Выбрать главу

— Powinieneś posłuchać wczorajszych przemów w senacie powiedział Sol. — Pierwszorzędna zabawa. Usiłują przepchnąć ustawę wyjątkową, wyobraź sobie, teraz, gdy cała ta wyjątkowa sytuacja szykowała się już od stu lat. Gdybyś słyszał jak gardłowali nad byle detalami, nie ruszając zasadniczych punktów — przeszedł na południowy akcent. — W obliczu tragicznych okoliczności proponujemy bliższe przyjrzenie się bogactwom tego olbrzymiego illuwialnego zbiornika, którą jest, ehe, delta Missisipi, największej z naszych rzek. Tamy i dreny, ehe, nauka, ehe, i będziemy mieli najwydajniejszy teren uprawny zachodniego świata! — podmuchał gniewnie na. zupę. — Tak, tamy, jeszcze jeden, który leci z paluchem zatykać dziurę. Tego próbowano już tysiące razy. Ale czy ktokolwiek wypowiedział głośno, jaki jest zasadniczy i jedyny powód wprowadzenia ustawy wyjątkowej? Oczywiście nie. Po tylu latach dobrobytu zrobiliśmy się zbyt dziecinni, by po prostu wyjść na mównicę i ogłosić prawdę. Tak więc ukryli ją w jednej z pomniejszych klauzul przyczepionych na szarym końcu.

— A o czym właściwie mówisz? — spytał niezbyt przytomnie Andy.

— O kontroli urodzeń, rzecz jasna. Dochodzą właśnie do legalizacji klinik, które zgodnie z prawem otwarte będą dla każdego, niezależnie czy pozostaje w związku małżeńskim, czy nie, i uczynienia obowiązującym prawa, by wszystkie matki musiały zapoznać się z metodami unikania niepotrzebnej ciąży. Chłopie, wyobrażasz sobie, jaki podniesie się wrzask, gdy ta informacja dotrze do wszystkich purytanów?!

— Nie teraz, Sol. Jestem zmęczony. Czy Shirl mówiła coś, kiedy będzie z powrotem?

— Już ci powiedziałem… — zamilkł nasłuchując. ktoś nadchodził korytarzem. Kroki ucichły pod ich drzwiami i rozległo się nieśmiałe pukanie. Andy zerwał się i pierwszy dopadł drzwi, otwierając je szeroko.

— Shirl! Nic ci się nie stało?

— Nie, wszystko w porządku.

Objął ją i przytulił, aż straciła na chwilę oddech.

— Nie wiedziałem, co sądzić. Te zamieszki… — powiedział. — Sam wróciłem dopiero chwilę temu. Gdzie byłaś? Co się stało?

— Chciałam tylko wyjść na trochę — pociągnęła nosem. — Co tak śmierdzi?

Odsunął się od niej, przytłumione na chwilę zmęczenie znów dawało o sobie znać.

— Oberwało mi się. Mój własny gaz mi zaszkodził i wymiotowałem, a to ciężko schodzi z ubrania. Co to znaczy, że chciałaś wyjść na chwilę?

— Pozwól mi zdjąć płaszcz.

Andy poszedł za nią do drugiego pokoju i zamknął drzwi. Wyjęła z torby parę butów na wysokim obcasie i schowała do szuflady.

— No i?

— To proste. Czułam się tu jak w pułapce, zimnej, pozbawionej wszystkiego pułapce. Ciebie nie było, nie mogłam przyjść do siebie po sprzeczce. Wszystko było nie tak. Pomyślałam więc sobie, że mogłabym się ubrać i pójść do jednej z tych restauracji, do których zwykłam zaglądać, zamówić na przykład filiżankę kawy i może to poprawi mi samopoczucie, wiesz, podkręci trochę — spojrzała na jego zimną twarz i odwróciła szybko wzrok.

— I co było potem?

— Czy to przesłuchanie? O co jestem oskarżona?

Odwrócił się i wyjrzał przez okno.

— O nic cię nie oskarżam, ale… nie było cię przez całą noc. Jak niby mam się czuć?

— Sam wiesz, co działo się wczoraj. Bałam się wracać. Byłam u Curleya…

— W tej garkuchni?

— Tak, ale jeśli nie zamawia się niczego do jedzenia, to nie jest drogo. Tam tylko jedzenie kosztuje. Spotkałam parę znajomych osób, porozmawialiśmy trochę. Wybierali się na przyjęcie, zaprosili mnie, więc poszłam. Oglądaliśmy wiadomości, cały czas mówili o zamieszkach i nikt nie chciał wychodzić, zatem przyjęcie trwało dalej. To tyle. Wielu zostało na noc i ja zrobiłam tak samo.

Zrzuciła suknię i powiesiła ją do szafy, zakładając zaraz wełniane spodnie i gruby sweter.

— To wszystko, co tam robiłaś, po prostu przeczekiwałaś noc?

— Jesteś zmęczony, Andy. Czemu nie pójdziesz spać?

— Możemy porozmawiać o tym później.

— Chcę porozmawiać o tym teraz.

— Proszę, nie ma już o czym mówić…

— Jest. Czyje to było mieszkanie?

— Nie znasz. Nie był przyjacielem Wielkiego Mike’a, ktoś, kogo widywałam na przyjęciach.

— I on? — cisza przedłużała się, aż kolejne pytanie Andy’ego rozdarło ją na strzępy. — I spędziłaś z nim tę noc?

— Naprawdę chcesz wiedzieć?

— Oczywiście, a po co bym pytał? Spałaś z nim, prawda?

— Tak.

Łagodność jej głosu i nagłość tego potwierdzenia zmroziły go. Zadawał to pytanie z nadzieją na zaprzeczenie. Nie wiedział zupełnie, co powiedzieć, w końcu zdołał zdobyć się tylko na jedno krótkie:

— Dlaczego?

— Dlaczego? — To jedno słowo otworzyło jej usta i wyzwoliło zimny gniew. — Dlaczego? A co miałam zrobić? Postawił mi obiad, poczęstował drinkami i musiałam jakoś za to zapłacić. Niby jak inaczej miałam to zrobić?

— Przestań, Shirl, zaczynasz być…

— Jaka zaczynam być? Szczera? A czy ty pozwoliłbyś mi tutaj zostać, gdybym z tobą nie sypiała?

— To co innego.

— Naprawdę? — była już roztrzęsiona. — Mam nadzieję, że to co innego, oby to było co innego, ale ja sama już nie wiem. Chcę tylko być szczęśliwa, nie wiem, po co się kłócimy. To nie tego chciałam. Ale wszystko idzie nie tak. Gdybyś tu bywał, gdybym mogła więcej czasu spędzać z tobą…

— Rozmawialiśmy już o tym. Mam pracę, która jest właśnie taka, jak jest, co mogę zrobić? — Przypuszczam, że nic, nic… — ścisnęła dłonie, by stłumić ich drżenie. — A teraz idź spać, musisz odpocząć.

Wyszła z pokoju, a on nie poruszył się, aż drzwi nie zostały zamknięte. Chciał iść za nią, ale zatrzymał się i przysiadł na skraju łóżka. Co jeszcze mógł jej powiedzieć? Powoli ściągnął buty, ubrany wyciągnął się na łóżku i nakrył kocem.

Mimo że był zmęczony i wyczerpany, nie mógł zasnąć.

19

Większość ludzi nie lubiła wstawać przed świtem i dzięki temu o szarej godzinie kolejki po wodę były krótsze niż w ciągu dnia. Shirl pospieszyła zająć miejsce, przemykając się, by uniknąć nieciekawych spotkań. Do czasu gdy dostanie wodę, słońce będzie już wysoko, a ulice bezpieczniejsze. Poza tym zwykła spotykać się codziennie z pirs Miles. Umówiły się, że która przyjdzie pierwsza, ta zajmie kolejkę drugiej i potem będą wracały razem. Mrs Miles zawsze targała ze sobą małego chłopca, który wciąż był chory na kwash. Prawdopodobnie mąż bardziej potrzebował bogatego w proteiny masła orzechowego niż ich dzieci. Racje wody zostały zwiększone i to było miłe. Kanistry stały się teraz znacznie cięższe, ale Shirl nie skarżyła się. Całym wysiłkiem woli ignorowała bolący od wspinaczek po schodach grzbiet. Teraz można było czasem nawet umyć się. Punkty poboru wody miały zostać normalnie otwarte dla wszystkich najpóźniej od połowy listopada, a to nie był odległy termin. Tego ranka, jak zwykle,. Shirl wróciła przed ósmą. Wchodząc do mieszkania ujrzała, że Andy jest już ubrany do wyjścia.

— Porozmawiaj z nim, Shirl — powiedział. — Przekonaj go, że to poroniony pomysł. Sol zgłupiał nam na starość.

Ucałował ją na pożegnanie i skierował się do drzwi. Od pamiętnej nocy minęły już trzy tygodnie pozornego spokoju, bowiem, chociaż o tym nie rozmawiali, coś w ich kontaktach uległo zmianie, jakaś część poczucia bezpieczeństwa, a może miłości, zniknęła bezpowrotnie.

— O co chodzi? — spytała zrzucając wierzchnie warstwy, spowijającej ją odzieży.