Выбрать главу

Augustine popatrzył na Cross, potem na Kaye. Wyciągnął ręce, jakby chciał uścisnąć Cross.

— Kochana — powiedział i wstał, aby posłać jej całusa.

Cross zagdakała jak stara kura.

32

Uniwersytet Stanu Waszyngton, Seattle

Wendell Packer zaprosił Mitcha na rozmowę do swojego gabinetu w Budynku im. Magnusona. Ten pokój w skrzydle E był mały, zapchany, bez okien, miał półki z książkami i dwa komputery, w tym jeden połączony ze sprzętem w laboratorium Packera. Na jego monitorze widać było długie szeregi sekwencjonowanych białek, czerwone i niebieskie wstęgi oraz zielone kolumny w ładnym nieporządku, przypominające wypaczoną klatkę schodową.

— Zrobiłem to sam — powiedział Packer, podając Mitchowi długi, złożony wydruk. — Nie z braku zaufania do moich studentów, ale nie chcę rujnować ich karier. Wolę też, aby nie zjechano mojego wydziału.

Mitch wziął wydruki i je przeglądał.

— Pewnie na pierwszy rzut oka nie ma to większego sensu — ciągnął Packer. — Tkanki są o wiele za stare, aby dać pełne sekwencje, poszukałem więc małych genów występujących tylko w SHEVIE, a potem produktów powstających, gdy SHEVA dostanie się do komórki.

— Znalazłeś je? — Zapytał Mitch ze ściśniętym gardłem.

Packer przytaknął.

— Twoje próbki tkanek mają SHEVĘ. I nie są to zanieczyszczenia od ciebie czy ludzi, z którymi wtedy byłeś. Wirus jest jednak naprawdę mocno rozłożony. Użyłem przysłanych nam z Bethesdy próbek przeciwciał łączących się z białkami związanymi z SHEVĄ. To hormon stymulujący pęcherzyki jajnikowe, występujący wyłącznie w zakażeniu SHEVĄ. Potem oparłem się na pewnej teorii informatycznej, aby zaprojektować i uzyskać lepsze próbki na wypadek, gdyby SHEVA lekko zmutowała albo różniła się z innych powodów. Zajęło mi to kilka dni, ale otrzymałem osiemdziesiąt procent zgodności. Aby się podwójnie upewnić, do wykrywania DNA prowirusa heroda użyłem metody hybrydyzacji southwestern. W naszych okazach są niewątpliwie kawałki zaktywizowanej SHEVY. Tkanka samca jest jej pełna.

— Jesteś pewny, że to SHEVA? Żadnych wątpliwości, choćbyś miał stanąć przed sądem?

— Zważywszy na źródło, przed sądem by to nie przeszło. Ale czy to SHEVA? — Uśmiechnął się Packer. — Tak. Od siedmiu lat pracuję na tym wydziale. Mamy najlepszy sprzęt, jaki można dostać za pieniądze, i najlepszych ludzi, jakich można skusić tym sprzętem, dzięki trzem bardzo bogatym młodziakom z Microsoftu. Ale… Mitch, usiądź, proszę.

— Mitch uniósł wzrok znad wydruków.

— Dlaczego?

— No usiądź.

— Mitch usiadł.

— Mam coś jeszcze. Karel Petrovich z antropologii poprosił Marię Konig, siedzącą trochę dalej na tym samym korytarzu, najlepszą w naszym laboratorium, aby popracowała nad bardzo starą próbką tkanki. Zgadnij, skąd dostał tę tkankę.

— Innsbruck?

Packer wyciągnął następną kartkę.

— Poprosili Karela, aby się zwrócił właśnie do nas. Mamy reputację, co na to poradzę? Chcieli, abyśmy poszukali określonych znaczników i kombinacji alleli, które są najczęściej używane dla ustalania rodzicielstwa. Dostaliśmy jedną małą próbkę tkanki, około grama. Oczekiwali bardzo precyzyjnej pracy, i to szybko. Mitch, musisz przysiąc, że zachowasz to w całkowitej dyskrecji.

— Przysięgam — powiedział Mitch.

— Z samej ciekawości zapytałem jednego analityka o wyniki. Pominę nudne szczegóły. Tkanka pochodzi od noworodka. Ma co najmniej dziesięć tysięcy lat. Szukaliśmy znaczników i je znaleźliśmy. Porównałem też kilka alleli z twoimi próbkami tkanki.

— Pasują? — Spytał Mitch łamiącym się głosem.

— Tak… I nie. Nie sądzę, aby Innsbruck zgodził się ze mną albo z twoimi domysłami.

— Nie domyślam się. Wiem.

— No tak, jestem ciekaw, ale w sali sądowej uwolniłbym twego samca od odpowiedzialności. Nie jest ojcem tego prehistorycznego dziecka. Z samicą jest jednak inaczej. Allele pasują.

— Jest matką dziecka?

— Ponad wszelką wątpliwość.

— Ale on nie jest ojcem?

— Właśnie powiedziałem, że wybroniłbym go z tego przed sądem. Działa tu jakaś dziwaczna genetyka. Naprawdę niesamowite sprawy, jakich nigdy dotąd nie widziałem.

— Ale dziecko jest nasze.

— Mitch, nie zrozum mnie źle. Nie zamierzam cię popierać ani pomagać ci w pisaniu artykułów. Muszę dbać o wydział i swoją karierę. Spośród wszystkich ludzi ty najbardziej powinieneś to rozumieć.

— Wiem, wiem — powiedział Mitch. — Nie mogę jednak robić tego sam.

— Dam ci kilka wskazówek. Wiesz, że Homo sapiens sapiens jest zdumiewająco jednolity, mówiąc genetycznie.

— Wiem.

— No, nie sądzę, aby Homo sapiens neandertalensis był równie jednolity. To prawdziwy cud, Mitch, że mogę ci to powiedzieć, mam nadzieję, że zrozumiesz. Trzy lata temu potrzebowałbym ośmiu miesięcy na przeprowadzenie analiz.

Mitch zmarszczył brwi.

— Nie nadążam.

— Genotyp niemowlęcia przypomina bardzo twój i mój. Jest bliski współczesnemu. DNA mitochondrialne w tkance, którą mi dałeś, pasuje do próbek, jakie uzyskaliśmy ze starej kości neandertalczyka. Powiedziałbym jednak, gdybyś nie popatrzył na mnie zbyt krytycznie, że samiec i samica, którzy dostarczyli twoje próbki, są rodzicami dziecka.

Mitch poczuł oszołomienie. Pochylił się w krześle i wsadził głowę między kolana.

— Chryste — rzucił stłumionym głosem.

— Bardzo późna kandydatka na Ewę — powiedział Packer. Wyciągnął rękę. — Popatrz na mnie. Jak drżę.

— Co możesz zrobić, Wendell? — Spytał Mitch, podnosząc głowę, aby na niego spojrzeć. — Natrafiłem na największą bombę w historii nowożytnej nauki. Innsbruck już wznosi mury, a ja czuję smród. Zaprzeczą wszystkiemu. To łatwe wyjście. Co mam robić? Gdzie mam się udać?

Packer przetarł oczy i wydmuchał nos w chusteczkę.

— Poszukaj ludzi mniej konserwatywnych — odparł. — Spoza świata uczelni. Znam ludzi w CDC Dość często rozmawiam ze znajomą z laboratorium w Atlancie, właściwie znajomą mojej dawnej dziewczyny. Pozostajemy w dobrych stosunkach. Przeprowadza analizy tkanek zwłok dla łowcy wirusów z CDC nazwiskiem Dicken, członka Zespołu Specjalnego do spraw Heroda. Co nie dziwi, w tkankach zwłok szuka SHEVY.

— Zwłok z Gruzji?

— No… Tak, rzeczywiście — przyznał Packer. — Dowodów występowania grypy Heroda szuka jednak także w zapiskach historycznych. Sprzed dziesięcioleci, a nawet wieków. — Packer poklepał znacząco rękę Mitcha. — Może zechce posłuchać, co wiesz?

33

Magnuson Clinical Center
The National Institutes of Health, Bethesda

Cztery kobiety siedziały w jasno oświetlonym pokoju. Były w nim dwie kanapy, dwa krzesła, telewizor i odtwarzacz wideo, książki i czasopisma. Kaye zastanawiała się, jak projektanci szpitali potrafią zawsze stworzyć wrażenie sterylności: popielate drewno, ściany w kolorze zimnej, złamanej bieli, higieniczne pastelowe obrazki z plażami, lasami i kwiatami. Wyblakły, kojący świat.

Chwilkę przyglądała się kobietom przez szybę w bocznych drzwiach, w oczekiwaniu, aż dołączy do niej Dicken i dyrektorka projektu klinicznego.