Выбрать главу

Człowiek zaprzęga w swoje cierpienie czas. Cierpi z powodu przeszłości i rozciąga cierpienie w przyszłość. W ten sposób tworzy rozpacz. Lalka cierpi tylko tu i teraz.

Ludzkie myślenie jest nierozerwalnie związane z połykaniem czasu. Jest to rodzaj dławienia się. Lalka odbiera świat jako statyczne obrazy, które namalował jakiś Bóg. Dla zwierząt Bóg jest malarzem. Rozpościera przed nimi świat w postaci panoramicznych widoków. Głębia tego malunku mieści się w zapachach, dotknięciach, smakach, odgłosach, w których nie tkwi żaden sens. Zwierzętom nie jest potrzebny sens. Ludzie czasem odczuwają coś podobnego, kiedy śnią. Lecz na jawie ludzie potrzebują sensu, ponieważ są więźniami czasu. Zwierzęta śnią bezustannie i daremnie. Przebudzeniem z tego snu jest dla nich śmierć.

Lalka żyje obrazami świata. Uczestniczy w obrazach, które tworzą swoimi umysłami ludzie. Kiedy Misia mówi „pójdziemy" i widzi, że Lalka macha ogonem, myśli, że Lalka rozumie słowa, jak człowiek. A Lalka merda ogonem nie na słowo, nie na pojęcie, lecz na obraz, który pączkuje z umysłu Misi. Jest w tym obrazie oczekiwanie ruchu, krajobrazów, które się zmieniają, kołysanie trawy, wolska droga prowadząca do lasu, granie koników polnych i szum rzeki. Lalka, kiedy leży i wpatruje się w Misie, widzi obrazy, które mimowolnie tworzy człowiek. Bywają to wizje przepełnione smutkiem czy gniewem. Takie obrazy są nawet bardziej wyraziste, ponieważ tętni w nich pasja. Lalka jest wtedy bezbronna, nie ma bowiem w sobie nic takiego, co uchroniłoby ją przed pogrążaniem się w te obce, ponure światy, nie ma żadnych magicznych, ochronnych kręgów tożsamości, nie ma zaopatrzonego w potężną energię,ja". Zostaje więc przez nie podbita. To dlatego psy uznają człowieka za swojego pana. Dlatego nąjpodlejszy człowiek może się czuć przy swoim psie bohaterem.

Zdolność przeżywania emocji niczym nie różni Lalki od Misi.

Emocja zwierzęcia jest nawet bardziej czysta, nie mąci jej żadna myśl.

Lalka wie, że jest Bóg. Postrzega go bezustannie, a nie, jak ludzie, tylko w rzadkich momentach. Lalka czuje jego zapach wśród traw, bo nie oddziela jej od Boga czas. Dlatego Lalka ma w sobie taką ufność wobec świata, jakiej nie ma żaden człowiek. Podobną ufność miał w sobie Pan Jezus, kiedy wisiał na krzyżu.

Czas wnuków Popielskiego

Zaraz po zakończeniu roku szkolnego dziedzicówna Popielska, ta sama, która chodziła kiedyś po parku z wielkim psem, przywoziła do Prawieku swoje dzieci i dzieci swoich braci. Misia szykowała im trzy pokoje na górze, a jeżeli była taka potrzeba, także pokój na dole. Tak więc z końcem czerwca wymarzony pensjonat Pawła Boskiego zaczynał działać na pełnych obrotach.

Wnuki dziedzica Popielskiego były dorodne i hałaśliwe. Niczym właściwie nie przypominały swojego dziadka. I, jak to zawsze bywa w dobrych rodzinach, byli wśród nich sami chłopcy i tylko jedna dziewczynka. Zajmowała się nimi niania, co roku ta sama. Niania miała na imię Zuzanna.

Dzieciaki całe dnie przesiadywały nad rzeką w miejscu zwanym Upustem, gdzie z całej okolicy przychodzili młodzi ludzie kąpać się w Czarnej. Dziedzic Popielski postawił kiedyś na rzece stawidła i regulował nimi dopływ wody do stawów. Teraz stawy już nie istniały, ale umiejętne manipulowanie stawidłami pozwalało stworzyć latem zalew i metrowy wodospad. Dziadek Popielski pewnie nie przypuszczał, że zrobi swoim potomkom taką frajdę.

Dzieciaki wracały na obiad, który Misia często podawała w ogrodzie pod kosztelami. Po obiedzie znowu szły nad rzekę. Wieczorem Zuzanna organizowała im grę w karty, w państwa-miasta albo w cokolwiek innego, byle były cicho. Czasem Witek, niewiele od nich starszy, rozpalał im za górą ognisko.

Co roku w noc świętojańską wnuki dziedzica Popielskiego wybierały się do lasu po kwiat paproci. Ta wyprawa stała się rytuałem, a w którymś roku Zuzanna pozwoliła im pójść samym. Wnuki dziedzica skorzystały z okazji, i tak żeby nikt nie wiedział, kupiły w Jeszkot-lach flaszkę taniego wina. Wzięły ze sobą kanapki, butelki oranżady, słodycze i latarki. Siedziały na ławce przed domem i czekały, kiedy wreszcie zrobi się ciemno. Śmiały się i hałasowały, cieszyły się z ukrytej butelki.