– Hm… – Holly grała na zwłokę. Chyba tak uprzejmy mężczyzna nie wyrządzi jej krzywdy? Poza tym jest cholernie przystojny. A na domiar wszystkiego, sprawia wrażenie miłego, porządnego człowieka.
Już miała się zgodzić, kiedy spojrzał na jej rękę i uśmiech spełzł mu z ust.
– Bardzo przepraszam, nie zorientowałem się… zresztą i tak już muszę pędzić.
Pożegnał ją uśmiechem i odjechał.
Zmieszana Holly odprowadziła go wzrokiem. Czyżby coś palnęła? Spuściła wzrok i zobaczyła na palcu błyszczącą obrączkę. Westchnęła głośno i przetarła ze znużeniem twarz.
Wcale nie miała ochoty wracać do domu. Znudziło jej się gapić cały dzień we własne cztery ściany. W barku na przeciwko wystawiano stoliki na chodnik. Z głodu burczało jej w brzuchu. Wyjęła gazety z samochodu i ruszyła w stronę kawiarenki.
Zażywna kobieta przecierała stoliki.
– Siada pani tutaj?
– Tak. Proszę irlandzkie śniadanie.
– Już się robi.
I podreptała do środka.
Holly zaczęła przeglądać brukowce. Jej wzrok padł na krótką notatkę w dziale recenzji.
Dziewczęta w wielkim mieście – przebój sezonu Dobra wiadomość dla wszystkich, którzy w środę przegapili przezabawny film „Dziewczęta w wielkim mieście”. Niedługo wróci na mały ekran. Dokument telewizyjny, w reżyserii Irlandczyka Declana Kennedy’ego, przedstawia wieczorny wypad na miasto pięciu młodych mieszkanek Dublina. Uchyla rąbka tajemnicy życia sław w modnym klubie „Boudoir” i zapewnia pół godziny niepohamowanego śmiechu. Badania wykazały, że w Wielkiej Brytanii obejrzały go 4 miliony osób. Kanał 4 powtórzy go w niedzielę o 23.00. Tego filmu nie wolno przegapić!
Holly starała się zachować zimną krew. Declan z pewnością się ucieszy, ale ona była zdruzgotana. Już pierwsza emisja filmu dużo ją kosztowała.
Przejrzała resztę gazet i zrozumiała, o czym mówiła Sharon. Wszystkie bulwarowce zamieściły notatki na temat filmu, a w jednym zamieszczono nawet zdjęcie Denise, Sharon i Holly sprzed kilku lat. Nie miała pojęcia, skąd redakcja je zdobyła. Nie przypadły jej do gustu takie określenia jak „szalone dziewczyny”, „pijane pannice” i „trochę przesadziły”. Ciekawe, co autorzy mieli na myśli.
W końcu podano śniadanie. Holly przeraziła się – parówki, jajka na boczku, bułeczki, fasolka, smażone ziemniaki z cebulą, pomidory i grzanka. Zawstydzona, rozejrzała się w obawie, że ktoś ją weźmie za obżartucha. Wcześniej apetyt jej nie służył, a teraz nagle poczuła, że ma ochotę porządnie się najeść.
Została w bistro znacznie dłużej, niż zamierzała. Dochodziła już druga, kiedy przyjechała do Portmarnock. Zadzwoniła do drzwi mieszkania rodziców cztery razy, ale nikt nie otwierał. Zajrzała przez okno salonu i nagle usłyszała wściekły wrzask.
– Ciara, otwórz, do cholery, drzwi! Przecież mówię, że jestem zajęta!
– Ja też!
Holly zadzwoniła ponownie, czym dolała oliwy do ognia.
– Declan!
Krzyk siostry naprawdę mroził krew w żyłach.
– Sama otwórz, leniwa krowo!
Holly wyjęła komórkę i zadzwoniła do Declana.
– Halo?
– Declan, otwieraj, bo wyłamię drzwi – zagroziła.
– Oj, przepraszam. Myślałem, że Ciara ci otworzyła – skłamał. Stanął w drzwiach w samych bokserkach. Holly szybko wparowała do środka.
– Rodzice wyszli – poinformował ją od niechcenia. Holly poszła na górę i zapukała do drzwi Ciary.
– Nie waż się wchodzić! – wrzasnęła Ciara. Holly i tak otworzyła.
– Mówiłam, żebyś nie wchodził! – zawyła Ciara. Siedziała na podłodze, z albumem fotograficznym rozłożonym na kolanach, a łzy ciekły jej po twarzy.
– Co się stało? – spytała Holly. Nie pamiętała, kiedy ostatnio siostra przy niej płakała.
– Nic – ucięła Ciara, zamknęła album i wsunęła go pod łóżko. Otarła twarz.
Holly podeszła do siostry, usiadła obok na podłodze. Nie wiedziała, jak się zachować.
– Jeżeli coś cię gryzie, chyba wiesz, że możesz ze mną pogadać? Ciara pokiwała głową i znów wybuchła płaczem. Holly objęła ją i pogłaskała po jedwabistych, różowych włosach.
– Powiesz mi, o co chodzi? – ponowiła pytanie.
Ciara wymamrotała coś i wyciągnęła album. Otworzyła go drżącymi rękami, przerzuciła kilka stron.
– O niego – odparła markotnie i pokazała swoje zdjęcie z chłopakiem, którego Holly nie znała. Nawet siostrę poznała z trudem. Zdjęcie zrobiono na statku na tle gmachu opery w Sydney. Rozradowana Ciara siedziała na kolanie jakiegoś mężczyzny, obejmując go za szyję. Wtedy jeszcze miała blond włosy i miłą zrelaksowaną minę.
– To twój chłopak? – dopytywała się ostrożnie Holly.
– Były.
Ciara pociągnęła nosem, jedna łza upadła na zdjęcie.
– Dlatego wróciłaś?
Ciara westchnęła.
– Pokłóciliśmy się.
– Ale czy… On cię nie skrzywdził ani nic takiego?
– Nie – zaprzeczyła gwałtownie. – Pokłóciliśmy się naprawdę o błahostkę. Zagroziłam, że wyjadę, na co on powiedział, że się cieszy. – Ponownie zaczęła pochlipywać. Holly przytuliła ją i czekała. – Nie przyszedł nawet na lotnisko, żeby mnie pożegnać.
Holly głaskała siostrę po plecach.
– I dotąd nie zadzwonił?
– Nie. A jestem tu już dwa miesiące – łkała.
– Może to po prostu niewłaściwy chłopak dla ciebie.
– Ale ja go kocham! A to była tylko kretyńska sprzeczka. Zrobiłam rezerwację na samolot, bo się wściekłam. Nie sądziłam, że Mathew naprawdę mnie puści…
Zapatrzyła się w zdjęcie.
Okna w pokoju były szeroko otwarte. Z dali dobiegał znajomy plusk fal. W dzieciństwie siostry dzieliły ten pokój. Szum morza uspokajał i wyciszał.
Ciara przestała szlochać.
– Przepraszam, Hol. Wiem, że to drobiazg w porównaniu z twoim nieszczęściem. Głupio mi, że płaczę z takiego powodu.
– Strata ukochanej osoby jest zawsze bolesna, niezależnie od tego, czy jest spowodowana śmiercią…
Holly urwała w pół zdania.
– Podziwiam twoją siłę. Ja wypłakuję oczy za głupim chłopakiem, z którym spotykałam się tylko kilka miesięcy.
– Moją siłę? – Holly roześmiała się. – Przesadzasz.
– Wszyscy twierdzą, że jesteś dzielna. Na twoim miejscu dawno leżałabym gdzieś w rowie.
– Nie bądź moim złym duchem – poprosiła Holly z uśmiechem.
– Ale jakoś sobie radzisz, prawda? – upewniła się z troską w głosie Ciara.
Holly pokręciła obrączką, którą miała na palcu. Zastanowiła się nad pytaniem siostry.
– Raz lepiej, raz gorzej… Bywam samotna, zmęczona, smutna, szczęśliwa, nieszczęśliwa, miewam sto nastrojów na godzinę. Czasami sobie radzę.
– Oj, jesteś dzielna – zapewniła ją Ciara. – I panujesz nad sytuacją.
– Nie, to ty zawsze byłaś dzielna. A ja po prostu żyję z dnia na dzień. Siostra spochmurniała.
– Teraz na pewno nie jestem dzielna.
– A właśnie że jesteś. Ciągle podejmujesz jakieś wyzwania, skaczesz ze spadochronem, zjeżdżasz na desce po skałach…
– To tylko brawura. Każdy może skoczyć na linie z mostu. Ty byś też skoczyła, gdybyś musiała.
– Tak, a gdyby twój mąż umarł, też byś sobie poradziła. Nie trzeba wielkiej siły. Człowiek po prostu nie ma wyboru.
Spoglądały na siebie, świadome wzajemnych zmagań z losem. Ciara odezwała się pierwsza.
– Chyba jesteśmy do siebie bardziej podobne, niż nam się wydawało.
– Uśmiechnęła się do starszej siostry, która mocno ją przytuliła. – Kto by pomyślał?