Выбрать главу

— Nie znam się na owcach.

— Możemy zbierać informacje, czekając, aż nasze papiery przejdą obróbkę.

— A ty, Sandro, co będziesz z tego miała? O strzyżeniu owiec na krótko decyduje kto inny, nie one.

Nie mogłam mu po prostu powiedzieć, że jego odporność na mody może mi podsunąć rozwiązanie zagadki, skąd się one biorą.

— Komputer do tworzenia nowych wykresów i schematów — wyjaśniłam. — A także odmienną perspektywę. Moje badania nad krótkimi fryzurami stanęły w miejscu. Richard Feyn-man mawiał, że jeśli utknąłeś w badaniach naukowych, powinieneś przez pewien czas popracować nad czymś innym. Spojrzysz wtedy na swoje zagadnienie pod innym kątem. Zajął się bongosami. Wielu naukowców dokonało ważnych odkryć, gdy pracowali poza własną dziedziną. Na przykład Alfred Wege-ner odkrył dryf kontynentalny. Był meteorologiem, a nie geologiem. A Joseph Black, który odkrył dwutlenek węgla, nie był chemikiem, lecz lekarzem. Einstein pracował jako urzęd-nik w biurze patentowym. Praca w innej dziedzinie zmusza uczonych do ujrzenia powiązań, których nigdy przedtem nie dostrzegali.

— Hm, z całą pewnością istnieje analogia między owcami a ludźmi podążającymi za trendem.

— Właśnie. Kto wie? Może owce zapoczątkują jakąś manię.

— Siedzenie na słupie?

— Krzyżówki. Czteroliterowe zwierzę laboratoryjne. „Tryk”. — Uśmiechnęłam się do niego. — I nawet jeśli żadna mania się nie narodzi, praca z owcami będzie miłym wytchnieniem. Te zwierzęta nigdy nie były w modzie, chyba że uwzględnimy Mary i jej jagnię. Co o tym myślisz?

Uśmiechnął się smutno.

— Dyrekcja nigdy na to nie pójdzie.

— A jeśli pójdzie?

— Jeśli pójdzie, nie mam lepszego pomysłu niż praca z tobą. Ale to wykluczone. A nawet gdyby się zgodzili, całe miesiące zajmie wypełnianie papierków, nie mówiąc już o czekaniu aa ich aprobatę.

— Wówczas uzyskamy nową perspektywę. Przypomnij so-bie Mendelejewa i konferencję serowarów.

— W jaki sposób przekażemy Dyrekcji tę propozycję?

— Zostaw to mnie — uspokoiłam go. — Popracuj nad adapta-cją swego projektu do owiec. Idę porozmawiać z ekspertem. I poszłam do Giny. Adresowała jasnoróżowe zaproszenia w stylu Barbie.

— Nadal nie mogę nigdzie znaleźć Barbie Romantycznej Panny Młodej. Byłam już w pięciu sklepach z zabawkami. Opowiedziałam jej, co się stało.

— Wielka szkoda. — Potrząsnęła głową ze smutkiem. — Za-wsze go lubiłam, mimo że zupełnie nie czuje mody.

— Potrzebuję twojej pomocy.

Opowiedziałam jej o planach połączenia projektów badawczych.

— Zatem on otrzyma twoje środki finansowe i owce Bil-ly’ego Raya. A co ty przez to osiągniesz?

— Małe zwycięstwo nad Flip i siłami chaosu. To nie fair, by tracił środki finansowe jedynie dlatego, że Flip jest niekompetentna.

Obdarzyła mnie długim spojrzeniem.

— Dyrekcja nigdy się na to nie zgodzi. Po pierwsze, to badania z żywymi zwierzętami, które są kontrowersyjne. Dyrekcja nie znosi kontrowersji. Po drugie, jest to coś nowatorskiego, więc Dyrekcja będzie temu przeciwna dla zasady.

— Myślałam, że jednym z kamieni węgielnych PONUR-u jest nowatorstwo.

— Kpisz sobie? Jeśli to coś nowego, Dyrekcja nie przygotowała odpowiednich formularzy, a Dyrekcja uwielbia papierki, w równym stopniu jak nienawidzi kontrowersji. Przykro mi, wiem, że go lubisz.

Wróciła do adresowania kopert.

— Jeśli mi pomożesz, znajdę dla ciebie Romantyczną Bar-bie — obiecałam.

Spojrzała na mnie znad zaproszeń.

— To musi być Barbie Romantyczna Panna Młoda. Nie Bar-bie na Ludowo ani Barbie Fantazja Weselna. Skinęłam głową.

— Umowa stoi?

— Nie mogę gwarantować, że Dyrekcja na to pójdzie, nawet jeśli ci pomogę. — Odsunęła zaproszenia na stronę, wręczyła mi notatnik i ołówek. — W porządku, wymień, co masz zamiar powiedzieć Dyrekcji.

— Chyba zacznę od wyjaśnienia, co stało się z formularzem o przyznanie środków…

— Błąd — przerwała mi Gina. — Od razu się zorientują, o co ci chodzi. Musisz im powiedzieć, że pracowałaś nad tym wspól-

nym projektem od przedostatniego zebrania, kiedy to powiedzieli, jak istotny jest wkład personelu i interakcja. Używaj słów takich jak „optymalizacja” i „system wzorcujący”.

— Jasne. — Notowałam wszystko.

— Powiedz im, że mnóstwa odkryć dokonali uczeni pracujący razem. Crick i Watson, Penzias i Wilson, Gilbert i Sullivan… Podniosłam wzrok znad notatek.

— Gilbert i Sullivan nie byli uczonymi.

— Dyrekcja o tym nie wie. Ale mogą rozpoznać nazwiska. Będziesz potrzebowała dwustronicowego prospektu z celami projektu. Wszystko, co mogliby uznać za problematyczne, umieść na drugiej stronie. Nigdy nie czytają drugiej strony.

— Masz na myśli zarys projektu? Wyjaśnić metodę doświadczalną, którą mamy zamiar zastosować, i opisać związek między analizą trendów a badaniami w zakresie rozchodzenia się informacji?

— Nie. — Gina odwróciła się do komputera. — Nieważne, napiszę to za ciebie. — Zaczęła szybko stukać w klawiaturę. — Powiesz im, że zintegrowane między dyscyplinarne projekty zespołowe to najnowsza rzecz, jaką robią w MIT-cie. Powiedz im, że projekty jednoosobowe to już przeżytek. — Uderzyła w klawisz PRINT i w drukarce zaczai przesuwać się papier. — Zwracaj też uwagę na język ciała Dyrekcji. Kiedy stuka palcem wskazującym w blat biurka, masz kłopoty.

Wręczyła mi prospekt. Wydawał się podejrzanie podobny do jej pięciu celów na wszystkie okazje, co oznaczało, że prawdopodobnie zadziała.

— I nie ubieraj się w to. — Wskazała moją spódnicę i fartuch laboratoryjny. — Dyrekcja oczekuje stroju nieformalnego.

— Dzięki. Czy sądzisz, że to zadziała?

— Badania na żywych zwierzętach? Kpisz sobie? Barbie Romantyczna Panna Młoda to ta z różowymi kwiatkami z tiulu — wyjaśniła. — Aha, i Bethany chce brunetkę.

Mah-dżong (1922 – 24)

Gra zainspirowana przez dawną chińską grę płytkową. W wersji amerykańskiej stanowiła skrzyżowanie domina z remikiem. W grze budowano ściany, potem je rozwalano oraz „łapano księżyc z dna morza”. Zabawie towarzyszyły entuzjastyczne okrzyki „Pang!” i „Czou!” oraz stukanie przewracających się płytek z kości słoniowej. Gracze przebierali się w stroje orientalne (czasami, jeśli nie mieli jasnej koncepcji Chin, wybierali japońskie kimona) i pili herbatę. Choć wyparta przez szał krzyżówek i brydża, mah-dżong nadal pozostawała popularna wśród żydowskich matron aż do lat sześćdziesiątych.

Nie uwzględniłam wszystkich zmiennych. To prawda, że Dyrekcja ceniła sobie papierki ponad wszystko na świecie. Z wyjątkiem jednak Grantu Niebnitza.

Ledwie zaczęłam swą przemowę w wyłożonym białymi dywanami gabinecie, kiedy oczy Dyrekcji zaświeciły się i padło pytanie:

— To projekt interdyscyplinarny?

— Tak — potwierdziłam. — Analiza trendów połączona z wektorami uczenia się wyższych ssaków. Są również pewne aspekty teorii chaosu…

— Teoria chaosu? — powtórzył, stukając palcem wskazującym w blat kosztownego lękowego biurka.

— . Tylko w tym sensie, że są to systemy nieliniowe, wymagające zaplanowania eksperymentu — wyjaśniłam pośpiesznie. — Nacisk w badaniach położony jest głównie na rozchodzenie się informacji między wyższymi ssakami. Trendy w społeczności ludzkiej stanowią podzbiór tego zagadnienia.