Выбрать главу

Jednostka techniczna, monitorująca telefon komórkowy Regan, niezwłocznie przekaże te instrukcje zastrzeżonym pasmem lotnej brygadzie.

– Nasi agenci podejmą pieniądze na okup z Banku Rezerw Federalnych – wyjaśnił im Winslow. – W czasie akcji helikopter będzie z góry śledził, dokąd pieniądze zostaną przemieszczone.

– Wy, chłopcy – Jack skinął w stronę pięciu detektywów, siedzących po jego prawej stronie – będziecie przyglądać się dokładnie budynkowi, gdzie znajduje się mieszkanie Reillych, na wypadek, gdyby kidnaperzy czegoś jeszcze próbowali, gdy Regan będzie opuszczała garaż. Kiedy ona znajdzie się na ulicy, wskoczycie do swych wozów i przyłączycie się do lotnej brygady. Są jakieś uwagi?

Dan Rodenburg, zahartowany w bojach policjant z trzydziestoletnim stażem, poruszył się niespokojnie na krześle.

– Nie podoba mi się pomysł, że Regan ma sama jechać samochodem – rzekł stanowczo.

Ani mnie, pomyślał Jack.

– Dokładnie to z nią omówiliśmy. Nie możemy narażać życia tamtych dwojga, ukrywając któregoś z nas w wozie. Powiedziano jej, że policja ma się trzymać od tego z daleka. Regan wie, co robi; jest licencjonowanym prywatnym detektywem i w Kalifornii cieszy się znakomitą opinią.

Charlie Winslow, widząc sceptyczny wyraz twarzy Rodenburga, dodał:

– FBI wyznaczyło ją jako agenta specjalnego do tej misji. Uzbrojonego.

– Samochód Regan – kontynuował Jack – zostanie podstawiony do garażu w domu, gdzie znajduje się mieszkanie jej rodziców przy Central Park South około piątej czterdzieści pięć. Regan będzie tam czekała. Wojskowy worek z pieniędzmi ma leżeć na przednim siedzeniu. Ona pojedzie do Szóstej Alei i o szóstej skręci w aleję Central Parku.

Jack przerwał na moment.

– Nie powinienem tego mówić, ale powiem. Może się tak zdarzyć, że któryś z was będzie miał możliwość pochwycenia osobnika, który podejmie okup. Nie róbcie tego. Tu chodzi wyłącznie o bezpieczeństwo Luke’a Reilly’ego i Rosity Gonzalez. Ten, kto zgarnie okup, może wysłać uprzednio umówiony sygnał, że jeżeli nie wróci w określonym czasie, należy pozbyć się zakładników. Niestety, doskonale wiemy, że takie wypadki się zdarzają. – Wstał. – To byłoby wszystko – rzekł. – Jak wam wiadomo, mamy nakaz aresztowania Ramona Gonzaleza i jego młodszego brata. Wszelkie poszlaki wskazują na nich.

Kiedy uczestnicy odprawy już zbierali się do wyjścia, na biurku Jacka zadzwonił telefon. Wszyscy się zatrzymali, gdyż wiedzieli o zakazie łączenia innych rozmów poza bezpośrednio dotyczącymi sprawy.

Jack podniósł słuchawkę.

– Reilly. – Słuchał przez chwilę. – Obydwaj?… Od wtorku? Sprawdziliście wszystkie taśmy z rozmów telefonicznych?… Wielcy wygrani, no, no. – Odłożył słuchawkę. – Bracia Gonzalez dobrze się bawią i wiodą rozrzutne życie w Las Vegas. Wygrali pieniądze, które uprzednio stracili w Atlantic City. Co oznacza…

Charlie Winslow dokończył za niego myśclass="underline"

– Co oznacza, że nie mamy pojęcia, kto stoi za porwaniem.

Fredowi udało się zająć Chrisa i Bobby’ego przez większą część przedpołudnia – wymyślił dla nich zajęcie polegające na porządkowaniu ozdób choinkowych i rozplątywaniu przewodów z lampkami. Podczas gdy chłopców pochłonęła rywalizacja, który z nich znajdzie więcej świecidełek wymagających nowych zaczepek, on po cichu zaczął przeszukiwać mieszkanie. Psychicznie bardzo źle czuł się w tej roli, jedynie obraz Rosity więzionej gdzieś wbrew jej woli podtrzymywał go w poszukiwaniu czegokolwiek, co pomogłoby sprowadzić ją z powrotem do domu.

Było jasne, że jej życie stanowi otwartą księgę. Dokumenty rozwodowe wskazywały, że wyrok w sprawie zapadł prawie rok temu. Ojcu zapewniał prawo swobodnego odwiedzania dzieci, z czego najwidoczniej raczej nie korzystał. Z wyciągów bankowych wynikało, że Rosita żyje w granicach swych możliwości finansowych, nie było śladu monitów w sprawie przekroczenia salda na koncie.

Odpowiedzi na dyskretne pytania, zadawane chłopcom o tryb życia ich samych i przyjaciół matki, nie wskazywały na nic niepokojącego.

Ze wszystkiego, czego się Fred dowiedział, wynikało, że Rosita nie jest z nikim związana uczuciowo, a z byłym mężem pozostaje w luźnym, a raczej prawie żadnym kontakcie. Co potwierdzało jego pierwotne podejrzenie, że to Luke Reilly musiał być prawdziwym celem porwania, a Rosita po prostu miała pecha, bo była wtedy razem z nim.

W południe zawiózł Bobby’ego i Chrisa do swego mieszkania i zmienił tam ubranie. Stamtąd pojechali do Świata Sportu, zadaszonego kompleksu rozrywkowego, gdzie zjedli lunch, po którym zabrał chłopców na przejażdżki różnymi pojazdami dla dzieci. Przez cały czas telefon komórkowy trzymał w kieszeni na piersi. Wiedział, że Keith Waters zadzwoni do niego niezwłocznie, gdy tylko dojdzie do dalszego rozwoju wypadków lub jeśli ktoś zostawi wiadomość na sekretarce telefonu Rosity.

Wrócili do jej mieszkania późnym popołudniem. Pokoje robiły wrażenie, jakby utraciły ciepłą, rodzinną atmosferę. Widział, jak obu chłopców w jednej chwili ogarnia przygnębienie.

Po policzkach Bobby’ego zaczęły płynąć łzy.

– Myślałem, że do tej pory mamusia już będzie w domu.

Fred wskazał na ozdoby i lampki choinkowe, ułożone teraz porządnie na podłodze.

– No, dalej, musimy ubrać choinkę. Będzie miała niespodziankę, kiedy wróci do domu.

– Ale przecież mamy zostawić kilka zabawek dla mamusi, żeby ona sama je powiesiła – przypomniał mu Chris.

– Oczywiście. A czy mamusia czasem słucha świątecznych piosenek?

– Och, tak. Mamusia je uwielbia. Mamy ich mnóstwo nagranych na płytach kompaktowych – poinformował go Chris.

– Ja wybiorę pierwszą. – Bobby w podskokach podbiegł do odtwarzacza stereo.

Gdy pokój wypełniły pogodne dźwięki piosenki „Rudolf z czerwonym nosem”, zadzwonił telefon.

Chris rzucił się i podniósł słuchawkę, lecz zaraz z wyrazem rozczarowania na twarzy rzekł:

– Do ciebie, Fred.

To był Keith Waters, telefonujący z wiadomością, że bracia Gonzalezowie już nie są podejrzanymi. Niewielka niespodzianka, pomyślał Fred, odkładając słuchawkę, lecz nadal wielkie rozczarowanie. Jak powiada przysłowie: „lepszy diabeł znany”. Gonzalez mógł rozpaczliwie potrzebować pieniędzy, lecz na pewno nie zamordowałby matki własnych dzieci.

Czy Rosita i Luke znajdowali się w rękach socjopatów?

O 4.30 Nora powiedziała do Regan:

– Lepiej jedź już do mieszkania. Musisz mieć zapas czasu na drogę.

Regan wiedziała, że matkę ogarnia coraz większe zdenerwowanie.

– Ciężko mi zostawiać cię samą – odparła.

– Będę przez cały czas zajęta. – Matka sięgnęła do szuflady nocnego stolika i wyjęła z niej swój różaniec.

– Jedno okrążenie wokół paciorków – uśmiechnęła się Regan.

– Maraton wokół paciorków – poprawiła ją Nora.

Regan pochyliła się i pocałowała matkę w czoło.

– Wyjdź z tego cało, Regan. – Głos Nory załamał się.

Niezdolna odpowiedzieć, Regan przytuliła ją na moment, po czym skierowała się do wyjścia. Gdy otworzyła drzwi, zatrzymała się i powróciła do matki wzrokiem.

– Wiesz, mamo, że po słowach „Będę w domu na Boże Narodzenie” następują inne…

– „…możesz na mnie liczyć” – dokończyła Nora.

– Właśnie. – Regan uniosła do góry kciuk i zamknęła za sobą drzwi.