Выбрать главу

– Oczywiście – powiedział smętnie.

ROZDZIAŁ 56

Matt stał przed lustrem i zawiązywał muszkę. Robił to z tą samą chłodną sprawnością, z jaką robił wszystko w ciągu ostatnich dwóch dni. Jeszcze nie tak dawno marzył o Meredith, stojącej tego wieczoru u jego boku, witającej razem z nim ich gości. Już nie miał takich marzeń. Nie teraz. Nie pozwoli sobie na myśli o niej, na wspominanie jej, czy na jakiekolwiek uczucia. Wymazał ją ze swojej pamięci i z serca, tym razem na zawsze, i chciał, żeby tak pozostało. Pierwszym, najtrudniejszym krokiem w tym kierunku było wydanie polecenia Pearsonowi, aby powiadomił ją, żeby wszczęła procedurę rozwodową. Po tym reszta była już łatwiejsza.

– Matt… – powiedział z zakłopotaniem jego ojciec, wchodząc do sypialni – jest tu ktoś, kto chciałby się z tobą widzieć. Kazałem strażnikowi ją wpuścić. To Caroline Bancroft… matka Meredith… mówi, że musi z tobą porozmawiać.

– Spław ją. Nie mam nic do powiedzenia nikomu, kto nosi nazwisko Bancroft.

– Kazałem ją wpuścić – ciągnął Patrick, stawiając czoło wyraźnemu niezadowoleniu syna – dlatego że chce z tobą rozmawiać o zamachach bombowych w tych sklepach. Mówi, że wie, kto za tym stoi.

Matt zesztywniał momentalnie, po czym wzruszył ramionami i sięgnął po czarny smoking.

– Powiedz jej, żeby poszła na policję ze swoimi informacjami.

– Za późno na to, już ją wpuściłem. Jest tutaj.

Matt zaklął pod nosem, odwrócił się i zorientował się, że ojciec posunął się aż do przyprowadzenia tej kobiety do drzwi jego sypialni. Przez ułamek sekundy był oszołomiony jej podobieństwem do Meredith. Była szczupłą blondynką, która pokrywała niepewność maską chłodnego zdecydowania. Miała oczy i włosy Meredith, ale brakowało jej eleganckiej perfekcji figury i rysów, jakie miała jej córka. Podobieństwo było jednak na tyle wystarczające, że miał ochotę wyrzucić ją, żeby tylko zniknęła mu z oczu.

– Zorientowałam się, że przeszkadzam, ma pan przyjęcie – powiedziała usprawiedliwiająco, wymijając Patricka, który i tak już się wycofał. – Ale właśnie przyleciałam z Rzymu i nie miałam innego wyjścia, jak tylko przyjść wprost tutaj. Widzi pan, już w samolocie zorientowałam się, że Philip najprawdopodobniej nie będzie chciał się ze mną zobaczyć, nie mówiąc już o tym, żeby mi uwierzył, a nawet gdyby Meredith była skłonna zachować się inaczej, w co wątpię, to i tak nie znam jej adresu.

– A skąd u diabła wzięła pani mój adres? – zapytał ostro.

– Jest pan mężem Meredith, prawda?

– Jestem o krok od stania się jej byłym mężem – stwierdził.

– Ach tak – powiedziała Caroline, przypatrując się pełnemu chłodu, nieprzystępnemu mężczyźnie, którego poślubiła jej córka. – Przykro mi to słyszeć. A odpowiadając na pańskie pytanie: czytuję we Włoszech chicagowskie gazety, a jakiś czas temu w jednej z nich był duży artykuł na temat tego mieszkania i budynku, w którym ono się znajduje.

– Rozumiem – warknął niecierpliwie. – Skoro już mnie pani odnalazła i dostała się tutaj, co chciała mi pani powiedzieć?

Zdenerwowała się odrobinę, słysząc ton jego głosu, po czym uśmiechnęła się nagle.

– Widać, że miał pan do czynienia z Philipem. On sprawia, że wiele osób zaczyna odnosić się negatywnie do wszystkich noszących jego nazwisko.

To stwierdzenie wywołało krótki smętny uśmiech na twarzy Matta.

– Co chciała mi pani powiedzieć? – zapytał, tym razem starając się być uprzejmy.

– Philip był w ubiegłym tygodniu we Włoszech – zaczęła, rozpinając czerwony, wełniany płaszcz i poluzowując apaszkę zawiązaną pod szyją. – Z tego, co powiedział, zorientowałam się, że myśli, że to pan stoi za zamachami bombowymi w sklepach „Bancrofta” i że pan zaplanował przejęcie Bancroft i S – ka. On się jednak myli.

– Miło jest słyszeć, że ktoś bierze pod uwagę taką ewentualność – odparł z sarkazmem Matt.

– Ja nie sądzę, że tak jest, ja to wiem. – Nie dodawał jej otuchy swoim zachowaniem i zdenerwowana, pragnąc, żeby jej uwierzył, zaczęła mówić szybko: – Posiadam duży pakiet akcji Bancroft i S – ka, a sześć miesięcy temu zadzwoniła do mnie Charlotta Bancroft, druga żona ojca Philipa. Zapytała, czy chciałabym mieć szansę odegrania się na Philipie za to, że rozwiódł się ze mną i wykluczył mnie z życia Meredith. Charlotta jest szefową Seaboard Industries na Florydzie – dodała bez związku.

Matt przypomniał sobie, że Meredith wspomniała o drugiej żonie swojego dziadka.

– Odziedziczyła tę firmę po mężu – powiedział niechętnie, wciągnięty w rozmowę.

– Tak i rozbudowała ją w potężny holding, skupiający wiele korporacji.

– I? – ponaglił, widząc, że się waha.

Caroline spojrzała na niego, próbując wysondować jego nastawienie do sprawy, ale wydawał się nieporuszony.

– A teraz – powiedziała – przygotowuje się do włączenia Bancroft i S – ka w stan swojego posiadania. Zapytała, czy poparłabym ją, gdyby zyskała wystarczającą ilość akcji, żeby zdobyć pakiet kontrolny. Ona nienawidzi Philipa, chociaż myśli, że nie wiem o tym i nie znam tego przyczyn.

– Jestem pewien, że dał jej tysiące powodów – powiedział z ironią, odwracając się, żeby włożyć marynarkę smokingu. Dzwonek do drzwi dzwonił nieustannie, a do sypialni docierały odgłosy rozmów gości zdejmujących okrycia w foyer.

– Nienawidzi Philipa – ciągnęła mimo wszystko – ponieważ chciała mieć właśnie Philipa, a nie jego ojca i zrobiła dokładnie wszystko, żeby zwabić go do swojego łóżka nawet wtedy, kiedy była już zaręczona z jego ojcem. Niezmiennie odtrącał ją, a pewnego dnia zrobił jeszcze coś więcej. Powiedział ojcu, Cirilowi, że ona jest zwykłą dziwką, która chce wyjść za niego, za Cirila, wyłącznie dla pieniędzy i która jednocześnie pcha się do łóżka jego, Philipa. To była prawda – powiedziała ze smutkiem – ale ojciec Philipa był w niej zakochany. Miał za złe Philipowi, że powiedział to, ale jednocześnie wierzył mu. Odwołał ślub z Charlotta, która była jego sekretarką. Musiała czekać dwa lata, zanim w końcu zdecydował się ją poślubić. Tak czy inaczej wtedy, kilka miesięcy temu, powiedziałam Charlotcie, że rozważę możliwość poparcia jej moimi akcjami, kiedy spróbuje przejąć firmę, ale po zastanowieniu zmieniłam zdanie. Philip jest głupcem, który potrafi rozwścieczyć, ale Charlotta to prawdziwe wcielenie zła. Ma serce z kamienia. Kilka tygodni temu zadzwoniła i powiedziała, że ktoś inny zaczął wykupywać duże ilości udziałów Bancroft i S – ka, co powoduje wzrost ich ceny.

Matt wiedział, że to jego działania były tego przyczyną, ale milczał, pozwalając jej kontynuować.

– Ogarnęła ją panika. Powiedziała, że dokona czegoś, co spowoduje, że wartość udziałów spadnie, i wtedy zrobi ostateczny krok. Zaraz potem usłyszałam o bombach podkładanych w sklepach Bancroft i S – ka i o tym, jak to zrujnowało ich świąteczną sprzedaż, a co za tym idzie, spowodowało spadek wartości akcji.

Opowiadając to, Caroline podsunęła Mattowi brakujący element łamigłówki i motyw dla tak pieczołowitego umieszczenia bomb, żeby zniszczyły one interesy firmy, ale nie same sklepy. Był to też motyw dla przejęcia dla zysku firmy, która źle rokowała jako krótkoterminowa inwestycja. Charlotta Bancroft miała motywy i nadwyżki pieniędzy, pozwalające na przejęcie zadłużonej korporacji i przeczekanie, aż Bancroft i S – ka stanie się znowu przynoszącą zyski firmą.

– Będzie pani musiała powiedzieć to wszystko policji – powiedział, kierując się w stronę telefonu stojącego przy biurku.