Выбрать главу

Ace nadal patrzył na nią, niewiele rozumiejąc.

– Nie zawsze była na dnie. Podobno kilka lat wcześniej była wysoką, kruczowłosą pięknością. Podobno miała nawet dziecko, któremu ojciec nadał jej imię.

Suzie umilkła, a Ace stał i patrzył na nią. Po chwili przypomniał sobie inicjały FLB na neseserze Fiony. Fiona Lavender Burkenhalter.

– Jej matka była…

– Tak – odpowiedziała Suzie. Ace odwrócił się na pięcie i wszedł do domu, żeby poszukać Fiony.

17

Znalezienie Fiony zajęło mu kilka minut. Była w swojej sypialni z telefonem komórkowym przy uchu.

– Zrobisz to dla mnie? – mówiła – WordPerfect, tak, zgadza się. I, Jean… ja… Dobrze, więc nic nie będę mówić, ale chyba zdajesz sobie sprawę, ile to dla mnie znaczy.

Odłożyła słuchawkę i, nie spojrzawszy na Ace'a, zaczęła wyjmować z szafy ubrania – dżinsy, podkoszulki, grube bawełniane skarpety – i upychać je w plecaku.

– Czy mogę cię prosić, abyś mi łaskawie powiedziała, co zamierzasz zrobić? A może raczej powinienem zapytać, dokąd się wybierasz?

– Na łowy – odpowiedziała szybko. – To się nie skończy, dopóki te… – Fiona chciała powiedzieć: dopóki te cholerne lwy nie zostaną odnalezione; powstrzymało ją ostrzegawcze spojrzenie Ace'a, więc dokończyła. – Idę szukać tego, co zaginęło.

– Ze mną czy beze mnie? – Stał oparty o framugę drzwi ze skrzyżowanymi na piersi rękami.

– Wybór należy do ciebie.

– Rozumiem. Wybierasz się do mojego parku, żeby samodzielnie penetrować bagna.

– Może uda mi się wynająć przewodnika. Skuszę go zapłatą. Nie, mam lepszy pomysł: dam mu te… zaginione przedmioty, kiedy wreszcie uda nam się je odnaleźć.

– Nigdy nie słyszałaś o naruszeniu własności prywatnej? -Ace oderwał się od futryny i chciał wziąć dziewczynę za rękę, ale odsunęła się od niego. – Od kiedy to ja stałem się twoim wrogiem?

– Od kiedy ja zostałam córką prostytutki – rzuciła i spojrzała na niego z przerażeniem. Nie chciała tego powiedzieć; nie chciała nawet o tym myśleć.

Ace objął ramiona dziewczyny i odwrócił ją twarzą do siebie. Próbowała się wyrwać, ale trzymał mocno.

– W tej chwili nie mamy na to czasu. Rozumiesz? Nieważne, kim był twój ojciec czy twoja matka. Musimy się skoncentrować na znalezieniu mordercy i oczyszczeniu naszych nazwisk.

– Może twojego nazwiska, bo moje już nigdy nie będzie bez skazy. – Wreszcie udało jej się wyrwać. – We wszystkich gazetach będą się rozwodzić o moich… przodkach. – Przestała upychać ubrania w plecaku i odetchnęła głęboko. – Nigdy tego nie zrozumiesz.

– Nigdy nie zrozumiem tego, że przez całe życie byłaś przekonana, że wiesz, kim i czym jesteś, a w ciągu ostatnich kilku dni odkryłaś, że to wszystko były kłamstwa?

– Tak – odpowiedziała głosem bez wyrazu i ciężko opadła na łóżko.

Ace usiadł obok niej, otoczył ją ramieniem i przytulił jej głowę do swojej piersi.

– Wiem, że w tej chwili masz poczucie, że nigdzie nie należysz. Ja dorastałem w rodzinie, w której wszyscy czuli się okropnie osamotnieni, jeśli wokół nie kręciło się przynajmniej dziesięć osób. A ja marzyłem tylko o tym, żeby mieszkać z wujkiem w chałupie bez wygód i podglądać ptaki. Zdarzały się takie dni, kiedy żaden z nas nie odezwał się do drugiego ani słowem. A kiedy już rozmawialiśmy, to…

– O ptakach? – Fiona usłyszała własny głos i z zaskoczeniem spojrzała na Ace'a. Jak to możliwe, że w takiej chwili potrafi żartować?

– No, teraz lepiej – roześmiał się Ace, a potem tak naturalnie, jak ptaki, zrywające się do lotu, pochylił głowę i pocałował dziewczynę.

– Wszystko z nią w porządku? – zapytała od drzwi Suzie.

Fiona roześmiała się, bo Ace zaklął szpetnie i mruknął pod nosem: „Kupię kłódkę". Potem odwrócił się do sąsiadki.

– Tak. Wszystko w porządku.

– To dobrze. – Suzie zaczęła wycofywać się tyłem za drzwi. – Zastanawiałam się tylko, co macie zamiar zrobić z… hm… Rosie?

– Zabierzemy ją ze sobą – odpowiedział Ace głośno, przykładając palec do ust i znacząco omiatając wzrokiem pokój. Czyżby obie kobiety zapomniały o założonym w domu podsłuchu?

– Tak – oznajmiła Fiona, wstając. – Pojedzie z nami. Znasz Rose, to najbardziej naturalna osoba na świecie. To będzie nad wyraz naturalne, że tak powiem, jeśli, wracając do natury, weźmiemy ją ze sobą. Zgadzasz się, kochanie? – zwróciła się do Ace'a. – Zabierzesz mnie na ten całodniowy piknik, prawda?

– Prawda – odpowiedział nieco ciszej. – Pojedziemy jutro. Myślę, że dziś jest już trochę za późno na wycieczkę, nie sądzisz, kochanie?

– Tak się cieszę, że mnie zaprosiliście – powiedziała niespodziewanie Suzie. – Bardzo chętnie z wami pojadę.

Zarówno Fiona, jak i Ace energicznie pokręcili głowami na znak sprzeciwu, ale sąsiadka tylko zacisnęła usta i pokiwała potakująco głową na znak, że wybiera się z nimi, czy tego chcą, czy nie.

– Spędzę tę noc tutaj, z wami, żeby być gotową wyruszyć jutro o świcie.

– Może byśmy teraz trochę popływali? Ruch na świeżym powietrzu wszystkim nam dobrze zrobi – stwierdził Ace.

We trójkę podbiegli do drzwi i próbowali wyjść przez nie jednocześnie, w końcu Ace cofnął się i puścił kobiety przodem.

– Chyba najlepiej będzie, jeśli pojadę sam – powiedział, kiedy znaleźli się na zewnątrz. – Tylko ja jeden znam ten park, więc powinienem iść sam.

– A skąd będziesz wiedział, która mapa jest tą właściwą? -delikatny uśmieszek wykrzywił wargi Fiony. – Suzie, masz ochotę na mrożoną herbatę?

– Ogromną.

– Siadaj! – rozkazał Ace, widząc, że dziewczyna zaczyna wstawać od stołu.

Usiadła. Obie kobiety siedziały bez ruchu, z rękami na blacie stołu i patrzyły na stojącego mężczyznę, jakby oczekiwały jego rozkazów.

Przez chwilę patrzył na nie z góry z surowym wyrazem twarzy, po czym ciężko opadł na krzesełko.

– No, dobrze. Zrób szybko tę herbatę i wracaj do nas -zwrócił się do Fiony.

– Mam was tu zostawić, żebyście mogli bez przeszkód zaplanować moją przyszłość? – zapytała głosem ociekającym słodyczą. – Nigdy w życiu.

Ace westchnął ciężko i cała trójka przeszła do kuchni, gdzie przygotowali ogromny dzban mrożonej herbaty, wzięli jeszcze chipsy i zanieśli tacę na stolik przy basenie.

– No, dobrze, która z was chce zacząć? – zapytał Ace.

Żadna z kobiet nie odezwała się, więc spojrzał na nie zmrużonymi oczami. Pewnie wyglądałby groźnie, gdyby nie to, że miał usta pełne chipsów. Chrupanie najwyraźniej osłabiało jego autorytet.

– Jeśli nie powiecie mi wszystkiego, co wiecie, zabiorę was na bagna i zostawię tam. Z wężami.

– On blefuje – oznajmiła Fiona. Miała niezachwianą pewność, że już nic strasznego jej nie spotka. Jakby wszystko, co najgorsze, już się zdarzyło i nic już nie mogło przewyższyć tego, co dotychczas widziała i przeżyła. Jej ojciec nie był tym, za kogo go uważała. Tylko raz w życiu zapytała go o matkę. Opowiedział jej przepiękną historię, która, jak się okazało, zasługiwała na nagrodę Pulitzera.

I w dodatku, jakby nie dość, że jej życie osobiste rozsypywało się w gruzy, to jeszcze regularnie znajdowała zwłoki. Teraz właśnie w jej domu leży martwa kobieta, a ona ni mniej, ni więcej tylko siedzi sobie w ogrodzie, chrupie chipsy i popija herbatę. I myśli wyłącznie o tym, że powinna była dodać trochę wódki do napoju.

– Wiem tylko to, co my… – Suzie spojrzała niespokojnie na Fionę i wyciągnęła do niej rękę, ale dziewczyna odsunęła się i ramię starszej kobiety opadło. – To, co Lavender i ja odkryłyśmy. Właściwie niezbyt wiele pamiętam. To było tak dawno.