Выбрать главу

— To chyba dobrze, co nie? — zapytała Courtnee.

— Tak myślę. I zaczynam myśleć, że ci, których wysyłaliśmy na czyszczenie byli dobrymi ludźmi. I że było wielu dobrych ludzi takich jak oni, którzy siedzieli cicho, bo się bali. I wątpię, żeby istniał choć jeden burmistrz, który nie chciał zrobić więcej miejsca dla swoich ludzi, nie chciał rozgryźć, co jest nie tak z zewnętrznym światem, nie chciał zawiesić tej cholernej loterii. Ale co oni mogli zrobić, nawet burmistrzowie? Nie oni rządzili. Tak naprawdę. Ci u władzy dławili nasze ambicje. Z wyjątkiem Luke’a. On nie stawał mi na drodze. Wspierał mnie w tym, co robiłam, choć wiedział, że igrałam z ogniem. I oto jesteśmy tutaj.

Courtnee ścisnęła ją za ramię i pociągnęła głośny łyk herbaty, więc Juliette uniosła swój kubek i zrobiła to samo. Gdy tylko ciepły napój dotknął jej warg, ogarnęła ją eksplozja smaku, bogactwo przywodzące na myśl kram kwiaciarki na bazarze, ale i zruszoną glinę żyznej grządki. To było jak pierwszy pocałunek. Cytryna i róża. Przed oczami mignęły jej iskierki, zakręciło jej się w głowie. Umysł Juliette zadrżał.

— Co to jest? — zapytała, chwytając powietrze. — Było w zapasach, które zabraliśmy?

Courtnee roześmiała się i nachyliła do Juliette.

— Dobre, prawda?

– Świetne. Wręcz… niesamowite.

— Może powinniśmy wrócić po więcej — powiedziała Courtnee.

— Jeśli tak zrobimy, chyba nie będę chciała dźwigać nic innego.

Kobiety zaśmiały się cicho. Siedziały obok siebie, przez dłuższą chwilę spoglądając na chmury i pokazujące się tu i ówdzie gwiazdy. Najbliższe ognisko trzaskało i pluło iskrami, a garstka cichych rozmów niosła się głęboko między drzewa, gdzie owady wyśpiewywały swoją pieśń, a niewidoczne zwierzę wyło.

— Myślisz, że nam się uda? — zapytała Courtnee po długim milczeniu.

Juliette upiła kolejny łyk cudownego napoju. Wyobraziła sobie świat, który mogliby z czasem zbudować, świat bez podcinających skrzydła zasad i ludzi, którzy tłamsiliby ich marzenia.

— Myślę, że nam się uda — powiedziała wreszcie. — Myślę, że możemy zrobić, co nam się tylko spodoba.

Nota do Czytelnika

W lipcu 2011 napisałem i opublikowałem opowiadanie, dzięki któremu nawiązałem kontakt z tysiącami czytelników, promowałem swoje książki na całym świecie i które odmieniło moje życie. W dniu wydania Wool[3] w najśmielszych snach nie przypuszczałem, że to się stanie. Minęły dwa lata i publikacja niniejszej książki stanowi zwieńczenie niesamowitej podróży, która bez was nie byłaby możliwa. Dziękuję za to, że mi w niej towarzyszyliście.

Oczywiście to nie koniec. Każda opowieść, którą czytamy i każdy film, który oglądamy trwa dalej w naszej wyobraźni, jeśli na to pozwolimy. Postaci przeżywają kolejny dzień. Starzeją się i umierają. Rodzą się nowi bohaterowie. Pojawiają się wyzwania, a postaci sobie z nimi radzą. Czują smutek, radość, triumf i gorycz porażki. Punkt, w którym kończy się opowieść jest zaledwie migawką, krótkim przebłyskiem emocji, pauzą. To jak i czy historia potoczy się dalej zależy od nas.

Moim jedynym życzeniem jest, abyśmy pozostawili miejsce na nadzieję. We wszystkich rzeczach jest dobro i zło. Znajdujemy to, co spodziewamy się znaleźć. Widzimy to, co spodziewamy się zobaczyć. Nauczyłem się, że jeśli odpowiednio przechylę głowę i zmrużę oczy, świat jest piękny. Przyszłość jest jasna. Czekają nas dobre rzeczy.

A co Ty widzisz?

вернуться

3

„Część I — Holston” z tomu I („Silos”) ukazała się pierwotnie jako samodzielne opowiadanie (przyp. tłum.).