Выбрать главу

W ogłuszającej ciszy zwrócił się do Sama Greena:

– Chcę mieć spis wszystkich osób, firm, czy instytucji, które w ciągu ostatnich dwóch miesięcy kupiły więcej niż tysiąc udziałów w naszych akcjach.

– Mogę to mieć na jutro – powiedział Sam Green. – Kończę przygotowywanie tego zestawienia na polecenie Meredith.

– Chcę to dostać zaraz rano! – rozkazał Philip, po czym zwrócił się do Bradena; – Chcę, żebyś dokładnie sprawdził Matthew Farrella i zdobył każdy skrawek informacji, wszystko, czego uda ci się dowiedzieć o nim.

– Miałbym ułatwione zadanie, gdybym wiedział, jakiego rodzaju informacji poszukujesz – powiedział Mark.

– Na początek chciałbym mieć nazwy wszystkich firm, w jakich posiada znaczące udziały, i każde nazwisko, jakim się posługuje w interesach. Chcę wiedzieć wszystko, co uda ci się znaleźć na temat jego osobistego statusu finansowego: gdzie lokuje pieniądze i pod jakimi nazwiskami. Potrzebne mi są nazwiska. Utworzył na pewno różnorodne fundusze i inne zabezpieczenia finansowe… zdobądź nazwiska.

Meredith już wiedziała, co zamierzał zrobić z tymi nazwiskami… miał zamiar szukać tych nazw i nazwisk na liście nowych akcjonariuszy, którą przygotowywał Sam.

– Allen – powiedział Philip do księgowego: – Będziesz pracował nad tym razem z Samem i Markiem. Nie chcę, żeby jeszcze ktoś był zaangażowany w to polowanie na informacje.

Nie życzę sobie, żeby każdy cholerny urzędnik w tej firmie zorientował się, że szukamy informacji o tym samym cholernym draniu, za którego wyszła moja córka…

– Po raz ostatni powiedziałeś o nim coś takiego, chyba że będziesz miał na to dowody – powiedziała z wściekłością Meredith.

– Zgoda – odparł bez wahania, przekonany o tym, że ma rację. Kiedy pozostali wyszli, Meredith ze złością obserwowała, jak ojciec podnosi przycisk do papieru i obraca go w dłoni, jakby naraz zabrakło mu odwagi, żeby spojrzeć na nią wprost. To, co powiedział, zwaliło ją niemal z nóg. – Różniliśmy się wielokrotnie, ty i ja – zaczął z wahaniem. – Zbyt często mieliśmy sprzeczne zamiary i wiele z tego było spowodowane moimi błędami. W czasie mojego zesłania na tym statku wiele myślałem o tym, co powiedziałaś, kiedy dałem ci do zrozumienia, że nie chcę, żebyś przejęła prezydenturę. Oskarżyłaś mnie – przerwał, żeby odkaszlnąć – że cię nie kocham, ale myliłaś się. – Zerknął na nią niepewnie, potem wpatrując się w przycisk, przyznał: – W czasie, kiedy byłem we Włoszech, spędziłem kilka godzin u twojej matki.

– U mojej matki? – powtórzyła bezbarwnie, jakby ta osoba była dla niej bardziej mitem niż rzeczywistością.

– Nie pogodziliśmy się, to nie było nic takiego – dodał szybko, jakby broniąc się. – Prawdę mówiąc, sprzeczaliśmy się. Oskarżyła mnie o niesłuszne przypisywanie jej niewierności… – Zawiesił głos na chwilę, a z pełnego zastanowienia wyrazu jego twarzy Meredith wywnioskowała, że najwyraźniej uważał, że może to być prawda. Zanim zdążyła zareagować na tę szokującą wiadomość, ciągnął dalej: – Twoja matka powiedziała coś jeszcze, coś, o czym myślałem w samolocie, lecąc tutaj.

Zaczerpnął powietrza, jakby zbierając siły i spojrzał na Meredith.

– Oskarżyła mnie o to, że boję się, że jestem zazdrosnym człowiekiem i że próbuję kontrolować ludzi, których kocham. Powiedziała mi, że boję się, że ich stracę, i ze strachu narzucam im nieżyciowe ograniczenia. Być może tak postępowałem w przeszłości wobec ciebie.

Poczuła nagły, aż bolesny skurcz gardła, ale jego następne słowa były znowu pozbawione taktu i zimne.

– Mój stosunek do Farrella w tej chwili nie ma jednak nic wspólnego z zazdrością o ciebie. On próbuje zniszczyć wszystko, co stworzyłem, wszystko, co mam, a przecież to pewnego dnia będzie należeć do ciebie. Nie pozwolę mu na to. Zrobię wszystko, co możliwe, żeby go powstrzymać. Mówię serio.

Już chciała stanąć w obronie Matta, ale powstrzymał ją ruchem ręki.

– Kiedy zorientujesz się, że mam rację, będziesz musiała wybrać: on albo ja i wierzę, że pomimo twojego zauroczenia tym człowiekiem dokonasz właściwego wyboru.

– Nie będę musiała dokonywać takiego wyboru, ponieważ Matt nie robi tego, o co go podejrzewasz!

– Zawsze byłaś ślepa na wszystko, co jego dotyczyło. Tym razem jednak nie pozwolę ci przymknąć oczu i udawać, że nic się nie dzieje. W dalszym ciągu będziesz działać jako prezydent tej korporacji w czasie, kiedy będziemy go sprawdzać. Bancroft i S – ka jest twoim prawnym dziedzictwem i nie miałem racji, próbując powstrzymać cię od przejęcia nad nim kontroli. Z tego, co słyszałem od Sama i Allena Stanleya, wynika, że działałaś rozumnie i energicznie. Jedynym twoim błędem było to, co można zrozumieć: odsunęłaś od siebie myśl o ewentualnej próbie przejęcia nas, ponieważ nie dostrzegłaś logicznego, handlowego powodu, dla którego ktoś mógłby nas zdobyć. To nie był umotywowany logicznie powód i nie istniały tu przesłanki handlowe. Powodem była chęć odwetu i to naturalne, że przeoczyłaś to. Kiedy będziemy już dysponować faktami – ostrzegł – będziesz musiała zająć w tej sprawie oficjalne stanowisko. Będziesz musiała zdecydować, czy stanąć po stronie naszego wroga, czy walczyć o swoje dziedzictwo.

I będziesz musiała poinformować zarząd o swoim wyborze.

– Boże, tak się mylisz, jeśli chodzi o Matta!

– Mam nadzieję, że nie mylę się co do ciebie – przerwał jej – bo liczę na to, że nie zaalarmujesz go, że próbujemy się do niego dobrać, i że nie pozaciera śladów. – Sięgnął po swój płaszcz. Wyglądał na człowieka zmęczonego i starego. – Jestem wykończony. Jadę do domu, żeby odpocząć. Wrócę tu jutro, ale na razie zajmę salę konferencyjną. Zadzwoń do mnie, jeśli Braden dowie się czegoś nowego.

– Dobrze, ale chcę, żebyś mi coś obiecał – powiedziała spokojnie i jednocześnie wyzywająco.

Odwrócił się, trzymając już dłoń na klamce.

– Co takiego?

– Chcę, żebyś obiecał, że jeśli Matt okaże się niewinny, to nie tylko przeprosisz go za to, co zrobiłeś, ale naprawdę szczerze spróbujesz się z nim zaprzyjaźnić! Co więcej, chcę, żebyś obiecał, że powiadomisz Marka, Sama i wszystkich innych, przed którymi go oczerniałeś, że absolutnie się myliłeś…

Tak mało prawdopodobną wersję zdarzeń próbował skwitować wzruszeniem ramion, ale Meredith postanowiła zawrzeć z nim układ.

– Tak czy nie?

– Tak – wyrzucił z siebie.

Po jego wyjściu Meredith opadła na krzesło. Nawet przez chwilę nie pomyślała, że istniało coś, o czym powinna ostrzec Matta, a jednak koniecznością zachowania milczenia poczuła się w jakiś sposób wmanipulowana w zajęcie pozycji przeciwko niemu. Była jednocześnie poruszona zawoalowanymi stwierdzeniami ojca, że ją kocha i aprobuje jej działania w czasie, kiedy go zastępowała. Przede wszystkim jednak miała nadzieję, że kiedy zostaną ujawnione wszystkie fakty i ojciec przeprosi Matta, to Matt okaże się na tyle wspaniałomyślny, że te przeprosiny przyjmie. Ewentualność, że dwaj mężczyźni, których kochała, staną się przyjaciółmi albo chociaż przestaną być wrogami, była naprawdę oszałamiająca.

Pomimo optymizmu i pewności siebie gdzieś w zakamarkach jej umysłu ciągle krążyło coś, co powiedział jej ojciec. Tego wieczoru jadła kolację z Mattem, w nastrojowo oświetlonym zakątku pobliskiej restauracji. Kiedy zapytał ją o spotkanie z ojcem, opowiedziała mu niemal wszystko, poza absurdalnym przekonaniem jej ojca, że to on stał za zamachami bombowymi i nieistniejącą próbą przejęcia ich firmy. Była skłonna to przemilczeć w zamian za przeproszenie Matta, co ojciec obiecał zrobić, jeśli okaże się, że był w błędzie. Jednak z premedytacją wyczekała aż do późnego wieczoru, kiedy wrócili już do jej mieszkania i kochali się, żeby zapytać go dopiero wtedy o tę jedną wypowiedź ojca, która ją nurtowała. Czekała tak długo, ponieważ nie chciała, żeby zabrzmiało to jak oskarżenie lub próba konfrontacji.