Выбрать главу

Czasem, gdy wybierała się po zakupy do miasteczka, przysłuchiwała się rozmowom ludzi.

– Car silniejszy od Niemca – mówili. Albo:

– Wojna skończy się na Boże Narodzenie.

Ale nie skończyła się ani na to Boże Narodzenie, ani na żadne z czterech następnych.

Przed samymi świętami Genowefa wybrała się na zakupy do Jeszkotli. Kiedy przechodziła przez most, zobaczyła idącą wzdłuż rzeki dziewczynę. Była biednie ubrana i bosa. Jej gołe stopy zagłębiały się śmiało w śnieg i zostawiały głębokie, drobne ślady. Genowefa wzdrygnęła się i przystanęła. Popatrzyła na dziewczynę z góry i znalazła dla niej w torebce kopiejkę. Dziewczyna podniosła wzrok i ich oczy spotkały się. Moneta upadła w śnieg. Dziewczyna uśmiechnęła się, ale nie było w tym uśmiechu podziękowania ani sympatii. Pokazały się duże białe zęby, błysnęły zielone oczy.

– To dla ciebie – powiedziała Genowefa.

Dziewczyna kucnęła i delikatnie palcem wyciągnęła ze śniegu monetę, a potem odwróciła się i bez słowa poszła dalej.

Jeszkotle wyglądały tak, jakby odjęto im kolory. Wszystko było czarne, białe i szare. Na rynku stały grupki mężczyzn. Rozprawiali o wojnie. Miasta zniszczone, a dobra ich mieszkańców walają się po ulicach. Ludzie uciekają przed kulami. Brat szuka brata. Nie wiadomo, kto gorszy – Rusek czy Niemiec. Niemcy trują gazem, od którego pękają oczy. Głód będzie na przednówku. Wojna to pierwsza plaga, po której nadejdą następne.

Genowefa ominęła kupy końskich odchodów, które roztapiały śnieg przed sklepem Szenberta. Na dykcie przybitej do drzwi napisane było:

DROGERIA Szenbert i Sp. utrzymuje na składzie tylko pierwszorzędnej jakości Mydło do prania Farbkę do bielizny Krochmal pszenny i ryżowy Oliwę świece zapałki Proszek owadobójczy

Zrobiło jej się nagle słabo od słów „proszek owadobójczy". Pomyślała o tym gazie, którego używają Niemcy, a od którego pękają oczy. Czy karaluchy czują to samo, kiedy posypie się je proszkiem Szenberta? Musiała wziąć kilka głębokich oddechów, żeby nie zwymiotować.

– Słucham panią – powiedziała śpiewnym głosem młoda kobieta w wysokiej ciąży. Spojrzała na brzuch Genowefy i uśmiechnęła się.

Genowefa poprosiła o naftę, zapałki, mydło i nową szczotkę ryżową. Pociągnęła palcem po ostrej szczecinie.

– Będę robiła porządki na święta. Będę myła podłogi, prała firany, wyczyszczę piec.

– My też mamy zaraz święta. Poświęcenie Świątyni. Pani z Prawieku, prawda? Z młyna? Znam panią.

– Teraz już obie się znamy. Na kiedy pani ma swój termin?

– Na luty.