Выбрать главу

Ace roześmiał się i zaczął ją ciągnąć za rękę przez zarośla.

– Dostarczyłem im tyle rozrywki, że minie przynajmniej pół godziny, zanim za nami zatęsknią – stwierdził, poprawiając ciężki plecak na ramionach.

– Czy jesteś pewien, że nie chcesz, żeby to Lisa ci towarzyszyła? Niezależnie od tego, dokąd idziesz? – Fiona udawała, że chce mu wyrwać swą rękę. Udawała, że niechętnie za nim idzie.

– Dokąd idę? Odnaleźć lwy, oczywiście. – Ace zatrzymał się na sekundę. – Już zapomniałaś, mówiłem ci przecież, że wiem, gdzie są ukryte?

Prawdę mówiąc, rzeczywiście zapomniała; po tych płomiennych pocałunkach i jego oświadczeniu, że Fiona należy do niego, całkowicie zapomniała o lwach, złocie i wszystkim innym. Logika w tej chwili nie miała do niej dostępu i dziewczyna stała w miejscu jak wmurowana.

Ace wziął ją za rękę, podszedł bliżej i uniósł jej twarz do góry.

– Czy poczujesz się lepiej, jeśli dam ci słowo, że to stwierdzenie było wyłącznie zaplanowaną przeze mnie dywersją? Czy poczujesz się lepiej, jeśli powiem, że zakochałem się w tobie i jeśli uda nam się z tego wszystkiego wyplątać, chcę się z tobą ożenić?

– To… hm… owszem, to mi poprawiło samopoczucie -zdołała wyjąkać.

– W takim razie chodź wreszcie, bo już niewiele nam zostało światła dziennego.

21

Kiedy taki wspaniały mężczyzna oświadcza się kobiecie, to ta kobieta ma prawo oczekiwać, że będzie chciał się z nią kochać. Ma prawo się spodziewać szampana, ostryg, światła świec, tych rzeczy.

Fiona została pozbawiona tego wszystkiego. W zamian za to była wleczona przez muliste bajoro, w którym woda sięgała jej do kolan (co oznacza, że ta cwana mała Lisa nie miałaby tu gruntu, pomyślała zjadliwie), a Ace (człowiek, którego kochała) co chwila ostrzegał ją przed wężami. 1 aligatorami. I innymi stworzeniami, z którymi wolałaby się nigdy nie zapoznać.

Nie trzeba chyba mówić, że nastrój dziewczyny nie był najlepszy. I nie było w pobliżu nikogo, kto by się starał poprawić jej samopoczucie. Był tylko mężczyzna, który brodził w obrzydliwej gęstej wodzie parę kroków przed nią.

– Nie rozumiem, dlaczego nie mogłeś rozwiązać tej zagadki bez tego wszystkiego – warknęła rozdrażniona. – Gdybyś wcześniej doszedł do wniosku, że wiesz, gdzie są złote lwy, na przykład zaraz po zabójstwie Roya Hudsona, to może…

Zamilkła, bo Ace cofnął się o krok, żeby przepuścić węża. Gdyby nie świadomość, że tylko szeroko otwarte oczy dają jej szansę pozostania przy życiu, niewątpliwie zacisnęłaby powieki. Ale nie mogła sobie pozwolić na luksus niewidzenia mulistej, ciemnej wody, zwieszających się nad nią gałęzi drzew i ogromnych ptaków, przelatujących nad ich głowami i skrzeczących tak, jakby się z nich wyśmiewały.

– Dopiero kiedy zobaczyłem mapę, przysłaną przez moją siostrzenicę, zorientowałem się, że już tam kiedyś byłem. Przypominam ci, że dorastałem na tym terenie. Dobrze go znam.

– Cóż za czarujący placyk zabaw – mruknęła Fiona sarkastycznie, bo właśnie otarła się o zwisającą z gałęzi drzewa kępę hiszpańskiego mchu.

– Bije na głowę te współczesne placyki zabaw z plastiku i stali. Uważaj, tu jest głębina.

Dziewczyna przyjrzała się uważnie i ostrożnie obeszła coś, wyglądającego jak podwodna jaskinia.

– Jaka jest tu głębokość? – zapytała szeptem.

– Tu nie ma dna. – Ace ujął Fionę za rękę, ale dziewczyna ani drgnęła. Wziął ją więc na ręce, podniósł wysoko, przeniósł nad gnijącymi roślinami i postawił na suchym lądzie. Na tak zwanym suchym lądzie. Ziemia uginała się pod jej stopami.

– Chyba już nigdy nie zdołam się doszorować – mruknęła, patrząc na pokrytą wilgotnym szlamem dolną połowę swego ciała.

Ace wyszedł na brzeg, stanął przy niej i pochylił głowę, żeby ją pocałować.

– Ależ zdołasz, na pewno – szepnął wprost w jej usta. I natychmiast wyprostował się i ruszył przed siebie. – No to gdzie spędzimy nasz miodowy miesiąc?

– Na Saharze – odparła bez namysłu, wywołując wybuch śmiechu swego towarzysza.

Całe szczęście, że Fiona była wysoka, w przeciwnym razie nie zdołałaby dotrzymać Ace'owi kroku. Najwyraźniej doskonale wiedział, dokąd zmierza i chciał dotrzeć tam jak najszybciej. Dziewczyna cieszyła się z tego, bo zaczął zapadać zmrok.

– Czy bardzo przesadzam, żywiąc nadzieję, że u końca tej drogi czeka na nas hotel?

Ace parsknął śmiechem, jakby dziewczyna powiedziała świetny dowcip.

Kiedy zaczęło się ściemniać, Fiona przysunęła się bliżej do mężczyzny, pragnęła być jeszcze bliżej, choć nie dałoby się już wcisnąć między nich nawet zapałki. Rozglądała się wokół; z każdego cienia dochodziły jakieś złowieszcze odgłosy, a cienie widziała wszędzie, nawet tam, gdzie absolutnie nie powinno ich być.

– Jesteśmy już prawie na miejscu – przerwał ciszę Ace, a Fiona aż podskoczyła na dźwięk jego głosu. – Wszystko w porządku. Jesteś ze mną.

– Jasne, wszystko w porządku. Mówisz tak, jakbyś był tu ze wszystkimi wężami i aligatorami po imieniu.

– Z większością – odpowiedział z rozbawieniem w głosie. -Chcesz posłuchać, jak znalazłem lwy?

Była pewna, że coś wielkiego i włochatego poruszyło się za najbliższym drzewem. A może to drzewo się poruszyło? Obiema rękami uczepiła się ramienia Ace'a, a jej ciało było niemal przyklejone do jego boku. Bez słowa kiwnęła głową na znak zgody.

– Miałem chyba z dziesięć lat i włóczyłem się przez cały dzień…

Fiona gwałtownie się zatrzymała.

– Dziesięć lat?! I włóczyłeś się tutaj?!

– Daj spokój, mówisz jak moja matka – mruknął i pociągnął ją za rękę. – Ruch uliczny w miastach jest o wiele bardziej niebezpieczny niż ta okolica. No, w każdym razie szedłem sobie i nagle zauważyłem, że za krzewami winorośli znika TV. Niezbyt dobrze pamiętam, co było później, poza tym, że nagle je tam zobaczyłem. Patrzyły na mnie. Ich oczy były chyba ze szmaragdów.

Fiona czekała na dalszy ciąg opowieści Ace'a, ale on szedł w milczeniu po podmokłym terenie.

– No tak, wszystko jasne – powiedziała w końcu. – Łaziłeś sobie po bagnach, walcząc z wężami, komarami i ludźmi jedzącymi aligatory, potem tropiłeś chodzące telewizory, aż wreszcie natknąłeś się na parę złotych lwów ze szmaragdowymi oczami – i co dalej? Po latach nie pamiętasz tego? Czyżby twoje dzieciństwo było tak ekscytujące, że dzień w dzień spotykałeś skarby piratów i antropomorficzne maszyny, więc trudno ci spamiętać wszystkie te wydarzenia?

– TV to sęp amerykański, turkey vulture - roześmiał się Ace.

– Więc? – zapytała niecierpliwie.

– Nie możesz się doczekać, co? Ostrzegawczo zmrużyła oczy.

– Miałem tego dnia mały wypadek.

Fiona postanowiła, że nie będzie go zachęcać do kontynuowania tej historii. Że nie będzie go błagać, żeby opowiadał dalej.

– Jeśli wykorzystasz tę historię do kreacji nowej lalki, to czy będę coś z tego miał?

– Będziesz miał turystów i mnie. Czego jeszcze chcesz?

Ace odwrócił się, porwał ją w ramiona i zaczął całować namiętniej niż kiedykolwiek.

– Niczego – szepnął jej wprost do ucha. – Chcę tylko ciebie.

Wreszcie odsunął się nieco i nie puszczając ręki dziewczyny, ruszył do przodu.

– No więc co się wydarzyło tamtego dnia? – Fiona złamała swoje postanowienie, że nie będzie go o to pytać. Ale jego pocałunki sprawiły, że zapomniała o wszystkim.

– Złamałem nogę, a musiałem wracać na piechotę, bo wiedziałem, że nikt mnie tu nie znajdzie. Skończyło się to wysoką gorączką. Później wydawało mi się, że tylko wyobraziłem sobie te lwy, że majaczyłem w gorączce.