Była otępiała z rozpaczy, ale to, co usłyszała, zmroziło jej krew w żyłach. Zatrzęsła się ze złości.
– Jak miło – syknęła z całym sarkazmem, na jaki było ją stać. – Jestem pewna, że okazała mnóstwo zrozumienia. Powiedziałeś jej, jaka ze mnie dziwka? Czy była bardzo miła i współczująca?
– Jakbyś zgadła! – odciął się z wściekłością. – Zrobiłaby wszystko, żeby mi pomóc… nam pomóc. Nie cofnęła się nawet przed złożeniem rezygnacji!
– Której ty, oczywiście, nie przyjąłeś! Wciągnął głęboko powietrze i przez chwilę siedział w milczeniu. Była pewna, że odlicza do dziesięciu.
– Sprawa pozostała nie rozstrzygnięta.
– Rozumiem. Czekasz na rozwój wydarzeń. A nuż uda ci się wtłoczyć mnie z powrotem w rolę seksownego kociaka, a sekretarkę zachować do naprawdę ważnych spraw – powiedziała z ciągle tą samą ironią.
– Taniu! – Raf mówił przez zaciśnięte zęby. – Dla mojego dobra, po to, bym mógł odzyskać żonę, Nika zdecydowała się porzucić stanowisko, które zajmowała przez dziesięć lat. Musiała to zrobić, ponieważ moja żona jest cholerną egoistką, która potrafi myśleć tylko o sobie.
– I dlatego siedzę teraz w tym samochodzie, tak? Ponieważ jestem cholerną egoistką i nie chcę pozwolić, żebyś świecił oczami przed swoją rodziną? Wychodzę ze skóry, by ułatwić ci życie, a ty umawiasz się z Niką Sandstrom i wylewasz przed nią swoje żale. Nie masz przed nią tajemnic. Ona wie wszystko, prawda? Wie nawet, co czujesz do mnie, i to lepiej ode mnie, ponieważ mnie tego nie mówisz!
Raf zmarszczył brwi. Przez chwilę miała wrażenie, że dostrzega w jego oczach błysk zawstydzenia. Ale nawet jeżeli dręczyły go jakieś wyrzuty sumienia, szybko o nich zapomniał.
– A może ty mi powiesz, ile z naszego prywatnego życia pozostało tajemnicą dla Grahama? – odparł cicho z podejrzliwym błyskiem w oczach.
Tani opadły ręce. Jego ślepota doprowadzała ją do rozpaczy. Dlaczego inteligentny skądinąd mężczyzna wykazuje tak niebywałą tępotę w dziedzinie uczuć? Raf był geniuszem w biznesie, ale kiedy w grę wchodziły kobiety, zachowywał się jak zagubiony pięciolatek. Po prostu nic nie rozumiał.
– Harry nie wie nic poza tym, że się rozstaliśmy – powiedziała z naciskiem. Raf miał wyraźną ochotę usprawiedliwić swą zdradę, oskarżając ją o to samo, ale go rozczaruje. Nigdy w życiu nie przystanie na tak idiotyczną argumentację.
Widocznie Raf doszedł do tego samego wniosku, bo zrezygnował z dalszych oskarżeń. Patrzył teraz na nią pociemniałym, głodnym wzrokiem.
– Pragnę cię, Taniu, bardzo pragnę.
– Wiem o tym. Dlatego się z nią ożenił, czyż nie tak?
– Zrobię wszystko, żeby cię odzyskać – przyznał niechętnie, i tylko dlatego, że nie miał już innego wyjścia.
– Pożądanie to nie wszystko – oświadczyła stanowczo. – Potrzebne jest jeszcze zrozumienie.
Gniewny grymas wykrzywił mu twarz, ale nie powiedział ani słowa. Oparł się o siedzenie, przymknął oczy i potarł dłonią czoło. Z piersi wyrwało mu się ciężkie westchnienie. Wolno odwrócił głowę ku Tani. Nie był już zły. Twarz miał bladą, niemal ziemistą, a smutny wyraz nadał oczom barwę zimowego nieba.
– Nie chcę, żeby było tak, jak teraz, Taniu – odezwał się umęczonym głosem.
Cała złość wyparowała z niej w mgnieniu oka, czuła się teraz słaba i otępiała.
– Ja też nie – powiedziała bezbarwnym tonem.
– Próbowałam ci o tym powiedzieć, ale nie chciałeś słuchać. – Potrząsnęła głową z poczuciem strasznej klęski. – Otwórz drzwi, Raf. Chcę wysiąść.
– Nie… proszę, nie! – Patrzył przed siebie nieruchomym wzrokiem. Oparł dłonie na kierownicy i gładził machinalnie jej gładką powierzchnię.
– Nie wiem, jak to się wszystko skończy, ale chcę, żebyśmy byli razem – powiedział wolno. Pochylił się i przekręcił kluczyk w stacyjce.
Rodzinny dom Rafa znajdował się o godzinę drogi od Artarmon. Sophia zatrzymała dla siebie pięć akrów dawnej farmy i nic nie było w stanie jej przekonać, że powinna przenieść się do miasta.
– Tutaj są moje korzenie – odpowiadała na propozycje syna, który chciał kupić jej dom w Sydney – i szczęśliwe wspomnienia.
Droga na farmę upłynęła im niemal w zupełnym milczeniu. Tania pomyślała o Harrym. Miał rację, mówiąc o potrzebie nawiązania kontaktu z drugim człowiekiem, nie powiedział tylko, co robić, kiedy rozmówca jest głuchy jak pień.
Nika Sandstrom miała nad nią osiem lat przewagi. Osiem lat, które poświęciła na rozpracowanie szefa. W porównaniu z nią Tania była w powijakach. Na dodatek asystentka cieszyła się absolutnym zaufaniem jej męża, a na to Tania nie mogła nic poradzić. Czuła, że ci dwoje otoczyli się murem, którego ona nie umie zburzyć. Mogła go jedynie skrobać paznokciami.
Gdyby tylko potrafiła zdobyć się na odwagę i ukazać Rafowi prawdziwe oblicze jego wspaniałej asystentki! Wzięła głęboki oddech.
Muszę zachować spokój, pomyślała. Bez względu na to, co się stanie, muszę zachować spokój.
– Powiedziałeś Nice, że zabierasz mnie dzisiaj do matki, prawda?
– Taniu! Czy musimy zaczynać wszystko od początku? – zapytał niechętnie.
– Proszę, odpowiedz tylko! – W jej głosie zabrzmiała nuta rozpaczy.
– Tak, powiedziałem jej – padła beznamiętna odpowiedź.
– Raf, czy ty naprawdę nic nie rozumiesz? Jesteś taki mądry, a jednocześnie taki naiwny.
Potrząsnął głową.
– O czym ty, do diabła, mówisz?
– Nika rozlała perfumy specjalnie. Chciała, żebym się dowiedziała o waszym wczorajszym spotkaniu.
– Taniu… – zaczął zbolałym głosem.
– Ona mnie nienawidzi – ciągnęła Tania z głębokim przekonaniem. – Nienawidzi mnie, ponieważ jestem twoją żoną. Raf, bardzo niewiele kobiet rozlewa nieostrożnie tak drogie perfumy, a Nika Sandstrom jest ostatnią osobą, która rozlałaby cokolwiek. Jest perfekcjonistką. Założę się, że w ciągu dziesięciu lat waszej znajomości niczego nie stłukła.
Przez chwilę panowała cisza.
– To o niczym nie świadczy. – W głosie męża usłyszała delikatną kpinę.
– Wiem, jak ona rozumuje – upierała się Tania. – Wiem dokładnie, w jaki sposób złożyła rezygnację. Byłaby świetną aktorką. Jest taka przenikliwa, taka sprytna i taka nieskończenie cierpliwa…
– Taniu! – Raf był poirytowany. – Nika była szczera.
– Oczywiście, dołożyła wszelkich starań, żebyś tak myślał. – Tania nie straciła spokoju. – To było z jej strony genialne posunięcie, zrobić z siebie dobrowolną ofiarę. Założę się, że złożyła ci tę propozycję w taki sposób, że wyszedłbyś na głupca, gdybyś ją przyjął, i na kompletnego idiotę, gdybyś ustąpił takiej małej słodkiej idiotce jak ja. Idiotce, która nie patrzy dalej niż koniec swego nosa. Rzecz jasna, użyła innych słów, ale to właśnie chciała ci zasugerować, bardzo subtelnie i z wielkim ubolewaniem.
Nie odezwał się. Zaskoczenie i niedowierzanie malujące się na jego twarzy mówiły same za siebie.
A więc nie pomyliła się w ocenie Niki. Siedziała cicho, dając mu czas na przetrawienie jej słów. Miała nadzieję, że zapadną mu w duszę i z czasem wydadzą owoce. Po chwili jednak Raf przyszedł do siebie. Zawsze polegał wyłącznie na własnych ocenach, tak miało być i tym razem.
– Chcesz przez to powiedzieć… Sugerujesz, że ona jest we mnie zakochana?
Tania nie spieszyła się z odpowiedzią. Znała prawdę, ale nie należało wykrzykiwać mu jej w twarz. Musiała rozegrać to spokojnie, inaczej Raf pomyśli, że kieruje się emocjami.