– Nie, mogę poczekać – mruknęła niepewnie. Ace nie odezwał się, więc wzięła się do golenia drugiej nogi. – Czy to będzie bardzo okropne?
– Nie mam żadnego doświadczenia w tej materii, ale wątpię, czy pobieranie odcisków palców, robienie zdjęć do kartoteki i zamykanie w celi może być przyjemne.
Fiona starała się wyobrazić sobie, co ją czeka, jednak bez powodzenia. Nigdy w życiu nie popełniła żadnego przestępstwa. Nigdy nie próbowała zaniżyć podatków. Nigdy nawet nie przeszła przez jezdnię przy czerwonym świetle. A jednak jutro będzie musiała zmierzyć się z…
– Ale to nie potrwa długo, prawda? To znaczy, ci prawnicy są na tyle dobrzy, że szybko nas wyciągną z więzienia?
– Prawdę mówiąc, nie sądzę. Moi krewni zatrudnili prywatnych detektywów, którzy pracują nad tą sprawą od kilku dni i do niczego nie zdołali dojść. My podejrzewamy, że ogniwem, które nas łączy, jest osoba twojego ojca. Ale nie udało się wpaść na trop jakiegokolwiek związku Roya ze Smokeyem. Nikt nie ma też pojęcia, dlaczego my dwoje zostaliśmy spadkobiercami Hudsona. Długo jeszcze będziesz siedzieć w wannie? Ja też chcę się wykąpać.
– Oczywiście – mruknęła Fiona, zerkając z roztargnieniem na wychodzącego z łazienki Ace'a.
Wyszła z wanny. Nie przestając myśleć intensywnie włożyła gruby aksamitny szlafrok. Wsunęła się do sypialni. Na stoliku leżała duża biała torba, na której ktoś napisał: Fiona. Z zaciekawieniem zajrzała do środka. Torba była pełna kosmetyków. Niemal rozpłakała się z radości na ich widok.
Wklepując w twarz krem Chanel, otworzyła szafę. Była pełna ubrań. Kobiecych ubrań w jej rozmiarze. W komódce znalazła bieliznę i prostą, białą nocną koszulę. Fiona wzięła ją do ręki i zrozumiała, że jest to tylko pozorna prostota. Doświadczone oko mieszkanki Nowego Jorku pozwoliło jej bez trudu oszacować, że ktoś wydał na nią przynajmniej osiemset dolarów. Zrzuciła gruby aksamitny szlafrok i włożyła nocną koszulę i jedwabną brzoskwiniową podomkę.
Ktoś zadał sobie dużo trudu i wydał sporo pieniędzy, żeby zaopatrzyć ten hotel we wszystko, co potrzebne, pomyślała.
– Kolejna tajemnica, związana z pozornie zwyczajnym panem Montgomerym – powiedziała na głos.
Jej ciało i twarz nie przypominały już papieru ściernego, miała też wreszcie na sobie wspaniałe, kobiece ubranie. Tak odmieniona weszła do salonu, w którym rozparty w fotelu siedział Ace, nadal tylko w spodniach, i czytał gazetę.
Spojrzał na Fionę, jakby nie był świadom, że dziewczyna jest w negliżu.
– Sądzę, że powinnaś to przeczytać, żeby w pełni zdawać sobie sprawę, o co jesteśmy oskarżeni. – Odłożył gazetę i skierował się do łazienki.
Podeszła do pliku gazet i wzięła jedną na chybił trafił.
Mordercy Pluszowego Misia, głosiła jedna z nich. On był jak duży pluszowy miś – powiedziała wczoraj dziennikarzom jedna z pracownic brutalnie zamordowanego Roya Hudsona. -Był taki kochany i zawsze ze wszystkimi żartował. Nie wiem, jak ktoś mógł chcieć zabić takiego pluszowego misia w ludzkiej skórze.
Fiona usiadła, czytając dalej, i ręce zaczęły jej się trząść, bo dowiadywała się o sobie potwornych rzeczy. Zdaniem dziennikarzy, była wychowywana bez miłości i podrzucona do szkoły z internatem. Jedna z gazet zamieściła wywiad z psychiatrą, który tłumaczył, że wychowanie Fiony musiało w sposób oczywisty doprowadzić do tego, że stała się ona osobą zimną i niezdolną do miłości. Tego typu osoba nie jest w stanie wczuć się w doznania innych. Podejrzewam, że jest socjopatką.
– Socjopatką – szepnęła Fiona.
Gerald, jej były asystent, udzielił wywiadu, w którym wysunął przypuszczenie, że Kimberly była zapewne surogatem dzieci, których Fiona nigdy nie miała.
Dopiero podczas lektury piątej gazety Fiona uświadomiła sobie, jak mało uwagi dziennikarze poświęcają Ace'owi. Prasa najwyraźniej była przekonana, że to Fiona była inspiratorką morderstwa, a on został tylko wciągnięty przez nią w zbrodnię. Niekiedy nawet sugerowano, że Ace może być jej zakładnikiem. Popatrzyła na niego, kiedy wszedł do pokoju po wzięciu prysznica. Miał na sobie aksamitny szlafrok i wycierał ręcznikiem mokre włosy.
– Okropne, prawda? – zapytał. – Chyba źle zrobiliśmy, uciekając. Prasa strasznie nas obsmarowała.
– Nie nas, tylko mnie – szepnęła. – I mojego ojca. Ciebie zostawiła w spokoju.
Ace odwrócił się i Fiona znowu odniosła wrażenie, że ten człowiek coś przed nią ukrywa. Może ma jakieś powiązania ze światem przestępczym i jego kumple pilnują, żeby jego nazwisko nie dostało się do gazet?
– Obiecuję ci, że zrobię, co w mojej mocy, żeby wyjaśnić to wszystko i…
– Jak?! – prawie krzyknęła. – Jak cokolwiek może zostać wyjaśnione, skoro nikt nie stara się dociec prawdy? Te wszystkie gazety już mnie dawno skazały. Wszystkie starają się wywęszyć, dlaczego to zrobiłam, nikt nie pyta, czy zabiłam tego człowieka. A może i innych.
– Ale naprawdę pracowałaś w wytwórni zabawek, która chciała zdobyć zgodę Roya na produkcję gadżetów z jego programu telewizyjnego. I tobie zapisał miliony w testamencie.
– Nie wiedziałam o tym – oświadczyła dobitnie. Ace podniósł ręce do góry w geście kapitulacji.
– Mnie nie musisz przekonywać. Byłem tam, pamiętasz?
– Niezupełnie. Niczego nie widziałeś, prawda? Nie widziałeś, jak ktoś inny zabija Roya, prawda?
– Nie – odpowiedział. – Niestety, nie. Spałem na pokładzie. Usłyszałem hałas i zbiegłem do kabiny w momencie, kiedy odkryłaś leżące na tobie ciało.
Fiona odwróciła na chwilę wzrok. Nie chciała przypominać sobie tej straszliwej nocy.
– Umówmy się, że nie będziemy dzisiaj o tym rozmawiać, co ty na to? Decyzja została podjęta i mamy tę jedną, ostatnią noc, żeby sobie trochę podogadzać. Nie możemy stąd wyjść, ale możemy poprosić, żeby nam tu przyniesiono, na co tylko mamy ochotę. Możesz przymierzyć wszystkie nowe ciuchy i…
– I co? Zabrać je ze sobą do więzienia? Czy policja będzie je przechowywać w depozycie, podczas gdy ja będę odsiadywać wyrok dożywocia za morderstwo, którego nie popełniłam?
– Za dwa morderstwa – sprostował. – Przypuszczalnie zostaniemy oskarżeni o dwa morderstwa. Chcesz obejrzeć jakiś film w telewizji? A może poprosimy mojego kuzyna, żeby przyniósł nam wideo i takie filmy, jakie tylko zechcemy?
– Nie! – krzyknęła – Nie chcę oglądać żadnych filmów. Chcę…
– Powinnaś się uspokoić – powiedział cierpliwie Ace i podał jej kolejny kieliszek szampana – Proszę, wypij. Zjedz czekoladkę. Mamy też sernik z malinami. Musisz się uspokoić. Nie mamy innego wyjścia, musimy się poddać. Sama doszłaś do tego wniosku. Ktoś próbował cię zabić. On albo ona strzelali do ciebie. Nie do mnie, a do ciebie. W więzieniu przynajmniej nie będzie ci groziło morderstwo.
Fiona wypiła szampana jednym haustem i Ace znów napełnił jej kieliszek. Dopiero po trzecim drinku nieco się odprężyła. A przynajmniej ogarniająca ją panika zaczęła słabnąć.
– Połóżmy się i odpocznijmy. Jutro będziemy potrzebować dużo siły – mruknął Ace i podsunął dziewczynie paterę pełną wyszukanych słodyczy.
– Próbujesz mnie uwieść? – zapytała i, ku własnemu przerażeniu, zaczęła chichotać.
– A chciałabyś? – zapytał poważnie.
– Powiedz, dlaczego mówią do ciebie Ace, skoro naprawdę masz na imię Paul? – zainteresowała, idąc za nim do sypialni.