Выбрать главу

– Może mały samolot? – powiedział, całując koniuszek jej nosa. – Albo duży jacht?

– Ani mi się waż… – ostrzegła, a on zaczął się tylko Śmiać, widząc jej przerażony wzrok.

– Widocznie jest coś innego, co chciałabyś mieć, Meredith spoważniała i zdecydowała się na powiedzenie prawdy.

– Jest coś takiego i bardzo chciałabym to mieć.

– Tylko powiedz, a już jest twoje.

Wahała się. Odruchowo pocierała kciukiem nową obrączkę tkwiącą na jej palcu, po czym spojrzała mu w oczy.

– Chciałabym spróbować mieć jeszcze jedno dziecko. Zareagował natychmiast, zdecydowanie:

– Nie. Absolutnie nie. Nie miałaś zamiaru ryzykować tego, gdybyś wyszła za Parkera i nie będziesz podejmować takiego ryzyka dla mnie!

– Parker nie chciał mieć dzieci – kontrowała. – A ty powiedziałeś – przypomniała mu łagodnie – że dostanę, cokolwiek zechcę. A ja chcę właśnie tego.

Normalnie wyraz jej oczu rozbroiłby go, ale kiedyś wieczorem w łóżku wytłumaczyła mu, że wiele przemawiało za tym, że mogłaby znowu poronić w już zaawansowanej ciąży. Teraz wiedział, że ostatnim razem niemal umarła w takiej sytuacji. Myśl o ryzykowaniu tego nie mogła absolutnie wchodzić w grę.

– Nie rób mi tego – prosił ją.

– Są ginekolodzy, którzy specjalizują się w ciążach z komplikacjami. Byłam wczoraj w bibliotece i sporo na ten temat przeczytałam. Są nowe leki i nowe techniki, które wypróbowują…

– Nie! – przerwał jej spiętym głosem. – Absolutnie nie. Proś mnie o cokolwiek innego, ale nie o to. Nie zniósłbym strachu o ciebie. Mówię serio.

– Porozmawiamy o tym innym razem – powiedziała uparcie, uśmiechając się łagodnie.

– Moja odpowiedź będzie taka sama – zapewnił ją.

Nie poprzestałaby na tym, powiedziałaby coś jeszcze, ale komentator właśnie wtedy obwieścił, że mają „najnowsze informacje dotyczące sensacyjnej sprawy przejęcia firmy Bancroft i S – ka”. Ekran telewizora przykuł uwagę Meredith.

– Dzisiaj późnym popołudniem – mówił komentator – Phillip A. Bancroft zwołał konferencję prasową, aby skomentować doniesienia o tym, że jego córka, Meredith Bancroft, została zwolniona z zajmowanej przez nią tymczasowo funkcji prezydenta Bancroft i S – ka z powodu jej powiązań z przemysłowcem Mathew Farrellem.

Meredith, spięta, zacisnęła rękę na dłoni Matta, kiedy na ekranie pojawiła się smętna, poważna twarz jej ojca. Stał wyprostowany sztywno na podium w audytorium „Bancrofta” i odczytywał przygotowane oświadczenie:

– W związku z doniesieniami, jakoby małżeństwo mojej córki z Mathew Farrellem było powodem zakończenia przez nią działalności jako tymczasowego prezydenta Bancroft i S – ka, zarząd i ja sam kategorycznie zaprzeczamy tego rodzaju pomówieniom. Moja córka przebywa wraz ze swoim mężem na krótkim, długo odkładanym miesiącu miodowym i oczekujemy, że po powrocie podejmie swoje obowiązki i pełnione tutaj funkcje. -.Zrobił pauzę, spojrzał wprost w obiektyw kamery i tylko Meredith zrozumiała, że nie wygłaszał oświadczenia, lecz wydawał rozkazy. Rozkaz skierowany do niej.

Była teraz tak zaszokowana tym, co usłyszała do tej pory, że aż uniosła się z kanapy, ale było to niczym w porównaniu z tym, co poczuła w chwilę później, kiedy padł komentarz jej ojca dotyczący czegoś, co pojawiało się w chicagowskich gazetach przez cały tydzień.

– W związku z publikowanymi w prasie pogłoskami, że między mną a Mathew Farrellem istnieje od dawna utrzymująca się niechęć, pragnę stwierdzić, że do tej pory nie miałem okazji poznać bliżej mojego… – tu przerwał i odkaszlnął niezręcznie – mojego… zięcia.

Dopiero teraz dotarło do Meredith, co zrobił jej ojciec.

– Matt – wykrzyknęła z niedowierzaniem i ścisnęła jego ramię – on cię przeprasza!

Matt rzucił jej spojrzenie pełne zdziwienia, które nagle przeszło w niechętne rozbawienie, kiedy Philip Bancroft ciągnął dalej:

– Jak już wszyscy państwo zapewne wiecie, Matt Farrell i moja córka byli małżeństwem zaledwie przez kilka miesięcy wiele lat temu, co zakończyło się, o czym jesteśmy przekonani, niefortunnym i zbyt pochopnym rozwodem. Teraz jednak, kiedy połączyli się znowu, mogę tylko powiedzieć, że posiadanie zięcia kalibru Mathew Farrella jest czymś, co każdy ojciec poczytywałby sobie za… – znowu chrypka zmusiła go do zrobienia pauzy, po czym niemal wykrzywił twarz w grymasie skierowanym wprost w obiektyw kamery i z ociąganiem, ale dobitnie powiedział: – honor!

Na ekranie pojawiły się wiadomości sportowe, a uśmiech Meredith zamarł, kiedy spojrzała na swojego męża.

– Obiecał mi, że cię przeprosi, kiedy przekona się, że jesteś niewinny. – Nieświadomie, w geście prośby, musnęła jego policzek i szepnęła: – Może udałoby ci się znaleźć w sobie gotowość do puszczenia w niepamięć przeszłości i może teraz chociaż spróbowałbyś zaprzyjaźnić się z nim?

W głębi duszy uważał, że nic, co mógłby zrobić Philip Bancroft, łącznie z wygłoszonym przed chwilą oświadczeniem telewizyjnym, nie mogło nawet stać się zalążkiem zadośćuczynienia za to, co im zrobił, nie mówiąc już o spowodowaniu, żeby Matt uznał go za przyjaciela. Chciał jej to powiedzieć, ale kiedy spojrzał w błyszczące, niebieskie oczy swojej żony, nie mógł się ha to zdobyć.

– Mogę spróbować – powiedział. W swoim głosie słyszał niesmak, jaki wzbudzał w nim ten pomysł, i poczuł, że musi poprzeć czymś więcej te słowa. Dlatego nieszczerze, ale dobitnie dodał: – Wygłosił całkiem niezłe przemówienie.

Caroline Edwards Bancroft była tego samego zdania. Siedziała naprzeciw Philipa w salonie domu, w którym niegdyś razem mieszkali. Odczekała, aż na ekranie pojawią się wiadomości sportowe, wyłączyła magnetowid i wyjęła nagraną kasetę.

– To było bardzo dobre przemówienie, Philipie.

Podał jej kieliszek wina. Wyglądał na mało przekonanego.

– Sądzisz, że Meredith też tak pomyśli?

– Pomyśli tak, bo wiem, że ja bym tak zareagowała.

– Twoja reakcja byłaby taka, oczywiście. To przecież ty napisałaś tę mowę.

Nieporuszona, upiła łyk wina i obserwowała, jak krąży po pokoju.

– Myślisz, że oglądała to? – zapytał, stając przed nią.

– Jeśli nie, dasz jej tę kasetę. Najlepiej by było, żebyś poszedł do niej teraz i poprosił ich obydwoje, żeby obejrzeli ją przy tobie. – Caroline skinęła głową. – Tak, podoba mi się ten pomysł. To byłoby bardzo bezpośrednie.

Pobladł.

– Nie, nie mógłbym zrobić czegoś takiego. Ona pewnie mnie nienawidzi, a Farrell wyrzuciłby mnie. Nie jest głupcem. Wie, że kilka słów nie naprawi błędów, które popełniłem. Nie przyjmie przeprosin ode mnie.

– Owszem, przyjmie – powiedziała cicho – przyjmie, bo ją kocha.

Wahał się, a Caroline podała mu kasetę i powiedziała stanowczo:

– Im dłużej zwlekasz, tym trudniejsze to będzie i dla nich, i dla ciebie. Idź tam teraz, Philipie.

Wsunął ręce w kieszeń spodni i westchnął.

– Caroline – rzucił szorstko – poszłabyś ze mną?

– Nie – powiedziała, nieświadomie rejterując na myśl o konfrontacji z córką po tylu latach. – Wiesz, że pomijając wszystko inne, za trzy godziny mam samolot.

Jego głos zabrzmiał miękko i zerknęła na pełnego nieodpartego uroku, sugestywnego mężczyznę, w którym zakochała się trzy dekady temu.

– Mogłabyś pójść ze mną – powiedział cicho – a ja mógłbym przedstawić cię naszej córce.

Jej serce drgnęło, kiedy usłyszała, w jaki sposób powiedział „naszej córce”, po czym uświadomiła sobie, co on robi, i ze śmiechem potrząsnęła przecząco głową.

– W dalszym ciągu jesteś najsprawniej manipulującym ludźmi człowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkałam.