— Wszyscy są bardzo mili, naprawdę. Wykańczają mnie jednak usiłowania wyjaśnienia czegokolwiek.
— Za dużo by trzeba tłumaczyć. Co u Saula? — Spytała Kushner, z powodzeniem ukrywając obawę.
— W porządku. Ciągle usiłujemy ustalić, czy zawrzemy spółkę z Gruzinami.
— Jeśli teraz tego nie zrobią, to znaczy, że mają przed sobą długą drogę do zostania kapitalistami — powiedziała Kushner i usiadła obok Kaye.
Fiona Bierce była rada, że może się przysłuchiwać. Szczerzyła zęby w uśmiechu.
— A zatem… — Powiedziała Kushner, wpatrując się mocno w Kaye — znalazłaś drogę na skróty?
Kaye wybuchnęła śmiechem.
— Czuję się taka młoda!
— A ja taka zazdrosna. Żadna z moich zwariowanych teorii nie przyciągnęła choćby cząstki takiego zainteresowania.
— Ale kupę forsy — powiedziała Kaye.
— Wielką kupę. Chcesz trochę?
Kaye się uśmiechnęła.
— Nie chciałabym zepsuć naszych stosunków zawodowych.
— Ach, wielki nowy świat biologii gotówkowej, tak ważnej, utajnianej i nabitej. Pamiętaj, moja droga, kobiety mają inaczej uprawiać naukę. Słuchać i harować, harować i słuchać, zupełnie jak biedna Rosalind Franklin, nie jak bezczelni chłoptasie. I to wszystko dla zachowywania najwyższej czystości etycznej. No jak — kiedy ty i Saul zamierzacie rzucić akcje na rynek? Syn chciałby mi założyć konto emerytalne.
— Pewnie nigdy — odparła Kaye. — Saul nie zniósłby składania sprawozdania akcjonariuszom. Ponadto musimy najpierw odnieść jakieś sukcesy, zarobić trochę pieniędzy, a do tego jeszcze długa droga.
— Dość pogaduszek — stwierdziła stanowczo Kushner. — Mam ci coś ciekawego do pokazania. Fiono, czy mogłabyś puścić małą symulację?
Kaye przesunęła w bok swe krzesło. Bierce zasiadła przed klawiaturą Sun Engine, jej palce śmigały jak u pianistki.
— Judith ślęczy nad tym już trzy miesiące — powiedziała.
— Opierała się w dużej mierze na pani artykułach, a reszta to dane z trzech różnych projektów badań genomu, kiedy się więc rozniosło, byliśmy już gotowi.
— Zabraliśmy się do twoich znaczników i znaleźliśmy rutynowe instrukcje budowy cząsteczek — wyjaśniła Kushner. — Otoczki SHEVY i uniwersalnego systemu dostarczania jej ludziom. To symulacja zakażania oparta na wynikach badań laboratoryjnych prowadzonych na czwartym piętrze przez grupę Johna Dawsona. Zarażane są hepatocyty w gęstych kulturach tkanek. Oto, co wyszło.
Kaye patrzyła na uruchomioną przez Bierce symulację sekwencji składania. Cząsteczki SHEVA wnikają do hepatocytów — kultur komórek wątroby w naczyniach laboratoryjnych — i jedne funkcje komórkowe wyłączają, inne przejmują, przepisują swój RNA w DNA, wbudowują go w DNA komórek i zaczynają się replikować. Lśniące symulowanymi kolorami nagie cząstki nowych wirusów powstają w cytoplazmie — wypełniającej wnętrze komórek przepływającej cieczy. Wirusy wędrują do zewnętrznej błony komórek i wydostają się na świat, a każdą cząsteczkę ściśle otula zabrany po drodze skrawek skóry komórki.
— Osłabiają błonę, ale dość łagodnie i w sposób kontrolowany. Wirusy obciążają komórki, ale ich nie zabijają. Wygląda też na to, że przeżywa mniej więcej jedna na dwadzieścia cząsteczek wirusa — wynik pięć razy lepszy niż w przypadku HIV.
Symulacja nagle skupiła się na molekułach tworzonych wraz z wirusami, otoczonych pakunkami zajmującymi się transportem wewnątrz komórki, zwanymi pęcherzykami. Wydostawały się wraz z nowymi cząsteczkami zakaźnymi. Oznaczone były jasnopomarańczowymi napisami: PGA? i PGE?
— Zatrzymaj, Fiono. — Kushner wskazała palcem pomarańczowe litery. — SHEVA nie przenosi wszystkiego, co konieczne do wywołania grypy Heroda. W zarażonych przez SHEVĘ komórkach odnajdujemy duże grudki białek, niekodowane przez SHEVĘ, niepodobne do niczego, co dotąd widziałam. A potem — grudka się rozpada i pojawiają się wszystkie te mniejsze białka, których nie powinno tam być.
— Szukaliśmy białek zmieniających nasze kultury komórek — powiedziała Bierce. — Jest ich naprawdę wiele. Dumaliśmy nad tym dwa tygodnie, a potem dla porównania część zakażonych komórek wysłaliśmy do komercyjnej biblioteki tkanek. Wydzielili nowe białka i znaleźli…
— To moja bajka, Fiono — wtrąciła się Kushner, grożąc palcem.
— Przepraszam — rzuciła Fiona, uśmiechając się nieśmiało. — To wielka uciecha, że mogliśmy dokonać tego tak szybko!
— Uznaliśmy w końcu, że SHEVA włącza gen w innym chromosomie. Ale jak? Szukaliśmy dalej… I uruchamiany przez SHEVĘ gen znaleźliśmy w chromosomie 21. Koduje wielobiałko, które nazwaliśmy LPC, od large protein complex, czyli wielki zespół białek. Wyjątkowy czynnik transkrypcyjny, który kontroluje ekspresję tego właśnie genu. Węszyliśmy za tym czynnikiem i natrafiliśmy na niego w genomie SHEVY. Zamknięta skrzynia ze skarbami w chromosomie 21, a niezbędny klucz do niej jest w wirusie. Są partnerami.
— Zadziwiające — powiedziała Kaye.
Bierce uruchomiła ponownie symulację, tym razem skupiając się na akcji w chromosomie 21 — tworzeniu nowego wielobiałka.
— No, Kaye — kochana Kaye, to wcale jeszcze nie koniec. Mamy tu zagadkę. Proteaza SHEVY rozcina w LPC trzy nowe cyklooksygenazy i lipooksygenazy, które następnie syntetyzują trzy różne i unikatowe prostaglandyny. Dwie z nich są dla nas nowe, naprawdę bardzo zadziwiające. Wszystkie wyglądają na bardzo silne. — Kushner wskazała piórem prostaglandyny wysyłane przez komórkę. — Tłumaczyłoby to wieści o poronieniach.
Kaye zmarszczyła w skupieniu brwi.
— Obliczyliśmy, że w pełni rozwinięte zakażenie SHEVA może dać dość nowych prostaglandyn, aby w ciągu tygodnia wywołać aborcję płodu u każdej ciężarnej kobiety.
— A gdyby jeszcze brakowało cudów — dopowiedziała Bierce, wskazując szeregi glikoprotein — zarażone komórki wytwarzają je jako produkty uboczne. Nie przebadaliśmy ich do końca, ale bardzo przypominają FSH i LH — hormon stymulujący pęcherzyk jajnikowy i hormon luteinizujący. Ponadto peptydy te okazują się hormonami wyzwalającymi.
— Starzy znajomi władcy losu kobiet — stwierdziła Kushner.
— Dojrzewanie i uwalnianie komórki jajowej.
— Dlaczego? — Zapytała Kaye. — Skoro właśnie spowodowały aborcję… Dlaczego wymuszają owulację?
— Nie wiemy, co uruchamiają najpierw. Może owulację, a potem aborcję — odparła Kushner. — Pamiętaj, to komórka wątroby! Nie zaczęliśmy jeszcze badać zarażenia w komórkach rozrodczych.
— To nie ma sensu!
— Stąd właśnie zagadka — powiedziała Kushner. — Czymkolwiek jest twój mały retrowirus endogenny, to na pewno nie czymś nieszkodliwym — przynajmniej dla nas, kobiet. Jakby został zaprojektowany tak, aby najeżdżać, przejmować i załatwiać do cna.
— I jesteście jedynymi, którzy to uzyskali? — Spytała Kaye.
— Zapewne — odparła Kushner.
— Posłaliśmy dzisiaj wyniki do NIH i Genome Project — powiedziała Bierce.
— I zawiadomiłyśmy ciebie — dodała Kushner, kładąc dłoń na ramieniu Kaye. — Nie chciałyśmy, abyś utknęła.
— Nie rozumiem. — Kaye zmarszczyła brwi.
— Nie bądź naiwna, kochana — powiedziała Kushner z troską w oczach. — Patrzymy być może na plagę biblijną. Wirus zabijający niemowlęta. Rzesze niemowląt. Ktoś mógłby uznać cię za posłańca. A wiesz, co spotyka posłańców przynoszących złe wieści.