Euzebiusza. Zaczęliśmy się tarmosić i byłoby fajnie, ale przybiegli tatusiowie i mamusie, wyciągali nas za ręce z kłębowiska i mówili, że jesteśmy niepoprawni i że to wstyd.
A potem tatusiowie i mamusie zabrali każdy swojego chłopaka i wszyscy się rozeszli.
Po drodze do domu myślałem sobie, że to fajnie, że szkoła się skończyła, że nie będzie lekcji ani ćwiczeń, ani kar, ani zabawy na pauzach i że teraz nie będę widział kolegów przez tyle miesięcy, i że nie będziemy się razem wygłupiać, i że będę się czuł okropnie sam.
- Cóż to, Mikołaju - powiedział tata - nic nie mówisz? Przecież nareszcie zaczęły się te twoje wymarzone wakacje!
Wtedy zacząłem płakać i tata powiedział, że ze mną można zwariować.