Jackson podszedł do mikrofonu. Pięćdziesięcioletni, wyglądał na dobrze się trzymającego muzyka rockowego, niedbale przystojnego, w słabo uprasowanym garniturze i z niesfornymi brązowymi włosami siwiejącymi na skroniach.
— Zaczęliśmy pracę lata przed grypą Heroda — odpowiedział.
— Zawsze zajmowaliśmy się sekwencjami HERV, gdyż jak pan wie, skrywa się w nich wielka pomysłowość. — Przerwał specjalnie, obdarzył widownię lekkim uśmieszkiem, pokazał swą siłę, wyrażając podziw dla wroga. — Tak naprawdę od dwudziestu lat uczymy się, jak większość chorób wykonuje swą paskudną pracę, jak zbudowane są czynniki je przenoszące, co jest ich słabą stroną. Tworząc puste cząsteczki SHEVY, zwiększając do stu procent nieskuteczność retrowirusa, otrzymaliśmy nieszkodliwy antygen. Tak naprawdę, cząsteczki nie są wcale puste. Pakujemy w nie rybozym, kwas rybonukleinowy mający działanie enzymatyczne. Rybozym wiąże się z kilkoma fragmentami RNA SHEVY, które jeszcze się nie połączyły w zainfekowanej komórce, i je rozszczepia. SHEVA staje się systemem dostarczania molekuły, która blokuje jej aktywność chorobotwórczą.
— Panie doktorze… — Spróbował się wtrącić reporter z CNN.
— Nie udzieliłem jeszcze odpowiedzi na pana pytanie — przerwał mu Jackson. — Jest takie dobre! — Widownia zachichotała. — Nasz dotychczasowy problem polega na tym, że ludzie nie reagują mocno na antygen SHEVY. Do przełomu doszło dopiero, kiedy nauczyliśmy się, jak wzmagać odpowiedź immunologiczną poprzez dołączanie glikoprotein związanych z innymi patogenami, na które organizm automatycznie odpowiada silną obroną.
Reporter z CNN próbował zadać inne pytanie, ale Nilson już przeszła do następnej pozycji na długiej liście. Był nią łączący się przez Internet korespondent serwisu Sci-Trax.
— Także do doktora Jacksona. Czy wie pan, dlaczego jesteśmy tacy wrażliwi na SHEVĘ?
— Nie wszyscy jesteśmy wrażliwi. Mężczyźni, wykazujący silną odpowiedź immunologiczną na SHEVĘ, sami jej nie wytwarzają. Wyjaśnia to przebieg grypy Heroda u mężczyzn — szybki, trwający czterdzieści osiem godzin, jeśli w ogóle występuje. Jednakże niemal wszystkie kobiety są bezbronne wobec zakażenia.
— Tak, ale dlaczego są tak bezbronne?
— Sądzimy, że strategia SHEVY jest niewiarygodnie dalekosiężna, rzędu tysięcy lat. Może to być pierwszy znany nam wirus, który do rozprzestrzeniania się wykorzystuje wzrost populacji, a nie osobników. Wywołanie silnej odpowiedzi immunologicznej prowadziłoby do niekorzystnego dla niego skutku, dlatego wyłania się jedynie u takich populacji, które żyją w stresie, albo wskutek jakiegoś innego czynnika zapoczątkowującego, którego jeszcze nie rozumiemy.
Następny był korespondent naukowy „New York Times”.
— Doktorze Pong i doktor Subramanian, specjalizują się państwo w badaniu grypy Heroda w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie dotychczas zgłoszono setki tysięcy przypadków. W Indonezji doszło nawet do zamieszek. W zeszłym tygodniu rozeszły się pogłoski, że to inny prowirus…
— Całkowicie fałszywe — powiedziała Subramanian, uśmiechając się uprzejmie. — SHEVA jest zdumiewająco jednolita. Czy mogę wprowadzić maleńką poprawkę? „Prowirus” to DNA wirusowe wstawione do ludzkiego materiału genetycznego. Po ekspresji jest po prostu wirusem albo retrowirusem, choć w tym przypadku wielce interesującym.
Kaye zastanawiała się, jak Subramanian może się skupiać wyłącznie na nauce, skoro jej uszy wychwyciły szczególne i budzące strach słowo „zamieszki”.
— Tak, ale moje następne pytanie brzmi, dlaczego u człowieka osobnicy męscy wykazują silną odpowiedź immunologiczną na wirusy od innych mężczyzn, ale nie na własne, skoro glikoproteiny w płaszczu, antygeny, według waszych oświadczeń prasowych są takie proste i niezmienne?
— Bardzo dobre pytanie — odparł doktor Pong. — Czy mamy czas na seminarium trwające cały dzień?
Lekki śmiech. Pong mówił dalej.
— Uważamy, że odpowiedź męska zaczyna się po inwazji komórki i co najmniej jeden gen w SHEVIE występuje w subtelnych odmianach lub mutacjach, które na powierzchni niektórych komórek wywołują produkcję antygenów jeszcze przed w pełni rozwiniętą odpowiedzią immunologiczną, w ten sposób aklimatyzując organizm do…
Kaye słuchała tylko jednym uchem. Myślała stale o pani Hamilton i innych kobietach z kliniki NIH. Zamykanie rozmnażania się ludzi. Każda porażka wywoła skrajne reakcje; ciążące na naukowcach brzemię staje się ogromne.
— Oliver Merton, z „Economista”. Pytanie do pani doktor Lang. — Kaye podniosła wzrok i zobaczyła młodego, rudowłosego mężczyznę w tweedowym płaszczu, trzymającego mikrofon bezprzewodowy. — Teraz, kiedy wszystkie geny kodujące SHEVĘ, w różnych chromosomach, opatentował pan Richard Bragg… — Merton zajrzał do notatek. — Z Berkeley w Kalifornii… Numer patentu 8564094, wydany przez Urząd Patentowy i Znaków Towarowych Stanów Zjednoczonych 27 lutego, zaledwie wczoraj, jak pani spółka zamierza pracować nad szczepionką bez uzyskania licencji i wniesienia opłat?
Nilson nachyliła się nad swoim mikrofonem na podium.
— Panie Merton, nie ma takiego patentu.
— Zaiste jest — powiedział Merton, marszcząc nos w zdenerwowaniu — i mam nadzieję, że pani doktor Lang wyjaśni powiązania swego zmarłego męża z Richardem Braggiem i to, jak się mają do jej obecnej pracy dla Americolu i CDC?
Kaye stała oniemiała.
Merton uśmiechał się z dumą na widok jej zmieszania.
Kaye weszła do pokoju po Jacksonie, a przed Pongiem, Subramanian i pozostałymi naukowcami. Cross siedziała na środku wielkiej, błękitnej kanapy, i miała poważną minę. Kanapę półkolem otaczali jej czterej główni doradcy prawni.
— O co, do diabła, w tym wszystkim chodziło? — Zapytał Jackson, machając szeroko ręką ogólnie w kierunku podium.
— Tamten kogucik ma rację — powiedziała Cross. — Richard Bragg przekonał kogoś w Urzędzie Patentowym, że przed wszystkimi innymi wyizolował i zsekwencjonował geny SHEVY. Proces patentowy wszczął rok temu.
Kaye wzięła od Cross faks z kopią patentu. Na liście wynalazców wymieniony był Saul Madsen; na liście cesjonariuszy EcoBacter obok AKS Industries — spółki, która kupiła, a potem zlikwidowała EcoBacter.
— Kaye, powiedz mi teraz, powiedz wprost — zażądała Cross — czy wiesz coś o tym?
— Nic — odparła Kaye. — Nie jestem w stanie niczego wyjaśnić. Określiłam lokalizacje genów, ale ich nie zsekwencjonowałam. Saul nigdy nie wymienił nazwiska Richarda Bragga.
— Jak to wpływa na naszą pracę? — Zagrzmiał Jackson. — Lang, jak mogła pani nie wiedzieć?
— Nie zostawimy tak tego — powiedziała Cross. — Haroldzie?
— Spojrzała na najbliższego siwowłosego mężczyznę w nieskazitelnym garniturze w wąskie prążki.
— Podważymy patent na podstawie sprawy Genetron przeciwko Amgen, „Przypadkowe patentowanie retrogenów w genomie myszy” — odparł prawnik. — Daj nam dzień i znajdziemy tuzin dalszych powodów do obalenia. — Wycelował palcem w Kaye i zapytał ją: — Czy AKS lub jakaś spółka od niej zależna korzystają z funduszy federalnych?
— EcoBacter wystąpił o niewielki grant federalny — powiedziała Kaye. — Uzyskał zgodę, ale nigdy nie dostał pieniędzy.
— Możemy skłonić NIH do powołania się na ustawę Bayh-Dole — ucieszył się doradca.
— A jeśli sprawa jest mocna? — Przerwała mu Cross niskim głosem, w którym pobrzmiewała groźba.