— Tak. — Martinez ujął łyżkę, gotów zacząć opowieść o akcji ratunkowej.
— Źle — powiedziała dowódca. — Szkoda, że pan to zrobił.
— Nie rozumiem, milady.
Dowódca floty spojrzała na niego gniewnie.
— Teraz wyjdą na jaw rozmaite rzeczy, które powinny pozostać prywatną tajemnicą. Które zdyskredytują tego biedaka. Powinien mu pan dać umrzeć w spokoju.
— Bez wątpienia, milady — rzekł cicho Martinez. Z dowódcą floty nie należało się spierać.
Kobieta patrzyła teraz w talerz.
— Mam nadzieję, że zupa jest dobra — wymamrotała. — Ostatnim razem przypalili cebulę.
A więc poprzedni temat został zamknięty. Lady konwokatka, siedząca z drugiej strony Martineza, prowadziła skomplikowaną dyskusję na temat ustawy o ochronie złotonośnych wodorostów na Hy-Oso. Po drugiej stronie stołu Martinez widział wyraźnie odprężonego P.J. obok Vipsanii. To lord Pierre na pewno ich tak posadził, uważając, że skoro Vipsania jest najstarsza, najbardziej jej zależy na zamążpójściu.
Martinez jadł zupę, rozmyślając o Suli i Amandzie Taen. Widział się z Amandą dwukrotnie od czasu tamtej randki i zawsze dawało mu to takie samo zadowolenie, jak za pierwszym razem, ale nie zdołał usunąć Caroline Suli ze swego umysłu.
Wkrótce ją zobaczy i z pewnością zdecyduje, co robić.
Pod koniec długiego hamowania Sula przekazała „Północnego Zbiega” holownikom, które miały go doprowadzić na kwarantannę. Podleciała szalupą do wyznaczonego miejsca dokowania i gdy zaciski się zwarły, poczuła, jak grawitacja pierścienia pcha ją do tyłu, przypiera do fotela akceleracyjnego z pełną siłą, dwukrotnie większą od tej, jaka działała podczas podróży na Zanshaa. Sula poczekała, aż rura dokująca wysunie się i hermetycznie przyssie do luku śluzy. Wtedy zdjęła hełm i z ulgą głęboko zaczerpnęła tchu. Instrukcja zalecała, by podczas dokowania małym statkiem pilot cały czas pozostawał w skafandrze próżniowym, i trzymanie zamkniętej przyłbicy wymagało sporej siły woli.
Gdy już zsunęła hełm, wyłączyła szalupę i zabrała z komputera dwie małe folie z danymi, po czym włożyła je do kopert.
Jedna folia zawierała dziennik pokładowy i znalazła się teraz w oficjalnej kopercie, która miała trafić do Biura Dokumentacji Floty; tam zostanie przejrzana i zarchiwizowana. Druga folia to informacje osobiste, rozmowy z Martinezem oraz wszystkie jego książki i przesyłki.
Prywatne dane Sula włożyła do torebki z przyborami osobistymi, którą miała ze sobą w szalupie; teraz umieściła torebkę w szczelnej kieszeni skafandra. Pchnęła drzwi w tunel śluzy, objęła dłońmi uchwyt nad głową i zwlekła się z fotela. Śluza znajdowała się teraz „na dole” i Sula, niezgrabna w skafandrze, osunęła się tam, wyłączyła światła w kabinie pilota i szczelnie zamknęła za sobą drzwi.
Nawet nie spojrzała pożegnalnie na wnętrze szalupy, szczęśliwa, że nie musi go już więcej oglądać.
Luk otworzył się z sykiem, Sula wypełzła rurą dokującą i wychynęła w gotowalni o jednolitych białych ścianach i podłodze, by lepiej było widać brud czy skażenia. Czyjeś ręce pomogły jej wstać i dopiero gdy oparła się na stopach, zobaczyła, że to ręce Martineza. Miał na sobie mundur polowy. Szeroko się uśmiechał.
Zawrót głowy odczuła uchem wewnętrznym.
— Milordzie — powiedziała.
— Witamy wśród ludzi, kadecie. — Poprowadził ją dwa kroki do przodu. Przystąpili do niej trzej sprzętowcy w sterylnych jednorazowych fartuchach i furażerkach i obojętnie zaczęli zdejmować z niej skafander. Martinez odebrał służbową kopertę z dziennikiem pokładowym.
— To log? W takim razie zabieram.
— Powinnam ją dostarczyć osobiście.
— Wystawię pokwitowanie — rzekł Martinez. — Ma być dostarczona do Biura Prokuratury, a nie do Dokumentacji Floty.
— Aha.
— Na jacht już ruszyli prawnicy z papierami. I tak nic im to nie pomoże. Flota ma najlepszych prawników i jestem pewien, że już zapadła decyzja, który z wyższych oficerów dostanie nową zabawkę.
Sprawne ręce otworzyły wszystkie kieszenie skafandra próżniowego, wyjęły przedmioty osobiste, narzędzia i niewielką butelkę powietrza. Zapas powietrza i recykler zostały odłączone od siedzenia, wentyle zablokowane, górna część skafandra oddzielona od dolnej. Sprzętowcy unieśli ramiona Suli i zdjęli górną połowę skafandra.
Sula zorientowała się, że niezbyt przyjemnie pachnie. Opuściła ręce, gdy sprzętowcy zaczęli z niej zsuwać dolną część skafandra. Spojrzała na Martineza.
— Mógłbyś się odwrócić?
Odwrócił się, a sprzętowcy zdjęli z Suli skafander wraz z wkładką sanitarną. Martinez opuścił wzrok, wyjął ze swego pasa poduszeczkę danych i coś na niej napisał. Jeden ze sprzętowców wyciągnął przed siebie parę sterylnych kalesonów i Sula w nie weszła. Martinez nacisnął guzik i poduszeczka wypluła folię, którą Martinez podał Suli, wyciągając rękę do tyłu nad barkiem.
— Twoje pokwitowanie.
— Dziękuję. — Wzięła folię. — Możesz się już odwrócić. Odwrócił się. Patrzył z wyrazem uprzejmego zainteresowania, jakby nie widział, że ma przed sobą nieumytą kobietę, o obwisłych mięśniach, tłustych włosach, ziemistej cerze, w przepoconym podkoszulku nie zmienianym od wielu dni. Sula musiała przyznać, że Martinez jest bardzo opanowany.
— Załatwiłem ci pokój w kwaterach kadetów przy sztabie — powiedział.
Oferta zrobiła na niej wrażenie.
— Nie muszę mieszkać w pierścieniu? Dziękuję.
— Wykorzystuję swoje przywileje, póki jeszcze pracuję w sztabie. Będziesz mogła wziąć prysznic i coś przegryźć, a potem mamy wizytę u mojego krawca.
— U krawca?
— Lord dowódca Enderby zamierza jutro uroczyście wręczyć ci odznaczenie. Nie możesz wystąpić w tym, co teraz masz na sobie.
— Racja. — Odznaczenie? — pomyślała.
— Mam w dokumentacji twój wzrost, wagę i inne dane. Krawiec uszył według tego mundur, ale potrzebna jest jeszcze ostatnia przymiarka.
Sprzętowcy uklękli i włożyli jej kapcie na nogi, mocując wokół kostek elastyczne zapinki. Skafander wyniesiono — miał być sprawdzony, wyremontowany, wysterylizowany i złożony w magazynie.
Nagle przyszła jej do głowy wątpliwość:
— Nie muszę chyba występować w mundurze paradnym?
— W długiej sukni, nie w mundurze.
— Całe szczęście. Po tylu dniach w fotelu mam opuchnięte stopy i nie chciałabym teraz mierzyć nowych butów. A jakie to odznaczenie? — spytała.
— Medal Zasługi Drugiej Klasy. Zostaniesz odznaczona z dziewięcioma innymi osobami. Potem przewidziano przyjęcie i wywiady z dziennikarzami. — Spojrzał na nią znacząco. — Z prasy żeglarskiej. Odpowiadaj na pytania wyczerpująco i swobodnie, ale gdybyś zechciała zwrócić uwagę na rolę mojego błyskotliwego planu, byłoby to dość sprawiedliwe.
Sula spojrzała na niego. Ostatnie zdanie powiedział tonem żartobliwym, ale może z większym naciskiem, niż to było konieczne.
— Chciałabym teraz wziąć prysznic — powiedziała. Wiedziała, że kabiny prysznicowe znajdują się przy sterylnych gotowalniach, a jej ciało domagało się mydła i gorącej wody.
— Jasne. Tędy proszę.
Poprowadził ją do przebieralni i uprzejmie przytrzymał dla niej drzwi.
— Zajmie mi to trochę czasu — powiedziała.
— Nie musisz się śpieszyć. — Uśmiechnął się. — Nawiasem mówiąc, załatwiłem ci urlop, zaczyna się za dwa dni i potrwa do śmierci Antycypacji Zwycięstwa, a potem i tak wszystkie urlopy zostaną skasowane.