Выбрать главу

Nie wiesz przypadkiem, czy rzeczywiście udało nam się znaleźć tutaj bez ich wiedzy? To znaczy, nie wiedzeli o nas nic aż do momentu, gdy pojawiliśmy się tutaj?

Jestem tego pewien, odparł Szeptacz.

Na pewno odkryli nas, gdy tylko znaleźliśmy się na planecie, zauważyła Jill. Założę się, że mają mnóstwo czujników nastawionych na wykrywanie wszelkich form życia. Chociaż wtedy czerw pierwszy musiałby się nami zainteresować.

To mnie właśnie najbardziej martwi, odparł Tenny-son. Nie mam wątpliwości, że zrobili nam zdjęcia, czy jak to tam sobie nazywają. Mają dane dotyczące każdego z nas, może nawet Szeptacza. Możliwe, że dokonali już rekonstrukcji nowej Jill, Jasona i ludzi ze świata równań.

Może nie powinniśmy o tym głośno mówić, przestraszyła się Jill. Może nas podsłuchują.

Raczej nie, odparł Szeptacz.

Ale przecież są tutaj Pyłkówce. Mogą nas słuchać.

Jest ich tu zaledwie paru, wyjaśnił Szeptacz. Czasami nawet ani jednego. Moi ludzie nie są częścią Centrum. Pojawiają się i znikają. Od czasu do czasu sprawdzają po prostu, co nowego odkryto w Centrum i czy jest to dla nich interesujące. A co do rekonstrukcji któregoś z nas, to wątpię, czy mogą to zrobić. Jesteśmy, jakby nie było, czymś więcej niż masą molekuł i atomów.

Poczekaj, chcesz przez to powiedzieć, że Pyłkowce korzystają z tego miejsca tylko jako ze źródła informacji?

Tak, tak by to można ująć. Nie współpracują w każdym razie z mieszkańcami, jeśli o to ci chodzi.

Za bardzo wierzyłem temu Deckerowi, pluł sobie w brodę Tennyson. Tak bardzo się ucieszyłem na jego widok. To tak jak spotkanie dawno nie widzianego, starego przyjaciela w jakimś zupełnie niebywałym miejscu. Zaślepiła mnie pamięć o pierwszym Deckerze. Byłem zbyt szczery. Za dużo mu powiedziałem. Kiedy zorientowałem się, że coś jest nie tak, było już za późno, żeby cofnąć słowa. Nowy Decker jest zupełnie inny. Bardziej spokojny, nie tak jak stary. Drugi Decker skłamał kilka razy, jestem tego pewien. Na przykład o tym, że nigdy wcześniej nie słyszał o Mary. Kłamał też, że jego dane leżały niewykorzystane przez sto lat, zanim został zrekonstruowany. Daję głowę, że Bąble natychmiast dokonały rekonstrukcji, żeby się dowiedzieć, co za dziwna istota spadła im prosto z nieba.

Łatwo zrozumieć zmiany, jakie w nim zaszły, tłumaczyła Jill. Przez sto lat, a prawdopodobnie nawet przez dwieście narażony był na wpływ istot z tego świata. Zaczął się z nimi identyfikować. Patrzy na wszystko z ich punktu widzenia i bezkrytycznie przyjmuje ich filozofię, jeśli w ogóle mają jakąś filozofię, a nie wątpię, że tak. Wydaje mu się, że znalazł wreszcie miejsce dla siebie. Jest częścią, jak oni to nazywają, triady? Razem z Bąblem, którego nazywa Dymkiem. No i ze Stogiem Siana. Drugi Decker nie jest już tym samym człowiekiem. Zmienił się. Pewnie musiał się zmienić, żeby przetrwać. Nie można go o to winić. Zrobił, co musiał zrobić. Ale teraz jest już kimś innym, nie tym znanym nam Deckerem, którego mi opisywałeś, Jasonie. Twój Decker nigdy nie zgadzał się na ustępstwa, nawet nie próbował zmieniać swoich zwyczajów po przybyciu na Koniec Wszechświata. Nic go nie obchodziło. Żył na swój własny sposób, tak jak mu się podobało, nie zwracając uwagi na to, co robią inni.

Tworzą triady? — spytał Szeptacz. To znaczy są we trójkę, prawda?

Tak.

Jest ich więcej niż troje, zauważył Szeptacz. Jest ich czworo.

Czworo?

Jest jeszcze Pluskacz.

Pluskacz? Chodzi ci o to coś, co przez cały czas skakało?

Właśnie. On również jest częścią ich grupy.

Niech cię szlag, zaklął Tennyson. Skąd ty wiesz takie rzeczy?

Wiem. Nie mam pojęcia skąd. Tak czy inaczej, Bąbel i Pluskacz są ze sobą bardzo blisko związani.

Poczekajcie, spróbujmy to podsumować, zaproponował Tennyson. Znaleźliśmy się tutaj i stwierdziliśmy, że nie jest to Niebo. Powinniśmy wracać na Watykan, żeby oznajmić im nasze odkrycie. Ale jak udowodnimy, że to nie jest Niebo? Przecież nie uwierzą nam na słowo. A nie mamy zbyt dużo czasu na szukanie dowodów.

Właściwie powinniśmy już się stąd wynosić, dorzuciła Jill. Szeptaczu, czy możesz nas zabrać z powrotem?

Mogę.

A co z ludźmi ze świata równań?

Nie musicie się o nich martwić. Bez problemu znajdą drogę powrotną. Jeśli oczywiście będą chcieli wracać.

Myślisz, że mogą nie chcieć? A tak, rozumiem, o co ci chodzi. Odstawiono ich do domu spokojnej starości, a teraz się stamtąd wydostali…

Więc musimy troszczyć się tylko o siebie, stwierdził rzeczowo Tennyson. Martwi mnie tylko to, że nie wiem, ile czasu zajmie nam znalezienie odpowiedniego dowodu i w jakie tarapaty przy tym wpadniemy. Kiedy Bąble zrekonstruują nową Jill i nowego mnie, będą mogły się nas pozbyć. Wykorzystają nasze duplikaty starając się przedostać do Watykanu.

Właściwie dlaczego jesteśmy takimi pesymistami? — spytała Jill. Oskarżamy Bąble o najgorsze, a nie wiemy, czy jest w tym choć odrobina prawdy. Przecież Centrum i Watykan prowadzą taką samą działalność. Może będą chcieli nawiązać współpracę. Może będą chcieli połączyć się z Watykanem…

I tego właśnie Watykan chciałby najmniej.

Nic na to nie poradzę, westchnęła Jill, ale chyba masz rację. Chyba rzeczywiście nie obejdzie się tu bez konfliktu. Ale nie możemy być tego pewni.

Przede wszystkim zauważ, że Decker wykazał zbyt duże zainteresowanie Słuchaczami, przypomniał jej Tennyson. Zadawał tyle pytań. Wiedząc, że Watykan jest daleko poza ich zasięgiem, z chęcią położyliby łapska na Słuchaczach.

Ale przecież wiedzieli już o Watykanie od dawna.

Pamiętasz notatkę Theodosiusa? Wyprawa Bąbli odwiedziła już kiedyś Koniec Wszechświata.

Tak, pamiętam. Właśnie się nad tym zastanawiam. Zwróć uwagę na to, co Decker powiedział o piętrzących się, nie wykorzystanych informacjach. Tamta wyprawa zapewne trwała wieki i odwiedziła wiele planet. Wrócili uginając się pod stosami informacji. Dlatego musieli wybierać, co było najbardziej interesujące. Przejrzeli tylko to, co wydało im się najważniejsze. Może informacje na temat Watykanu nadal tkwią gdzieś w ich archiwach. Na pierwszy rzut oka Watykan nie wygląda efektownie. Może nie wywarł na nich większego wrażenia. Może Bąble nie spotkały nigdy wcześniej robotów i nie znają zupełnie ich możliwości. Z tego, co mi wiadomo, roboty stworzone przez ludzi, są jedynymi w galaktyce. Bąblom roboty mogą wydawać się tylko złomem, kupą metalowych części, maszynami. Dlatego pozostali na Watykanie tylko przez parę minut. Pamiętasz, co było napisane w tej notatce? Istota, którą zobaczył Theodosius, spoglądała na niego z wielką pogardą.