Выбрать главу

W tym momencie Fiona usłyszała nawoływania jakiegoś ptaka i zrozumiała, że to ono właśnie przykuło jego uwagę.

– Oj! – krzyknął, kiedy ostrze noża ześlizgnęło się po jego kciuku.

– Daj mi spojrzeć. – Dziewczyna złapała jego rękę. – Skóra nawet nie jest draśnięta.

Ace zaczął ssać kciuk i odsunął się od Fiony.

– Powinienem pamiętać o tobie i nożach!

Zmarszczył czoło na widok uśmiechu dziewczyny. Fiona starała się tym uśmiechem pokryć irytację. Podczas gdy ona nie mogła się uwolnić od fascynacji wywołanej jego bliskością, on interesował się jedynie…

Ace odszedł i wytarł ręce w papierowy ręcznik, a potem odwrócił się w stronę świeżo wyszorowanego kuchennego zlewu.

– Wujek Gil był doktorem ornitologii, więc uczył mnie w domu, dopóki nie skończyłem trzynastu lat; potem przeprowadził się bliżej głównej drogi, żebym mógł pójść do szkoły średniej.

– Gdzie grałeś w piłkę nożną i spotkałeś piękną Lisę?

– Lisę poznałem później, kiedy uczyłem w jej szkole średniej.

Fiona pomyślała, że w takim razie Lisa musi być sporo od niego młodsza, ale nie powiedziała tego na głos.

– Tak, szkoła średnia. Wyobrażam sobie, że dorastając tutaj, nie śniłeś nawet o college'u. Nikt by nie przypuszczał, że ktoś, kto mieszka w takim domu, mógłby sobie pozwolić na naukę w szkole średniej. Ani w to, że ktoś taki będzie chciał zdobyć wyższe wykształcenie.

Wiele czasu minęło, zanim Ace znów się odezwał. Jakby zastanawiał się nad każdym słowem, które ma paść z jego ust, jakby rozważał, ile może ujawnić.

– Przebrnąłem przez college, organizując turystyczne rejsy łodzią dla bogatych, znudzonych ludzi. A kiedy wujek umarł, zostawiając mi w spadku Kendrick Park, próbowałem utrzymywać się z niego. Jakoś dawałem sobie radę, dopóki aligator nie został zniszczony. – Ace powiedział ostatnie zdanie bez najmniejszej wymówki w głosie i nie wspomniał, że to ona jest odpowiedzialna za zniszczenie aligatora.

– Zapłacę za tego aligatora – powiedziała Fiona spokojnie. -Mam trochę pieniędzy w obligacjach i mogę wziąć pożyczkę, obciążając nią hipotekę mojego mieszkania. Ile kosztował ten zielony potwór?

– Kobiety nie płacą za takie rzeczy! – Ace odwrócił się plecami do dziewczyny.

– Słucham?! – Fiona nie miała pewności, czy dobrze usłyszała.

– Powiedziałem, że kobiety nie płacą za rzeczy! – Ace odwrócił się do Fiony. – Przynajmniej za moje rzeczy. To nas donikąd nie zaprowadzi. Skończyłaś już z tymi krewetkami? Umiałabyś przygotować sałatkę? Czy dostrzegłaś jakikolwiek związek między nami?

Uniosła ręce, żeby przerwać ten potok pytań.

– Czy wiesz, że masz mentalność neandertalczyka? I owszem, skończyłam te cholerne krewetki, a jedyny związek, jaki widzę między nami, to fakt, że nie byliśmy wychowywani przez rodziców.

– A co z sałatką?

Nie zadała sobie trudu, żeby odpowiedzieć, tylko wyciągnęła rękę po nóż i zieleninę. Posiekała jarzyny na papierowym ręczniku. Przez chwilę milczeli oboje.

– No, dobrze – przerwał ciszę Ace. – W takim razie porównajmy, kto kiedy gdzie był. W dzienniku powiedzieli, że trzykrotnie zatrzymaliśmy się w tym samym hotelu. Dokąd wyjeżdżałaś w ciągu ostatniego roku?

Fiona przez dłuższą chwilę przypominała sobie, gdzie była w ubiegłym roku, bo często podróżowała – zawsze były to podróże służbowe, związane z Kimberly.

– Właśnie dlatego ten wyjazd na Florydę jest taki dziwny powiedziała. – Zajmuję się u Davidsona wyłącznie Kimberly. Niczym więcej. Tylko Kimberly. Kompletnie nic nie wiem o jakimś tam teksaskim programie telewizyjnym dla dzieci. Dlaczego ten człowiek domagał się, żebym to ja mu towarzyszyła w wyprawie na ryby?

– A jesteś pewna, że chodziło mu właśnie o ciebie? Prosił o ciebie, wymieniając nazwisko?

– Tak. A jak było z tobą?

– Tak samo. Ale w moim przypadku to miało sens, bo Roy twierdził, że chce ofiarować jakąś dotację na Kendrick Park.

– Nie wspomniał tylko, że dostaniesz te pieniądze po jego trupie. – Fiona skrzywiła się.

– A jeśli chodzi o podróże, to w ciągu ostatnich osiemnastu miesięcy wyjeżdżałem tylko pięciokrotnie i to na krótko. Z tego trzy razy dla zdobycia dotacji. Nienawidzę tych przeklętych wyjazdów, bo odrywają mnie od parku, a ptaki na pewno bardziej mnie potrzebują niż darczyńcy.

– To dlaczego nie zatrudnisz specjalisty od public relations? Mógłbyś w ogóle nie opuszczać parku.

Kiedy Ace nie odpowiedział, podniosła głowę znad krojonej drobno marchewki. Mężczyzna stał odwrócony do niej plecami, ze spuszczoną głową i bardzo starannie mieszał coś w butelce.

Nagle Fionę olśniło.

– To kobiety – mruknęła pod nosem. – Ci darczyńcy to kobiety, które żądają, żebyś przyjeżdżał osobiście prosić je o pieniądze!

Ace znów nie odezwał się ani słowem, więc Fiona wstała od stołu i podeszła do kuchennego blatu, żeby spojrzeć mu w twarz. Był czerwony jak burak. Najpierw starała się ukryć rozbawienie, jak na damę przystało, ale po chwili odrzuciła głowę do tyłu i wybuchnęła głośnym śmiechem.

– Wcale cię nie zdziwiło, że Roy chce się z tobą spotkać osobiście; zdziwiło cię tylko to, że był mężczyzną!

– To rzeczywiście było dość niezwykłe. – Ace odwrócił twarz w jej stronę i uśmiechnął się niepewnie.

Fiona, nie przestając chichotać, wróciła do stołu i znów się wzięła do krojenia.

– No to powiedz mi, Casanovo, czy ukrywałeś się z wujkiem na tym zadupiu, żeby uciec przed dziewczynami?

– Masz piekielnie ostry język – stwierdził Ace, ale uśmiechnął się. – To nas nigdzie nie zaprowadzi, a dzień dobiega już końca. Zajrzyj do trzeciej szafki, licząc od ściany, i wyjmij parę świec.

– Jasne. A gdzie trzymasz tytoń do żucia?

– O ile dobrze pamiętam, to koło Bordeaux, pod szóstą deską podłogi. A może to Chardonnay jest pod szóstą, a porto pod ósmą?

– Podaj mi łom, kochasiu – powiedziała natychmiast Fiona i uśmiech Ace'a zmienił się w głośny śmiech.

– No, siadaj i zabieraj się do jedzenia. Mamy jeszcze sporo roboty do wykonania, jeśli chcemy dojść, o co w tym wszystkim chodzi.

Po dziesięciu minutach siedzieli już przy stole na dwóch niepołamanych krzesłach, zajadając się krewetkami marynowanymi w soku ze świeżych pomarańczy i zapieczonymi w opiekaczu. Była także sałatka, która mogła być samodzielnym daniem. Rok produkcji, podany na wilgotnej nalepce wina, wskazywał, że było dojrzałe na długo przed tym, zanim wujek Ace'a ukrył je pod podłogą. Było wyśmienite.

Kiedy Ace i Fiona siedzieli przy stole w świetle świec i próbowali zgadnąć, co ich ze sobą łączy i dlaczego Roy ustanowił ich swoimi spadkobiercami, na zewnątrz ukrywał się ktoś, kto cały czas ich obserwował.

9

Noc już zapadła, a oni nadal siedzieli przy stole i popijali wino. Żadne z nich nie wypowiedziało głośno oczywistego stwierdzenia, że nie udało im się znaleźć niczego, co by ich łączyło. Dyskutowali podczas całego obiadu, ale nie zdołali odszukać najmniejszego faktu, który by ich w jakikolwiek sposób ze sobą wiązał.

– Dlaczego? – Fiona uniosła szklaneczkę i osuszyła ją do dna. – Nie jestem w stanie niczego wymyślić. Dlaczego Roy miałby właśnie mnie zostawić swoje pieniądze?

– Albo mnie – mruknął Ace w zamyśleniu. W sklepie kupił gazetę i przy świetle świec odczytał ją na głos. Aż jęknęli, kiedy się okazało, że Roy sporządził testament przed czterema laty. Całe cztery lata wcześniej!

Ace stwierdził, że jakiś związek między nimi musi dotyczyć odleglejszej przeszłości, nie ostatnich czterech lat, i znów zaczął wypytywać ją o dzieciństwo.