Выбрать главу

— Być może namówimy panią Lang do podważenia patentu. Bezprawne wykluczenie głównego wynalazcy.

Cross walnęła pięścią w obicie kanapy.

— Bądźmy więc optymistami — powiedziała. — Kaye, kotku, gapisz się jak cielę w malowane wrota.

Kaye podniosła ręce w obronnym geście.

— Przysięgam, Marge, nie…

— Chciałabym wiedzieć, dlaczego moi ludzie tego nie wyhaczyli. Muszę zaraz porozmawiać z Shawbeckiem i Augustine’em. — Zwróciła się do prawników. — Sprawdźcie, w co jeszcze Bragg wetknął swój paluch. Żebyśmy nie dali się wpuścić w kanał.

39

Bethesda
Marzec

— Ta podróż była bardzo krótka — powiedział Dicken, kładąc na biurko Augustine'a wydrukowany raport i dyskietkę. — Przedstawiciele WHO w Afryce powiedzieli, że pracują po swojemu i dziękują. Stwierdzili, że współpraca przy poprzednich badaniach nie będzie tu miała zastosowania. W Afryce mają jedynie sto pięćdziesiąt potwierdzonych przypadków, tak mówią, i nie widzą żadnych podstaw do paniki. Przynajmniej byli na tyle uprzejmi, że dali mi parę próbek tkanek. Wysłałem je z Kapsztadu.

— Doszły — potwierdził Augustine. — Dziwne. Jeśli wierzyć ich liczbom, Afryka ucierpiała znacznie mniej niż Azja, Europa czy Ameryka Północna. — Wyglądał na zaniepokojonego; nie złego, ale zasmuconego. Dicken nigdy dotąd nie widział Augustine’a równie przybitego. — Co z tym zrobimy, Christopherze?

— Ze szczepionką? — Spytał Christopher.

— Z tobą, ze mną, z Zespołem Specjalnym. Do końca maja w samej Ameryce Północnej będziemy mieli ponad milion zakażonych kobiet. Doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego zwołał socjologów, aby powiedzieli mu, jak zareaguje opinia publiczna. Z każdym tygodniem wzrasta jej nacisk. Dopiero co wróciłem ze spotkania z naczelną lekarz i wiceprezydentem. Tylko wice, Christopherze. Prezydent składa odpowiedzialność na Zespół Specjalny. Mały skandal z Kaye Lang był kompletnym zaskoczeniem. Jedyną radość odczułem na widok Marge Cross sapiącej w sali niby wykolejony pociąg towarowy. Zjechała nas prasa — „Niekompetentne sknocenie w erze cudów”. To przeważający ton.

— Nic dziwnego — powiedział Dicken i usiadł na fotelu z drugiej strony biurka.

— Christopherze, znasz Lang lepiej niż ja. Jak mogła do tego dopuścić?

— Mam wrażenie, że NIH zajął się uchyleniem patentu. Jakieś szczegóły techniczne, niemożność wykorzystywania zasobów naturalnych.

— Tak… Ale na razie przez tego sukinsyna Bragga wychodzimy na durni. Czy Lang była aż tak głupia, aby podpisywać każdy papier, który podsuwał jej mąż?

— A podpisywała?

— Podpisywała — potwierdził Augustine. — Jasne jak słońce. Przekazując w ręce Saula Madsena i jego wspólników kontrolę nad każdym odkryciem opartym na pierwotnym ludzkim retrowirusie endogennym.

— Wspólników niewymienionych?

— Niewymienionych.

— Tak więc właściwie nie jest winna? — Zapytał Dicken.

— Nie lubię pracować z głupkami. Wyrolowała mnie z Americolem, a teraz robi pośmiewisko z Zespołu Specjalnego. Cóż dziwnego, że prezydent nie spotkał się ze mną?

— Na razie. — Dicken obgryzał paznokieć, ale przestał po spojrzeniu Augustine’a.

— Cross mówi, żeby nie przejmować się procesami i czekać, aż Bragg nas pozwie. Racja. Tymczasem jednak zrywam nasze związki z Lang.

— Nadal może być przydatna.

— No to korzystajmy z niej po cichu.

— Czy mam trzymać się od niej z dala?

— Nie — powiedział Augustine. — Między wami wszystko ma zostać cacy. Niech się czuje potrzebna i włączona w pracę. Nie chcę, aby poszła do prasy — najwyżej ze skargą na złe traktowanie jej przez Cross. A teraz… Następna nieprzyjemność.

Augustine sięgnął do szuflady biurka i wyjął błyszczące, czarno-białe zdjęcie.

— Nie znoszę tego, Christopherze, ale rozumiem, dlaczego to robią.

— Co? — Dicken czuł się jak chłopczyk czekający na burę.

— Shawbeck poprosił FBI, aby miała na oku naszych głównych ludzi.

Dicken się pochylił. Dawno już rozwinął w sobie instynkt urzędnika państwowego nakazujący trzymanie nerwów na wodzy.

— Dlaczego, Mark?

— Bo dowiedział się o ogłoszeniu zagrożenia narodowego i wprowadzeniu stanu wojennego. Jeszcze nie podjęto żadnej decyzji… Może nastąpi to za kilka miesięcy… W tych jednak okolicznościach wszyscy musimy być czyści jak łza. Christopherze, jesteśmy aniołami leczenia. Ludzie nam ufają. Niedopuszczalna jest najmniejsza skaza.

Augustine podał mu zdjęcie. Widniał na nim on sam przed Jessies Cougar w Waszyngtonie w Dystrykcie Kolumbii.

— Mielibyśmy duże kłopoty, gdyby cię rozpoznano.

Dicken zarumienił się tyleż ze wstydu, co z gniewu.

— Poszedłem tam raz, wiele miesięcy temu. Byłem piętnaście minut i wyszedłem.

— Udałeś się z dziewczyną do pokoju na zapleczu — powiedział Augustine.

— Nosiła maskę chirurgiczną i traktowała mnie jak trędowatego! — Wybuchnął Dicken, okazując więcej przejęcia, niż pragnąłby. Jego instynkt bardzo osłabł. — Nie chciałem jej wcale dotykać!

— Christopherze, jak wszyscy inni nienawidzę tego gówna — powiedział Augustine lodowato — ale to dopiero początek. Wszystkich nas czeka bardzo szczegółowe sprawdzenie.

— Jestem więc na okresie próbnym i pod kuratelą, Mark? FBI wpisze mnie na czarną listę?

Augustine uważał, że nie musi odpowiadać.

Dicken wstał i rzucił zdjęcie na biurko.

— Co następne? Czy mam ci podawać nazwiska wszystkich kobiet, z którymi się umawiam, i opowiadać, co robiliśmy?

— Tak — odparł Augustine łagodnie.

Dicken urwał tyradę w połowie i poczuł, jak gniew wypływa zeń niby ciche beknięcie. Skutki były tak rozległe i przerażające, że niespodziewanie czuł jedynie zimny strach.

— Szczepionka do testów klinicznych będzie gotowa najwcześniej za cztery miesiące, nawet przy zastosowaniu nadzwyczajnych środków. Shawbeck i wiceprezydent dziś wieczorem omówią w Białym Domu nową politykę. Zalecamy kwarantannę. Założę się, że dla narzucenia jej konieczne będzie wprowadzenie swego rodzaju prawa wojennego.

Dicken znowu usiadł.

— Niewiarygodne.

— Nie mów, że o tym nie myśleliście — powiedział Augustine.

Twarz miał szarą ze znużenia.

— Nie dysponuję taką wyobraźnią — stwierdził Dicken z goryczą.

Augustine obrócił się, aby wyjrzeć przez okno.

— Nadchodzi wiosna. Kochliwość młodzieży i takie tam. To naprawdę właściwa pora na ogłoszenie rozdzielenia płci. Wszystkich kobiet zdolnych do rodzenia dzieci i wszystkich mężczyzn. Office of Management and Budget ma obliczyć z grubsza, jak bardzo obniży to dochód narodowy.

Dłuższą chwilę siedzieli w milczeniu.

— Dlaczego poszedłeś na noże z Kaye Lang? — Zapytał Dicken.

— Bo wiem, co z nią zrobić — odparł Augustine. — Ta inna sprawa… Nie powołuj się na mnie, Christopherze. Dostrzegam konieczność, ale nie wiem, jak u diabła to przeżyjemy, politycznie. — Wyjął z teczki kolejną fotografię i podniósł, pokazując Dickenowi. Widnieli na niej mężczyzna i kobieta stojący na schodkach przed kamienicą, oświetleni jedyną latarnią nad wejściem. Całowali się. Dicken nie widział twarzy mężczyzny, ale nosił się on jak Augustine i miał jego posturę.