5. Można przypuszczać, że wzmożona emisja neutrina przez Tolimana B dokonuje się we wszystkich kierunkach, a nie wąskim snopem. Może więc ona docierać nie tylko do Układu Proximy. Nie należy wykluczyć, że „pyłowcy” są formą życia lub penetracji technicznej rozpowszechnioną w naszej Galaktyce. Można podejrzewać, iż operują również w Układzie Słonecznym i powinny być podjęte badania w tym zakresie.
6. Nie jest zadaniem zespołu udzielać rad i pouczeń kierownictwu ekspedycji, jednak wydaje się wskazane wznowienie dyskusji dotyczącej moralnych i prawnych aspektów działalności ludzi podejmowanej na planetach Alfa Centauri. Niejasny status „pyłowców” powinien skłonić do rewizji sformułowań instrukcji nr 4, która chyba nie najlepiej odpowiada sytuacji w tym układzie. Po przybyciu do Układu Tolimana nie wolno powtórzyć popełnionych błędów.
Wbrew oczekiwaniom Zoe ten ostatni punkt nie spotkał się ze sprzeciwem ani Andrzeja, ani Zoi i Szu. Pytania dotyczyły tylko niektórych hipotez Nyma, uznanych za zbyt śmiałe.
Przerwa obiadowa nie była długa. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali sprawozdania Szu. Wiadomo było, że przygotowywał się do niego bardzo starannie. Chodziły słuchy, iż w referacie tym po raz pierwszy sformułuje podstawowe wnioski dotyczące cywilizacji urpiańskiej i jej losów.
Teraz przy pulpicie projekcyjnym zasiadła Ast. Już trzeci rok pracowała z archeologiem i obecnie miała jednocześnie z referatem Szu pokazywać na ekranie fragmenty materiałów noszących nie dla wszystkich jeszcze w tej chwili zrozumiałą nazwę „Księgi wyjścia”.
Gdy wszyscy uczeni zebrali się znów w sali konferencyjnej, Szu stanął pod ekranem i uniósł dłoń dając znak, że chce mówić.
— Kora powiedziała tu przed dwiema godzinami, że Urpianie są nam bardzo bliscy — rozpoczął, raz po raz błyskając skośnymi oczami. — Jako główny argument przytoczyła inteligencję oraz zbieżność funkcji wielu organów. Spróbuję spojrzeć na ten sam problem jeszcze od jednej strony: Urpianie, ich dzieła, ich cywilizacja i kultura, cała historia ich rozwoju społecznego — są nam tak bardzo bliskie, tak bardzo w ogólnym zarysie podobne do cywilizacji i historii rozwoju społeczności ludzkich dlatego, że również warunki bio-genezy i powstania psychozoów były w naszych układach zbliżone, a prawa rozwoju materii aż po wysoko zorganizowane socjocenozy są podobne dla całego wszechświata. Oczywiście nonsensem byłoby doszukiwanie się identycznego przebiegu procesów rozwoju środków produkcji i przemian stosunków wytwórczych, jak również naiwnością byłoby sądzić, że rozwój ekonomiczny na Ziemi i Urpie dokonywał się w identycznych warunkach. Niewątpliwie jednak zwierzęce instynkty zdobywania pożywienia, utrzymania gatunku czy też stadnego współdziałania w warunkach rozwiniętej technicznie i intelektualnie społeczności ulegały podobnej transformacji jak u ludzi. Tak samo przemiany w psychice Urpian, zmiana ich stosunku do świata żywego, ich dążeń i celów działania nie przebiegały automatycznie wraz z rozwojem techniki i zmianą warunków życia. Co prawda gwałtowne wstrząsy społeczne i śmiertelne zagrożenie ekologiczne bardzo przyspieszyły zmiany w strukturze społeczeństw urpiańskich, które przez analogię można by nazwać systemowo-ustrojowymi, ale mamy podstawy podejrzewać, że pragnienie gromadzenia i obrony zagarniętych dóbr, uwiecznienia zdobytej Władzy, narzucania własnej woli współplemieńcom i kształtowania obrazu świata na swą modłę utrzymywało się bardzo długo, gdyż może być zastąpione tylko równie skutecznymi czynnikami pobudzania aktywności jednostkowej i zbiorowej. Nie znaczy to, że dowiadując się coraz więcej o historii Urpian, coraz mniej jest kwestii wątpliwych, spornych czy wręcz zaskakujących. Zwłaszcza okres poprzedzający bezpośrednio wyludnienie się miast podziemnych zdają się cechować jakieś zupełnie dla nas niezrozumiałe przemiany w sposobie życia i organizacji społeczeństwa urpiańskiego. Nie jestem jeszcze w stanie określić bliżej, na czym w istocie te zmiany polegają, a zwłaszcza, jaka może być ich treść społeczna. Nie będę więc rozwijał szerzej tego tematu, ograniczając się tylko do stwierdzenia, że prawdopodobnie chodzi tu o dalszy postęp, raczej w sferze intelektualnej niż materialnej, który zdaniem Jaro jest konsekwencją opanowania jakiejś nowej techniki informatycznej. Proszę więc traktować to, co powiedziałem, wyłącznie jako przypomnienie, że w istocie jeszcze bardzo mało wiemy o Urpianach. Nie chciałbym bowiem, aby po moim sprawozdaniu ktoś odniósł fałszywe wrażenie, że wszystko, co najważniejsze, zostało wyjaśnione i niewiele brakuje, abyśmy historię cywilizacji urpiańskiej znali tak dobrze jak, powiedzmy, Sumeru.
Ekran ożył. Pojawiły się obrazy ciasnych pomieszczeń, pokryte bogatą ornamentacją roślinną ściany, potem przedmioty odnalezione w ruinach miasta nad brzegiem Morza Centralnego.
Szu rozpoczął omawianie ważniejszych znalezisk. Mimo że systematyczne badania archeologiczne miast podziemnych prowadzone były niespełna półtora roku, dysponowano już bogatymi materiałami dotyczącymi przemian spo-łeczno-cywilizacyjnych. Co prawda nie udało się rozszyfrować żadnego z pism Urpian, jednak w pracach zmierzających do odtworzenia dziejów tej planety w ostatnich kilku tysiącleciach niezwykle pomocne były bogate formy działalności artystycznej.
Odkryto ogółem 59 miast podziemnych, z których zwiedzono pobieżnie 11, zbadano zaś dokładnie tylko 3.
Szczególnie dużo uwagi poświęcił Szu rozwojowi techniki i odkryciom dokonanym przez Jaro i Zinę.
— Zadziwia nas mistrzostwo Urpian w budownictwie podziemnym — mówił archeolog. — Nie zapominajmy jednak, że powstawało ono w ciągłej walce o utrzymanie się przy życiu, w warunkach nieustannego pogarszania się klimatu. Są dane świadczące o tym, iż Urpianie jeszcze w epoce odpowiadającej okresowi starożytnemu ludzkości potrafili na ogromnych obszarach tworzyć sztuczne warunki dla utrzymania roślinności. Służyła temu celowi gęsta sieć kanałów zasilanych wodą z gejzerów. Wymagało to przeniesienia się na obszary wulkaniczne, co z kolei zwiększało niebezpieczeństwo trzęsień ziemi, wylewów lawy itp. Można przypuszczać, że już z tego czasu pochodzą pierwsze próby budownictwa asejsmicznego, które później osiągnęło tak gigantyczne rozmiary, jak zbiorniki ochronne wokół miast podziemnych. Wszystkie wspaniałe osiągnięcia tamtego zamierzchłego okresu, przy ówczesnym niskim poziomie techniki, okupywane były śmiercią milionów istot, których pozycja społeczna była zbliżona do pozycji niewolników.
Rozwój techniki postępował nieustannie naprzód — ciągnął dalej Szu. — Zmieniały się stosunki społeczne. Mniej więcej 3000 lat temu, co odpowiada budowie płyty bazaltowej w pobliżu Ciemnej Plamy, społeczeństwo urpiańskie osiąga mniej więcej poziom rozkwitu społeczeństwa ludzkiego z początku XX wieku. Wkrótce rozpoczyna się okres wzmożonych wojen, dziesiątkujący ludność planety. Proces rozpadu dotychczasowych struktur społecznych przyśpiesza opanowanie sposobów wyzwalania energii jądrowej, automatyzacji i możliwości podróży kosmicznych. Właśnie astronautyka otwiera w historii Urpian zupełnie nowy rozdział. Ładownie na innych planetach, a przede wszystkim na Temie poszerza ogromnie obszar ich ekspansji. I tu chciałbym poświęcić nieco uwagi Temidom, ich społeczności i kulturze.
Choć zaliczenie Temidów do psychozoów nie budzi zastrzeżeń, archeolog nie znający ich samych, tylko związane z nimi wykopaliska z dzisiejszego okresu, byłby w poważnym kłopocie. Mógłby zebrać kolekcję przedmiotów kultu, jak łańcuchy kapłanów, rytualne pięciokątne płyty z metalu lub plastyku, części broni lub narzędzi wykonane z najprzedniejszej stali, promieniotwórcze walce w oazach ciepła, tajemniczy obelisk w puszczy, jeszcze jakieś urządzenia… Odkopując obok tych znalezisk szczątki Temidów, zrazu przypuszczałby, że są to wytwory ich techniki. Tymczasem dzieła rąk tubylców uszłyby jego uwagi. Bo czymże są? Za mieszkania mają jaskinie, za broń sporządzoną przez siebie samych — sękate drągi, za środek transportu — tratwy z powyrywanych z korzeniami, nie ociosanych pni. Dlatego i my jesteśmy w trudnym położeniu, kiedy pragniemy sensownie odtworzyć już nie rodowodowe koleje gatunku, ale historię społeczeństwa. Nie biologię, lecz socjologię.