Выбрать главу

Sahajdak wyszedł do foyer, znalazł Swamiego obok różowej kolumny. Wokół Hindusa skupiła się grupa uczonych. Wysoki. Szwed dotykał palcem piersi Rishidevy.

— Pan uważa, że śmierć nie jest absolutną realnością? Ależ, drogi kolego, każdy z nas przekona się o tym!..

— Śmierć jest zbyt oczywista, aby być realnością — odpowiedział łagodnie Rishideva.

— Zbyt oczywista, żeby być realnością? Pan mówi paradoksami.*

— Prawo sprzeczności. Wszystko, co oczywiste, jest nierealne. Nauka wie o tym. Słońce wschodzi — czy to oczywistość? A w rzeczywistości — obraca się Ziemia. Nieprzenikliwość, ciągłość materii — to oczywistość? A w istocie rzeczy materia jest zróżnicowana i płynna, każda zaś jej cząstka też nie jest ciągła, lecz jest jedynie stopniem materii — energią. Jaką znamy realność w świecie form? Gdzie ona jest? Nie ma jej…

— Pan wybaczy. — Szwed dotknął palcem białej bluzy Swamiego. — To są rozważania abstrakcyjne. Na przykład pan i ja… Przecież to nie cienie dyskutują tutaj o śmierci i życiu?

— Tylko cienie — uśmiechnął się Hindus, krzyżując ręce na piersi. — Cienie nie wyjaśnionej realności.

— Więc jednak realność istnieje?

— Istnieje, ale jest nieosiągalna. Ona jest samą nieskończonością. A oczywistość to tylko złudna gra, odblaski owej realności!

— Doskonale, realność istnieje, ale śmierć nią nie jest? Więc pan uważa, że po śmierci coś pozostaje?

— Nie coś, lecz wszystko — odparł Swami. — Prawo zachowania energii jest uniwersalne.

— Rozumiem. Cząsteczki ciała…

— To jest podejście mechanistyczne. Mówię o każdej energii. Żaden atrybut materii nie ginie.

Sahajdak ze zdziwieniem przysłuchiwał się tej rozmowie. Skąd Rishideva ma tę pewność? Dlaczego rozmawia tak, jakby przeniknął wzrokiem w świat innych realności? Mówi prosto, dowody niemal zwyczajne, lecz w tonie, w strumieniu energii psychicznej, która płynie od niego, tkwi niezwykła siła przekonania. A Szwed już zaczął się irytować, patrząc z niedowierzaniem na piękną twarz Hindusa.

— Czyny, myśli żyją w potomności — powiedział. — Z tym mogę się zgodzić. Ale psychika? Przecież psychika ujawnia się wyłącznie jako wynik działalności mózgu!..

— Nie tylko. Mózgu, całego ciała, a szczególnie pola elektromagnetycznego, które otacza człowieka. Mózg jest jedynie pośrednikiem, generatorem myśli, i to nie tylko w naszym świecie…

— A w jakim jeszcze?

— W wielu. Czyżby pan ograniczał nieskończoność do trzech wymiarów? Czy wyczuwa pan paradoks połączenia słów granica i nieskończoność?

— Znowu abstrakcje. Wyższe wymiary, światy astralne, mentalne. Wszystko to są wymysły metafizyki bramińskiej, egipskiego hermetyzmu. A my, na przykład estoński akademik Koun, podchwytujemy te abstrakcje, głosząc wielowymiarowość wszechświata. Nauka dawno obaliła takie mistyczne wyobrażenia…

— Nie obaliła, lecz zbliża się do ich zrozumienia… Co pan wie o osiągnięciach jogów? Nic. Hindusi, studiujący naukę Zachodu, stosują jednocześnie metody zachodnie. A wy, krytykując wnioski jogów, odrzucacie ich metody. Żeby coś odrzucić, należy to przestudiować, przeprowadzić eksperymenty…

— Więc pan uważa, że można poważnie badać niewidzialne światy?

— Dlaczego by nie? Jeżeli uczony obawia się poważnych badań, to nie jest uczonym.

— Dziwne. Zgoda, dajmy na to, że istotnie żyjemy w wielowymiarowości, że można dostać się do świata, powiedzmy, pięciu wymiarów…

— No?

— Co wówczas z religią?

— Nie rozumiem! — Rishideva wzruszył ramionami, a obecni roześmieli się.

— Jak to, nie rozumie pan? — rozzłościł się szwedzki uczony. — Przecież podstawa religii to światy niewidzialne?

— Bzdury — rzekł Rishideva. — Przesądy. Właśnie religia, jej kapłani najbardziej boją się niewidzialnego i chwytają się władzy ziemskiej. Jaka jest podstawa ortodoksyjnych religii? W górze — władca niebieski, Kościół jest pośrednikiem między Nim a ludźmi. W rękach Kościoła — kara i nagroda. Świat zbudowany jak dziwaczna zabawka nierozumnego despoty, który żąda od swoich lalek modlitw i darów. W tym nie ma sensu i celu. Wieczne zbawienie lub wieczna męka? Tylko maniakalny umysł mógł wymyślić takiego straszaka, nie mówiąc już o tym, że wszystkie te wyobrażenia trzeba przyjmować na wiarę…

— Pan również nie popiera swoich hipotez faktami…

— Ja wzywam do poszukiwań. Hipotezy są potwierdzane lub obalane przez badania naukowe. Religia w ciągu tysiącleci obiecywała i nie dała nic prócz wyzysku i krwawych bachanalii. Nie trzeba nam fanatyków, lecz uczonych o badawczym umyśle i szerokim sercu. Potrzebujemy aparatów fotograficznych, laboratoriów, instrumentów elektronowych, wrażliwych eksperymentatorów, badań nad wielowymiarowością, związku z innymi istotami myślącymi. Jestem pewny, że oligarchia religijna natychmiast upadnie, kiedy nauka w sposób eksperymentalny odkryje niewidzialne światy. A zrozumienie ciągłości życia ukaże na nowo sens istnienia człowieka w kosmosie.

— To jest imponujące… ale brzmi jak bajka!

— Wszystko wyrasta z bajki… Niech mi kolega wybaczy, czekają na mnie…

Rishideva spostrzegł Mychajłę, pospieszył do niego, objął za szyję. Podszedł do nich Harry. Poszli razem do ogrodu, minęli dyskutujące grupy uczonych, zagłębili się w alei.

— Słyszałeś? — zapytał smutno Hindus. — Ten zatarg nie polega tylko na zaprzeczaniu wielowymiarowości. Zwolennicy przestarzałego myślenia boją się wszystkiego, co nowe. Ich ubogie poglądy szczególnie mizernie wyglądają wobec nieskończoności. Stąd pesymizm.

— Prawda — rzekł Harry. — Siły ciemności pragną zasiać zwątpienie. Żyj dniem dzisiejszym, nie myśl o przyszłości…

— Dlaczego? — podchwycił Swami, spoglądając serdecznie na Mychajłę. — Bo myśl o przyszłości może urodzić się tylko w czystym sercu. Przyszłości pragnie tylko ten, kto ma coś do przekazania swoim następcom… No, dość o filozofii. Jeszcze się nasłuchamy, nagadamy. Chcemy dowiedzieć się o tobie, Mychajło. Opowiadaj. Mamy niewiele czasu, wkrótce się rozłączymy. Ale wiedz zawsze — Swami jest z tobą, w radości i w biedzie…

— I Harry — dodał Amerykanin, obejmując Mychajłę.

Słowo trzecie — Ona