Vajavoda havaryŭ spakojna, ale niejkim dziŭnym niezvyčajnym hołasam.
Lihija słuchała jahonych słoŭ, marhajučy vačyma i jak by nie razumiejučy, pra što raschodzicca. Pamponija zbialeła; u dzviarach z kalidoru ŭ ekus pačali znoŭ pakazvacca roznyja niavolniki.
— Vola cezara musić być vykanana, — kaža Aŭł.
— Aŭł! — zahałasiła Pamponija, abnimajučy rukami dziaŭčynu, jak by maniłasia jaje baranić. — Lešaja dla jaje była b smierć.
A Lihija, tulačysia da jejnych hrudziej, paŭtarała: «Mama! Mama!», nie mohučy ad płaču ničoha bolš skazać.
Na tvary Aŭła znoŭ malavaŭsia hnieŭ i bol.
— Kab byŭ sam adzin adzinoki na sviecie, — adazvaŭsia panura, — nie addaŭ by jaje žyvoje — i svajaki maje jašče siannia mahli b złažyć achviary «Jovi liberatori»[20]. Ale nie maju prava hubić ciabie j našaha dziciaci, jakoje moža ščaslivych časaŭ dačakacca… Pajdu šče siannia da cezara i budu jaho malić, kab admianiŭ zahad. Ci pasłuchaje mianie — nie viedaju. Tym časam, budź zdarova, Lihija, i viedaj, što i ja i Pamponija zaŭsiody bahasłavili toj dzień, u jakim zasieła ty pry našym vohniščy.
Heta vymaviŭšy, pałažyŭ joj ruku na hałovańcy, i, choć namahaŭsia być spakojnym, to ŭsio ž, kali padniała na jaho zapłakanyja vočy Lihija i pačała pryciskać da vusnaŭ jaho ruku, zadryžaŭ baćkaŭski hołas jahony.
— Byvaj, sercajka naša, zołatca naša, — skazaŭ.
I chutka viarnuŭsia ŭ atryjum, kab nie dapuscić da siabie niasvomaha rymlanam uzvarušennia.
Tym časam Pamponija, zavioŭšy Lihiju ŭ kubikulum, pačała supakojvać jaje, paciašać, budzić nadzieji i vykazvać słovy — dziŭnyja ŭ hetym domie, u jakim pobač u sviatlicy stajali šče lararyjum i ahmień, na jakim Płaŭt, vierny daŭnym zvyčajam, kłaŭ achviary damovym bahom. I voś pryjšło hora. Kaliś Virhinij prabiŭ hrudzi svaje dački, kab vyzvalić jaje z ruk Apija; a pierad tym Łukrecyja prypłaciła hańbu žycciom. Dom cezara josć propasciaj hańby, złybiady, złačynstva. «Ale ž my, Lihija, viedajem, čamu nie majem prava nałažyć na siabie ruki!..» Tak! Heta prava, pad jakim abiedzvie žyvuć, josć inšaje, vialikšaje, sviaciejšaje, dazvalaje, adnak, baranicca ad błahoha j hańby, choć henu abaronu žycciom tre było b prypłacić. Chto čystym vychodzić z hniazda raspusty, tym bolšaja jahonaja zasłuha. Ziamla josć takim hniazdom, ale, na ščascie, žyccio josć adnoj chvilinaj, a ŭstajecca tolki z takoha hrobu, za katorym nie ŭładaje Neron, tolki Miłasernasć, — i zamiest bolu josć radasć, zamiest sloz — viesiałosć.
Pasla hetaha začała havaryć ab sabie. Tak! Jana spakojnaja — ale i ŭ jejnym sercy josć balučyja rany. Voś na vačach jejnaha muža lažyć jašče bialmo, jašče nie zasviaciła nad im sviatło. Nie možna joj taksama vychoŭvać syna ŭ praŭdzie. Dyk jak padumaje, što hetak moža być da kanca žyccia, i što moža stacca chvilina razłuki z imi ŭ sto raz bolšaj i horšaj, čym hetaja časovaja, ad jakoje płačuć ciapier voś abiedzvie — nie moža nat ujavić, jak patrapić być biez ich až u niebie ščaslivaj. I mnoha načej užo prapłakała, mnoha pramaliłasia, prosiačy zmiłavannia j łaski. Ale bol Bohu paručaje — i čakaje, i spadziajecca. A kali ciapier prychodzić novaje hora, kali zahad ludajeda zabiraje ad jaje darahuju hałovańku — tuju, jakuju Aŭł nazvaŭ sviatłom vačej, — maje šče nadzieju, vieručy, što josć mahutnasć bolšaja, čym Neronava, i miłasernasć macniejšaja za jahonuju złosć.
I jašče macniej prycisnuła da hrudziej hałovańku dziaŭčaci, a taja zaraz asunułasia da jejnych kaleniaŭ i, schavaŭšy vočy ŭ chvandach jejnaha piepluma, doŭha maŭčała i, kali ŭrešcie ŭstała, vyhladała ŭžo krychu spakajniejšaj.
— Škada mnie ciabie, mamka. I taty, i brata. Ale viedaju, što supraciŭ ničoha nie pamoža, tolki moh by zhubić nas usich. Zatoje pryrakaju tabie, što słoŭ tvajich nie zabudu nikoli ŭ domie cezara.
Jašče raz abniała jaje, a pasla, jak abiedzvie vyjšli ŭ ekum, pačała razvitvacca z małym Płaŭtam, z starym hrekam — ichnim nastaŭnikam, z svajoju ŭbiralnicaj, što kaliś jaje niańčyła, dy z usimi niavolnikami.
Adzin z ich, vysoki j plačysty lih, jakoha doma nazyvali Ursus i jaki svajim časam razam z matkaj Lihiji dy z joju pryjšoŭ u rymski łahier z inšaj słužbaj, jon upaŭ ciapier da jejnych noh, pasla skłaniŭsia da kaleń Pamponiji, kažučy: — O domina! Dazvolcie mnie jsci z majoju kniazioŭnaju, budu słužyć joj i pilnavać u domie cezara.
— Ty nie naš, tolki Lihin słuha, — adkazała Pamponija Hrecyna, — ale ci ž ciabie dapusciać da dzviarej cezara? Dy jak ža pilnavacimieš jaje?
— Nie viedaju, domina. Viedaju tolki, što žaleza łomicca ŭ majich rukach, by ščepka.
Aŭł Płaŭt, jaki padyjšoŭ u hetym momancie, daviedaŭšysia, pra što raschodzicca, nie tolki nie spraciviŭsia namieram Ursusa, ale skazaŭ, što nie majuć nat prava jaho zatrymlivać. Adsyłajuć Lihiju jak zakładnicu, jakoje damahajecca cezar. dyk abaviazany adasłać i jejnuju svitu, jakaja pierachodzić razam z joju pad apieku cezara. Tut šapnuŭ Pamponiji, što pad vidam svity moža joj dadać stolki niavolnic, kolki zachoča — centuryjon bo nie moža ich nie pryniać.
Dla Lihiji była ŭ hetym peŭnaja paciecha, dyj Pamponija była rada, što moža jaje zabiaspiečyć słužbaju ŭłasnaha vybaru. Dyk aprača Ursusa vyznačyła joj staruju ŭbiralnicu, dzvie cypryjki-časalnicy dy dzvie kupalnicy-hiermanki.
Vybrała tolki vyznavalnikaŭ novaje navuki, a kali i Ursus vyznavaŭ jaje ŭžo niekalki hod, Pamponija mahła spadziavacca na viernasć hetaje słužby dyj paciašacca adnačasna dumkaj, što ziernie praŭdy budzie pasiejana i ŭ cezaravym domie.
Napisała taksama paru słoŭ Neronavaj vyzvolnicy Akte, paručajučy jejnaj apiecy Lihiju. Pamponija nie spatykała jaje, praŭda, na zboryščach novaje navuki, čuła, adnak, ad ich, što Akte im spryjaje j čytaje prahavita listy Paŭła z Tarsu. Adyž viedamym joj było, što maładaja vyzvolnica zaŭsiody sumuje, što josć asobaj inšaj, čym usie žančyny Nerona, i što naahuł josć dobrym ducham pałacu.
Hasta padručyŭsia sam pieradać list Akte. Uvažajučy taksama za naturalnuju reč, što kniažna pavinna mieć svaju svitu, nie pieraškadžaŭ zabrać ich u pałac, bołyš dziviačysia małoj kolkasci ich. Prasiŭ adnak ža spiašacca, kab nie asudzili za marudnaje spaŭniennie zahadaŭ. Pryjšła razvitalnaja chvilina. Vočy Pamponiji i Lihiji znoŭ zapłyli slaźmi. Aŭlus jašče raz bahasłaviŭ, i cieraz chvilinu vajary pad kryki małoha Aŭła, jaki hraziŭ kułakami centuryjonu za adabrannie siastry — paviali Lihiju ŭ dom cezara.
Ale stary vajavoda zahadaŭ pryładžvać dla siabie lektyku, kažučy Pamponiji ŭ pinakatecy: — Słuchaj, Pamponija, idu da cezara, choć mo nadarma, a choć i słova Seneki ŭ jaho ŭžo ničoha nie varta, budu i ŭ Seneki. Siannia bolšaje značennie majuć Safon, Tyhelin, Piatroni abo Vatynij… Što da cezara, moža i nie čuŭ nikoli ab narodzie lihaŭ, i kali zažadaŭ vydačy Lihiji jak zakładnicy, to dziela taho, što niechta jaho da hetaha padbuchtoryŭ. I nie ciažka zdahadacca, chto heta zrabiŭ.
A jana kinuła na jaho zorka vokam: — Piatroni?
— A niaŭžo ž chto.
Praz chvilinu maŭčali, pasla vajavoda havaryŭ dalej: — Voś što znača ŭpuscić za paroh katoraha z henych ludziej biez honaru j sumlennia. Praklataja chvilina taja, kali Vinić uvajšoŭ u naš dom. Heta jon pryvioŭ da nas Piatronija. Hora Lihiji, bo nie pra zakładnicu, tolki pra nałožnicu im raschodzicca.
Ad hnievu i biassilnaj zakatnasci z žalu pa dziciaci stałasia jašče bolš svistavataj jahonaja mova. Zmahaŭsia z saboju, zacisnutyja kułaki sviedčyli, jak hetaje nutranoje zmahannie było ciažkim.