Выбрать главу

– Nie mam dzisiaj nastroju do odgrywania roli dekoracyjnej żonki. Nie dzisiaj, Raf. W ogóle już nigdy!

W jej oczach wyczytał wyzwanie.

– Więc zostań w domu. Na jego twarzy pojawiły się czerwone plamy.

– Z tobą? – zapytała bez większej nadziei.

– Nie! – syknął, szarpiąc krawat. Podeszła do szafy, wyjęła wizytową torebkę, przemaszerowała ponownie przez pokój i zgarnęła z toaletki potrzebne jej drobiazgi. Każdy jej ruch był jawną prowokacją.

– Idę z tobą – powiedziała stanowczo, wrzucając szminkę do torebki.

– Nie w tej sukni! Stanęła przed nim z twarzą wyrażającą bunt.

– Owszem, właśnie w tej sukni, Raf. Jeżeli nie zabierzesz mnie ze sobą, pojadę sama. I postaram się, by wszyscy obecni dowiedzieli się, że jestem twoją żoną! A także, dlaczego nią zostałam! Poznają prawdziwy powód.

Patrzył na nią, jakby nagle dostała obłędu.

– Co to ma znaczyć? Co ci się stało, Taniu?! Uniosła podbródek.

– Ożeniłeś się ze mną, żeby móc się kochać, kiedy przyjdzie ci na to ochota. Jestem twoją legalną dziwką. Po co udawać, że jest inaczej? Nie pozwalasz mi na dziecko. Nie chcesz, bym pracowała. Nie mówisz mi o swoich interesach, nie mówisz, co myślisz.

W jej oczach błysnęły łzy.

– Chcesz ode mnie tylko jednego – seksu. I dajesz mi tylko swoje ciało, nic więcej.

Raf zbladł. Nie wiedziała, czy z wściekłości, czy na skutek wstrząsu. Zaszokowała go brutalność jej słów, a może nagłe ujawnienie faktów, o których nie chciał nic wiedzieć. Uniósł rękę, jakby miał zamiar odsunąć od siebie to wszystko, co przed chwilą usłyszał, ale gest urwał się w połowie. Raf podniósł dłoń do czoła.

– To nieprawda – wyszeptał – nieprawda.

– Tak sądzisz? – rzuciła z goryczą. Zmierzyli się wzrokiem.

– Nie jestem przeciwny założeniu rodziny. Mówiłem ci to setki razy, ale wolałbym poczekać parę lat. Nie ma w tym chyba nic złego.

Nie chciało jej się nawet odpowiadać. Znała to na pamięć. Raf nie miał ochoty rezygnować ze swych praw na rzecz dziecka. Chciał wyłączności. Może kiedyś przejdzie mu ta obsesja na punkcie jej ciała i pozwoli jej zajść w ciążę. A kiedy będzie gruba i nieatrakcyjna, znajdzie sobie kogoś innego.

Uznał jej milczenie za przejaw rezygnacji i sięgnął po marynarkę.

– Nie mam zamiaru żyć w ciągłym stresie przez dwadzieścia cztery godziny na dobę.

Był zirytowany.

– Przynajmniej w domu chcę mieć spokój. Już o tym rozmawialiśmy, Taniu. Sądziłem, że zrozumiałaś.

– Przyjęłam to do wiadomości – odparła bezbarwnym głosem – z dużymi oporami i tylko dlatego, że nie miałam innego wyjścia. Ale nie chcę zostać zepchnięta na margines twojego życia.

– Jesteś najważniejszą częścią mego życia – oświadczył. – Nie spycham cię na margines.

W jej oczach błysnęło szyderstwo.

– I dlatego, zamiast zostać w domu, idziemy na to parszywe przyjęcie – rzuciła ze złością.

Wiedział, że Tania ma rację, i to złościło go jeszcze bardziej.

– Robię to dla nas – powiedział urywanym głosem. – Chociaż twoje horyzonty myślowe są tak ciasne, że nie potrafisz tego zrozumieć.

Dzięki, Raf, pomyślała z goryczą. Zawsze potrafiłeś mnie dobić. Biedna, mała, tępa Tania! Nie ma dość rozumu, by dostrzec, co w życiu jest naprawdę ważne, ale jest dobra w łóżku.

Zmusiła się do zachowania spokoju.

– Nie jestem nawet tyle warta, co Nika Sandstrom. Nie mogę nawet… – omal nie powiedziała: urodzić ci dziecka, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Raf dał jej do zrozumienia, że uważa temat za wyczerpany. Ponowne poruszanie go było zbyt bolesne -…dzielić z tobą życia – dokończyła.

– Dzielimy ze sobą wszystko, co jest tego warte – powiedział ponuro.

Kolejne kłamstwo. Patrzyła mu w oczy z bezlitosną kpiną.

– Chcesz powiedzieć, że twoja praca z uroczą asystentką u boku nie ma dla ciebie znaczenia?

Twarz wykrzywił mu grymas wściekłości.

– O nie! Znowu to samo! – wymamrotał z niesmakiem.

W jego oczach pojawił się błysk zniecierpliwienia.

– Mówiłem ci już tysiące razy, że z Niką łączą mnie wyłącznie interesy. Między nami nic nigdy nie było i nigdy nie będzie. Nie wyrzucę jej z pracy z powodu twoich idiotycznych urojeń. I mam już dość ględzenia na ten temat. Nie chcę słyszeć ani słowa więcej o Nice!

Ponieważ nie potrafisz stawić czoła rzeczywistości, pomyślała Tania ze smutkiem. Nika Sandstrom była jego prawdziwą żoną, nawet jeżeli z nią nie sypiał. Strata asystentki byłaby dla Rafa dużo większym ciosem niż strata Tani. Po prostu nie chciał zrozumieć, że obdarza pannę Sandstrom tym wszystkim, czego tak rozpaczliwie pragnie jego żona.

Nika grała na czas. Czekała, aż wygaśnie obsesyjna namiętność Rafa do żony, żeby zająć jej miejsce. Okaże mu wtedy tyle współczucia, tyle zrozumienia, że Raf nie będzie miał żadnych szans. Rzuci się prosto w ramiona stęsknionej sekretarki i tam już pozostanie.

Zapiął marynarkę i ruszył w jej stronę, przywołując na twarz wyraz lekkiego rozbawienia.

Już się opanował, spostrzegła Tania z niechętnym uznaniem.

Potrafi to zrobić na zawołanie. Przede wszystkim spokój i pełna kontrola nad sytuacją. Nie spotkała jeszcze człowieka o takiej sile wewnętrznej. Za chwilę wyrazi ubolewanie, że mogli wdać się w tak absurdalną dyskusję.

Nie połapał się jeszcze w sytuacji, pomyślała, ale ona uświadomi mu ją w pełni. Nie puści mu tego płazem. Raf zapłaci jej za wszystko.

Spojrzał na nią z udanym zachwytem. Na jego ustach ukazał się swobodny uśmiech.

– No, kochanie! Ta dyskusja jest zupełnie absurdalna. Czy nie lepiej pójść na przyjęcie i spędzić miło czas? – zapytał miękko tym swoim łagodnym, wyrozumiałym tonem. – Możesz nosić tę sukienkę dla mnie, ile razy zechcesz. Ale wolałbym, żeby inni mężczyźni nie pożerali cię wzrokiem. – Przesunął palcem po jej policzku. – To ty jesteś kobietą, którą kocham. Kobietą, którą poślubiłem. Z tobą chcę spędzić resztę życia. A teraz… zmień sukienkę i chodźmy na przyjęcie.

– Mnie nie przeszkadza, że” inne kobiety pożerają cię wzrokiem – powiedziała bezbarwnym głosem.

Dopóki Nika Sandstrom nie jest jedną z nich, dodała w myślach.

Nie zdążył się opanować, oczy błysnęły mu złowrogo. Wziął głęboki oddech, żeby odzyskać zimną krew.

– Nie chcesz zrobić mi przyjemności? – zapytał łagodnie.

To był szantaż.

Tania cofnęła twarz przed jego dotknięciem i ruszyła w stronę drzwi.

– Taniu! Odwróciła się, obrzucając go kpiącym spojrzeniem.

– Jeżeli mnie naprawdę kochasz, mój wygląd nie powinien mieć dla ciebie żadnego znaczenia. Przecież chodzi ci o mnie, nie o to, co mam na sobie. A jeżeli chcesz spędzić ze mną resztę życia, lepiej zacznij je zmieniać, bo to, co mi proponujesz, nie budzi mego zachwytu.

Twarz Rafa stężała z gniewu. Spojrzał na nią wzrokiem, który miał przeniknąć ją na wskroś, dotrzeć do najtajniejszych zakamarków jej umysłu.

– Nigdy mi tego nie mówiłaś – powiedział oskarżycielskim tonem.

– Mówiłam setki razy na sto różnych sposobów. Ale ty słyszysz tylko to, co chcesz usłyszeć. Cieszę się, że tym razem coś do ciebie dotarło.

– Dlaczego, Taniu? Dlaczego… Głos mu zamarł. Nagle uświadomił sobie, że dzieje się coś absurdalnego. Jego papużka znalazła wyjście z klatki i ma ochotę wyfrunąć.

– Myśl sobie, co chcesz. – Wzruszyła ramionami, odwracając się ku drzwiom. – Zresztą i tak nie robisz nic innego. Zawsze musi być tak, jak ty chcesz.

– Taniu! Obejrzała się. Stracił panowanie nad sobą. Szedł ku niej z pobladłą twarzą, zaciskając konwulsyjnie dłonie. Mięśnie jego ramion drgały nerwowo i Tania zrozumiała, że jest na granicy wytrzymałości.