Выбрать главу

Powiedzenie ludowe głosi: "Czyja siła, tego i prawda". Książę Włodzimierz utrzymywał chrześcijaństwo w Kijowie siłą miecza i ognia. Wierni mu wojewodowie Dobrynia i Putiata czynili to samo w Nowogrodzie. I chociaż po wiekach pisze kronikarz, że w dniu chrzczenia "widać było wielką radość na niebie i na ziemi", to i on nie zapomina zaznaczyć, że Peruna opłakiwali "ludzie niewierni", gdy rozkazał Włodzimierz "przywiązać go do końskiego ogona i włóczyć z Góry Boryczewym Zjazdem do rzeczki i dwunastu ludzi przystawił, by bili go kijami. I robili to nie jako drzewu, co odczuwa, lecz ku zniesławieniu biesa"50.

Również sam nakaz chrzczenia ludzi wygląda u latopiśca bynajmniej nie demokratycznie: "Włodzimierz rozesłał po całym mieście swych posłańców z wezwaniem: ÁJeśli kto nie stawi się jutro u rzeki — bogaty czy ubogi, czy starzec, czy rab — ten moim nieprzyjacielem będzie7". Dalej czytamy rażące swym cynizmem zdanie: "Usłyszawszy to, ludzie z radością szli, radując się, i mówili: ÁGdyby to nie było dobre, to książę i bojarzy nie przyjęli by tego7".

Bardziej dokładny obraz chrystianizacji, ale w Nowogrodzie, podał Latopis joachimski. Opowiada się w nim, że nowogrodzianie, dowiedziawszy się o zamiarze Dobryni ochrzczenia ich, sprzysięgli się na wiecu, że nie wpuszczą jego wojska do miasta i nie dadzą "obalić idoli". Przygotowali przy mostach dwie ogromne kupy kamieni, tak jakby na prawdziwego wroga. Na czele obrońców stanął wołchw "wyższy nad żercami Słowian Bogomił złotousty, dlatego zwany Słowikiem". Nowogrodzki tysięcznik Ugoniaj jeździł po mieście krzycząc: "Lepiej nam umrzeć, niż dać naszych bogów na zbezczeszczenie". Ludność, uniesiona gniewem na Dobrynię, zburzyła jego dom, usunąwszy wpierw jego rodziców. Wtedy Putiata (tysięcznik Włodzimierza), nająwszy 500 ludzi u rostowców, nocą opłynął miasto od tyłu na łodziach i wdarł się do Nowogrodu. Poczęła się okrutna "rąbanina" nowogrodzian, których było pięć tysięcy, z wojskiem Putiaty. Nowogrodzianie poczęli burzyć cerkiew Przemienienia Pańskiego i rabować domy chrześcijan. Nad ranem przyszedł Putiacie na pomoc Dobrynia ze swoim wojskiem i polecił palić domy nowogrodzian. Wtedy ludzie pobiegli do swych domów i bój ustał.

Dobrynia nakazał swej drużynie "idole potłuc, drewniane popalić, a kamienne rozbijać i wrzucać do rzeki; i była u niewiernych rozpacz wielka. Mężowie i kobiety, patrząc na to, ze łzami i szlochaniem wielkim błagali, by nie burzyć, bo to są ich prawdziwi bogowie"51. Poczęto ogłaszać, żeby ludzie szli się chrzcić. Tych, którzy nie posłuchali, żołnierze wlekli przemocą do rzeczki i tam ich chrzcili. Powstało wówczas powiedzenie: "Putiata chrzci mieczem, a Dobrynia ogniem"52.

Przypuszcza się, że pod koniec swego życia Dobrynia miał wyrzuty sumienia z powodu swych bezeceństw. Otóż z punktu widzenia moralności taka wojskowa służba u księcia traciła swój szlachetny charakter — walka z własnym narodem w żadnej mierze nie była walką o sprawiedliwość. W folklorze zachowały się przekazy o tym, że Dobryni zdarzało się słyszeć płacz matek i dzieci, bezlitośnie przezeń osieroconych. Jedna z północnoruskich bylin rozpoczyna się lamentem Dobryni, który skarży się na rodzoną matkę: "Po coś ty mnie, nieszczęsnego Dobryniuszkę, porodziła?…", a dalej idą jego żale:

Ja Dobrynia nie jeździłbym po pustym polu,

Ja Dobrynia nie zabijałbym niewinnych dusz,

Nie przelewałbym krwi na próżno,

Nie łzawiłbym Dobrynia ojców-matek,

Nie wdowiłbym Dobrynia młodych żon,

Nie skazywał na sieroctwo dzieciątek53.

Według ludowych podań Dobrynia z rozpaczy przywiązał sobie kamień do szyi i utopił się w jeziorze Ilmeń. Nie wiemy, w jakim stopniu prawdziwe są takie wiadomości, jednakże ich wydźwięk moralny zyskał wśród ludu całkiem naturalne określenie.

Być może współcześni, naoczni świadkowie wypadków pozostawiliby nam dokładniejsze wiadomości o prawdziwych rozmiarach przemocy wobec tradycyjnej wiary, gdyby nie periodyczne przeredagowywanie naszych latopisów, z których usuwano niewygodne dla rządzących zapisy i wstawiano te, jakie były potrzebne tym czy innym politycznym przywódcom. Na początku XI wieku Ruś miała już swoich państwowych działaczy wychowanych w duchu chrześcijańskim, dlatego też zaistniała potrzeba stworzenia legend o triumfalnym pochodzie chrześcijańskiej wiary na Rusi. Badacze podkreślają wiele sprzeczności w kronikarskich zapisach o tych wypadkach.

Jedną z takich sprzeczności jest pomieszanie imion: imiona patriarchy Focjusza i metropolity Michała, którzy jakoby ochrzcili synów Włodzimierza i całą Ruś Kijowską, wymieniane są pod rokiem 988. Jednakże ci ludzie żyli sto lat przed tą akcją. Prawdopodobnie kronikarze w myśl czyichś poleceń starannie zmieniali imiona książąt (Włodzimierza zamiast Askolda), zapominając przy tym zmienić imiona patriarchy i metropolity, być może z tej prostej przyczyny, że nie wiedzieli, jacy to święci ojcowie chrzcili Ruś za Włodzimierza.

Któremuś z potomków Włodzimierza zachciało się przyznać pierwszeństwo w ochrzczeniu Rusi właśnie swemu przodkowi. Za zainteresowanego taką podróbką uważa się Mścisława, syna Włodzimierza Monomacha, praprawnuka Włodzimierza Świętego. Mścisław, będący "waregofilem", wniósł do latopisu takie wareskie elementy, które później stały się powodem mnóstwa przykrych nieporozumień w kwestii wareskiego jakoby pochodzenia Rusi.

Słowo o prawie danym przez Mojżesza, o łasce oraz o prawdzie… Iłariona przedstawia Włodzimierza jako tego, który oświecił Ruś, godnego kanonizacji. Była to kampania ideologiczna wszczęta jeszcze przez Jarosława Mądrego i mająca na celu wytworzenie kultu świętych narodowych. Deformacja prawdziwych historycznych wiadomości o chrystianizacji Ukrainy-Rusi przekształciła tragiczne wypadki całego stulecia (albo nawet kilku stuleci) w jednorazowy triumfalny akt, dokonany przez jednego człowieka.

W sposób bardzo niejasny przedstawione są w latopisach próby wołchwów przywrócenia tradycyjnej ruskiej wiary. Wielu badaczy charakteryzuje je z chrześcijańskiego punktu widzenia jako "przewrót", "pogańską reakcję", "antychrześcijański terror" itp.

Jednym z pierwszych powstań zapisanych przez kronikarza było wystąpienie wołchwów w Suzdalu w roku 1024: "Kiedy się dowiedział Jarosław o tych wołchwach, przyszedł do Suzdala i pojmał tych wołchwów, i jednych wygnał, drugich stracił"54.

Przyczyną powstania wołchwów w roku 1071 był szereg porażek ruskich wojsk w wojnie z Połowcami, najście Polaków na Ruś, powstanie ludu w Kijowskiem, Rostowskiem i innych miejscach: "I powstał zamęt w mieście, i wszyscy dawali jemu (wołchwowi) wiarę, i chcieli pobić biskupa. Biskup zaś, wziąwszy krzyż i oblókłszy się w szaty liturgiczne, stanął i rzekł: ÁJeśli kto chce dać wiarę wołchwowi — niech idzie za nim, a kto wierzy w Chrystusa — niechaj idzie za mną7. I rozdzielił się lud na dwoje: kniaź natomiast Gleb i jego drużyna stanęli przy biskupie, a wszyscy inni ludzie przy wołchwie, i wszczął się bardzo wielki zamęt. Wówczas Gleb, wziąwszy topór pod połę, podszedł do wołchwa… wyjąwszy topór, rozpłatał go"55.

Przyczynę powstania latopisiec tak dalece sprymityzował, że nie wydaje się wiarygodna: wołchw miał mówić, że wie on wszystko, lżył wiarę chrześcijańską, a także zamierzał przejść się po wodzie rzeczki Wołchow. Nie dopuścił się aż takiego przestępstwa, by zostać zarąbanym przez samego księcia. A poza tym ten fragment latopisu raz jeszcze unaocznia (może nawet wbrew woli autora), jak ogromny był wpływ wołchwów na ludność. Po stronie biskupa stanął tylko książę ze swoją drużyną. Ten fakt świadczy dowodnie, jak dalece chrześcijaństwo w XI wieku pozostawało jeszcze wiarą tylko panującej góry społecznej.