– No tak. I, bez wątpienia, żeby cię błagać, abyś oddała się w ręce sprawiedliwości.
– Właściwie nie prosił o to. Czy zostało z wczoraj trochę sałatki?
Ace wstał i poszedł za Fiona do lodówki.
– Nie prosił, żebyś się poddała? Czy to nie jest odrobinę niezwykłe, zważywszy na to, że Jeremy jest prawnikiem? Czy oni nie są związani przysięgą?
– Mylisz prawników z lekarzami. – Fiona przesunęła się obok Ace'a, żeby wyjąć z lodówki pikle, przyprawy, lody i karmelki. Ustawiła to wszystko na blacie.
– Ale jesteś przygnębiona po tej rozmowie, prawda?
– Oczywiście, że nie. Po tym, co przeżyłam w ciągu ostatnich dni, nic już nie jest w stanie mnie przygnębić. Czy ten fax nie powinien już nadejść?
Ace przechylił się przez blat i pochwycił nadgarstki Fiony.
– Chyba nie będziesz tego jeść?
Fiona spojrzała w dół i stwierdziła, że posmarowała chleb lodami miętowymi, a na wierzchu ułożyła pikle.
– Chyba że jesteś w ciąży – dodał z uśmiechem Ace.
Kiedy podniosła wzrok znad dziwacznej kanapki, jej oczy były pełne łez.
– Chcę wrócić do domu – powiedziała cichutko. – Chcę mieć dom. Chcę iść rano do pracy. Chcę…
– Cicho, malutka. – Pochwycił ją w ramiona. – Uspokój się. Obiecuję ci, że wszystko załatwię.
Wtuliła się w jego ramiona, w jego ciało, które było już jej tak dobrze znane. Głaskał ją po włosach, tak dobrze było być przy nim; a potem nagle poczuła, że całuje jej szyję, że ona też go całuje.
– Och, maleńka, tak długo na to czekałem. Nie masz pojęcia, co ze mną wyprawiasz. Kiedy patrzę na ciebie, jestem blisko ciebie, rozmawiam z tobą, słucham ciebie, ja…
Przerwała jego słowa, przyciskając usta do jego ust.
– Kochaj się ze mną. Proszę. Proszę.
– Tak. – Chwycił ją na ręce i ruszył w stronę schodów, wiodących do sypialni.
Fiona przylgnęła do Ace'a. Zawsze była zbyt wysoka, żeby być traktowaną jak Scarlett O'Hara, żeby niesiono ją na rękach do sypialni na noc pełną namiętności. Ale ten mężczyzna był na tyle wysoki i silny, że mógł to zrobić.
Jego szyja była tak wspaniała w dotyku! Fiona wodziła po niej ustami, jakby czegoś szukała. Jakby umierała z głodu, jakby aż do bólu pragnęła dotknąć tego miejsca.
Ace wszedł po schodach i skręcił w prawo, do sypialni. Serce Fiony zaczęło walić jak oszalałe. Pomyślała o tych wszystkich dniach ukrywania swoich uczuć. Jak trudno było to wytrzymać, wytrzymać te dni wypełnione wzajemnym pożądaniem.
Już w drzwiach sypialni Fiona poczuła, że Ace zesztywniał. Nagłe zatrzymał się.
– Wszystko w porządku – szepnęła z ustami wtulonymi w jego szyję. – Wszystko będzie w porządku.
Nie chciała myśleć o tym, co mówi, nie chciała myśleć o Lisie i Jeremym, a najbardziej nie chciała myśleć o ich niepewnym położeniu.
Ace nagle odwrócił się, postawił Fionę na ziemi, wziął ją za rękę i zaczai schodzić po schodach.
– Co robisz? – zapytała w połowie schodów. Ciągnął ją tak mocno i schodził tak szybko, że o mało nie upadła. Odwróciła się gwałtownie, wyrwała mu rękę i pobiegła na górę,wskakując po dwa stopnie naraz.
Dopadła do drzwi sypialni, zanim zdążył ją zatrzymać.
To była sypialnia Ace'a, większa, męska sypialnia. Zasłony nie były zasunięte, ale po lewej stronie łóżka paliła się lampka. Fiona wpatrywała się w niemal sielankowy obrazek ze śpiącą kobietą, spoczywającą spokojnie pod ładną narzutą, okrywającą ją aż do obojczyków.
Gdyby nie wbity w jej gardło złoty gwóźdź i cienka strużka krwi, spływająca z boku szyi, nikomu nie przyszłoby do głowy, że stało się tu coś złego.
Fiona patrzyła i jej puls uderzał coraz szybciej.
Ace przeszedł za plecami Fiony i pochylił się nad leżącą w łóżku kobietą.
To była Rose Childers, która narzucała się im obojgu, starając się namówić ich, żeby „wymienili się żonami".
– Biedna, stara kobieta – szepnęła stojąca w nogach łóżka Fiona, za wszelką cenę próbując się opanować. Jak stwierdził Ace, nie mogli sobie teraz pozwolić na histerię. – Czy powinniśmy wezwać pogotowie?
Ace spojrzał na nią z niedowierzaniem, wyprostował się i podszedł do niej. Objął ramiona dziewczyny i podprowadził ją do stojącego w rogu pokoju fotela.
– Usiądź i uspokój się. Potrzebny mi teraz twój rozsądek. Musimy się zastanowić, co robić. Jeśli ona zaginie, policja natychmiast zacznie tu wszystko przewracać do góry nogami.
Ręka, którą Fiona podniosła, żeby odgarnąć włosy do tyłu, trzęsła się tak bardzo, że dziewczyna podłożyła dłonie pod uda. Kiedy patrzyła na Ace'a, starannie omijała wzrokiem łóżko. Martwa kobieta była naga; zawsze twierdziła, że bez ubrania czuje się najbardziej naturalnie. Słowo: „natura" i wszystkie jego pochodne niemal nie schodziły z jej ust. „Natura pragnie, abyśmy byli naturalni", mawiała Rose do znudzenia.
– Żałuję, że tak bardzo jej nie lubiłam – szepnęła Fiona. – Jakakolwiek była, nie zasłużyła na to… na to, co ją spotkało.
Fiona nie była w stanie się zmusić, żeby podnieść wzrok, nie była w stanie spojrzeć na gwóźdź tkwiący w gardle Rose. Nie mogła sobie pozwolić na rozmyślanie o tym, co ta kobieta czuła, kiedy jej to robiono.
Nagie ciało Rose nie stanowiło miłego widoku, a teraz, pozbawione życia, było żenujące. Kiedy Ace dotknął zwłok i delikatnie przewrócił je na brzuch, Fiona odwróciła oczy. Nigdy dotąd nie miała nigdy kontaktu z nieboszczykiem.
– Ciekawe, czy nadała sobie imię Rose przed, czy po tym? – mruknął Ace. Fiona podniosła wzrok.
Pośladki kobiety pokrywał ogromny tatuaż, przedstawiający bukiet róż.
W jednej chwili Fiona siedziała jak wrak człowieka, słaba i rozdygotana, a w następnej stała już po drugiej stronie łóżka i patrzyła na plecy kobiety.
– O, mój Boże! – Zakryła ręką usta.
– O co chodzi? Pomóż mi. Jeśli, jak dziś rano, zamkniesz się przede mną jak ostryga, to pożałujesz.
Fiona przełknęła gulę, dławiącą ją w gardle i zaczerpnęła powietrza.
– W Raffles mężczyzna, który naprawdę był kobietą, miał… – wskazała głową tatuaż.
Ace opuścił Rose na łóżko i wyprostował się.
– Zwijamy się stąd.
– Dokąd mamy iść? – zapytała Fiona podniesionym głosem. – Bliżej śmierci? Bliżej gwoździ wbitych w nasze gardła?
Mężczyzna znów pochylił się nad zwłokami, wyciągnął gwóźdź i zaczął go oglądać. Nosił numer trzeci.
Fiona pomyślała, że zaraz się pochoruje. Kolana załamały się pod nią i bezwładnie opadła na fotel.
Kiedy zadzwonił telefon, oboje podskoczyli. Fiona zakryła ręką usta i podniosła ogromne oczy na Ace'a.
– To druga linia – powiedział. – Fax. Zostań tu, a ja zejdę na dół i…
Nie zadała sobie trudu, żeby odpowiedzieć, ale jednym susem długich nóg znalazła się tuż za nim. Kiedy podszedł do faxu, przylgnęła do niego, przytuliła się do jego pleców.
– Jesteś tak blisko, że nie mogę poruszać rękami – mruknął bez irytacji, próbując podnieść papier. Fiona sięgnęła zza Ace'a, niemal przyklejając się piersiami do jego pleców i wyciągnęła papier.
– Dobra dziewczynka – powiedziała i podała go Ace'owi. Przeszli do jadalni, gdzie czekały przygotowane wcześniej taśmy klejące i nożyczki. Po minucie mieli już po połowie dwóch map i po jednej trzeciej czterech następnych.
– Zupełnie nieźle, prawda?
– Tak, oczywiście. Myślałem o tym – zaczął z namysłem -że może byłabyś bezpieczniejsza w…
Fiona odsunęła się od niego.
– Chyba nie chcesz powiedzieć: „w więzieniu"? Ty zostaniesz na wolności, a ja mam trafić za kratki? Ty będziesz szukał skarbów, a ja mam walczyć z owłosionymi kobietami? Ty…