Выбрать главу

Akte, zaachvočanaja pachvałoju j davieram, prytuliła jaje da serca i, vyzvaliŭšysia z jejnych ručonak, adkazała: — Majo ščascie minuła, i radasć minuła, ale ja nie złuju.

Pasla hetaha pačała chadzić chutkimi krokami pa chacie, jak by sama da siabie pryhavorvać: — Nie! I jon nie byŭ lichim. Jon sam dumaŭ tady, što josć dobry. Ja najlepš heta viedaju. Heta ŭsio pryjšło pazniej… jak pakinuŭ kachać… Heta inšyja zrabili jaho takim, jak ciapier, heta inšyja — i Papieja!

I vočy jaje zapłyli slaźmi. Lihija pierš vadziła za joju svajimi błakitnymi vačyma, pasla kaža: — Tabie škada jaho, Akte?

— Škada! — hłucha adkazała.

Dy znoŭ pačała chadzić sa scisnutymi, jak by ad bolu, rukami dy biazradnym abliččam.

A Lihija niasmieła pytała dalej: — Ty jašče lubiš jaho, Akte?

— Lublu… Pazniej dadała: — Jaho nichto, aprača mianie, nie lubić… Nastała maŭčannie, padčas jakoha namahałasia supakojić raskałychanuju ŭspaminami dušu, i kali na tvary znoŭ zahasciŭ cichi sum, skazała: — Havorym ab tabie, Lihija. Navat i nie dumaj supraciŭlacca cezaru. Heta było b adčajem. Urešcie, supakojsia. Viedaju dobra hety dom i dumaju, z boku cezara ničoha tabie nie pahražaje. Kali b Neron zahadaŭ ciabie zabrać dla siabie, nie pryviali b ciabie na Pałatyn. Tut vaładaryć Papieja, a Neron ad taje pary, jak naradziła jamu dačku, šče bolš paddajecca jejnaj uładzie… Nie. Neron, praŭda, zahadaŭ, kab ty była na bankiecie, ale nie bačyŭ ciabie dahetul, nie pytaŭ pra ciabie, dyk jamu pra ciabie nie raschodzicca. Moža, adabraŭ ciabie ad Aŭła j Pamponiji tolki praz złosć da ich… Mnie pisaŭ Piatroni, kab apiekavałasia taboju, ale pisała j Pamponija, dyk chiba zhavarylisia z saboju. Moža, jon zrabiŭ heta dziela jejnaje prośby. Kali tak josć, kali i jon zaapiakujecca taboju, ničoha tabie nie pahražaje, i chto viedaje, ci nie nahavoryć Nerona, kab addaŭ ciabie damoŭ. Nie viedaju, ci Neron nadta jaho lubić, ale viedaju, što redka kali asmialajecca jamu piarečyć.

— Ach, Akte! — adkazvaje Lihija. — Piatroni pierad hetym byŭ u nas, i maci maja była pierakanana, što Neron zažadaŭ mianie praz jaho namovu.

— Heta było b drenna, — adciemiła Akte.

Ale, nadumaŭšysia, havaryła dalej: — Moža, Piatroni na jakoj viačery vyhavaryŭsia nienarokam pierad Neronam, što ŭ Aŭłaŭ žyvie zakładnica lihaŭ, i Neron, prahavity na svaju ŭładu, zažadaŭ ciabie tolki tamu, što zakładniki naležać da cezara. Dyj jon nie lubić Aŭła j Pamponiji… Nie! Piatroni dziela svaje zachcievanki nie adbiraŭ ciabie hetkim sposabam… Nie viedaju, ci Piatroni lepšy za tych, što akružajuć cezara, ale josć inšy… Adyž moža aprača jaho znojdziecca ž kaho inšaha, chto za ciabie zastupiŭsia b. Ci ŭ Aŭłaŭ nie paznała kaho z blizkich cezara?

— Spatykała Vespasyjana j Tytusa.

— Cezar ich nie lubić.

— I Seneku.

— Davoli, kab Seneka što parajiŭ, to Neron zrobić naadvarot.

Jasnaje abličča Lihiji pačyrvanieła.

— I Vinicija… — Nie viedaju jaho.

— Heta Piatronijevy svajak, što viarnuŭsia niadaŭna z Armieniji… — Ci dumaješ, Neron rad jamu?

— Vinicija ŭsie lubiać.

— I zachacieŭ by zastupicca za ciabie?

— Tak.

Akte čuła ŭsmichnułasia j skazała: — Dyk napeŭna jaho na bankiecie spatkaješ. Być na im musiš nasampierš tamu, što musiš… Tolki takoje dzicianio, jak ty, mahło b inakš dumać. Pa-druhoje, kali chočaš viarnucca da Aŭłaŭ, miećmieš nahodu paprasić Piatronija j Vinicija, kab svajimi ŭpłyvami vyprasili dla ciabie prava pavarotu. Kab tut jany byli abodva, skazali b tabie toje, što i ja: było b adčajnaj złybiadoj sprabavać upiracca.

Cezar moh by mo nie dahledzieć tvaje adsutnasci, ale kali b zaciemiŭ i ŭspomniŭ, što ty złamała jahonuju volu, nie było b užo dla ciabie ratunku. Chadzi, Lihija… Ci čuješ homan u domie? Sonca znižajecca, i hosci zaraz pačnuć zbiracca.

— Praŭdu kažaš, Akte, — vyrašaje Lihija, — pajdu za tvajoj radaj.

Kolki ŭ hetaj decyzyi było žadannia spatkacca z Vinicijem i Piatronijem, kolki žanočaj cikavasci, kab raz u žycci pabačyć taki bankiet, a na im cezara, dvor, słaŭnuju Papieju dy inšyja krasuni i ŭvieś toj niečuvany splendor, pra jaki cudy raskazvali ŭ Rymie, sama Lihija nie mahła rasciemić. Ale Akte mieła racyju, dziaŭčyna heta viedała dobra. Treba było jsci, i kali mus dy prosta rozum padmacavali pakusu, pierastała vahacca.

Akte zaviała jaje tady da svajho ŭnktuaryjuma, kab prycharašycca, a choć u cezara bahata było niavolnic, dyj Akte ich davoli mieła dla asabistaje prysłuhi, to praz spahadu da dziaŭčyny, krasa j niavinnasć jakoje chapili jaje za serca, vyrašyła ŭbrać jaje sama. I zaraz pakazałasia, što ŭ maładoje hrečanki, pamima jejnaje žurlivasci j lektury listoŭ Paŭła z Tarsu, ucaleła šče mnoha helinskaje dušy, da jakoje krasa cieła pramaŭlała macniej, čym usio na sviecie. Raspranuŭšy Lihiju, achapiŭšy vokam jejnuju fihuru, lohkuju, hładkuju, nu prosta vylituju z pierłamutru j ružy, až kryknuła ad zachopnaha podzivu i, adstupiŭšy niekalki krokaŭ, piesciła zamiłavanym vokam henuju čaroŭnuju postać viasny.

— Lihija! — adazvałasia ŭrešcie. — Ty ž u sto razoŭ pryhažejšaja za Papieju!

Ale dziaŭčyna, uzhadavanaja ŭ surovym domie Pamponiji, dzie scipłasć zabaviazvała žančyn, nat kali byli sam-nasam tolki, — stajała cudnaja, by cudny son, harmanijnaja, moŭ tvor Praksytelesa ci jak piesnia; ale stryvožanaja, ad saramlivasci rumianaja, stuliŭšy kaleni, rukami zasłaniajučy hrudki j spusciŭšy vočańki. Raptam padniała rašučym rucham ruki, vyniała špilki z vałasoŭ i ŭ adnoj chvilinie, sciapianuŭšy hałavoju, moŭ płaščom, pakryłasia imi.

Akte, padyjšoŭšy j dakranuŭšysia da jejnych ciomnych łokaŭ, dalej zachaplałasia: — Ach, što za vałasy!.. Nie tre im załatoje pudry, jany sami na zakrutkach załaciacca… Ledź dadam chiba tolki im załatoha połysku, ale lohka, lahońka, kab prasviatlali ich kasulki… Čaroŭny, nie jnačaj, vaš kraj Lihaŭ, dzie takija čaruni rodziacca!

— Ja nie pamiataju jaho, — adkazała Lihija, — tolki raskazvaŭ Ursus, što ŭ nas lasy, lasy i lasy.

— A ŭ lasoch kvietki cvituć, — daskazała Akte, mačajučy dałoni ŭ vazie z viervienaj dy zmočvajučy joju vałasy Lihiji.

Skončyŭšy heta, pačała dalikatna namaščać usio jejnaje cieła arabskimi alejkami, pasla atuliła jaje załacistaju miakkaju tunikaj biez rukavoŭ, na jakuju dasć potym sniežna-bieły pieplum. Ale šče tre było ŭčasać vałasy, dyk achinuła jaje tym časam šyrokaj chuscinaj, tak zvanaj «syntesis», i, pasadziŭšy na kresle, addała jaje na chvilinu niavolnicam, nahladajučy časannie zdalok. Dzvie niavolnicy pačali adnačasna nakładać na nožańki Lihiji biełyja purpuraju haftavanyja čaravički, barsajučy ich nakryž taśmami da alebastravych kostak.

Kali časannie było skončana, nadzieli na jaje pieplum z ułožanymi strojnymi chvałdami, tady Akte, prypiaŭšy joj pierły na šyi, pazałaciŭšy łočki, zahadała prybirać siabie samuju, vodziačy ceły čas zachoplenymi vačyma za Lihijaj.

Chutka sama była hatova, i jak pierad hałoŭnaju bramaj pačali pakazvacca pieršyja lektyki, uvajšli abiedzvie ŭ bakavy kryptaportyk, z jakoha vidać była hałoŭnaja brama, halareji j panadvorak usiaredzinie, akružany kalumnadaju z numidyjskaha marmuru.

Štoraz bolej prachodziła ludziej pad vysokim lukam bramy, nad jakoju strojnaja kvadryha Lizvyjaša kazaŭ by ŭnosiła ŭ pavietra Apałona j Dyjanu.

Pyšny vid ačaravaŭ Lihiju, ab jakim skromny dom Aŭła nie moh joj dać najmienšaha paniaccia. Była hena chvilina zachodziačaha sonca, i apošnija kasuli jahonyja azarali žoŭty numidyjski marmur kalumnaŭ, što hareli zołatam u henym blasku dy pieralivalisia ružavoju. Miž kalumnami, vobak biełych statujaŭ Danajid dy inšych bahoŭ i hierojaŭ, płyła raka ludziej — mužčyn, žančyn, — padobnych da hetych statujaŭ, bo ŭdrapavanych u tohi, pieplumy i stoły, apadajučyja strojna miakkimi chvandami da ziamli, a na ich dahasali vodbliski zachodziačaha sonca. Vielizarny, z asvietlenaj šče hałavoju, Apałon ad hrudziej byŭ užo ŭ cieniu kalumny, pahladaŭ zhary na henuju hramadu. Akte pakazvała Lihiji sienataraŭ u šyroka ablamovanych tohach z paŭmiesiacami na abutku, i vieršnikaŭ, i znakamitych aktoraŭ, i rymskich žančyn, ubranych pa-rymsku, pa-hrecku abo ŭ fantastyčnyja ŭschodnija stroji, z vałasami, ułožanymi ŭ viežu, piramidy, abo začesanych, moŭ bahini, hładka dy prystrojenych adnizu ŭ kvietki. Mnoha mužčyn i kabiet Akte nazyvała pajimienna, dadajučy da imionaŭ karotkija j časami strašnyja historyi, ad jakich Lihija prajmałasia žacham, podzivam, zdumlenniem. Byŭ heta dla jaje dzivosny sviet, pryhažosciu jakoha ŭpajalisia jejnyja vočy, ale supiarečnasciaŭ jahonych nie moh zrazumieć jejny dziavočy rozum. U henych zarnicach na niebie, u henych radoch nieparušnych kalumnaŭ, uciakajučych u dalačyń, i ŭ tych ludziach, padobnych da statujaŭ, byŭ niejki vialiki supakoj; zdavałasia, što siarod henych prostalinijnych marmuraŭ pavinny być biesturbotnyja, ščaslivyja ludzi-paŭbohi, tym časam cichi hołas Akte adkryvaŭ pastupova štoraz inšuju strašnuju tajnicu i hetaha pałacu, i hetych ludziej. Vuń tam daloka vidać kryptaportyk, na kalumnach jakoha j na pasadcy čyrvaniacca šče kryvavyja plamy, jakimi abluzhaŭ biełyja marmury Kalihuła, zabity nažom Kasija Chreji; tam zamardavana jahonuju žonku; tam dzicianio razbili ab kamienni; tam, pad henym kryłom, josć padziamiełle, u jakim z hoładu hryz ruki Druz-małodšy; tam atrucili starejšaha; tam viŭsia ad žachu Hemel, tam z kanvulsijaŭ Kłaŭdyj, tam Hiermanik. Usiudy scieny hetyja čuli jenki j stohny kanajučych, a tyja ludzi, što spiašajucca ciapier na bankiet u tohach, u kraskavych tunikach, u kvietkach i klajnotach, — heta, moža, zaŭtrašnija asudžency; moža, nie na adnym tvary žach prykryvajecca smiecham; moža, haračka, žarsć i zajzdrasć razjadajuć sercy hetych napazor biesturbotnych paŭbahoŭ.