Znamienitą pamiątką tradycyjnej rzeźby kultowej jest również posąg Światowida, wydobyty w roku 1848 z rzeki Zbrucz, koło wsi Liczkiwci w Tarnopolskiem. Obecnie oryginał przechowuje się w Muzeum Archeologicznym m. Krakowa, zaś kopie w Kijowie, Perejasławiu-Chmielnickim i Moskwie. Kumir, nazwany zbruckim posągiem, posiada bogatą symbolikę całego panteonu. Wyszlifowany przez działanie wody w ciągu kilku stuleci, utracił już ostrość niektórych znaków i nie zawsze bywa interpretowany jednakowo przez różnych naukowców. Zdaniem uczonych idol posiada wyobrażenia pięciu bogów: Mokoszy, Łady, Peruna, Dadźboga i Wełesa. Ten czworoboczny i trójpoziomowy posąg dzieli się na 12 sfer. Poziom górny (niebiański) to cztery oblicza bogów pod jedną czapą. Mokosza trzyma w rękach rytualny róg, Łada obrączkę, pod Perunem wyobrażenie konia i zbroi (miecza czy szabli), Dadźbóg ma solarny znak w kształcie koła z sześcioma szprychami. Poziom drugi to świat ludzi; tu widzimy swego rodzaju korowód, można go zauważyć tylko obchodząc naokoło całą statuę (po jednej z czterech postaci z rozkładaniem rąk w różną stronę na każdym z czterech boków). To rytuał poświęcony bogom, jaki odprawiają ziemskie istoty. Na dolnym poziomie trójlicowy Wełes (na trzech bokach statui) klęczy, trzymając inne światy. Ostatnia, dwunasta sfera jest pusta — nie ma w niej żadnych wyobrażeń (plecy Wełesa?). Wszystkie trzy oblicza Wełesa są wąsate.
O tradycji ukraińskiego nabożeństwa wiemy jeszcze mniej niż o narodowych chromach. Gdy ziemia zachowała dla nas pozostałości poburzonych świątyń, to na próżno szukać dziś zapisów dawnych nabożeństw. Jedna rzecz nie budzi wątpliwości: ludowe pieśni obrzędowe, przekazane nam drogą ustnej tradycji ludu, stanowiły niegdyś ofiarne modlitwy, kierowane do najwyższych bóstw przyrody: zimowe (narodzeniowe) karnawały to dawne czynności sakralne. Zaś wiosenne korowody, wielkodzienne korowaje, Rusalia, kupalne ogniska — wszystko to elementy tradycyjnej ukraińskiej bogosłużby, jaką dziś uważa się za zwykłą zabawę ludu. Stare teksty przedstawiają nabożeństwa dawnych Ukraińców w sposób bardzo uproszczony: wystarczy drogimi darami udobruchać bogów, a wtedy można ich prosić o wszystko, czego dusza zapragnie. Tak na przykład Ahmad Ibn Fadlan opisuje ofiarę ruskiego kupca i jego równoczesną prośbę o sprowadzenie mu dobrego klienta. W rzeczywistości dawna wiara posiadała znacznie wyżej rozwinięty system filozoficzny. Celem nabożeństwa było przede wszystkim oczyścić, napełnić światłem duszę człowieka, zjednać ją z bóstwem, przynieść radość, odnowić równowagę ducha, napełnić pozytywną energią.
Osiągało się to przez złożenie ofiary bogu, spożywanie rytualnego jadła i napojów w gronie rodziców i bliskich, wykonanie obrzędowych pieśni i ogólne weselenie się, a to wszystko rodzi pozytywne uczucia, wzbogaca duchowo, czyli daje radość i natchnienie.
Chrześcijańscy teologowie na wszelki sposób straszyli ludzi tym, że poganie rzekomo składają bogom ofiary z ludzi, dokonując krwawych zabójstw wprost na miejscu ofiarnym. O tym znajdujemy niemało przekazów w Biblii. Swych pierworodnych składali w ofierze Sabaothowi dawni Żydzi, ich sąsiedzi Moabici (też plemię semickie), jak również niektóre narody Europy i Azji28.
U słowiańskich plemion takich ofiar nie stwierdzono, chociaż u Scytów zabicie wroga na polu bitwy było dobrym zwyczajem i zapewniało junakowi przejście do kategorii męża-wojownika, czyli osiągnięcie dojrzałości. Natomiast opisany przez kronikarza w Powieści dorocznej wypadek złożenia bogom na ofiarę cudzoziemca, wikinga Tura, stanowi wyolbrzymienie rzeczy. Otóż po prostu zabito go za wyszydzanie dawnych zwyczajów Rusiczów: kutii, pisanek, uzwaru29. Ten wiking był chrześcijaninem i kronikarzowi, który potępił "pogaństwo", taki epizod wydał się na tyle pouczający i przekonywający, że wniósł go do swojego latopisu.
Zwyczaj składania żertw ze zwierząt: wieprza, białego albo czerwonego koguta istniał na Ukrainie od dawna i był elementem świątecznego obrządku przygotowywania wspólnej biesiady na cześć bogów. Ludzie spożywają mięso zwierząt i dzisiaj, lecz nie składają z tego ofiary bogu, przez co wyrządzają szkodę samym sobie, jako że pozostaje poczucie grzechu. Dzięki modlitwie i przestrzeganiu prawideł rytuału jakakolwiek strawa zostaje oczyszczona i nie szkodzi człowiekowi.
Rytualne napoje to najbardziej charakterystyczny element bogosłużby, jaki powstał jeszcze za czasów indoeuropejskich, był znany Kimmerom i Scytom, pozostały po nim materialne pamiątki w postaci dzieł sztuki, jak na przykład złota płaskorzeźba przedstawiająca scytyjskie nabożeństwo na cześć kobiecego bóstwa. Tu w rękach uczestników obrzędu widzimy rogi tura służące do picia, takie same jak w opisach słowiańskich świątyń i na zbruckim posągu. W kurhanie Czarna Mogiła (Czernihów) znaleziono same rogi rytualne. Jeden z nich ma 60 cm długości. Zdobi go złota rytownicza plastyka szerokości 12 cm, a jej treścią jest dawny mit o odrodzeniu wiosennego słońca (mit o Kościeju Nieśmiertelnym). Prawdopodobnie taki wielki róg, napełniony rytualnym napojem, krążył wśród uczestników nabożeństwa. Pierwsze krople ofiarnego napoju wylewało się na ofiarnik, potem pił żerzec i następnie podawał innym bogomolcom. W opisie Saksona Gramatyka róg Światowida napełniany był liturgicznym napojem raz w roku. Według tego, ile wina zostawało po roku, wróżono, jaki będzie urodzaj. Potem wołchw wylewał resztki napoju na ofiarnik i nalewał nowego na następny rok.
Przygotowanie liturgicznego napoju było procesem czasochłonnym, odbywało się według specjalnych rytuałów i z odśpiewaniem pobożnych hymnów. Teksty Awesty i Rigwedy doniosły do nas najdawniejsze recepty napojów soma i sura. Somę nazywa się napojem bogów, a sura to zwykły, "świecki" chmielny napój. Dawni Ariowie mniemali, że tylko soma dawała bogom i ludziom niezwykłą siłę i moc — bogom zapewniała nieśmiertelność, a ludziom długi żywot. "Myśmy wypili somę, staliśmy się bezśmiertnymi, sięgnęliśmy światła, znaleźliśmy bogów" — śpiewa się w jednym z hymnów. Upojenie się somą doprowadzało żerców i modlących się do ekstazy, który to stan pobudzenia ducha miał służyć odkrywaniu tajemnic boskiej mądrości. Po ukończeniu rytuału żerzec kładł się pod świętym drzewem i słuchał szumu jego korony, z czego przepowiadał przyszłość i dawał porady proszącym o nie.
Uczeni badający recepty somy nie zdołali dojść do zgody co do tego, jaka roślina była jej głównym składnikiem. Wymieniano wrzos, rutę górską, grzyby, mleczaj, konopie itp. O używaniu konopi przez Scytów pisał Herodot. Służyły do przygotowywania napojów u Traków i Irańczyków (Persów). Zebrane rośliny moczono w wodzie, ubijano w stępie albo tłoczono z nich sok. Po odcedzeniu mieszano go z wodą, świeżym i kwaśnym mlekiem i dodawano do tego ziaren jęczmienia. Tę mieszankę wystawiano na słońce w celu sfermentowania, ażeby napój nabrał osobliwego smaku i chmielnych właściwości.
Ukraińcy swoje rytualne napoje przygotowywali na miodzie i nazywali miodem jeszcze za scytyjskich czasów. Ale wiadomo też o żertwach ze specjalnie przygotowanych napojów mlecznych. Mleko było płynem sakralnym, którym dozwalano nawet gasić gniew Peruna, gdy piorun uderzał w chatę (gaszenia pożaru wodą zabraniano, gdyż wybuchał z woli Boga). Do rytualnych potraw należały również korowaje upieczone na miodzie, następnie pieczywo — "miodowniki", kasze jęczmienne z ziarna nie łuskanego, z żyta, pszenicy. Nie łuskane ziarno służyło do kutii, na zasiewy, do obsypywania młodej pary na ich weselu itp.