Może chodzi tu o kino. Jednak nie. Mary Pickford ścięła loki dopiero w 1928. Czyżby Irenę i Vernon nakręcili jakiś niemy film około 1921 roku?
Dyrekcja nadal wysłuchiwała głosu załogi.
— Uważam, że powinniśmy mieć w budynku samoobsługowy ekspres do kawy — zaproponował doktor Applegate.
— Powinniśmy mieć salę gimnastyczną — stwierdziła Elaine.
— I więcej klatek schodowych.
Mogło to potrwać cały dzień. A ja chciałam sprawdzić, jakie filmy weszły na ekran w 1922 roku. Wstałam tak, żeby nie przeszkadzać, pobrałam papiery od Flip, która poprzednio ominęła nasz stolik, i dałam nura do tyłu, wertując po drodze formularz, by sprawdzić, ile ma stron.
Cuda nad cudami — naprawdę był krótszy niż poprzednio. Tylko dwadzieścia dwie strony. A czcionka mniejsza tylko odrobinę. Wpadłam na kogoś.
Doktor O’Reilly, który najwyraźniej robił to co ja.
— Przepraszam — powiedział. — Rozmyślałem o tych powtórnych podaniach o fundusze.
Podniósł obie ręce — w prawej trzymał formularz — dłońmi zwróconymi na zewnątrz.
— Wymień swemu partnerowi trzy rzeczy, które ci się w Dyrekcji nie podobają.
— A można więcej? — spytałam. — Doktorze, to oznacza, że na swe makaki jeszcze poczekasz.
— Mów mi Bennett. Flip jest tu jedyną utytułowaną osobą. Miałem je dostać w tym tygodniu. Teraz najwcześniej po dwudziestym. A ty? Czy to wpłynie na twoje badanie hula-hoop?
— Krótkich fryzur — poprawiłam. — Wpłynie tylko w ten sposób, że zajęta wypełnianiem głupich papierów nie będę miała czasu na pracę. Chciałabym, żeby Dyrekcja znalazła sobie jakieś inne zajęcie niż wypuszczanie nowych formularzy.
— Ciii — z irytacją syknął ktoś przy drzwiach. Przeszliśmy dalej korytarzem, by nas nie słyszano.
— Papiery to kamień węgielny Dyrekcji — szepnął Bennett. — Wydaje im się, że wypełnianie formularzy prowadzi bezpośrednio do odkrycia naukowego. Niestety, nauka nie funkcjonuje w ten sposób. Przykładem Newton i Archimedes.
— Właśnie, dyrekcja nigdy by nie zaaprobowała funduszy na sad ani na wannę.
— Ani na rzekę. Dlatego właśnie straciłem fundusze na teorię chaosu i musiałem przyjść do pracy PONURej — powiedział Bennett.
— Czym się zajmowałeś?
— Loue, rzeka we Francji. Wypływa z groty, więc jest to mały zamknięty system o stosunkowo niewielkiej liczbie zmiennych. Układy, które przedtem badano, były olbrzymie. Pogoda, ciało ludzkie, rzeki. Miały tysiące, nawet miliony zmiennych, co uniemożliwiało predykcję, więc doszliśmy do wniosku…
Z bliska jego krawat wydawał się jeszcze bardziej nijaki. Niby miał deseń, ale trudno było określić co to takiego. Nie drobniutki wzorek (modny w 1988 roku) ani nie groszek (1970). Nie można było również powiedzieć, że jest gładki.
— …i mierzyliśmy temperaturę powietrza, wody, rozmiary groty, skład wody, rośliność na brzegach… — przerwał. — Ojej, chyba jesteś zajęta i nie masz czasu na słuchanie tego wszystkiego.
— Nie, to ciekawe — odparłam. — Muszę wrócić do siebie, ale odprowadzę cię aż do schodów.
— Dobrze, więc mój pomysł polegał na tym, że dokładnie mierząc każdy czynnik w systemie chaotycznym, potrafię wyizolować przyczynę chaosu.
— Flip — powiedziałam. — Przyczyna chaosu. Zaśmiał się.
— Inne przyczyny chaosu. Wiem, że mówienie o przyczynach chaosu wygląda jak sprzeczność sama w sobie, gdyż uważa się, że w układach chaotycznych załamuje się zwykła zasada przyczynowości. Są nieliniowe, co oznacza, że istnieje w nich mnóstwo wzajemnie powiązanych czynników i nie można ich przewidzieć.
Jak rozmaite manie, pomyślałam.
— Jednak rządzą tym pewne prawa — ciągnął Bennett. — Matematycznie określiliśmy niektóre z nich: entropia, niestabilność wewnętrzna i iteracyjność, to znaczy…
— Efekt motyla — wtrąciłam.
— Właśnie. Mała zmienna oddziałuje na system, z kolei to oddziaływanie oddziałuje, aż cały system ulega zmianie nieproporcjonalnej do wielkości tej zmiennej.
Potaknęłam.
— Motyl trzepoczący skrzydłami w Los Angeles potrafi wywołać tajfun w Hongkongu. Albo zebranie załogi w HiTeku.
— Wiesz coś na temat chaosu? — spytał pogodnie.
— Jedynie z własnego doświadczenia — odparłam.
— Tak, on tutaj rządzi. No więc moje zadanie polegało na oszacowaniu entropii po wielu iteracjach i sprawdzeniu, czy tak właśnie powstaje chaos, czy też gra tu rolę jakiś inny czynnik.
— Znalazłeś go?
Bennett miał zamyśloną minę.
— Teoretycy chaosu uważają, że z zasady nieoznaczoności Heisenberga wynika, iż chaos jest z natury nieprzewidywalny. Verhoest sądzi, że predykcja jest możliwa, i postuluje istnienie pewnej siły napędzającej chaos, czynnika X, wpływającego na jego zachowanie.
— Ćmy — powiedziałam.
— Co takiego?
— Albo szarańcza. Nie motyl.
— Aaa… słusznie. Ale on się mylił. Według mojej teorii jedynie iteracje są odpowiedzialne za wszystko, co ma miejsce w systemie chaotycznym, jeśli tylko wszystkie czynniki są znane i odpowiednio pomierzone. Nigdy jednak nie miałem szansy udowodnienia tego. Zdążyliśmy przeprowadzić jedynie dwa etapy eksperymentu, nim obcięto nam fundusze. Nie wykazaliśmy zwiększonej przewidywalności, czyli albo się myliłem, albo nie uwzględniłem wszystkich zmiennych.
Przystanął, położył dłoń na klamce. Staliśmy przy drzwiach jego gabinetu, a więc odprowadziłam go aż do Biologicznego.
— Chyba już wrócę do swojej pracy — powiedziałam, żałując, że nie mam więcej czasu na analizę krawata. — Muszę się przygotować na spotkanie z nową pomocnicą Flip. I wypełnić podania o przyznanie funduszy. — Popatrzyłam smętnie na papiery. — Są przynajmniej krótkie.
Spojrzał na mnie przez swe grube okulary.
— Tylko dwadzieścia dwie strony. — Machnęłam kartkami lekceważąco.
— Formularze o przyznanie funduszy nie zostały jeszcze wydrukowane — rzekł Bennett. — Mamy je dostać jutro. A to są — wskazał plik, który trzymałam w dłoni — nowe uproszczone formularze dla Działu Zaopatrzenia. Zamówienie na spinacze.
2. Strumyk
Jeśli chodzi o społeczne rytuały, ubiór, rozrywki oraz związane z tym wszystkim wydatki, ludzkość zawsze znajdowała się pod dyktaturą bogaczy goniących za przyjemnościami.
Golf miniaturowy (l 927 – 31)
Moda związana z wypoczynkiem. Niewielkie pola golfowe z osiemnastoma dość gęsto rozmieszczonymi dołkami. Teren urozmaicały młyny, wodospady i małe piaskowe pułapki. Łatwo wyjaśnić popularność tej taniej rozrywki: miała niski próg przyswajalności, wiele stopni zaawansowania i w latach wielkiego kryzysu pozwalała graczom żyć w przekonaniu, że są członkami ekskluzywnego klubu. Na terenie Stanów powstało ponad czterdzieści tysięcy pól miniaturowego golfa, a w szczytowym okresie zyskał taką popularność, że zagrażał nawet kinu. Studia filmowe zabroniły swym. aktorom pokazywać się podczas gry w minigolf a. Umarł z powodu przedawkowania.