Weszła pod prysznic i zalała się łzami. Fiona należała do ludzi czynu i obecny brak aktywności doprowadzał ją do szału. Gdyby znaleźli jakiś trop, jakąś logikę w tym wszystkim, mogliby coś zrobić.
Minęło sporo czasu, zanim wyszła spod prysznica i udała się do sypialni, żeby się ubrać. Włożyła fantastyczną jedwabną włoską bluzkę, o męskim kroju, a jednak bardzo kobiecą. Gdy zapinała skórzany pasek przy gabardynowych spodniach, przemknęło jej przez myśl, że w więzieniu nie będzie mogła nosić jedwabiu.
Kiedy weszła do salonu, Ace ściszył dźwięk w telewizorze.
– Frank miał rację – stwierdził z niesmakiem. – To najgorszy program, jaki w życiu widziałem. I nie mam zielonego pojęcia, dlaczego nosi tytuł Raphael.
Fiona odwróciła głowę, żeby Ace nie widział jej oczu. Starała się ukryć zaczerwienione, opuchnięte powieki pod makijażem, nie ulegało jednak wątpliwości, że płakała.
– Jest taki zły?
– Mike dał nam scenariusze odcinków emitowanych w Teksasie i kilka z Nowego Jorku, gdzie program już został pokazany. Raphael to coś pośredniego między Kevinem samym w domu, a Wyspą skarbów, i z pozoru jest bardzo skomplikowany. Sześciu najbardziej zdegenerowanych ludzi, jakich można sobie wyobrazić, szuka skarbu i są gotowi zrobić każdemu każde świństwo, aby osiągnąć cel. Czy tego mamy uczyć nasze dzieci? Mało tego. Choć program jest kierowany do dzieci, ma podteksty seksualne, a nawet homoseksualne. Jest tam złodziejstwo i szantaż, nie ma natomiast nikogo, kto by choć trochę przypominał człowieka honoru. Ma Mills jest w sposób oczywisty dziwką, a Ludlow, który sepleni i kręci młynka nożem o perłowej rękojeści, jest godzien pogardy. Craddock ma…
– Tik nerwowy – wpadła mu w słowo Fiona. Podniosła głowę do góry. Jej oczy były wielkie jak spodki.
– Tak, nerwowy tik. Natomiast Hazen… – Ace urwał w pół zdania i spojrzał na Fionę pytająco. – Myślałem, że nigdy nie oglądałaś Raphaela?
– Daj mi ten scenariusz! – zażądała i niemal wyrwała mu go z ręki. – Hazen ma bliznę wzdłuż całej ręki, jakby walczył z jakimś potworem i był bliski przegranej… – Bezwładnie osunęła się na kanapę, a papiery wypadły jej z ręki. Ace widział, że Fiona jest zszokowana, nie mógł tylko zrozumieć, dlaczego.
– Widziałaś już kiedyś ten program? O to chodzi? Może Hudson wiedział…
– To opowiadanie mojego ojca – szepnęła Fiona. – I nie miało tytułu Raphael, tylko Rąffles, czyli Szumowiny. Ten sukinsyn ukradł opowiadanie mojego ojca!
Ace siedział przez chwilę bez ruchu i gapił się na dziewczynę; potem na jego twarzy pojawił się uśmiech; uśmiech, początkowo niepewny, stawał się z każdą chwilą szerszy; wreszcie Ace uśmiechnął się od ucha do ucha. Nagle zerwał się z fotela, złapał Fionę w pasie, poderwał z fotela i zaczął z nią tańczyć po całym pokoju.
– Znaleźliśmy! Wreszcie znaleźliśmy!
Fiona, która przed chwilą usłyszała swą ukochaną opowiastkę z dzieciństwa, swą bardzo osobistą opowiastkę, odczytaną na głos, nadal była oszołomiona.
Ace pociągnął ją w drugi kąt pokoju, nacisnął kilka guzików i pokój zalała muzyka. Dziki hard rock, który Fiona zazwyczaj puszczała sobie, kiedy była sama i chciała coś uczcić, teraz pomógł jej otrząsnąć się z oszołomienia.
Podniosła ręce nad głowę i zaczęła wirować. Tańczyła zwykle w ten sposób, kiedy była sama. Ale tym razem był z nią Ace. Ramię w ramię, biodro w biodro, poruszali się w rytm muzyki.
– Podczas wyprawy na Alaskę – krzyknął Ace, pochylając się ku dziewczynie tak blisko, że musiała odchylić się do tyłu.
– Padało, a mój ojciec uwielbiał opowiadać – odkrzyknęła. Ace ugiął kolana, cały czas poruszając biodrami; Fiona natychmiast podchwyciła jego ruchy.
– Hudson miał poczucie winy, więc zostawił wszystko córce Smokeya! – Ace z trudem przekrzyczał muzykę.
– Czyli mnie! – Fiona znów wyrzuciła ramiona w górę i wydała przejmujący, piskliwy okrzyk w stylu country.
Ace pochwycił ją w ramiona i wirował z nią wokół pokoju.
– Udało się! Udało się! Udało się! Udało się! – powtarzał przy każdym obrocie, raz za razem.
Fiona wywinęła się z jego ramion i tańczyła sama, szybciej i bardziej zmysłowo niż kiedykolwiek w życiu. Odrzuciła głowę do tyłu i pozwoliła dzikiej muzyce porwać się całkowicie.
– Jeremy nienawidzi takiej muzyki – zawołała.
– Lisa też.
– Nigdy bym nie pomyślała, że ty to lubisz. Taki poważny pan ornitolog?!
– Jeszcze mnóstwa rzeczy o mnie nie wiesz – powiedział Ace z naciskiem; a w następnej chwili obejmowali się i całowali. Noga Fiony sunęła w górę po nodze Ace'a, aż pochwycił ją i położył na swoim biodrze. A potem zaczął poruszać biodrami, bliżej i bliżej, i…
Piosenka się skończyła i zapadła cisza. Ogłuszająca cisza. Fiona otrząsnęła się pierwsza.
– Ja… och… – Jej ciało nadal było splecione z jego ciałem.
– Jasne. – Ace puścił jej udo.
Fiona odsunęła się. Jej pierś gwałtownie falowała, zarówno na skutek szalonego tańca, jak i podniecenia wywołanego jego pocałunkami, bliskością jego ciała.
– Jeremy! -Twardo wymówiła to imię, jak okrzyk bojowy. – Musimy o nich myśleć, o Jeremym i Lisie. Oni wszystko dla nas zaryzykowali, pracują dzień i noc i…
– Oczywiście. Przepraszam cię na chwilę. – Ace poszedł do sypialni.
Fiona usiadła na kanapie i starała się uspokoić. Ręce przy sobie, powtarzała. Sytuacja nie jest normalna. To tak, jakbyśmy znaleźli się razem na bezludnej wyspie, skazani na swoje towarzystwo. W normalnych okolicznościach nie byłabym przecież atrakcyjna dla takiego mężczyzny jak Ace. Mężczyzny, na którym można polegać w każdej sytuacji, który niezależnie od wszystkiego potrafi zachować zimną krew, który ją chroni, który…
Podniosła pilota i włączyła taśmę. Lepiej zająć myśli szukaniem sposobu wyjścia z tej nienormalnej sytuacji, niż rozmyślać o tym, co nieosiągalne.
14
No i co znalazłaś? – zapytał Ace pół godziny później. Miał na sobie ciepły podkoszulek i graby, aksamitny szlafrok, a szyję owinął ręcznikiem.
– Dobrze się czujesz?
– Oczywiście – warknął. – Pytałem, czy coś znalazłaś?
– Nie musisz się na mnie wyżywać. Co się z tobą dzieje? Kilka minut temu do rany przyłóż, a teraz nie umiesz być miły. I dlaczego opatuliłeś się, jakbyś wyruszał na wyprawę arktyczną?
Nie odpowiedział. Sięgnął po telefon, leżący na bocznym stoliczku.
– Co chcesz na obiad? Mój kuzyn przyniesie wszystko, co tylko ci się zamarzy.
Fiona nadal nie mogła się nadziwić jego ubraniu, kiedy nagle spłynęło na nią olśnienie.
– Wziąłeś zimny prysznic, prawda? Bardzo, bardzo zimny prysznic.
Ace zmarszczył czoło. Nadal trzymał w ręku słuchawkę telefonu.
– Kanapki z tuńczykiem? A może wolisz coś gorącego?
– Zamów dla mnie to, co dla siebie. Ale ty powinieneś poprosić o dzbanek kawy, żeby stanąć na nogi. Gorącej kawy -powiedziała i uśmiechnęła się słodko.
Ace rozwiązał szlafrok, rzucił Fionie miażdżące spojrzenie i zamówił tuzin ostryg na połówkach muszli.
Roześmiana Fiona wróciła do telewizji. Ace jest facetem, który potrafi odpowiedzieć na zaczepkę, pomyślała i w tym momencie przypomniała sobie, że Jeremy nienawidzi, kiedy się z nim przekomarza.