– Bardzo mi przykro, kochanie, ale dziś właśnie jesteś pretekstem. Muszę cię prosić, byś sama wróciła do domu, ponieważ za niecałą godzinę mam spotkanie z bardzo ważnymi dżentelmenami w supertajnym miejscu, do którego musi mnie zawieźć moim własnym samochodem mój po trzykroć wspaniały Fritz.
– Mowa o płaszczu i szpadzie! – rzekła wesoło, choć w głębi ducha poczuła się urażona. – Teraz rozumie te wszystkie nagłe taksówki! Mnie można powierzyć taksówkarzowi, ale nie przyszłość Wspólnego Rynku! Ale żeby pokazać ci, jak mało potrzebne im są taksówki, pojadę do domu metrem. Jest całkiem wcześnie. – Podniosła rękę do Raina, przyłożyła do swego policzka i pocałowała. – Och, Rain, co ja bym bez ciebie zrobiła!
– Jestem twoim przyjacielem – odrzekł. – W końcu po to są przyjaciele, by nie można było się bez nich obejść.
Justyna wróciła do domu zamyślona. O tak osobistych sprawach dotąd nie rozmawiała z Rainem, ale z tego, co powiedział, wynikało, że i on sądzi, iż matka czuje się samotna i stara i że powinna wrócić do domu.. Powiedział: odwiedzić dom, ale nie mogła wyzbyć się myśli, że chodziło mu o pozostanie w domu. Cokolwiek czuł do niej kiedyś teraz to już się skończyło, skończyło nieodwracalnie.
Czemu więc pojawił się ponownie w jej życiu dziewięć miesięcy temu? Współczuł jej? A może uważał, że ma w stosunku do niej jakiś dług? Bardzo lubił Dane'a i kto wie, o czym rozmawiali podczas długich wizyt w Rzymie, kiedy jej nie było? Może Dane poprosił go, by opiekował się nią i to on właśnie czyni? Odczekał stosowny czas, by upewnić się, że go nie wyrzuci za drzwi, i pojawił się z powrotem w jej życiu, by wypełnić obietnicę daną Dane'owi. Tak, na pewno o to chodzi. Z pewnością już jej nie kocha. Dawna fascynacja minęła. W gruncie rzeczy to ona potraktowała go okropnie i może winić tylko siebie.
Leżała bezsennie, usiłując czytać jakiś scenariusz, ale ogarniająca ją rozpacz nie pozwalała stłumić złych myśli. W końcu, gdy brudny londyński świt przekradł się przez okna, siadła za biurkiem. W oddali słyszała pomruk silników samochodowych, w powietrzu czuć było wilgoć, chłód i spaliny. Myśl o Droghedzie stała się nagle czymś wspaniałym. Zatęskniła za świeżym, czystym powietrzem, za ciszą przerywaną tylko odgłosami natury.
Wzięła jeden ze swych czarnych flamastrów i zaczęła pisać list do matki.
„Mam nadzieję, że rozumiesz, dlaczego nie byłam w domu od śmierci Dane'a. Cokolwiek jednak sądzisz, przypuszczam, że ucieszysz się z wiadomości, że zamierzam naprawić ten błąd.
Tak, mam zamiar wrócić do domu na stałe. Mamo, miałaś rację, przyszedł czas, że zatęskniłam za Droghedą. Postawiłam na swoim, ale teraz odkryłam, że nie ma to dla mnie takiego znaczenia. Czy mam do końca żyć tylko sceną? Czy jest coś w moim życiu innego? Pragnę bezpieczeństwa, czegoś stałego i trwałego, więc wracam do Droghedy. Drogheda jest tym wszystkim. Mam dość pustych marzeń. Kto wie, może wyjdę za tego Boya Kinga, jeśli on jeszcze mnie zechce? Może zrobię coś pożytecznego w moim życiu, na przykład urodzę dużo, dużo małych Australijczyków. Mamo, jestem zmęczona, taka zmęczona, że nie wiem, co mówię a tak bardzo bym chciała wyrazić to wszystko, co czuję.
Spróbuję innym razem. Już nie gram Lady Makbet, a nie zdecydowałam jeszcze, co będę robić w następnym sezonie. Zatem nie sprawię nikomu kłopotu, jeśli rozstanę się z aktorstwem. W Londynie jest pełno aktorek, i Clyde z pewnością znajdzie kogoś na moje miejsce.
Pewnie decydowałabym się jeszcze dłużej, gdyby nie Rain. To niezwykle spostrzegawczy facet. Nigdy ciebie nie poznał, ale lepiej rozumie niż ja. Mówi się, że z boku lepiej widać, co się dzieje na boisku. Jeśli chodzi o niego, to prawda. Mam go już dość. Wciąż nadzoruje moje życie z wysokości swego Olimpu. Zdaje się, że uważa, iż jest winny Dane'owi jakąś przysługę czy spełnienie przysięgi, i wciąż się pojawia ku mojemu utrapieniu. Jeśli będę bezpieczna w Droghedzie, jego dług czy obietnica przestaną odgrywać rolę, prawda? Powinien być mi wdzięczny za te wszystkie podróże samolotowe, których mu zaoszczędzę.
Jak tylko wszystko zorganizuję, napiszę, kiedy macie się mnie spodziewać. Pamiętaj, że na swój dziwny sposób naprawdę cię kocham”.
Podpisała się bez zwykłego jej zawijasa, włożyła kartki do koperty i wysłała.
Natychmiast zajęła się wyjazdem z Anglii. Clyde zdenerwował się do tego stopnia, że zwymyślał ją gwałtownie. Potem jednak zmienił się – i mimo że jeszcze nieco nadąsany – pogodził się z jej decyzją. Nie miała żadnych trudności ze sprzedażą mieszkania, ponieważ tego typu apartamenty były poszukiwane. Musiała odłożyć słuchawkę, bo tylu było chętnych. Pani Kelly, która sprzątała u niej, od kiedy po raz pierwszy przyjechała do Londynu, kręciła się wśród wiór i skrzyń, żaląc się na swój los i ukradkowo kładąc z powrotem słuchawkę na widełki w nadziei, że zadzwoni ktoś, kto przekona Justynę, by pozostała.
I ten ktoś zadzwonił, ale nie miał zwyczaju przekonywać Justyny. Rain nic nie wiedział o jej wyjeździe. Chciał, by pełniła honory pani domu na przyjęciu, które miał zamiar wydać u siebie na Park Lane.
– Jak to u ciebie na Park Lane? – pisnęła Justyna zdumiona.
– Wiesz, wraz z rosnącą rolą Anglii w EWG spędzam tutaj tyle czasu, że postanowiłem mieć jakiś punkt zaczepienia i wynająłem dom na Park Lane – wytłumaczył.
– Na Boga, Rain, ale jesteś tajemniczy! Od kiedy go masz?
– Od miesiąca.
– I nic mi nie powiedziałeś?
– Ależ, kochanie, nie gniewaj się! Bądź moją panią domu, a obejrzysz każdy kąt.
– Razem z pięcioma milionami gości?! Rain, boisz się być ze mną sam na sam? Czy może mi nie ufasz?
– Nie będziesz gościem. Będziesz moją panią domu, a to zupełnie co innego. Zrobisz to dla mnie?
Wierzchem dłoni otarła łzy i zgodziła się opryskliwie.
Było przyjemniej, niż się spodziewał. Dom podobał jej się, a Rain był w tak dobrym nastroju, że Justyna w końcu sama poczuła się świetnie. Wziął ją pod rękę i przed przybyciem pierwszych gości oprowadził po wszystkich kątach. Podczas wieczoru zachowywał się bez zarzutu, traktując ją wobec gości z bezceremonialną zażyłością, dzięki której czuła się potrzebna. Jego goście byli ważnymi politykami, podejmującymi z pewnością w swej pracy ważne decyzje, a przy tym zwyczajnymi ludźmi, co jej zdaniem pogarszało tylko sytuację.
– Nie przeszkadzałoby mi tak bardzo, gdyby choć jeden z nich zachowywał się jak wybraniec – powiedziała później, gdy gości już nie było, zadowolona, że ma go tylko dla siebie. – No wiesz, jak Napoleon albo Churchill. Moim zdaniem polityk powinien zachowywać się jak mąż opatrznościowy. Czy ty uważasz siebie za męża opatrznościowego?
Wzdrygnął się.
– Mogłabyś nie zadawać takich pytań Niemcowi. Nie, Justyno, nie uważam się. Politycy nie powinni uważać się za mężów opatrznościowych. Niektórym to się przydaje, ale olbrzymia większość ludzi tego typu stwarza sobie i swoim państwom nie kończące się problemy.
Nie chciała sprzeczać się z nim, ale mogła teraz niepostrzeżenie zmienić temat.
– Te żony bardzo się różnią między sobą, prawda? – spytała niewinnie. – Większość z nich prezentowała się znacznie gorzej ode mnie, nawet jeśli tobie nie odpowiada ostry róż mojej sukni. Pani Jakjejtam nie była najgorsza, pani Ktoto po prostu zlewała się z tapetą a pani Lepkipuch była nie do zniesienia. Jak jej mąż z nią wytrzymuje? Mężczyźni są takimi głupcami, gdy idzie o wybór żony!
– Justyno! Kiedy wreszcie nauczysz się zapamiętywać nazwiska tych ludzi? Całe szczęście, że dałaś mi kosza swego czasu, bo byłabyś fatalną żoną dla polityka. Słyszałem, jak się zacinałaś, gdy nie mogłaś sobie przypomnieć, z kim rozmawiasz. Wielu mężczyzn z okropnymi żonami osiągnęło sukces, wielu zaś z doskonałymi żonami niczego nie osiągnęło. W gruncie rzeczy to nie ma znaczenia, bo liczy się wartość człowieka. Niewielu jest takich, którzy żenią się z powodów czysto politycznych.