Выбрать главу

– To nie jest zabawne. Przestań się wygłupiać.

– Dobrze. – Westchnął i zajął się stojącą na kuchni patelnią. -Musiałem wydostać cię stamtąd ubiegłej nocy, więc starałem się przekonać Erica, że wierzę w twoją winę. O ile wiem, miał na pokładzie kilku pasażerów na gapę, w każdej chwili gotowych nas zaatakować. – Ace postawił przed Fioną pierwszą partię naleśników.

Ta porcja starczyłaby jej normalnie na dwa dni, więc wzięła drugi talerz i przełożyła nań wszystkie naleśniki, pozostawiając na swoim tylko jeden. Przez cały czas zastanawiała się nad tym, co powiedział Ace, i starała się przypomnieć sobie wszystkie wydarzenia ubiegłej nocy.

– A dlaczego potem, kiedy byliśmy już sami, w dalszym ciągu mówiłeś, że uważasz mnie za morderczynię?

– Żeby podtrzymać twoją wściekłość, dzięki której nie myślałaś o tym, co naprawdę się wydarzyło. – Trzymał w ręku łopatkę z kolejną porcją naleśników. – Tylko tyle masz zamiar zjeść?

– Tak, my, niekobiece kobiety, nie jadamy za wiele -odpowiedziała zimno. Ale naleśniki były całkiem niezłe!

Ace położył na jej talerzu jeszcze dwa placuszki, wrzucił po trzy kawałki masła na każdy i polał je syropem.

– Chciałeś mnie odwieźć na policję – mruknęła. Zerknęła na swój talerz i postanowiła zjeść jeszcze jednego naleśnika.

– Do aresztu prewencyjnego. Odniosłem wrażenie, że Eric ma coś przeciw tobie. Ale może po prostu uważał, że ty jesteś z nas dwojga słabsza. – Ace uniósł w górę obie ręce, jakby chciał ją powstrzymać przed rzuceniem się na niego w ataku furii z powodu słów, które właśnie wypowiedział. Fiona dostrzegła głębokie rany na wewnętrznych stronach jego dłoni. Musiało go bardzo boleć przy prowadzeniu samochodu.

– Przepraszam – mruknęła z pełnymi ustami. Wbiła oczy w talerz, ale ciemny rumieniec zdradzał, że przypomniała sobie, jak ją trzymał w objęciach pod prysznicem.

– Co powiedziałaś? Nie dosłyszałem. – Ace przyłożył rękę do ucha.

– Powiedziałam, że nie miałeś prawa traktować mnie, jakbym była dzieckiem. Powinieneś mi powiedzieć, co się dzieje -odparła głośno i wyraźnie.

– Oczywiście. Ale przed czy też po tym, jak doznałaś szoku po znalezieniu na sobie broczących krwią zwłok?

– Co teraz będzie? I gdzie my właściwie jesteśmy? – Fiona odsunęła od siebie pusty talerz.

– Ten dom należy do mojego przyjaciela. Ukrywam się tu, kiedy on wyjeżdża, a ja mam już powyżej uszu… -Przerwał i Fiona odniosła wrażenie, że Ace bardzo się stara, aby zbyt wiele o sobie nie powiedzieć. – W każdym razie nikt na Florydzie nie zna tego miejsca, więc nikt nas tu nie znajdzie. Zadzwoniłem do brata, żeby zebrał wszelkie możliwe informacje o Ericu i o tym twoim Royu Hudsonie.

– Moim?! – wybuchła Fiona. – Co to ma znaczyć? Ty przynajmniej spotkałeś się z nim wcześniej, kiedy próbowałeś wyciągnąć z niego pieniądze na tę swoją ptasią farmę.

– Nie – odpowiedział z namysłem Ace. – Nie spotkałem go nigdy wcześniej i nie prosiłem go o pieniądze. To on przyszedł do mnie zupełnie niespodziewanie. Dostałem od niego fatalnie wystukany na maszynie, pełen błędów ortograficznych list, w którym informował, że spodziewa się napływu pieniędzy i jest gotów część z nich przeznaczyć na Kendrick Park. Pisał, że jeśli mi to odpowiada, to spotkamy się w parku i wybierzemy się razem na ryby. I podał datę i godzinę. O tobie aż do wyjazdu nie wiedziałem zupełnie nic. A i wtedy podał mi tylko twoje nazwisko.

– Co teraz zrobimy? A może nie powinnam cię o to pytać? Zdaje się, że dobrze się czujesz w roli silnego, dominującego mężczyzny, którego wszystkie kobiety po prostu słuchają, nie zadając zbyt wielu pytań?

– Ależ ty masz ostry język! – Spojrzał na nią przez całą szerokość kuchennego blatu.

– Niektórzy mężczyźni lubią mój język – wypaliła Fiona i natychmiast pożałowała swoich słów.

Ace nie skomentował jej wypowiedzi. Na chwilę spuścił głowę, a potem znów podniósł oczy na dziewczynę.

– Chcę tu zaczekać, dopóki nie dostanę informacji, czego mój brat zdołał się dowiedzieć o Ericu i Royu. Musiał przecież istnieć jakiś motyw. Chyba że Eric po prostu zabił dla samej przyjemności zabijania, w co raczej wątpię.

– Dlaczego? Mnóstwo ludzi zabija dlatego, że to lubi.

Ace zaniósł do zlewu oba talerze.

– Nie wiem. Po prostu tak mi się wydaje. Odnoszę wrażenie, że to była starannie zaplanowana zbrodnia i że ma ona jakiś związek z tobą.

– Ze mną? Nie wiem nic i nie znam nikogo związanego z tym morderstwem.

– Nawet gdyby policja zaczęła przewracać wszystko do góry nogami, nie doszuka się niczego, co mogłoby stanowić motyw? – zapytał miękko.

– Masz na myśli coś takiego jak moje pornograficzne zdjęcia, które on chciałby opublikować w Internecie, jeśli mu nie zapłacę – jak ty to ująłeś: „wszystkiego, co mam, co mogę w przyszłości zarobić i co chciałabym zostawić w spadku moim dzieciom". O to ci chodzi?

– Masz niezłą pamięć. A więc?

– Jakie: więc? – zapytała, patrząc mu prosto w oczy.

– Masz takie zdjęcia czy nie?

– Bardzo zabawne. Nie, nie mam żadnych zdjęć na golasa, a poza tym, gdzie ty się podziewałeś przez ostatnie dziesięć lat? Przecież dzisiaj w dobrym tonie jest mieć swoje akty! Zresztą nieważne. Nigdy nie zrobiłam niczego, czym ktokolwiek mógłby mnie szantażować.

– Przecież musisz mieć jakieś tajemnice.

– Nie takie, które mogłabym ci powierzyć, i nie takie, które mógłby znać Roy Hudson – powiedziała podniesionym głosem, wpatrując się w Ace'a zmrużonymi oczami. – Moje sekrety mogłyby wprawić mnie w zakłopotanie, ale nie należą do tajemnic, których nie można by wydrukować w pisemku kościelnym. A co z tobą?

– Ze mną? – zapytał takim tonem, jakby był osobą postronną i niezwiązaną z zaistniałą sytuacją.

– Tak, z tobą. W gazetach pisali, że jesteś moim wspólnikiem.

– A, o to ci chodzi – mruknął lekceważąco i włożył naczynia do zmywarki. – To całkowicie wydumane, ale naprawdę chciałbym wiedzieć, kto pobił Erica. Czy to należało do planu, czy też ten facet doprowadził kogoś do wściekłości?

– A może sam się pobił?

– Widziałaś to kiedyś w telewizji, co? – Ace najwyraźniej naśmiewał się z Fiony.

Wstała i przeszła do salonu. Z całego serca nie znosiła jego lekceważenia. Podchodził do wydarzeń poprzedniej nocy jak do fascynującej przygody, która zakończy się szczęśliwie, gdy tylko jego brat przyśle fax. Kiedy wszedł do salonu, nie wydawał się ani trochę zaniepokojony.

– Czy to wszystko zupełnie nic cię nie obchodzi? – naskoczyła na niego. – Czy nie chcesz wrócić do swoich ptaków?

– Sądzisz, że chcę zamknąć się w tym mieszkaniu? Sądzisz, że chcę przesiadywać tu z osobą, która zmieniła moje życie w piekło w chwili, kiedy zeszła z pokładu samolotu? Nie, nie chcę. Ale, w przeciwieństwie do ciebie, staram się robić wszystko, co w tych okolicznościach jest możliwe. Staram się uchronić nas przed więzieniem, bo właśnie tam wylądowalibyśmy do czasu wyjaśnienia tej sprawy. Więc, jeśli nie masz nic przeciwko temu, oczekuję przynajmniej odrobiny uznania, jeśli nie podziękowań.

– Przepraszam – wymamrotała.

– Nie dosłyszałem.

– Proszę o wybaczenie! – zawołała. – Czy teraz usłyszałeś?

– Tak. I wszyscy sąsiedzi także. – Otworzył szufladę biurka i wyjął telefon komórkowy.

– Do kogo chcesz dzwonić? – spytała podejrzliwie.

– To chyba nie twoja sprawa, ale chcę zadzwonić do narzeczonej. Pewnie szaleje z niepokoju.

– Ale policja…

– Nie będzie próbowała podsłuchiwać rozmów z tego telefonu. Należy do właściciela domu.