Выбрать главу

— Ale jeśli uszczupli ekipy stacji, nie będzie miała dokerów do przeróbek przejętych jednostek.

— Może przywieźć robotników z planety. Większość mieszkańców Magarii to Naksydzi i musimy zakładać, że sympatyzują z wrogim Komitetem.

— Zapomniał pan, że ma pan eskadrę pancerników. Jarlath zamknął znużone oczy.

— Nie zapomniałem.

— Ma pan sześć okrętów klasy Praxis, a wróg tylko jeden. — W głosie Torka pobrzmiewał metaliczny, triumfalny ton. — Każdy pancernik jest równy eskadrze!

Więc wyślijmy same pancerniki i odnieśmy wspaniałe zwycięstwo, pomyślał ironicznie Jarlath, ale stłumił swój gniew. Zmęczonymi mięśniami rozwarł z wysiłkiem powieki.

— Celny pocisk z antymaterii zniszczy pancernik równie łatwo jak fregatę — odparł.

— Jesteś zbyt ostrożny, lordzie dowódco.

Jarlath pozwolił, by dwukrotne przeciążenie odciągnęło mu wargi z kłów. Dosyć tego dobrego!

— Jeśli lordowie z Zarządu dadzą mi bezpośredni rozkaz ataku, pisemny rozkaz, oczywiście usłucham — oświadczył.

Członkowie Zarządu zamilkli na długą chwilę. Potem przemówił lord Chen.

— Proszę, niech pan zrozumie, że Konwokacja bardzo się niepokoi. Upadek Magarii skutecznie odciął nas od jednej trzeciej imperium. Wielu z nas ma przyjaciół, klientów i interesy w obszarze kontrolowanym przez buntowników.

Sam lord Chen wydawał się bardzo zaniepokojony. Jarlath pamiętał, że spółka okrętowa lorda Chen prawdopodobnie miała wiele statków i ładunków w kosmosie kontrolowanym przez wroga.

— Też mam przyjaciół po drugiej stronie Magarii — oznajmił. — Zmarnowanie Floty Macierzystej w niczym im nie pomoże.

Kiedy zebranie się skończyło, Jarlath zastanawiał się, czy może to on się myli, a inni mają rację. Jedno wielkie uderzenie po Magarii mogło równie dobrze zakończyć bunt. Może Naksydzi nie są gotowi? Jarlath naprawdę chciał przeprowadzić ten atak, ale ocena sił nakazywała ostrożność. Osiem dni później silniki grzały, przyśpieszenie rosło, gdy Jarlath obracał statki dookoła Vandrith, by zawrócić ku Zanshaa. Leciał z szybkością jednej czternastej szybkości światła i w dalszym ciągu miał przyśpieszać i wykonywać manewry procowe, aż osiągnie przynajmniej 0,5 c, co wystarczy, by uniknąć natychmiastowego zniszczenia przez jakiś statek Fanaghee, wlatujący tu z Magarii z prędkością osiemdziesięciu procent szybkości światła.

Wtedy właśnie nadeszła wiadomość z „Korony” od porucznika Martineza. Po ucieczce z Magarii do układu Paswal Martinez w końcu zdołał wysłać raport przez przekaźnik wormholowy, którego Fanaghee nie kontrolowała.

Konwokacja odpowiedziała na te wiadomości ekstatyczną radością. Przegłosowano przyznanie Podziękowań Konwokacji dla Martineza i całej „Korony”. Każdy członek załogi zostanie odznaczony, a sam Martinez otrzyma Złoty Glob, najwyższe wojskowe odznaczenie imperium, nadawane wyłącznie przez Konwokację; nie wręczano go od ośmiuset lat. Martinezowi i jego potomkom przyznano prawo składania swych prochów w Wiecznym Leżu, obok Wielkich Panów. Pomnik „Korony” zostanie wzniesiony gdzieś w Górnym Mieście — dokładnej lokalizacji jeszcze nie ustalono.

Konwokacja ponownie rozpatrzyła sprawę akcji ratowania kapitana Blitshartsa i uznała, że udział Martineza jest wart Medalu Zasługi Pierwszej Klasy. Ponieważ przyznanie medalu nie leżało w ich kompetencjach, zarekomendowali to Zarządowi Floty.

Konwokacja przekazała również Zarządowi Floty zalecenie, by lorda Garetha Martineza natychmiast awansowano i dano mu dowództwo, odpowiadające jego nowej randze.

— W takim razie możemy go zatwierdzić w „Koronie” — powiedział lord Chen. — Jest tam przecież wakat.

— Ale czy słyszeliście, jak on mówi? — sprzeciwił się lord dowódca Pezzini, drugi z dwójki Terran w Zarządzie. — To mowa zupełnie nieodpowiednia dla osoby na tym stanowisku. Podobnego akcentu nie powinno się słyszeć poza maszynownią.

— Jakkolwiek by mówił, jest parem — oznajmił lord dowódca Tork — a wszyscy parowie są równi względem Praxis.

Pezzini się nadął, ale nauczył się nie dyskutować z Torkiem na temat Praxis. Poglądy Torka na temat Praxis były — jak samo Praxis — solidne, niezmienne i nieustępliwe, podobnie jak poglądy Torka na każdy inny temat.

— Ponadto — wtrącił lord Chen — widzę z akt, że jego ostatni zwierzchnik, lord Enderby, zarekomendował go w swym ostatecznym testamencie do awansu. Jak rozumiem, zwyczajem Zarządu jest, w miarę możności, uwzględnianie takich rekomendacji.

— Gdybyśmy go nie awansowali — odezwał się ktoś inny — powstałaby niezręczna sytuacja. Nikt by go nie zatrudnił. Jakiż kapitan chciałby porucznika odznaczonego Złotym Globem?

— Przegłosujmy wytyczne Konwokacji i lorda dowódcy Enderby’ego — powiedział Tork. — Stawiam wniosek, by porucznik lord Martinez został promowany do rangi kapitana porucznika, awans wchodzi w życie od dnia wybuchu buntu.

Nie było głosów sprzeciwu, choć Pezzini unosił brwi.

— Żaden z jego przodków nigdy nie awansował we flocie aż tak wysoko. Ustanawiamy tutaj precedens.

Tork uniósł rękę, posyłając komisji słaby zapach swego nieprzerwanie gnijącego ciała. Chen w zamyśleniu sięgnął dłonią do brody i ukradkiem wciągnął zapach wody kolońskiej, którą wcześniej polał sobie nadgarstek.

— Mamy więc głosować, czy kapitan porucznik Martinez otrzyma „Koronę”? — spytał Tork. — Czy też jeszcze będziemy nad tym dyskutować?

— Dajmy mu statek, jeśli musimy — zgodził się Pezzini. — Ale czy możemy przydzielić mu posterunek z dala od stolicy? Nie chcę znowu słyszeć tego głosu, jeśli można by tego uniknąć.

Inni zignorowali jego komentarz i głosowali „za”.

Zarząd szybko załatwił pozostałe sprawy. Lord Chen starał się głosować tak jak członkowie komisji o najdłuższym stażu, choć zaczynało kiełkować w nim podejrzenie, że oni również niezupełnie rozumieją, co robią.

Lord Chen miał ku temu podwójne przesłanki, ponieważ, odmiennie od większości oficerów floty w Zarządzie, zasiadał również w Konwokacji. Od dnia buntu Konwokacja obradowała niemal bez przerwy, co godzina uchwalała znaczące ustawy. Legionowi Prawomyślności i lokalnym siłom policji przyznano olbrzymie uprawnienia w zakresie aresztowań i przesłuchań. Służbę Antymaterii i Służbę Eksploracji zmilitaryzowano i podporządkowano flocie, która z zadowoleniem przyjęła to zwiększenie własnego znaczenia, ale jak dotychczas nie zdecydowała, co robić z nowymi departamentami rządowymi. Olbrzymie sumy przeznaczono na kontrakty wojskowe, nie tylko na zapasy i utrzymanie statków, ale również na budowę nowych, zastępujących statki już utracone, oraz pokrycie nieuniknionych strat bitewnych. Konstrukcja tylu statków wymagała poszerzenia i remontu starych stoczni, a także zbudowania nowych oraz stworzenia dodatkowych centrów szkolenia załóg. Ponadto potrzebne były zakłady remontowe statków i pracownicy do tych zakładów. Co więcej, pracę wykonywaną uprzednio przez Naksydów, teraz musiał wykonać ktoś inny. Zapowiadał się szeroki nabór robotników.

Flota ledwo sobie radziła z tym ogromnym zadaniem. Wielkie sumy pieniędzy dokądś szły, a lord Chen był pewien jedynie tego, że żadna część tych funduszy do niego nie trafia. Posiadał stocznie, doskonale potrafiące budować okręty wojenne, ale wszystkie znajdowały się w części imperium kontrolowanej — jak zakładano — przez Naksydów. Świat, który lord Chen reprezentował w Konwokacji, był teraz rządzony przez buntowników, tak jak większość jego klientów i majątku.