Obrzędy noworoczne zachowały do dzisiaj echo dawnych "wołowych świąt" — wywrócone na wierzch kożuchy uczestników rytualnego karnawału symbolizują bogactwo: "Bądź bogaty, jak kożuch włochaty" — życzenia weselne i bożonarodzeniowe. Czasem uczestnicy karnawału zwani są wołchwami, bo włochate kożuchy upodabniają ich do Wełesa.
Po wprowadzeniu chrześcijaństwa Wełes wraz z innymi bogami trafił do kategorii "siły nieczystej".
Z imieniem Wełesa (Wołosa) wiąże się nazwę zodiakalnej konstelacji Wołosożaru (Cielca), która, według Ołeksandra Znojki, znaczy "niebo Wołosa". Syn Wełesa — Tur, względnie złotorogi Jeleń — również był czczony jako stróż dobrobytu rodziny.
Imię Wełesa zachowało się w licznych nazwach geograficznych: Wełesowy Jar (Winnickie), ulica Wełesowa (w Nowogrodzie), ulica Wołoska (w Kijowie), góra Wełesowe Żebro (niedaleko Rostowa), góra Wełes (w Bośni). Istnieją też przypuszczenia, że starodawna nazwa Mołdawii — Wołoszczyzna — pochodzi od imienia Wołosa. Wołosi i Wałachowie (Mołdawianie i Rumuni) byli wynalazcami wielu preparatów leczniczych stosowanych w chorobach bydła.
Mokosza. Jedyna przedstawicielka bóstw kobiecych w panteonie księcia Włodzimierza. Mokosza (inne warianty: Mokosz, Moksza) wiąże się z kobiecą sferą działalności w gospodarstwie: rękodziełem, przędzeniem, tkactwem i in. Składano jej żertwy ze snopów lnu, wyszywanych ręczników. Mokosza, jak się zdaje, była bliską Rodzanicom (Dziewom Życia) patronką położnictwa, stróżką porodów. Stąd u kobiet kult Mokoszy przetrwał najdłużej: nawet w XVI wieku popi mieli obowiązek pytać kobietę, czy nie chodziła do Mokoszy. Na Nowogródczyźnie kult Mokoszy zachował się aż do XIX stulecia. Do Mokoszy na Górę Starokijowską (panteon Włodzimierza) przychodzili z pokłonem żercy, wróżki, znachorki. Chociaż uważano ją za opiekunkę kobiet, to jednak była czczona przez wszystkich, dlatego Włodzimierz wprowadził ją do swego panteonu. Według legend właśnie Mokosza przędła nić żywota, przeto upatrywano w niej także patronkę przędzenia. Inną funkcję Mokoszy stanowiła troska o wodę: deszcz, rzeczki, strumyki. Uwidoczniło się to w imieniu bogini. Badacze sądzą, że pochodzi ono od: "mokry", "moknąć". Rzecz ciekawa, że w języku litewskim występuje słowo maksi, co znaczy "wiązać, splatać", a także słowo makasz — "pleciona portmonetka". Otóż może to wskazywać na jedną z funkcji bogini, którą mieli również Litwini.
Pochodzenie Mokoszy wygląda na bardzo dawne: jak większość żeńskich bóstw znana była już w epoce trypolskiej. W obrazie Mokoszy widzimy ślad starodawnego kultu Wielkiej Bogini — Matki. Jej podobizny, w znacznej mierze stylizowane, doszły nas przeważnie na ręcznikach: bogini stoi pod odkrytą kopułą świątyni wznosząc ręce ku górze (postawa orantki), na głowie ma rogatą czapkę. Z obu stron Mokoszy — dwaj jeźdźcy na koniach. Na niektórych wyszywankach pod końmi widać swastyki, czasem ubiór głowy bogini przypomina kwitnący krzak. Statuetki scytyjskich bogiń (VII wiek p.n.e.) przypominają postawę Mokoszy i orantki z podniesionymi w górę rękami, jak w modlitwie. Przypuszczalnie również w kijowskiej Sofii wcześni chrześcijanie widzieli swą odwieczną boginię z rękami wzniesionymi ku niebu.
Mokosza pochodzi od jeszcze starszego kultu wody — bogini Dany. Zdaniem Nikołaja Marra, profesora Akademii Nauk, imię Dana składa się z dwóch części: da (śródziemnomorskie "woda") i na ("nenia", "macierz"), czyli znaczyło Matka-Woda. Słowo "Dana" już w okresie scytyjsko-sarmackim przestało być imieniem bogini, a oznaczało po prostu rzeczkę. Takież znaczenie ma słowo don ("woda", "rzeka") albo dunaj — nazwy ukraińskich rzeczek, opiewanych w wielu pieśniach.
Już Herodot zapisał przekaz o bogini Danie: niezrównanej piękności niepokalana dziewica i macierz wszystkiego, co żyje, bogini rozrodczości. Dniem jej poświęconym był piątek, w którym surowo sądziła tych, co naruszali zwyczaje. Do takich występków należało przędzenie i szycie w piątek, jak wspomniano wyżej — dzień świąteczny. Danie składano ofiary przez wrzucanie kosztowności do rzek i jezior, źródeł i krynic. Prawdopodobnie słowo danina pochodzi od żertw składanych bogini Danie. Ten zwyczaj i dzisiaj istnieje u wielu narodów, a mianowicie wrzucanie monet do wody, by móc powrócić do tych miejsc na naszej ziemi, w których jednostka czuła się szczęśliwa. Boginie identyczne z Daną istniały u wielu narodów: Duna, Dojna, Diana. Zdaniem Ołeksandra Znojki należy tu i Ma-Donna, czyli "matka-woda", oraz Tana (Dana).
Przyśpiewem do wielu ukraińskich pieśni jest praindoeuropejska forma, jakiej już sam lud nie rozumie, ale wykonuje jako pewien element rytmu, po prostu tradycyjne:
Szidi ridi,
Szidi ridi,
Szidi ridi,
Dana!
Ołeksandr Znojko przypuszcza, że szi znaczy "ona", di — "działa", ri — "rzeczka". Z tego wychodzi: "Ona działa, rzeczkę tworzy — Dana!"
Otóż istnieją podstawy pozwalające sądzić, że kult tej bogini rozwijał się od Dany do Mokoszy, a od Mokoszy do chrześcijańskiej Paraskiewy-Piątnicy, przy czym nierzadko czczono je równocześnie. Święta Paraskiewa również była opiekunką wody, rękodzieła, spraw kobiecych. Jej podobizny stawiano koło krynic (bliżej o tym patrz rozdział "Kultura religijna Ukraińców").
O ile Dana pozostawiła swe imię w nazwach rzeczek, to Mokosza przeważnie w nazwach miejscowości: Makoszyne w Czernihowszyźnie, Mokoszyn w Czechach. Podobne nazwy istnieją u wszystkich ludów słowiańskich.
Kupajło. Bóg letniego słońca. Iwan Neczuj-Łewycki tłumaczy jego nazwę tak: "Jasne letnie moce niebieskie, słońce, błyskawica i grom wspólnymi siłami jak gdyby kąpią ziemię, darząc ją największą w czasie święta Kupajły siłą płodną, a może i tak, że w święto Kupajły ludzie kąpali się w wodzie, wierząc w jej cudowną moc"11.
Inni badacze przypuszczają, że nazwa ta jest bliska łacińskiej Cupido — Kupidyn, która znaczeniem swym zbliża się do indoeuropejskiego "kipieć", "pałać", "namiętnie pragnąć". Kupalne ognisko zapalano "żywym ogniem" pozyskiwanym przez tarcie o siebie dwóch kawałków drewna i było symbolem niebieskiego ognia słonecznego, który rozpala miłość w sercach chłopców i dziewcząt, tworzy z nich pary w tę czarowną noc. W Latopisie hustyńskim mamy objaśnienie, że "Kupało to bóg obfitości jak u Hellenów Ceres". Bogini Ceres u Etrusków, a później u Greków i Rzymian uważana była za boginię zaślubin, macierzyństwa, woli niebios. Żeńskie bóstwo Kupała jest tożsame z małoazjatycką Kybele, boginią miłości i Matką Bogów. Wszystkie obrzędy kupalnego święta są u tych narodów identyczne.
Posągów Kupale, jak się zdaje, nie stawiano, uważając, że jest ona nie tyle bóstwem, ile osobistością, uczestnikiem świątkowego rytuału obrzędowego ku czci letniego przesilenia dnia z nocą. Kupajłem zwano kukłę słomianą specjalnie zrobioną przez młodzież na to święto. Prócz Kupajły robiono jeszcze kukłę Marzeny: lalkę z mioteł, gałęzi itp., przybraną kwiatami i wstążkami. Zdaniem Iwana Neczuja-Łewyckiego Kupajło i Marzena — to dwa bóstwa odpowiadające dwóm żywiołom: ogniowi i wodzie (Słońcu i Chmurze). Takie wyjaśnienie rzeczy wydaje się całkiem przekonywające, o ile dotyczy tylko letniego solstitium. "Słoneczną" kukłę robi się ze słomy (por. sołn-ce i soł-oma), a Chmurze poświęca się kukłę Marzeny (por. Mar-ena i Ch-mar-a). Słońce utożsamia się z niebieskim ogniem, Chmurę z niebieską wilgocią.
Przed takimi "idolami" stawiano stół z różnymi potrawami, obok pałał święcony ogień, wokół którego młodzieńcy i dziewczęta weseląc się, tańcząc i śpiewając świętowali prażnik. Na jego zakończenie Marzenę topi się w rzece, czasem to samo robi się z Kupajłem. Dzisiaj relikty dawnych obrzędów są tak dalece poplątane, że nie zawsze rozumiemy ich sens. Gdyby iść za logiką objaśnionych wyżej symboli, to męskim początkiem jawi się tu Kupajło (niebieski ogień), a żeńskim — Marzena (żywioł wody). W obrzędach ustalono, że Marzenę przygotowują dziewczęta, o nią toczy się walka na niby między chłopcami a dziewczętami, chłopcy często wykradają kukłę i rozrywają ją, a gałązki z Marzeny dziewczęta zabierają ze sobą, żeby rozrzucić je po ogrodzie dla pobudzenia płodności. Niezależnie od tego dziewczęta szybko sporządzają nową Marzenę, którą jednak topią w rzeczce, w ten sposób zwracając ją wodnemu żywiołowi. Kupajłę zaś oddają ogniowi. Gdzieniegdzie zamiast kukły ze słomy robią koło omotane słomą, zapalają je i toczą z góry do rzeczki. Koło ogniste oznacza bezsprzecznie Słońce — ogień niebieski. O ile zmianę pór roku wyobrażali sobie nasi przodkowie jako zmagania Zimy z Latem, a ubytek siły Słońca i Gromu — jako cierpienia tych bogów kończące się śmiercią, to staje się oczywiste, że wiara chrześcijańska zapożyczyła swą filozofię właśnie z pogaństwa. Po śmierci następuje zmartwychwstanie — na wiosnę znów ożywa przyroda, a z nią jaśni bogowie słoneczni.