– Tata wygonił mamę i Toniego. On chce być sam.
– A jeśli to tylko tak wyglądało, a było zupełnie inaczej? Czemu nie spytasz taty, co się naprawdę stało?
– Pytam go, ale on nie mówi mi prawdy!
– Nie, nie kłamie, po prostu o pewnych rzeczach jest mu bardzo trudno mówić. Dlatego musisz mu pomóc. Musisz zaopiekować się tatą.
– Zaopiekować się tatą? – powtórzyła zaskoczona. – On nikogo nie potrzebuje.
– Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz… Dziewczynka zerwała się na równe nogi.
– Nie mylę się, nie, nie, nie! I nienawidzę cię, i nienawidzę taty, i nienawidzę was wszystkich! Ale taty najbardziej! Nienawidzę go! Nienawidzę! Nienawidzę! – wykrzyczała i uciekła.
Hałas wywabił z namiotu Billy'ego, który natychmiast popędził za przyjaciółką.
– Nie biegaj w tym upale! – zawołała Joanna.
– Ja się nimi zajmę – uspokoił ją Hal, który również wyskoczył na zewnątrz. – Pojadę za nimi i odwiozę ich bezpiecznie do domu. Możesz na mnie liczyć. – Chwilę potem odpalał jeden z wozów.
Joanna weszła między namioty.
– Przerwa! – zawołała donośnie. – Wszyscy do domu na lunch!
Tak jak się tego spodziewała, polecenie zostało wykonane szybko i ochoczo, dzięki czemu została sama z Gustavem. Odszedł trochę dalej i stał w cieniu drzewa, odwrócony plecami. Joanna mogła sobie tylko wyobrażać, przez co musiał przechodzić, gdy usłyszał krzyk córki.
Podeszła i dotknęła lekko jego ramienia.
– Wszystkie dzieci tak mówią. Nie bierz sobie tego do serca.
– Wiem, że dzieci tak mówią, ale Renata cierpi. Bardzo. I powiedziała, co naprawdę myśli. – Odwrócił się, wcale nie ukrywając, że płakał. Na jego policzkach wciąż lśniły łzy. – Dziękuję za to, co zrobiłaś.
– Gustavo, zawsze chętnie ci pomogę, ale czegoś tu nie rozumiem. Czemu Renata opowiada podobne rzeczy?
– Crystal nie pożegnała się z nią, pewnie w ogóle o tym nie pomyślała, ale Renata zobaczyła przez okno, jak mama wsiada do samochodu, więc zbiegła na dół, nie chciała jej puścić. Crystal powiedziała tylko, że przyśle po nią później i zatrzasnęła drwi. Renata koniecznie próbowała wsiąść za nią, a ja ją wtedy przytrzymałem, żeby nie stała jej się krzywda, bo samochód już ruszał.
– I stąd wzięła się ta cała historia o tym, jak to zatrzymałeś Renatę siłą?
– Tak. Ona może nawet zapomniała, co się wydarzyło naprawdę. A ponieważ Crystal nigdy po nią nie przysłała, Renata próbuje sobie z tym poradzić, robiąc ze mnie potwora. – Nagle głos mu się załamał i Gustavo przestał udawać dzielnego. – Co ja mam zrobić? – wyszeptał z rozpaczą. – Pomóż mi, Joanno. Nie mam nikogo innego, do kogo mógłbym się zwrócić. Pomóż mi!
Objęła go, a on przytulił się do niej mocno.
– Zrobię wszystko, co w mojej mocy. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Tego wieczoru Joanna nie wróciła do pałacu razem ze swoją ekipą, gdyż potrzebowała samotności i spokoju, by dojść do siebie po tych wszystkich wydarzeniach. Gustavo chyba zawstydził się chwili słabości, bo potem zrobił się nerwowy i szorstki, uparł się, że odwiezie ją do domu na lunch. Nie oponowała, ale dopiero o zachodzie słońca miała trochę czasu tylko dla siebie.
Przyjechała do Montegiano gotowa stawić czoła nawrotowi dawnych uczuć, lecz nie spodziewała się ujrzeć człowieka głęboko zranionego, który budził w jej sercu najgorętsze współczucie i któremu zupełnie nie umiała się oprzeć.
Nie sądziła, by szukał jej towarzystwa po tym, co zaszło, a jednak to właśnie jego samochód zatrzymał się przy wiosce archeologów. Gustavo wysiadł z wozu z uśmiechem, więc Joanna domyśliła się, że postanowił zachowywać się, jakby nic się nie stało.
– Przywiozłem ci coś do jedzenia. Podobno nie byłaś na kolacji.
Podobno? Czyli on też nie był.
– Niepotrzebnie robiłeś sobie kłopot, mam kanapki i piwo. – Machnęła puszką.
– Ktoś, kto przez cały dzień ciężko pracuje, nie może się tak odżywiać. – Rozpakował jeszcze ciepłego kurczaka. -Proszę. Rozchorujesz się, jak nie będziesz o siebie dbała.
– Nic mi nie będzie. Mnie nigdy nic nie rusza.
– Właśnie ci, którzy tak mówią, w końcu robią sobie największą krzywdę – ostrzegł. – Powinnaś mieć trochę więcej rozsądku.
– O przepraszam! Zawsze słynęłam z rozsądku. Wiesz, co o mnie mówiono? „Nudna jak flaki z olejem, ale przynajmniej ten olej ma w głowie".
– Nudna? Ty? Nigdy się nie nudziłem w twoim towarzystwie.
– Nawet wtedy, gdy godzinami gadałam o historii?
– Tym nie sposób mnie zmęczyć. Już wtedy twoja wiedza robiła na mnie ogromne wrażenie.
– Tak naprawdę to mieliśmy wtedy flirtować – przypomniała mu z przekorą. – Tymczasem rozprawialiśmy o Juliuszu Cezarze!
– Nie tylko – zastrzegł się.
– Masz rację. Lukrecja Borgia też okazała się wdzięcznym tematem. Wiesz, odnoszę wrażenie, że nasze zaloty nie przebiegały w sposób konwencjonalny, ale zabij mnie, jeśli wiem, dlaczego.
Roześmiał się szczerze i swobodnie, a zadowolona z uzyskanego rezultatu Joanna dopiła piwo.
– Czekaj, masz wąsy z piany. – Gustavo wyjął z kieszeni czystą chusteczkę.
Joanna stała bez ruchu, gdy delikatnie osuszał jej usta.
– Dziękuję.
– Naprawdę ktoś powinien zacząć o ciebie dbać.
– Nie trzeba, niczego mi nie brak. Mam wszystko, czego potrzebuję. Tylko popatrz. – Objęła gestem teren wykopalisk, powiększający się z każdym dniem, a wtedy jej twarz przybrała dziwny wyraz, jakby Joanna widziała coś, co pozostawało ukryte przed wzrokiem innych.
– Joanno… – zaczął niepewnie Gustavo, lecz ona zeszła po stopniach na dół wykopu, padła na kolana, powiodła palcami po odkrytych tego dnia fragmentach mozaiki, potem wyprostowała się i rozejrzała z płonącymi oczyma i wyrazem takiej dumy na twarzy, że nawet nie musiała nic mówić, by wiadomo było, co chce powiedzieć.
„Oto moje królestwo".
– Joanno – odezwał się ponownie, gdy zaś nie odpowiedziała, podszedł do niej, ujął za ramiona i obrócił ku sobie.
– Hej, gdzie jesteś?
Uśmiechnęła się, lecz jakby z bardzo daleka.
– Tutaj.
– Nie wygląda na to. Czasem odnoszę wrażenie, że ty nie żyjesz w realnym świecie.
– Według ciebie tylko jeden świat jest realny? – zdumiała się. – Czy przeszłość nie jest równie rzeczywista? Sądziłam, że właśnie ty to rozumiesz, że ty też odczuwasz ten dreszcz ekscytacji, gdy wkracza się do zupełnie innego świata, rządzącego się swoimi prawami.
– Ale nie uważasz tamtego za prawdziwszy? – upewnił się z niepokojem, gdyż Joanna wydała mu się nagle odmieniona, dziwna.
– To jak podróżowanie, odkrywanie cudownych miejsc
– ciągnęła w natchnieniu, nie słuchając go. – To największa przygoda, jaka może być, czysta magia.
– Trochę mnie przerażasz.
Uniosła ku niemu twarz, a wtedy oświetliło ją ciepłe światło wiszącego nad horyzontem słońca. Gustavo, zupełnie nie myśląc o tym, co robi, zdjął Joannie kapelusz, by promienie padły również na jej włosy i zmieniły je w czyste złoto. Na ten widok zbrakło mu tchu.
Joanna zamarła i nie zdołałaby się poruszyć, choćby od tego miało zależeć jej życie, ponieważ Gustavo patrzył na nią tak, jak nigdy przedtem. Sprawiał wrażenie, jakby zapomniał o całym świecie, jakby ona jedna zaprzątała całą jego uwagę.
– Joanno… – szepnął po raz trzeci.
Oboje drgnęli, gdy rozległ się świdrujący dźwięk.
– Co to? Jęknęła.