Выбрать главу

— Jakiś czas temu zamknięto silos za nadawanie na kanale ogólnym. Nie na mojej zmianie. — Wskazał na stole silos dziesiąty, na którym wciąż dało się dojrzeć pozostałości czerwonego iksa. — Krótki impuls sumienia nadany na paru kanałach, a potem go zamknęli. Ale to silos czterdziesty zajął Annę na większość roku. — Odnalazł teczkę, której szukał, otworzył ją. Na widok jej pisma oczy zaszły mu mgłą. Zawahał się, przebiegając dłońmi po jej słowach i wspominając to, co zrobił. Zabił jedyną osobę, która próbowała mu pomóc, jedyną osobę, która go kochała. Jedyną, która usiłowała pomóc tym silosom. A wszystko z powodu poczucia winy i pogardy dla samego siebie za to, że odwzajemniał jej miłość.

— Tu mamy podsumowanie wydarzeń — powiedział, zapominając czego szukał.

— Przejdź do rzeczy — powiedział Darcy. — O co w tym wszystkim chodzi? Moja zmiana kończy się za dwie godziny i niedługo będzie jasno. Do tego czasu oboje musicie znaleźć się pod kluczem.

— Zmierzam do sedna. — Donald otarł oczy i wziął się w garść. Wskazał na róg stołu. — Te wszystkie silosy zgasły dawno temu. Kilkanaście silosów. Zaczęło się od czterdziestki. Musiało u nich dojść do jakiejś cichej rewolucji. Bezkrwawej, bo nie dotarły do nas żadne raporty. Nigdy nie zachowywali się dziwnie. Cokolwiek się stało, przypominało wydarzenia, jakie mają teraz miejsce w osiemnastce…

— Miały — poprawiła go Charlotte. — Słyszałam ich. Zamknięto ich.

Donald kiwnął głową.

— Thurman mi mówił. Chciałem powiedzieć „miały”. Thurman zasugerował też, że z początku zamierzali zbudowali mniej silosów, ale ciągle dodawali kolejne w charakterze rezerwy. Znalazłem też kilka sprawozdań, które to potwierdzają. Wiecie, co myślę? Że dodali za wiele. Nie mogli ich wszystkich monitorować wystarczająco uważnie. To tak jakby umieścić kamery na rogu każdej ulicy, ale nie mieć dość ludzi, żeby śledzili nagrania. I tym sposobem coś przeoczyli.

— Co to znaczy, że silosy „zgasły”? — zapytał Darcy. Podszedł bliżej i teraz uważnie przyglądał się schematowi pod szybą.

— Sygnały z kamer wysiadły, wszystkie naraz. Nie odbierali, gdy do nich dzwoniliśmy. Nakazy każą w przypadku buntu zamknąć silos, więc ich zagazowaliśmy. Otworzyliśmy im drzwi. A potem zgasł kolejny silos. I kolejny. Szefowie zmian domyślili się, że tamci oprócz sygnału z kamer zajęli się też rurami z gazem. No więc wysłali kody burzące do wszystkich tych silosów…

— Kody burzące?

Donald kiwnął głową i przepłukał drapiące gardło haustem wody. Otarł usta rękawem. Widok porozkładanych na stole notatek go uspokajał. Były jak pasujące do siebie elementy układanki.

— Silosy stworzono tak, by mogły się zawalić i wszystkie oprócz jednego to zrobią. Są pod ziemią, grawitacja nie załatwi sprawy, więc kazano nam je zbudować… kazano mi je zaprojektować… z wielkimi płytami betonu pomiędzy poziomami. — Pokręcił głową. — Wówczas nie miało to dla mnie sensu. Zwiększało głębokość i koszty, to przecież ogromna masa betonu. Mówili, że to dla ochrony przed bombami i promieniowaniem. Ale prawda okazała się gorsza. Chodziło o to, żeby miało co runąć. Te ściany nigdzie się nie ruszą, są połączone z ziemią. — Upił kolejny łyk wody. — Stąd ten beton. A z powodu gazu nie chcieli wind. Nigdy nie rozumiałem, dlaczego kazali nam je usunąć. Mówili, że chcą bardziej „otwartego” designu. Ciężko zagazować miejsce, w którym można odgrodzić piętra.

Kaszlnął w zgięcie łokcia, a potem obrysował palcem fragment blatu.

— Te silosy były jak rak. Czterdziesty musiał komunikować się z sąsiadami albo po prostu ich odłączył, zdalnie zhakował ich systemy. Szefowie zmian w naszym silosie zaczęli budzić ludzi, żeby się tym zajęli. Kody burzące nie działały, nic nie działało. Anna domyśliła się, że odkryli ładunki burzące w czterdziestym i zablokowali ich częstotliwość… coś w tym stylu.

Zrobił pauzę, wspominając syk radia i jej żargon, od którego bolała głowa, choć dzięki niemu wydawała się tak mądra i pewna siebie. Jego spojrzenie padło na róg pomieszczenia, gdzie kiedyś stało łóżko, do którego zakradała się w środku nocy, by wśliznąć się w jego ramiona. Donald dopił wodę żałując, że nie mieli niczego mocniejszego.

— W końcu zdołała zhakować detonatory i zburzyć silos — powiedział. — W przeciwnym razie trzeba by podjąć ryzyko związane z wysłaniem tam ludzi albo dronów, a to są instrukcje z samego końca Nakazów. Ostatnie strony.

— A my właśnie to robimy — powiedziała Charlotte.

Donald pokiwał głową.

— Robiłem to jeszcze przed twoim wybudzeniem, gdy na tym piętrze roiło się od pilotów.

— Więc co się stało z tymi silosami? Zawaliły się?

— Tak twierdziła Anna. Wszystko wyglądało świetnie. Ludzie u władzy polegali na niej, wierzyli jej na słowo. Wszystkich nas z powrotem uśpiono. Myślałem, że to moja ostatnia drzemka i że już nigdy się nie obudzę. Głębokie zamrożenie. Ale potem mnie odmrozili na kolejną zmianę i zaczęli zwracać się do mnie innym nazwiskiem. Obudziłem się jako ktoś inny.

— Thurman — powiedział Darcy. — Pasterz.

— Tak, tyle że to ja tu byłem owcą.

— To ty o mało nie przeszedłeś na drugą stronę wzgórza?

Donald dostrzegł, że Charlotte nagle zesztywniała. Wrócił wzrokiem na teczki i nie odpowiedział.

— Czy kobieta, o której mówisz — zapytał Darcy — to ta sama osoba, która namieszała w bazie danych?

— Tak. Dali jej pełen dostęp, żeby naprawiła problem; sprawa była poważna. A ciekawość kazała jej zaglądać w inne miejsca. Znalazła list, z którego dowiedziała się, co jej ojciec i pozostali zaplanowali oraz że kody burzące i systemy gazowe nie były tylko na sytuacje awaryjne. Każdy silos to jedna wielka tykająca bomba. Zdała sobie sprawę, że położą ją do kriokomory i już nigdy się nie obudzi. I choć potrafiła zmienić co tylko chciała, nie mogła zmienić swojej płci. Nie mogła sprawić, żeby ją obudzono, więc chciała, żebym jej pomógł. Sprawiła, że znalazłem się w miejscu jej ojca.

Donald urwał, powstrzymując łzy. Charlotte położyła mu rękę na ramieniu. Przez chwilę panowała cisza.

— Ale ja nie rozumiałem, czego ode mnie oczekiwała. Zacząłem szperać na własną rękę. A w międzyczasie silos czterdziesty wciąż istniał. Przekonałem się o tym, gdy zgasł kolejny silos. — Zamilkł na chwilę. — Udawałem wówczas szefa, nie myślałem logicznie i zgodziłem się na bombardowanie. Chciałem tylko spokoju. Nie obchodziły mnie wstrząsy ani to, że ktoś zobaczy drony, po prostu wydałem rozkaz. Cokolwiek tam było, został z niego krater. Drony i bomby zaczęły przerzedzać szeregi buntowników.

— Pamiętam — powiedział Darcy. — Zaczynałem wtedy zmianę. W stołówce ciągle przesiadywali piloci. Dużo pracowali w środku nocy.

— I robili to właśnie tutaj. Gdy skończyli i wrócili do kriosekcji, obudziłem swoją siostrę. Czekałem, aż sobie pójdą. Nie chciałem zrzucać bomb. Chciałem się przekonać, co jest na zewnątrz.

Darcy spojrzał na zegar na ścianie.

— A teraz wszyscy to widzieliśmy.

— Zostało jeszcze około dwustu lat zanim wszystkie silosy się zawalą — powiedział Donald. — Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego u nas są tylko windy i żadnych schodów? Chcesz wiedzieć, dlaczego nazywają to ekspresówką, ale cholerstwo jedzie całe wieki?

— U nas też są ładunki gotowe do zdetonowania — odparł Darcy. — I ta sama masa betonu między piętrami.