Выбрать главу

Dobrze, choć to część najłatwiejsza. Ucho wewnętrzne dobrze dostosowało się do rotacji wokół jednej osi, ale gdy Sula zaczęła zmieniać odchylenia w pionie i w poziomie, kokpit — znajdujący się z przodu łodzi, podobnie jak w jachcie Blitshartsa — kręcił się i kiwał po nieregularnych łukach, jakby przyczepiony do ciężarka zwariowanego wahadła.

Zaczęła szturchać kontrolkę odchylenia pionu prawą ręką. Początkowo wrażenie było ledwo odczuwalne, ale zawroty głowy narastały, gdy dziób szalupy zaczął zataczać coraz obszerniejsze kręgi. W umyśle Suli rozdygotał się strach. Pomyślała, że jeśli nie wytrzyma tego długo, może nie zdążyć przeprowadzić stopniowego zwiększania odchyleń w obu kierunkach.

Zrobię wszystko jednocześnie, pomyślała. Dodała odchylenie w poziomie, manipulując obiema rękami. Wzrok skoncentrowała wyłącznie na „Zbiegu”, ignorując szaleńczo wirujące gwiazdozbiory w tle. Skomplikowane ruchy jachtu względem szalupy zaczęły zanikać, aż wreszcie „Północny Zbieg” znieruchomiał w polu widzenia Suli, dziób przestał na nią wpadać i jacht zawisł nieruchomo na tle wirujących gwiazdozbiorów.

Zawroty głowy serią przepływały przez czaszkę Suli jak nieubłagane fale powodziowe. Skafander zacisnął się delikatnie na jej rękach i nogach, wymuszając przepływ krwi z członków ciała. Pole widzenia się zawężało. Czas kończyć.

Operowała kontrolkami, pchając swój statek rufą do przodu w stronę jachtu. Żołądek chciał jej wyskoczyć przez gardło — przełknęła ślinę i strząsnęła łzy, które nagle napłynęły jej do oczu. Jeszcze parę sekund, a zaczepi się chwytakami; mogłaby wtedy ustabilizować obie łodzie.

Wtedy Sula zobaczyła rozkwitającą biel w światłach, które iluminowały widok, i nagły strach zalał jej żyły. Odpaliły silniki manewrowe — ale to silniki Blitshartsa. Dziób jachtu zaczął się kiwać. Przerażona, pchnęła obie kontrolki, chcąc umknąć, ale nastąpił potężny wstrząs, gdy tony jachtu natarły na szalupę, a potem huk i okropny trzask przebiegły po kadłubie. Odezwał się irytujący alarm. Przez kilka sekund Sula czuła w kościach przedłużające się połączenie obu statków, a potem nagle była wolna, uścisk „Zbiega” ustąpił.

Jej pole widzenia zwęziło się, prawie wszystko w nim zniknęło. Po omacku walczyła z wahadłowym ruchem statku, usiłując zwalczyć zawroty głowy. Dopiero gdy czerń zaczęła ustępować, Sula była pewna, że ustabilizowała trajektorię szalupy, i znów zobaczyła displeje świata wirtualnego.

Zatoki piekły ją od zgromadzonej w nich żółci. Sula wyłączyła alarm kolizyjny, zgasiła displeje wirtualne i znów miała widok swego kokpitu. Leżąc w fotelu akceleracyjnym, nabierała tchu, bardzo się starając nie zwymiotować. Prawdopodobnie pomogła jej w tym świadomość, że skafander nie radził sobie z tym tak dobrze jak z moczem.

W końcu nudności ustąpiły; łomotanie serca również. Otworzyła hełm, wytarła pot z twarzy i dopiero wtedy przypomniała sobie, że należało przedtem sprawdzić, czy kadłub pozostał nienaruszony.

Przejrzała displeje, włączyła diagnostykę szalupy — nie znalazła żadnych uszkodzeń. Potem sprawdziła displeje zewnętrza — na kadłubie szalupy widniała długa rysa, w miejscu gdzie zetknął się z nią jacht; niebieska farba, będąca dumą Kandinskiego, została zdrapana aż do bladej powłoki z żywicy syntetycznej.

Sula ponownie wytarła twarz. Monitory zewnętrzne ustawiła na „Północnego Zbiega”, który, koziołkując, oddalał się powoli. Trajektoria jachtu zmieniła się: kolizja i silniki manewrowe sprawiły, że jego ruch stał się bardziej złożony.

A niech to! Znów wytarła twarz, mając nadzieję, że wypadnie znośnie na wideo i że gdy wyśle następną wiadomość, Enderby nie zobaczy spanikowanej młódki o rozbieganych oczach.

Włączyła panel komunikacyjny. Podparła podbródek, by jej nie drżała szczęka, a głos brzmiał pewniej.

— Kadet Sula do Centrum Operacyjnego. Połączenie się nie udało, ponieważ podczas manewru jacht Blitshartsa odpalił silniki. Doszło do kolizji, ale kadłub nie jest naruszony i systemy statku nie zostały uszkodzone. Ocenię aktualne parametry ruchu „Północnego Zbiega” i zdecyduję, czy można podjąć ponowną próbę połączenia.

Przestała nadawać, obserwując jacht, rotujący w pustce kosmicznej. Uświadomiła sobie, że transmisja nie była włączona. Dane przesłane do Centrum pokażą, jak odpalające silniki Blitshartsa niszczą szanse spotkania. Nikt jej nie może winić za to, że nie ponowiła próby — przecież jacht koziołkował teraz jeszcze bardziej niebezpiecznie.

Misja się nie udała i to nie była wina Suli. Musi tylko dokładniej zanalizować skomplikowany ruch jachtu i stwierdzić, że druga próba byłaby zbyt ryzykowna.

A porażka to wina Blitshartsa. „Nikt nie obwini…”. Przynajmniej teraz — chyba jedyny raz w karierze wojskowej Caroline Suli — takie stwierdzenie będzie prawdziwe.

Zupełnie spokojnie mogła wycofać się z misji.

Przez długą chwilę nasłuchiwała odgłosów powietrza cyrkulującego w kokpicie. Jakoś nie widziała powodów do triumfu.

Pchnęła kontrolki i pognała szalupę za jachtem. Ustawiła się na jego osi obrotu i uważnie wpatrywała w koziołkującego „Zbiega”. Istotnie, ruch był teraz bardziej skomplikowany i bardziej niebezpieczny.

Jeśli ponowi próbę, tym razem musi to zrobić szybciej, a mózgowi dać więcej czasu na opracowanie planu, nim popadnie w zupełną dezorientację.

Co to znaczy „jeśli”? — pytała się w duchu. Przecież się do tego nie weźmie.

— Displej: przejdź w tryb wirtualny — wydała polecenie.

W mózgu Suli powiększyła się przestrzeń, a widok kokpitu stał się niewyraźny. Jacht leciał w gwiezdną pustkę.

— Displej: pokazuj tylko widok do odległości jednej sekundy świetlnej.

Zgasły gwiazdy i jaśniejsza gwiazda Vandrith. Przedtem, gdy szalupa się kręciła, szalone gwiezdne tło rozpraszało uwagę Suli i wzmagało chorobę lokomocyjną.

— Displej: zamrozić ruch. Displej: połącz wskaźnik z kontrolkami ręcznymi. Displej: ustaw wskaźnik na celu. Displej: przyłącz sztuczny horyzont jako cel wskaźnika. Displej: przywróć ruch. Displej: połącz kontrolki ręczne z silnikami manewrowymi.

Dzięki tym ustawieniom Sula, używając kontrolek pozycji, mogła manipulować wirtualnym wskaźnikiem na displeju, przyłączając sztuczny horyzont — płaską siatkę o barwie fluoryzującego oranżu — do powłoki jachtu. Horyzont kręcił się teraz wraz z jachtem, wirował wokół niej jak szalona płaszczyzna.

Za pomocą dalszych komend Sula zwęziła horyzont do paska — stał się pomarańczowym dywanem, prowadzącym prosto do miejsca na kadłubie „Północnego Zbiega”, gdzie Sula miała się podłączyć.

— Displej: odwróć punkt widzenia.

I od razu popatrzyła z oddali prosto w jacht i widziała tylko sztuczny horyzont, tańczący wokół niej. Displej nie pokazywał innych elementów, żadnych wielkich nadciągających groźnie dziobów. Sula musiała tylko zgrać ruchy szalupy ze sztucznym horyzontem, a potem iść do „Zbiega” po pomarańczowym dywanie.

I oczywiście nie dać się po drodze zabić. To była trudna część zadania.

Wtedy Sula uświadomiła sobie, że niezauważenie podjęła decyzję o ponowieniu próby. Gdyby zrezygnowała, miała doskonałe uzasadnienie — nie było żadnych przesłanek, by sądzić, że kapitan Blitsharts żyje, a ona sama mogła obawiać się wyniku akcji.