Richard wstał.
— Czy kiedykolwiek w życiu słyszałaś podobne brednie? Zresztą pan doktor Brown i tak był jednym z lepszych mówców. Do tego członkowie Komisji Ekspertów ISA pokłócili się między sobą. Nie myśl, że byli w stanie powiedzieć po prostu: „Wierzę w opcję A, czyli bezpośrednie zderzenie, czego wynikiem będą ogromne zniszczenia i katastrofa klimatyczna” albo „Wierzę w opcję C: Rama wejdzie na okołoziemską orbitę i nie podejmie żadnych wrogich działań”. Nie, do cholery, żaden z nich nie potrafi tak mówić! Każdy musiał wygłosić odczyt! A ten wariat doktor Alexander, który w listopadzie zadał ci tyle pytań na temat badań biometrycznych, przez piętnaście minut dowodził, że pojawienie się Ramy uwidoczniło luki prawne w regulaminach ISA. Tak jak gdyby mogło to kogoś obchodzić!
Richard usiadł i ukrył twarz w dłoniach.
— To było po prostu nie do wiary…
Nicole była już w pełni obudzona.
— Sądząc po twoim zachowaniu — powiedziała siadając byłeś innego zdania.
Richard skinął głową.
— Prawie trzy czwarte uczestników konferencji — wraz ze wszystkimi kosmonautami na pokładzie Newtona i większością naukowców w Radzie ISA — było zdania, że Rama stanowi dla Ziemi bezpośrednie zagrożenie. Wszyscy mówili o tym samym. Ponieważ Rama I był wobec nas obojętny, skierowanie Ramy II w kierunku Ziemi dowodzi, że drugi statek jest inny. Z tym akurat się zgadzam. Ale nie mogę zrozumieć, dlaczego wszyscy zakładają, że jego intencje są wrogie. Przecież Oni mogą być po prostu ciekawi, jacy jesteśmy; może nawet chcą nam pomóc. Wakefield zamyślił się.
— Francesca mówi, że badania opinii publicznej wykazują, iż prawie dziewięćdziesiąt procent ludzi jest przerażonych Ramą; domagają się, żeby politycy coś z tym zrobili.
Richard otworzył namiot i wyszedł na ciemny rynek. Snop światła latarki przesunął się po budynkach.
— Na drugim zebraniu, osiemnaście godzin później, zdecydowano, że żaden z członków załogi Newtona nie wejdzie więcej na pokład Ramy. Teoretycznie rzecz biorąc, nie złamałem tego zakazu, bo wyszedłem jeszcze przed oficjalnym komunikatem. Ale było oczywiste, że taki rozkaz nadejdzie.
— Podczas gdy na Ziemi politycy zastanawiają się, co zrobić ze zmierzającym w ich stronę statkiem kosmicznym wielkości asteroidy — powiedziała Nicole wychodząc z namiotu i stając za Richardem — ty i ja mamy inny problem. Musimy przedostać się przez Morze Cylindryczne…
Uśmiechnęła się słabo.
— A może rozejrzymy się dookoła?
Richard oświetlił studnię. Na dnie widoczne były kawałki melona; trudno było domyślić się kształtu metalowych części, leżących pod ścianą.
— To są części zapasowe biota — stonogi?
Nicole skinęła głową. Uklękli nad brzegiem studni.
— Nawet przy dziennym świetle część studni pogrążona jest w cieniu. Chcę się upewnić, że nie siedziałam obok zwłok Takagishiego…
— Tak bardzo chciałbym zobaczyć, jak biot — stonoga sam się naprawia… — rozmarzył się Richard. Wstał, zbliżył się do ściany „szopy” i zastukał w nią.
— Faceci od tworzyw sztucznych zachwyciliby się tym powiedział. — Pomyśl tylko: fale radiowe blokowane są w obydwu kierunkach, z zewnątrz nic nie widać. Ale gdy człowiek stoi w środku, ściana robi się przezroczysta… — Odwrócił się do Nicole. — Daj mi skalpel. Zobaczymy, czy można wyciąć kawałek…
Nicole zastanowiła się, jak wydobyć resztki melona ze studni. Nie było to trudne, mieli przecież nici chirurgiczne. Wyjęła skalpel i stanęła obok Richarda.
— Nie wiem, czy powinniśmy to zrobić — zawahała się. Po pierwsze, możemy zniszczyć skalpel, który może nam się jeszcze przydać. A po drugie, to będzie… wandalizm.
— Wandalizm? — zainteresował się Richard i spojrzał na Nicole. — Cóż to za dziwne słowo w tych okolicznościach… Wzruszył ramionami i stanął przy przeciwległej ścianie. — Mniejsza z tym… A jeżeli chodzi o skalpel, to chyba masz rację.
Richard wprowadził nieco danych do kieszonkowego komputera. Nicole zbliżyła się do niego.
— Stałaś z Franceską w tym miejscu? — spytał. Nicole przytaknęła. — A potem weszłyście do środka, żeby przyjrzeć się studniom?
— Już raz to przerabialiśmy. Dlaczego zaczynasz wszystko od początku?
— Mam wrażenie, że Francesca widziała, jak wpadłaś do studni, a historię o twoim oddaleniu się w poszukiwaniu Takagishiego wymyśliła po to, żeby wprowadzić nas w błąd. Nie chciała, abyśmy cię odnaleźli.
Nicole spojrzała na Richarda.
— Zgadzam się z tobą — powiedziała powoli. — Ale co ty o tym myślisz?
— To jedyne logiczne wytłumaczenie. Zanim wróciłem do Ramy, odbyłem z Franceską dziwną rozmowę. Przyszła do mojej kabiny pod pretekstem wywiadu. Ale gdy wspomniałem o Falstaftie i twoim nadajniku, natychmiast wyłączyła kamerę. Była niezwykle podniecona, zadała mi mnóstwo pytań natury technicznej. A potem powiedziała, że jej zdaniem pod żadnym pozorem nikt z kosmonautów nie powinien wchodzić do Ramy. Odniosłem wrażenie, że miała ochotę błagać mnie o to, żebym tutaj nie szedł… Teraz rozumiem, że nie chciała, aby ktokolwiek przekonał się, że specjalnie zostawiła cię w studni — ciągnął Richard. — Ale dlaczego chciała się ciebie pozbyć?
— Pamiętasz, jak wyjaśniłeś mi, dlaczego RoSur nie zaprzestał operacji? — spytała Nicole po chwili namysłu. — Tego samego dnia spytałam ciebie i Janosa, czy Borzow…
W drodze do namiotu Nicole opowiedziała Richardowi o swoich podejrzeniach, o tajnym kontrakcie z firmą Schmidt and Hagenest, o narkotycznych środkach przeciwbólowych, które Francesca dawała Wilsonowi i Brownowi, o rozmowach, jakie odbyła z Borzowem, a potem z Brownem. Dla siebie zatrzymała jedynie informację o kostce z danymi, ponieważ historia z Henrykiem dotyczyła spraw osobistych. Richard przyznał, że dowody są przekonujące.
— Więc uważasz, że Francesca zostawiła cię w studni, aby nie wydały się jej matactwa?
Nicole skinęła głową. Richard gwizdnął.
— No to wszystko pasuje. Było dla mnie zupełnie jasne, że od chwili, gdy wróciliśmy na pokład Newtona, Francesca wszystkim kieruje. To od niej Brown i Heilmann otrzymywali rozkazy.
Richard objął Nicole ramieniem.
— Nie chciałbym, żeby ta kobieta kiedykolwiek stała się moim wrogiem. Ona nie ma sumienia — powiedział.
44. INNA KRYJÓWKA
Richard i Nicole mieli poważniejsze kłopoty niż Francesca. Gdy wrócili do rynku, przekonali się, że ich namiot zniknął. Przez pewien czas dobijali się do kryjówki ptaków, ale nikt im nie otworzył.
Richard był w złym nastroju i przestał się odzywać. Przeprosił Nicole za swoje zachowanie tłumacząc, że stroni od ludzi, gdy traci poczucie bezpieczeństwa. Przez kilka godzin bawił się swoim komputerem. Raz tylko zadał Nicole pytanie dotyczące geografii Nowego Jorku.
Nicole leżała na materacu i zastanawiała się nad możliwością przepłynięcia Morza Cylindrycznego. Nie była zbyt dobrą pływaczką; podczas treningów pokonanie kilometra zajmowało jej piętnaście minut. Ale to było na basenie; teraz musiałaby przepłynąć pięć kilometrów w zimnej wodzie. I towarzyszyłyby jej tak urocze stworzenia jak bioty — rekiny.