– Dobrze, idę zarezerwować bilety – zdecydowała.
– Koniecznie powiedz mi potem, ile mam ci zwrócić za bilet – rzekł natychmiast Gustavo.
– Tylko weź miejsca w pierwszej klasie! – zawołał za nią Freddy.
– Wezmę takie miejsca, jakie będą – rzuciła przez ramię. – Jakoś sobie poradzisz.
Kiedy zostali tylko we dwóch, zmierzyli się wzrokiem. Gustavo czuł i niechęć, i pewne zakłopotanie, lecz o ile Freddy podzielał to pierwsze, to drugiego raczej nie.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Lecieli do Rzymu pierwszą klasą, mieli wylądować o dziewiętnastej.
– Uprzedziłam Billy'ego, że wracam dziś wieczorem -rzekła Joanna do siedzącego obok niej Gustava. – Oczywiście nie wspomniałam nic o jego ojcu, nie chciałam psuć niespodzianki. Nie masz pojęcia, jak się ucieszy! To jest para dzieciaków, mówię ci. Obawiam się tylko, że gdy Billy zacznie dorastać, Freddy zrobi się dla niego zbyt dziecinny, ale nasz syn pewnie będzie to starannie ukrywał, bo ma złote serce.
– Freddy to prawdziwy szczęściarz… Powiedz mi, czy Billy nigdy nie czuł żalu? Nie winił was za to rozstanie? Nie był zły?
– W taki sposób, jak Renata na ciebie? Nie miał powodu, bo tak naprawdę nikogo z nas nie stracił. Gdy jest z jednym, zawsze ma ciągły kontakt telefoniczny z drugim.
Gustavo westchnął, przypominając sobie scenę w namiocie, gdy chłopiec wymieniał SMS-y z tatą. -Wiem…
– Crystal nadal się nie odzywa?
– Przysłała pocztówkę, że jest w Paryżu i świetnie się bawi, to wszystko.
Ze współczuciem uścisnęła jego dłoń, a on odwzajemnił uścisk, lecz nie mogli sobie pozwolić na nic więcej, gdy po przeciwnej stronie przejścia siedział Freddy.
Na lotnisku Joanna przeszła pierwsza przez kontrolę paszportową, już z dala spostrzegła Carla i Billy'ego, gestem pokazała synowi, że ma spojrzeć za nią, po czym odsunęła się, odsłaniając Freddy'ego. Ułamek sekundy później powietrze rozdarły dwa przeraźliwe wrzaski.
– Tato!
– Billy!
Rzucili się sobie w objęcia, ściskali się, okręcali się dookoła jak para dzieciaków, a ludzie aż przystawali z uśmiechem, widząc tak szalony wybuch radości.
Joanna obróciła się do Gustava i poczuła, jak serce jej się kraje na widok wyrazu jego twarzy. Jemu dziecko nie zgotowało podobnego powitania.
– Renata już śpi – wyjaśnił szybko Carlo. – Laura położyła ją do łóżka, bo mała prawie nie spała wczoraj w nocy, więc…
– Oczywiście – rzekł bezbarwnym głosem Gustavo. -Laura wie, co dla niej najlepsze.
Okazało się, że nie zmieszczą się w piątkę i z bagażami do małego samochodu profesora.
– Wezmę taksówkę – zdecydował Gustavo.
– Jadę z tobą – oznajmiła natychmiast Joanna.
– Mamo, jedź z tatą i ze mną! – zawołał Billy. – Będzie fajnie, bo znowu razem!
– Jedź z nimi – szepnął Gustavo i oddalił się, nie czekając na odpowiedź.
Joanna spełniła prośbę syna, nie chcąc mu robić przykrości, lecz cała jej dusza wyrywała się do Gustava, który jako jedyny został zupełnie sam. Niestety, chwilowo w żaden sposób nie mogła mu pomóc.
W pałacu czekała ją niespodzianka, gdyż gospodyni oznajmiła, że jej nowy pokój jest już gotowy.
– Nowy pokój?
– Tak, Jego Książęca Mość dzwonił z poleceniem, by komnatę Juliusza Cezara oddać do dyspozycji pana Mantona.
Zaskoczona Joanna poczekała na przybycie Gustava i spytała go o powody tej decyzji.
– Pomyślałem, że on i Billy ucieszą się, mając pokoje obok siebie, a ty na pewno poprzesz ten pomysł. Dostałaś bardzo wygodną sypialnię, nie powinno ci tam niczego brakować.
Rzeczywiście, na widok luksusowej komnaty aż zapierało dech. Freddy nawet gwizdnął, gdy niedługo potem wpadł do Joanny.
– Fajnie tu. I tak daleko ode mnie, jak tylko się da. Nieźle to wykombinował.
– Co ty wygadujesz? Gustavo dał ci pokój przy Billym, by zrobić wam przyjemność.
– Ale dlaczego przeniósł ciebie aż tak daleko?
– Freddy, jeszcze chwila, a stracę cierpliwość – ostrzegła, na co tylko się roześmiał.
– Czyli trafiłem! Zawsze się złościsz, kiedy mam rację.
Joanna nawet nie zdążyła się nad tym wszystkim zastanowić, gdyż opadli ją pracownicy, by zdać jej relację z przebiegu prac. Przez kilka następnych dni prawie nie ruszała się z terenu wykopalisk, lecz pomimo pochłonięcia pracą tęskniła do Gustava, więc trwała w stanie dręczącego zawieszenia. Marzyła o kontynuacji tamtego wieczoru, zepsutego przez przyjazd Freddy'ego, ale cały czas jakoś nie nadarzała się odpowiednia okazja. Sama obecność eksmęża trochę krępowała Joannę, w dodatku Gustavo nie podejmował żadnych prób, by się do niej zbliżyć.
Czasem aż nie była pewna, czy aby nie wyobraziła sobie owej cudownej chwili, pełnej niewypowiedzianej słodyczy, lecz kiedy zdarzyło jej się znienacka zerknąć na Gustava, przyłapywała go na tym, jak na nią patrzył – wyraźnie myśląc o tym, co zaszło między nimi na weselu Etty i jednocześnie walcząc z tym wspomnieniem. W ogóle zachowywał się tak, jakby zupełnie zamknął się w sobie. Nie walczył już nawet o uczucie córki, sprawiał wrażenie pogodzonego z przegraną.
Na domiar złego Renata błyskawicznie zapałała sympatią do ojca Billy'ego i cała trójka stała się nierozłączna. Freddy co prawda nie posiadał takiego talentu do języków jak jego syn, lecz nadrabiał to doskonałym słuchem oraz niespożytą inwencją, wymyślając nowe słowa i wymawiając je z bezbłędną włoską intonacją. Dzieci płakały ze śmiechu. Renata coraz bardziej lubiła też Joannę.
Gustavo starannie unikał wszystkich, czasem nawet nie zjawiał się na wspólnej kolacji, lecz któregoś wieczoru ewidentnie czekał na Joannę, gdyż otworzył drzwi gabinetu, gdy po posiłku szła na górę i zaprosił gestem, by weszła do pokoju.
– Pamiętasz Marię i Pietra Falonich?
– Tak, zaprosiłeś ich kiedyś na obiad, gdy byłam tu poprzednim razem… dwanaście lat temu. Bardzo eleganccy ludzie – ujęła dyplomatycznie, gdyż, choć okazali się całkiem mili, stanowili parę największych snobów, jakich kiedykolwiek spotkała.
– Chcą wydać przyjęcie na twoją cześć.
– Naprawdę? W takim razie moje akcje musiały ostatnio znacznie podskoczyć.
– Stałaś się sławna, a Maria kolekcjonuje znakomitości, jeśli mogę się tak wyrazić, więc nie da mi spokoju, dopóki cię nie przyprowadzę.
– Rozumiem. W takim razie muszę sobie coś kupić, bo to pewnie będzie bardzo wystawne przyjęcie.
– Tak, obowiązują stroje wieczorowe.
– To kiepsko, bo ja fatalnie wyglądam we fraku… Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
– Przepraszam, to miał być żart – wyjaśniła z westchnieniem.
– Cóż, Crystal zawsze uważała mnie za nudziarza. I słusznie.
– Bzdura! Co ona może wiedzieć? – zdenerwowała się Joanna.
– Obawiam się, że poczucie humoru ostatnio rzeczywiście mi nie dopisuje.
– Nikomu by nie dopisywało w podobnej sytuacji, więc nie przejmuj się gadaniem Crystal – zażądała. – W ogóle o niej zapomnijmy! Bardzo chętnie pójdę na przyjęcie, trochę rozrywki dobrze mi zrobi.
Parę dni później pojechała na zakupy i wreszcie poszła do fryzjera. Wieczorem udała się do gabinetu Gustava, ubrana w sukienkę od jednego z najlepszych projektantów – dopasowaną małą czarną bez rękawów, z rozcięciem do pół uda i dość śmiałym dekoltem, na który mogła sobie pozwolić, gdyż od czasu urodzenia Billy'ego miała pełniejszy biust i już nie czuła się płaska jak deska. Do kompletu włożyła delikatne, srebrne sandałki, brylantowe kolczyki oraz prostą brylantową kolię.
Gustavo czekał na nią we fraku i śnieżnobiałej koszuli z muszką, wykwintny w każdym calu. Joanna z bijącym sercem oczekiwała na jego reakcję na swój wygląd, lecz oczywiście nie okazała po sobie zdenerwowania. – I co? – rzuciła lekkim tonem. – Nadaję się? Skinął głową i przez chwilę szukał odpowiednich słów, lecz w końcu skapitulował.