Sprawdzali dalej. W pobliżu ogona tkwiła druga pułapka: drzwi do ładowni zostały zręcznie przymocowane do startera. Wystarczyło dotknąć, żeby z impetem odskoczyły na ścianę. Ktokolwiek by się tam znalazł, zostałby sprasowany na placek.
Znaleźli jeszcze szereg innych pułapek, o niejednoznacznym przeznaczeniu.
— Da się naprawić? — spytał Barnett.
Agee wzruszył ramionami.
— Większość narzędzi została na “Niezłomnym II”. Może w rok da się jako tako połatać. Ale trudno przewidzieć, czy kadłub wytrzyma.
Wyszli na zewnątrz. Obcy statek właśnie odpalał.
— Co za monstrum! — powiedział Barnett, patrząc na poprzeżeraną kwasem powłokę swojego statku.
— Z obcymi nigdy nic nie wiadomo — zgodził się Agee.
— Dobry obcy, to martwy obcy — podsumował Victor.
“Niezłomny I” był teraz równie niezrozumiały i niebezpieczny jak “Niezłomny II”.
A “Niezłomnego II” nie było.