Fiona zacisnęła zęby. Ten facet zachowywał się tak, jakby ona celowo zataiła przed nim tę informację.
– Kiedy miałam dziewięć lat, przysłał mi Mapę Gwoździ. Tak ją nazwała moja przyjaciółka, Ashley, to była jej ulubiona mapa.
Ace zaczął chodzić w kółko z rękami założonymi za plecami. Niezbyt wiele miał miejsca na te spacery. Wokół nich rozciągało się trzęsawisko, ale Fiona nie miała wątpliwości, że Ace pod powierzchnią wody doskonale widzi, gdzie zaczyna się niebezpieczne bagno.
– Dziewięć lat – powiedział z namysłem – A opowiadanie Raffles dostałaś, kiedy miałaś jedenaście. I właśnie te listy zostały skradzione, prawda? Czy mapa, która przyszła, kiedy miałaś jedenaście lat, także została skradziona?
– Tak – odpowiedziała, a przerażenie zaczęło brać w niej górę nad wściekłością. Ace zawsze twierdził, że to wszystko musiało być planowane od dłuższego czasu. Teraz i do niej zaczynało docierać, od jak dawna ktoś się do tego przygotowywał. Zastanawiała się tylko, po co. Jeśli złodziej przeoczył mapę za pierwszym razem, dlaczego po prostu nie włamał się po raz drugi? A może chodziło mu o coś więcej niż para złotych lwów?
– A więc ojciec przysłał ci mapę dwa lata wcześniej niż opowiadanie?
Ace mówił z takim naciskiem, że Fiona zaczęła podejrzewać, iż on czyta w jej myślach i zna wszystkie okropne pomysły, które przychodzą jej do głowy.
– Tak.
– I przez te wszystkie lata mapy, także i ta, którą dostałaś, kiedy miałaś jedenaście lat, a która została skradziona, wisiały na ścianie w przedpokoju twojego nowojorskiego mieszkania?
– Tak.
– A teraz są… – zawiesił głos, czekając, aby to Fiona dokończyła zdanie.
– Kiedy widziałam je ostatni raz, stały na podłodze w torbie od Saksa na Piątej Avenue. Miałam je zabrać do domu.
– Cudownie! Jak sądzisz, czy moglibyśmy zadzwonić do twojego szefa i poprosić, żeby pilnie przysłał je nam tutaj pocztą lotniczą? – Ace przestał krążyć w kółko i usiadł na pieńku.
– Teraz już wiem, że nie słuchałeś tego, co mówiłam! -Fiona zacisnęła pięści. Dlaczego Ace zawsze robi, co w jego mocy, żeby doprowadzić ją do furii? Czy on naprawdę nie może uważniej słuchać tego, co ona mówi?
– No, słucham. Wyjaśnij mi to, proszę. Mamy czas, mamy cały dzień. – Skrzyżował ramiona na piersi i spojrzał na Fionę z uśmiechem.
Dziewczyna odetchnęła głęboko.
– Dobrze, spróbuję ci to wytłumaczyć jeszcze raz. Dwa razy do roku Kimberly zmienia zawód i związane z nim akcesoria. Staramy się zawsze dawać do zrozumienia, że o jej nowej osobowości decyduje prezydent Stanów Zjednoczonych, ale nie możemy tego powiedzieć wprost, tak stanowi prawo. W każdym razie, Kimberly pracowała już w cyrku, była przewodniczką w odrestaurowanej wiosce pierwszych amerykańskich osadników, aktorką w teatrze elżbietańskim, dekoratorką wnętrz…
– Sprzedajecie nowe ubranka i akcesoria do każdej kolejnej roli, w jakiej występuje?
– Ktoś musi sprawić, aby pieniądze przechodziły z rąk do rąk – odpowiedziała ostrzej, niż zamierzała.
– A czy ta lalka zajmowała się kiedykolwiek filantropią?
– Jakbyś zgadł – rzuciła Fiona. A potem roześmiała się i poczuła, że zarówno lęk, jak i złość wyparowały z niej całkowicie. Kiedy pojęła wreszcie, że jest w posiadaniu mapy, na której naprawdę zostało zaznaczone miejsce ukrycia skarbu, przerażenie ścisnęło ją za gardło. Potem Ace w swój zwykły, dokuczliwy sposób robił jej wymówki, że wcześniej nie pomyślała o mapie i nie rozumiał ani słowa z tego, co mówiła. Ale teraz jego żart rozładował napięcie. Uśmiechnęła się do niego. -Właściwie to była jedna z naszych najbardziej udanych kreacji. Pewien bardzo bogaty staruszek poprosił Kimberly o wydanie jego wielomilionowego majątku, aby po jego śmierci nie wpadł w ręce chciwych krewnych. Dzięki tym pieniądzom udało nam się wówczas poprawić życie wielu ludziom.
– A w tym roku?
– W tym roku Kimberly musiała się nauczyć wszystkiego o mapach, żeby zostać kartografem. Zdaje się, że w górach Montany są jeszcze pewne miejsca, nietknięte ludzką stopą i prezydent…
– Dobrze – przerwał jej Ace. – Więc co zrobiłaś z mapami, które przysłał ci ojciec?
– Spakowałam do jej walizki. Widzisz, lalka, wraz z nową osobowością, dostaje nowe akcesoria, które można osobno kupić. Kiedy przenieśliśmy ją do Anglii jako damę z epoki wiktoriańskiej, do salonu…
– Do bardzo starego domu – mruknął Ace.
– To był zabytek. Tylko raz przenieśliśmy Kimberly w czasie. W każdym razie, tego roku były w sprzedaży stroje i gadżety z epoki wiktoriańskiej, a także książka o życiu w wiktoriańskiej Anglii.
– A jako kartograf musi mieć kufer.
– Kufer z narzędziami, instrumentami i książkami.
– I ten kufer owinięty jest mapą.
– Razem z dyrektorem artystycznym zrobiliśmy kolaż z map mojego ojca; ten kolaż został wydrukowany na papierze do pakowania. I w ten właśnie papier pakujemy kufry sprzedawane z Kimberly Kartografem.
– Wystarczy więc, że kupimy taki kufer i będziemy mieć mapę, tak?
Fiona odwróciła się i spojrzała na drzewa. Na jednej z gałęzi siedział biały ptak i dziewczynę kusiło, żeby zapytać Ace'a, jak się nazywa. Chciała zrobić cokolwiek, byle odwlec chwilę powiedzenia mu prawdy. W końcu nabrała głęboko powietrza i odwróciła się.
– Niezupełnie – wyznała. – Na arkuszu papieru o wymiarach trzy na pięć metrów wydrukowaliśmy dwadzieścia jeden map. Mapy ojca były ogromne i bardzo szczegółowe. Nawet kiedy je zmniejszyliśmy, nadal były spore.
Przez chwilę Ace patrzył na nią bez słowa, próbując zrozumieć, co dziewczyna chce mu powiedzieć.
– Jaką powierzchnię ma opakowanie każdego kuferka? -zapytał w końcu.
– Chyba około dwadzieścia pięć centymetrów kwadratowych. – Fiona rozstawiła palce, jakby miała zmierzyć odległość.
Ace przełknął z trudem.
– Jednym słowem, będziemy zmuszeni kupić setki kuferków, żeby zrekonstruować cały arkusz i znaleźć mapę, której potrzebujemy.
– Raczej tysiące niż setki, bo możesz kupić pięć kuferków zapakowanych w ten sam fragment arkusza, a to, prawdę mówiąc, bardzo prawdopodobne, jeśli kupisz wszystkie na jednym terenie. A w dodatku kuferki są sprzedawane razem z Kimberly Kartografką.
– Trzeba kupić lalkę, żeby dostać kuferek?
– Przecież najważniejsza jest lalka, nie kuferek – odparła z niechęcią, buntując się przeciwko wysłuchiwaniu obelg pod adresem Kimberly.
– Może mógłbym wynająć kogoś, kto by się włamał do Davidson Toys i ukradł…
– Nie masz pojęcia o systemie zabezpieczeń w wytwórniach zabawek, prawda? Wiesz, jakie łapówki proponowano moim ludziom w zamian za informację, kim będzie następna Kimberly? Oni… – Fiona zamilkła, bo uświadomiła sobie, że nie należy już do zespołu, tworzącego Kimberly.
– Dziewczynki! Małe dziewczynki kupują te lalki, prawda? -zapytał Ace, podnosząc głowę.
– Miliony dziewczynek.
– Gdybyśmy namówili dużo dziewczynek, żeby kupiły dużo lalek, zdjęły opakowania z kuferków i przefaksowały je do nas…
– I gdybyśmy zaoferowali nagrodę za każdy brakujący kawałek…
– A tą nagrodą mogłyby być talony na nową, będącą dopiero w sferze projektów lalkę: Olivię, Dziewczynę Ptaka. Co ty na to?
– Na 01ivię Naturalistkę – poprawiła bez namysłu Fiona. -Ale żeby dotrzeć do tysięcy dziewczynek w różnych stanach, musimy opublikować taki apel w Internecie. Chyba trudno liczyć, że policja się tym nie zainteresuje.
– Nie będzie z tym najmniejszego problemu. Nie zwrócimy się do nieznanych dzieci, tylko do dziewczynek z mojej rodziny.