Wtedy zjawił się jakiś chłopiec, niewiele starszy od niej samej, lecz otoczony glorią, z jaką zwykle traktuje się starsze dzieci. Gwałtownie pociągnął ją za sobą i zaczęli uciekać poprzez gęste pajęczyny. Biegli mijając nieruchome postacie nie żyjących ludzi. Ścigały ich ciężkie kroki szaleńca. Wreszcie chłopiec znalazł niewielką kryjówkę. Usiedli ciasno obok siebie – Camilla, która niczego nie rozumiała, i chłopiec płaczący ze strachu. Widząc to, ona także zaczęła płakać. Pamięta podniesione, dobiegające skądś przejęte głosy dorosłych, zamieszanie i karę…
Camilli nie udało się nigdy umieścić tego zdarzenia w jakimś konkretnym miejscu i czasie, więc uznała, że to tylko koszmar. Prześladujące ją wspomnienie nie mogło mieć żadnego związku z Liljegården, gdyż nie było tam takiego pomieszczenia ani też podobnego mężczyzny.
– Chodź już – ponagliła ją Helena. – Zobaczmy, co słychać u twojego ojca.
Oczywiście uznała, że Camilla już zaakceptowała jej propozycję. A Camilla naturalnie się zgodziła!
ROZDZIAŁ II
Camilla tu przyjeżdża! pomyślał przerażony. To bezmyślne i głupie ze strony Heleny! Czy ona nie rozumie, jak niebezpieczny jest nasz dom dla tej dziewczyny?
Rozczulił się. Biedna mała, nieporadna i niezręczna Camilla, wpatrzona z uwielbieniem w czterech braci i Helenę. Ciągle jeszcze pamiętał, jak zatrzymał ją w ciemnym korytarzu i pocałował. Jak intensywnie oddala pocałunek! Zrozumiał, że była bardzo zagubiona i samotna. Czy domyślała się, kim był? Sądził, że nie. Wystarczyła jej świadomość, że ktoś się o nią martwił.
Zawsze czuł się odpowiedzialny za Camillę. Znał swoich braci i ich nienawiść do tej Bogu ducha winnej dziewczyny po katastrofie sprzed sześciu lat. Wiedział, że nie zmienili się od tamtej pory. Zbyt tchórzliwi, ażeby zaatakować samego dyrektora Berntsena, swoją tłumioną nienawiść skierowali przeciwko jego niewinnej córce. Ich gorycz z powodu konieczności podjęcia pracy była ogromna.
Przez całe dzieciństwo i wczesną młodość to on opiekował się Camillą – ale w taki sposób, żeby ani ona, ani nikt inny niczego nie zauważył. Inaczej spaliłby się ze wstydu. Tak jak wszyscy chłopcy dokuczał jej i unikał, ale z daleka troszczył się o nią. Zaciskał pięści za każdym razem, kiedy jej elegancki ojciec otwarcie wyrażał zdziwienie, jak on mógł spłodzić tak nieładne dziecko, i tym samym zabijał w Camilli resztki wiary w siebie. Naturalnie biedna dziewczyna czuła się jeszcze brzydsza i bardziej niezgrabna, niż była naprawdę. Wtedy chłopiec zwykle dawał jej drobne dowody na to, że ma tajemniczego adoratora; na przykład bez jej wiedzy odrobił za nią matematykę (jakby to była jakaś pomoc!) albo przekopał nocą jej mały ogródek, żeby mogła od razu sadzić kwiaty. Jeżeli któryś z braci jej dokuczył, bił się potem z nim, choć tamten nie rozumiał z jakiego powodu. Nie dlatego, że miało to w jakiś sposób pomóc Camilli, ale sprawiało mu przyjemność, że mógł tamtemu sprawić lanie.
No tak… kilka razy zdarzyło się, że celowo jej nie unikał. Słaby uśmiech przemknął przez jego twarz. Och, nie… były to tylko dziecinne, a jednak szokujące pomysły. Najlepiej o tym zapomnieć.
Jednak mimo swojej bezradności i niezręczności Camilla podobała mu się. Nie mógł temu zaprzeczyć, chociaż wolał nie myśleć o dwóch fatalnych próbach… Jego wzrok padł na drewutnię w odległej części ogrodu i wstydliwie prześlizgnął się dalej. Przypuszczalnie jako jedyny człowiek dostrzegał piękno w jej postaci, coś zmysłowego w twarzy i prawdziwe ciepło w zbyt rzadko pojawiającym się uśmiechu.
Otrząsnął się z zamyślenia, gdyż do pokoju wszedł właśnie jego brat. Zbliżył się do okna, wyglądając na ogród, w którym kwitły lilie w całej swej okazałości.
– Słyszałeś już? – spytał brat. – Camilla przyjeżdża.
– Tak, słyszałem. Musimy ją życzliwie przyjąć.
– Życzliwie? – zadrwił. – Tak, przyjmę ją życzliwie. Teraz wreszcie będę się mógł zemścić i dopiec jej do żywego. Ta smarkula pewnego dnia odziedziczy nasze pieniądze! Posłużę się nią i wykorzystam do osiągnięcia swojego celu: zamierzam zadbać o to, żeby wszystkie jej pieniądze wróciły z powrotem do mnie, do nas! A wtedy pozbędę się jej jak śmiecia!
Ten z braci nie miał za grosz charakteru. Uważał, że jest silny, lecz nigdy nie umiał sobie radzić bez pieniędzy i wierzył, że pochodzenie z bogatego domu jest największym błogosławieństwem. Pasożyt.
Jego się nie obawiał. Kiedy Camilla lepiej pozna tego darmozjada, szybko przejrzy go na wylot.
Ciekawe, jak teraz wygląda Camilla, pomyślał. Czy była dość silna, ażeby wyzwolić się z wiecznej, hipnotyzującej pogardy swego ojca? Czy też może została całkowicie pozbawiona własnej woli i uwierzyła w to, iż jest tak brzydka, że nikt się nią nie zainteresuje?
Do pokoju weszło dwóch pozostałych braci. Jeden wymachiwał rakietą tenisową, wkładając bardzo wiele siły w wyimaginowane uderzenia.
– Na pewno już o tym słyszeliście – zaczął, a w jego oczach błysnęła żądza zemsty. – Dzwoniła Helena. Camilla, to niewinne jagniątko, wchodzi prosto w paszczę lwa.
– A tym lwem jesteś oczywiście ty.
Usta tamtego wykrzywił grymas pogardy.
– Pamiętacie tego beznadziejnego dzieciaka, który wszędzie łaził za nami? Chyba jeszcze nie miała żadnego mężczyzny. Kto chciałby dwa razy spojrzeć na coś takiego?
– Chyba nie tkwisz ciągle przy tym zamiarze, o którym kiedyś wspominałeś?
– O nie, nie zapomniałem o tym! Zniknęła wtedy zbyt szybko i nie zdążyłem zrealizować swoich planów, ale teraz przekona się, co to znaczy upokorzenie.
– Myślę, że wie lepiej od ciebie, jak to jest.
Brat jakby tego nie słyszał.
– Daj mi tydzień, a zrobię z nią wszystko. Spadnie jak dojrzały owoc. Kiedy znajdzie się w moim pokoju w sytuacji, co do której nikt nie będzie miał wątpliwości, otworzę drzwi na oścież i zaproszę was, żebyście się mogli pośmiać. A ja będę się śmiał najgłośniej.
– Świetnie – odparł inny z braci stojący przy oknie. – Tylko że ja nie wejdę i nie będę się z niej śmiał. Będę grzecznie czekał na zewnątrz. W ten sposób dziewczyna trafi prosto w moje ramiona, ramiona pocieszyciela. Wtedy ja przeprowadzę mój plan zemsty.
– Jesteście głupi, obaj! To, co się stało, to nie jej wina!
Twarze braci się zachmurzyły.
– Zawsze byłeś dwulicowy! Damy sobie radę bez ciebie. Wykorzystam okazję, gdy nie będzie cię w domu.
Zamachnął się jeszcze raz rakietą i opuścił pokój.
Uwodziciel… W jaki sposób uchronić przed nim Camillę? Ma niezwykłą siłę przyciągania kobiet. A Camilla już jako dziecko była w niego wpatrzona jak w bóstwo.
Czwarty z braci nic nie powiedział. Wyciągnął się na sofie z gazetą w ręku. Pogardliwe, zimne spojrzenie wróżyło coś o wiele gorszego niż jakiekolwiek gadanie o zemście.
Obserwujący go młody mężczyzna drgnął. Poczuł, że przez pokój przeszedł jakby lodowaty powiew budzący grozę. Tu kryło się prawdziwe niebezpieczeństwo! Ze wszystkich moich braci ten jest najgorszy. Jest całkowicie przesiąknięty złem. Widziałem, jak w dzieciństwie i jako nastolatek robił rzeczy, od których włos się jeży na głowie. Nigdy jednak nie przekroczył dozwolonych granic, nie uczynił nic, co pozwalałoby go przyłapać i wykorzystać, czy to w sensie prawnym, czy w opinii ludzi. Ale Camilla… Och, Heleno, dlaczego byłaś tak krótkowzroczna?