Выбрать главу

11

Fiona nie była w stanie jasno myśleć. Wydawało się jej, że powinna sobie o czymś przypomnieć, ale nie miała pojęcia, o czym. Była półprzytomna, kiedy Ace otworzył drzwi i pomógł jej wysiąść z samochodu. Niejasno uświadomiła sobie, że wprowadził ją do windy.

Kiedy dojechali na miejsce, Fiona zobaczyła jak przez mgłę, że weszli do wyłożonego marmurem holu. Ace otworzył drzwi do pokoju. Zalało ich światło i znaleźli się w pomieszczeniu, w którym dominowały jasne, żywe kolory.

Fiona stała w progu, mrugając oczami. Ace zostawił ją na moment i wrócił po chwili z talerzem pełnym jedzenia. Podstawił jej talerz pod nos, niczym nieufnemu zwierzątku. Fiona podążała za nim jak zahipnotyzowana. Nic tak nie ożywia człowieka, jak zapach gorącego, pysznego jedzenia.

Kiedy podeszła do stołu, Ace nabrał trochę jedzenia na widelec i podsunął Fionie. Odruchowo otworzyła usta.

– Dobre, co? – Podał jej następny kawałek przepysznego kurczaka nadziewanego krabami. – Usiądź. Jedz i pij.

Może dzięki temu, że znalazła się wreszcie w doskonale sobie znanym świecie, a nie w ruderze, po której biegają króliki, Fiona zaczęła się budzić, otrząsać się ze stuporu, w który popadła na skutek nadmiaru wstrząsających wydarzeń.

– Przestań mnie traktować jak wariatkę i podaj mi bułki – zażądała.

Ace podsunął jej pieczywo i pocałował ją w czoło.

– I przestań mnie całować – dodała z pełnymi ustami.

– Dobrze. Następnym razem dam ci klapsa, żebyś wróciła do rzeczywistości.

Ignorując jego sarkazm, zaczęła się rozglądać.

– Czy jest tu łazienka? Prawdziwa łazienka?

– Chodź za mną. – Poprowadził ją przez urządzoną z przepychem sypialnię do łazienki wyłożonej zielonym i brzoskwiniowym marmurem. Umywalki miały kształt muszli, a krany były złote. Na blacie leżały dwa zestawy przyborów toaletowych, jak we wszystkich luksusowych hotelach.

Fiona odwróciła się do Ace'a ze zmarszczonym czołem.

– Gdzie jesteśmy i kto za to płaci?

– Nie martw się. Hotel należy do mojego znajomego i za nic nie musimy płacić.

– Ale…

– Lepiej wróćmy do…

– Przepraszam, że o to proszę, ale czy mógłbyś zostawić mnie samą?

– Jasne, ale nie marudź za długo, bo jedzenie ostygnie.

Pięć minut później Fiona nadal nie była w stanie podjąć decyzji, czy ma najpierw wziąć prysznic, czy też od razu wykąpać się w olbrzymiej wannie. Nagle spojrzała w lustro, zobaczyła swoje matowe od brudu i potu włosy i bez wahania odkręciła krany prysznica. Spojrzała na strumień wody i aż zamknęła oczy z rozkoszy. To zadziwiające, jak straszliwie może człowiekowi brakować najprostszych rzeczy, pomyślała.

– Nie jesteś głodna? – zapytał Ace przez drzwi.

– Zjem później – odkrzyknęła i zdarła z siebie brudne ciuchy. Kiedy upadły na podłogę, kopnęła je z obrzydzeniem na drugi koniec łazienki. Nie chciała, aby te obrzydliwe łachy jeszcze kiedykolwiek dotknęły jej nagiej skóry.

Weszła pod prysznic i najpierw trzykrotnie umyła włosy, potem wtarła w nie jakiś przepięknie pachnący balsam, wreszcie wyszorowała resztę ciała. Owinęła się puszystym, miękkim ręcznikiem i puściła wodę do wanny, do której wsypała prawie połowę opakowania kosztownych soli do kąpieli. Patrzyła, jak tworzy się piana.

Kiedy zanurzyła się w gorącej wodzie, miała wrażenie, że jeszcze nigdy w życiu nie przeżyła niczego równie wspaniałego.

– Wyglądasz przyzwoicie? – zawołał Ace.

– Nie! – odpowiedziała, ale usłyszała, że drzwi i tak się otwierają. Ace wkroczył do łazienki z talerzem pełnym smakołyków w jednej, a kieliszkiem szampana w drugiej ręce. Miał zamknięte oczy, ale szedł nadzwyczaj pewnie, więc Fiona nie miała wątpliwości, że on i tak podgląda.

– Idź stąd! – zażądała z udawanym niesmakiem, bo w głębi duszy ucieszyła się, że do niej przyszedł. Zbyt wiele wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni, aby chciała być sama i myśleć.

– Wspaniała piana. Bardzo gęsta… – Ace usiadł na marmurowym obramowaniu wanny.

– Szalenie zabawne. Można się poczęstować? – Wyjęła oblepioną mydlinami rękę z wody i chciała sięgnąć po widelec, lecz Ace odsunął jej dłoń i sam zaczął ją karmić małżami marynowanymi w limonowej zalewie.

– Jak się teraz czujesz?

– Lepiej. Fizycznie. – Spojrzała na niego poprzez górę piany. – A co mamy w programie? Kajdanki na deser? – Fiona zdołała już poznać Ace'a na tyle, żeby nie mieć żadnych wątpliwości, że dręczy go jakaś bardzo poważna sprawa.

Była przekonana, że nie może jej spotkać nic gorszego niż to, co już się zdarzyło: straciła Kimberly. Jeszcze nie do końca uświadomiła sobie, co to dla niej oznacza. Ale miała poczucie, że jej życie dobiegło końca.

Może tak i było, skoro – sama nie mogła w to uwierzyć! -przyszedł jej do głowy pomysł, że mogłaby zaprosić Ace'a, aby przyłączył się do niej w wannie.

– Czy nie sądzisz, że moglibyśmy przedyskutować to później? – Zmarszczyła czoło i starała się odzyskać panowanie nad sobą. – Może kiedy będę mniej…

Fiona wskazała na wannę. Ace wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę i nagle dziewczyna poczuła, że w łazience zrobiło się o wiele cieplej, wręcz gorąco. Aż do tej chwili bez przerwy uciekali, ciągle mieli poczucie zagrożenia, bali się. Teraz Fiona nie mogła się uwolnić od myśli, że to prawdopodobnie jej ostatnia noc na wolności. Jutro pewnie odda się w ręce policji, jutro pewnie zostanie zamknięta w więzieniu, a pojutrze…

Spojrzała na Ace'a i już otworzyła usta, żeby go poprosić, aby wyszedł, kiedy odstawił talerz i podszedł do umywalki.

– Nie mamy czasu do stracenia – oznajmił. – Musimy wszystko zaplanować i to w tej chwili.

– Czy to nie może zaczekać, aż…

Umilkła, bo Ace podszedł do blatu pod lustrem, otworzył zestaw męskich kosmetyków i zaczął namydlać twarz.

– Nie mogłeś zaczekać, aż wyjdę z wanny? – Fiona miała nadzieję, że w jej głosie zabrzmiała dezaprobata, ale na nim najwyraźniej nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Nagle Fiona gwałtownie wciągnęła powietrze, bo – Boże, miej ją w swojej opiece! – Ace zdjął koszulę.

Fiona znieruchomiała w wannie. Czy to podczas obserwowania ptaków kształtuje się takie ciało? Zachłannie wpatrywała się w plecy mężczyzny, w jego szerokie ramiona, zwieńczone muskularną szyją i w wąskie biodra. Jeremy spędzał mnóstwo czasu na siłowni, ale nie wyglądał tak wspaniale jak ten mężczyzna. Nawet nie umywał się do Ace'a z jego miodową skórą, pod którą widać było grę mięśni.

Fiona uświadomiła sobie nagle, że Ace patrzy na jej odbicie w lustrze. Szybko odwróciła wzrok i próbowała nie myśleć o półnagim męskim ciele.

– Musimy zaplanować, w jaki sposób oddamy się w ręce policji – oznajmił Ace, wracając do golenia. – Mój kuzyn Frank zatrudnił adwokatów, po dwóch dla każdego z nas. Cały czas będą nam towarzyszyć. To znaczy, dopóki będziemy na policji. O co chodzi?

– O nic, wszystko w porządku. Jest tu jeszcze jedna maszynka do golenia? Możesz mi podać? – Fiona wysunęła nogę z piany, namydliła ją i zaczęła golić. – Nienawidzę golenia nóg, zawsze zostają takie wstrętne, drapiące końcówki włosów. Najlepszy jest wosk. – Podniosła wzrok i zauważyła, że Ace gapi się na nią w lustrze z otwartymi ustami. Świetnie, pomyślała, możemy we dwójkę zagrać w tę grę. – Co mówiłeś? – zapytała słodko.

– Robiłem plany naszego poddania się – przypomniał i wrócił do golenia, ale Fiona zauważyła, że patrzy na nią. Uśmiechnęła się, kiedy się zaciął. – Moim zdaniem najlepiej byłoby poczekać do rana, lecz jeśli chcesz się zgłosić dzisiaj, możemy to zaaranżować.