią wspólnotę innego rodzaju, lecz tu oczywiście nie było to możliwe.

Muszę przyznać, że tego akurat mi brakowało.

— Czy tam, skąd pochodzisz, jest inaczej? — spytała Pulcheria. Chodzi mi o ludzi, jak się ubierają, jak rozmawiają…

— Jest zupełnie inaczej — odparłem.

— Wyczuwam w tobie ogromną obcość. Czułam ją nawet w łóżku. Nie to, żebym jakoś doskonale się na tym znała, zrozum, nie w tym rzecz. Ty i Leon to jedyni mężczyźni, jakich kiedykolwiek miałam.

— Naprawdę? — zdziwiłem się.

Oczy jej zabłysły.

— Bierzesz mnie za kobietę lekką?!

— Nie… nie, oczywiście, że nie… — niezbyt przekonywająco to wyszło. Nagle stwierdziłem, że brakuje mi słów. — W moim kraju powiedziałem z rozpaczą w sercu — dziewczyna może mieć przed ślubem wielu mężczyzn. Nikomu to nie przeszkadza. Taki zwyczaj.

— Tu jest inaczej. Tu kobiet się pilnuje. Wychodząc za mąż miałam dwanaście lat. Zabrakło mi czasu, żeby nacieszyć się życiem. — Zmarszczyła brwi, usiadła i pochyliła się nade mną. Spojrzała mi w oczy. Jej piersi podniecająco wisiały mi nad ustami. — Czy w twoim kraju kobietom rzeczywiście tyle wolno?

— Prawdę mówiąc, Pulcherio, nawet więcej.

— Przecież jesteście Bizantyńczykami, nie jakimiś barbarzyńcami z północy! Jak można pozwolić, by kobieta miała tylu mężczyzn?

— Takie mamy zwyczaje — wyjaśniłem niepewnie.

— A więc może tak naprawdę wcale nie pochodzisz z Epiru? Może urodziłeś się gdzieś znacznie dalej? Powtarzam ci raz jeszcze, wydajesz mi się bardzo dziwnym człowiekiem, Grzegorzu.

Zdobyłem się na śmiałość.

— Nie nazywaj mnie Grzegorzem. Mów mi Jud.

— Jud?

— Tak, Jud.

— Dlaczego mam nazywać cię Jud?

— To moje sekretne imię. Prawdziwe. Grzegorz to tylko imię… którego używam.

— Jud. Jud… Takiego imienia nigdy nie słyszałam. Doprawdy, jesteś z dalekiego kraju. Od razu wiedziałam!

Uśmiechnąłem się do niej uśmiechem sfinksa.

— Kocham cię — wyznałem i zacząłem ssać jej sutki, żeby zmienić temat.

— Jesteś taki dziwny — powiedziała. — Taki inny. A jednak od razu poczułam, jak coś mnie do ciebie przyciąga. Bo wiesz, od dawna chciałam być taka, właśnie zła, ale nigdy się nie ośmieliłam. Och, oczywiście miałam propozycje, dziesiątki propozycji, ale ja koś żadna z nich nie wydala mi się warta wszystkich tych kłopotów. A potem zobaczyłam ciebie i poczułam ten płomień… to pragnienie. Dlaczego? Wytłumacz mi dlaczego! Nie jesteś ani przystojniejszy, ani brzydszy od wielu mężczyzn, którym mogłam się oddać, wybrałam jednak tylko ciebie. Dlaczego?

— To przeznaczenie. Przecież mówiłem, że to przeznaczenie. Przeznaczenie połączyło nas poprzez…

„… wieki… ” — miałem na końcu języka.

— … poprzez morze — zakończyłem niezręcznie.

— Przyjdziesz do mnie jeszcze? — spytała.

— Nie raz i nie dwa.

— Znajdę jakiś sposób, żebyśmy mogli się widywać. Leon nigdy się nie dowie. Tyle czasu spędza w banku… wiesz, jest jednym z jego właścicieli… i w ogóle interesy tak go pochłaniają, że prawie wcale nie zwraca na mnie uwagi. Jestem dla niego ładniutką zabawką. Będziemy się spotykać, Jud, często spotykać, i damy sobie wiele radości i… — jej czarne oczy nagłe rozbłysły — … i może dasz mi dziecko!

Niebo się nade mną otworzyło, a z tego nieba piorun strzelił, jakby celował wprost we mnie.

— Pięć lat małżeństwa i nie mam dziecka — mówiła dalej Pulcheria. — Nie rozumiem. Może najpierw byłam za młoda — kiedy wyszłam za mąż byłam taka młoda! — ale i teraz nic. Daj mi dziecko, Jud. Leon tylko ci za to podziękuje… to znaczy, będzie szczęśliwy, będzie myślał, że to jego… w tobie jest nawet coś z Dukasów, może te oczy… więc nie będzie żadnych kłopotów. Jak myślisz, czy dziś zrobiliśmy dziecko?