Выбрать главу

– Skoro jestem jego spadkobierczynią, to w moim interesie leżało, aby zarobił na tym jak najwięcej pieniędzy.

– I dlatego poczekałaś, aż Raphael trafił do sieci ogólnokrajowej; potem wyeliminowałaś Roya i teraz zgłaszasz się po spadek.

– Ale dlaczego miałabym go zabijać tak publicznie? – Fiona podniosła głos niemal do krzyku, bo logika słów Ace'a wyprowadziła ją z równowagi.

– Nie mówiłem, że jesteś rozgarnięta, tylko że jesteś chciwa.

Kiedy Fiona chwyciła łyżkę, by nią rzucić, Ace uśmiechnął się z wyższością.

– Wiedziałem, że nie będziesz w stanie nad sobą zapanować. Czy chcesz, żebym zadzwonił na policję i zawiadomił, że jesteśmy gotowi się poddać?

Fiona już była gotowa przypomnieć mu, co wcześniej postanowili, ale nagle jakby uszło z niej powietrze.

– Uważasz, że nie posunęliśmy się ani o krok naprzód, prawda? Roy Hudson ukradł opowiadanie o przygodach, które mój ojciec wymyślił albo przeżył.

– Jeśli to jest relacja z prawdziwych wydarzeń, to sądzę, że ich uczestnicy nie chcieliby, żeby ten program został nadany w kanale ogólnokrajowym. Ktoś mógłby ich rozpoznać.

– Wspaniale! Mam tylko nadzieję, że zostaną rozpoznani, zanim my trafimy do komory gazowej – mruknęła.

– Mówiłaś, zdaje się, że twoje mieszkanie zostało okradzione i zginęły listy od twojego ojca?

– Zapamiętałeś to? – Jeden kącik ust Fiony opadł w dół.

– Listy z Raffles? – zapytał.

– Listy z Raffles - potwierdziła.

W tej chwili zadzwonił telefon. Ace podniósł słuchawkę.

– Tak. Oczywiście, dlaczego nie? – Odłożył słuchawkę i spojrzał na Fionę. – Dzwonił mój kuzyn Frank. Posyła nam coś, co, jak sądzi, powinniśmy zobaczyć.

W tym momencie usłyszeli dzwonek u drzwi. Ace otworzył i po chwili wrócił z cienką paczuszką w ręku.

– Wolę nie liczyć, ile osób wie, gdzie jesteśmy. – Fiona objęła się ramionami. Ace rozpakował paczkę.

– Nie wie nikt, kto nie nosi nazwiska Montgomery lub Taggert – odpowiedział takim tonem, jakby to wyjaśniało wszystko. – Paszporty?

– I komplet kluczy – dodała Fiona, która odebrała mu paczkę i list. – Droga panno Burkenhalter, Pani ojciec wy świadczył mi niegdyś ogromną przysługę, tak wielką przysługę, że gdyby nie on, nie byłoby mnie wśród żywych. Wiem, czegoPani szuka. I wiem, kogo Pani szuka. Znajdzie Pani to, czego

Pani szuka, w Błękitnej Orchidei. - Podniosła wzrok na Ace'a. – To wszystko. Nie ma żadnego podpisu. Jak sądzisz, czy Błękitna Orchidea to klub nocny? Czy mamy się tam z kimś spotkać?

Ace zamknął paszporty, które uważnie studiował, i popatrzył na dziewczynę.

– Nie podoba mi się to spojrzenie! Kiedy poprzednio spojrzałeś na mnie w ten sposób, wylądowaliśmy w bagnie! -Fiona aż się cofnęła.

– Błękitna Orchidea to całkowicie zamknięta wspólnota, jakieś osiemdziesiąt kilometrów na północ stąd – odpowiedział z lekkim uśmiechem.

– Tak? – Przyglądała mu się zmrużonymi oczami. – A jaka nas tam czeka pułapka? Aligatory w basenie? A może, z uwagi na ciebie, raczej sępy na dachu?

– Nie ma tam żadnych zagrożeń. To całkiem miłe miejsce. Oczywiście, nie widziałem go na własne oczy, ale słyszałem, że…

Nie dokończył zdania i Fiona nabrała pewności, że za tym wszystkim kryje się coś niedobrego. Wyrwała mu paszporty i przyjrzała się im. Początkowo nie zauważyła niczego niezwykłego. Były wystawione na nazwiska: Gerri i Reid Hazlett.

– Kim są ci ludzie? Mamy się z nimi spotkać w Błękitnej Orchidei? – zapytała.

– Przyjrzyj się zdjęciu kobiety – powiedział cicho.

W pierwszej chwili nie zrozumiała, o co mu chodzi. To była fotografia pięćdziesięcioletniej Avy Gardner, niepodobnej do wielkiej gwiazdy, którą większość ludzi pamięta z ekranu.

– Kim jest ta Gerri Hazlett? – zapytała i w tej samej chwili zrozumiała wszystko. Nie wypuszczając paszportu z ręki, usiadła na kanapie. – Mamy tam pojechać w przebraniu, tak? A nasze przebranie będzie polegało na tym, że znacznie się postarzejemy?

– Obawiam się, że tak – odparł Ace. – Mamy nowe nazwiska i wiek. Błękitna Orchidea jest wspólnotą emerytów. Nikt poniżej pięćdziesiątki nie może tam zamieszkać.

Fiona wyglądała tak, jakby miała się rozpłakać.

– Dlaczego kiedy jakaś kobieta trafia, na przykład w telewizji, w ręce charakteryzatorów, to dostaje króciutką spódniczkę i wielkie wiszące kolczyki? A kiedy ja mam się ucharakteryzować, to przypada mi w udziale robótka na drutach i fotel inwalidzki?

– Nie jest tak źle. Będziesz mniej więcej w wieku mojej matki, a ona nie ma pojęcia o robieniu na drutach.

– Bardzo zabawne! I co to za imię: Gerri?

– Ja chciałbym raczej się dowiedzieć, co takiego zrobił twój ojciec dla autora tego listu, kimkolwiek on jest. Te paszporty są nieudolnie sfałszowane.

– Kiedy Raphael ma się pojawić w ogólnokrajowym kanale telewizji? – Fiona podniosła głowę.

– Chyba za tydzień, dlaczego pytasz?

– Bo spora grupa osób może się rozpoznać w telewizji.

Ace usiadł obok Fiony.

– A kiedy się rozpoznają, uświadomią sobie, że na świecie jest tylko jedna osoba spoza ich grupy, która zna całą tę historię. Tylko jedna niewinna osoba, która może ich zdemaskować, nie wplątując się sama w tę brudną aferę.

– Ta osoba już nie jest niewinna. Ta osoba jest teraz poszukiwana za morderstwo. A jeśli zostanie skazana, kto będzie zwracał uwagę na słowa kryminalistki?

– Bingo! – Ace pochylił się i wziął ze stolika do kawy pęk kluczy. – Cóż, pani Hazlett, czy jest pani gotowa przyłączyć się do staruszków przy partyjce canasty?

Fiona jęknęła.

– Mam nadzieję, że Roy Hudson trafił tam, gdzie jest jego miejsce – powiedziała.

– A wszystko dlatego, że podczas wyprawy na ryby ciągłe padało! Chodź, mamuśka, idziemy się oszpecić. – Ace wstał i wyciągnął rękę do Fiony, żeby jej pomóc wstać z kanapy.

– Zapakuj moje lekarstwo na reumatyzm, papciu. I nie zapomnij o zabraniu kompotu z suszonych śliwek.

– Musimy się postarać o siwą farbę do włosów i…

– Zgodzę się ufarbować włosy na siwo, jeśli ty ogolisz się na łyso.

– W takim razie będziemy twierdzić, że farbujesz swoje siwe włosy na czarno.

– A ja będę na prawo i lewo podawać nazwisko fryzjera, który zrobił twoją perukę.

– Czy wiesz, że kobiety z twojego pokolenia zazwyczaj gotują mężom obiadki?

– Jeśli obiecasz, że będziesz je jadł, to ja mogę gotować.

– Wiesz, pomyślałem, że mogę być emerytowanym kucharzem A ty? Co dawniej robiłaś? Nikt nie uwierzy, że byłaś gospodynią domową.

– Byłam aktorką?

Ace przyjrzał jej się sceptycznie.

– To może byłam projektantką mody w jakiejś małej firmie odzieżowej na Środkowym Zachodzie?

– Nieźle. A co byś powiedziała… – roześmiał się Ace.

Słońce już zachodziło, a oni jeszcze rozmawiali. Zamówili kolację i podczas jedzenia co chwila wybuchali śmiechem, wymyślając sobie nowe życiorysy. Ten śmiech był im obojgu niezwykle potrzebny, żeby rozładować napięcie ostatnich dni, wspomnienia o szaleńczych ucieczkach i kulach świszczących im koło uszu.

Była już głęboka noc, kiedy wreszcie się rozstali. Ace położył się w salonie, Fiona poszła do sypialni, gdzie znów oddała się rozmyślaniom o tym, jak w gruncie rzeczy niewiele o nim wie. Dzisiaj wymyślili dwa kompletne życiorysy i świetnie się bawili, konstruując opowieść o tym, jak to dopiero niedawno poznali się i pobrali.