– Mieszka tu od dwunastu lat – odpowiedziała Madame. – Od ósmego roku życia. Ma teraz dziewiętnaście, niedługo kończy dwadzieścia lat.
– Małe wakacje chyba dobrze jej zrobią.
Był tego absolutnie pewny. Uważał to za ważne dla niej.
– Zgadzam się. Chodzi o to, żeby ją przekonać. Pomówię z nią o tym, kiedy odzyska trochę sił.
Odtąd lekarz zachodził codziennie, a w parę dni później Madame przedstawiła sprawę Daninie. Zaproszenie od rodziny carskiej zaskoczyło dziewczynę i pochlebiło jej, nie miała jednak zamiaru go przyjąć. „Nie mogę pani opuścić”, powiedziała po prostu Madame. Była mocno zagubiona po swoim spotkaniu ze śmiercią, a w szkole baletowej czuła się jak w domu. Nie miała ochoty dochodzić do siebie wśród obcych, nawet krwi cesarskiej.
– Nie każe mi pani się przenieść, prawda? – zapytała ze strapioną miną.
Kiedy jednak próbowała się podnieść z pościeli, zarówno ona, jak i Madame zdały sobie sprawę, jak straszny był atak choroby. Nie miała sił nawet siedzieć w fotelu, od razu bliska omdlenia. Trzeba ją było podtrzymywać dla jej własnego bezpieczeństwa. A do łazienki musiano przenosić.
– Potrzebuje pani stałej opieki pielęgniarskiej – wyjaśnił jej doktor przy którejś wizycie. – Przez pewien czas tak będzie. Danino. To straszny ciężar dla wszystkich tutaj. Oni naprawdę są zbyt zajęci, żeby pani pomagać.
Wiedziała, że to prawda, widziała, jakim jest ciężarem dla wszystkich, a zwłaszcza dla Madame. Wciąż jednak nie chciała się z nimi rozstać. To był jej dom, a oni stanowili jej rodzinę. Nie mogła znieść myśli o rozstaniu, a po rozmowie o tym z Madame płakała w nocy.
– Czy nie mogłabyś się przenieść na krótko? – podsunęła Madame. – Dopóki nie nabierzesz trochę sił. To bardzo uprzejme zaproszenie, byłoby ci przyjemnie.
– Boję się – odpowiedziała po prostu.
Nazajutrz rano Madame jednak dalej nalegała, żeby Danina przyjęła propozycję. Niezależnie od przekonania, że będzie to dobre dla samej Daniny, obawiała się urazić cesarzową odrzuceniem wielkodusznego zaproszenia. Za proszenie na rekonwalescencję do Carskiego Sioła było czymś niezwykłym, wprost niesłychanym, była więc bardzo zobowiązana doktorowi Obrażenskiemu, że się do tego przyczynił. Złożył tym dowód nie tylko życzliwości, ale i niezmiernej uprzejmości oraz szczerej troski o Daninę. Swoimi codziennymi wizytami dokonywał cudów, dodając jej otuchy. Przynajmniej duchem była znów niemal taka jak dawniej. Ciało jednak nie miało dość woli ani siły, żeby tak szybko powrócić do dawnej formy.
– Wydaje mi się, że powinnaś się przenieść – mówiła z mocą Madame.
Pod koniec tygodnia doszła wreszcie do porozumienia z doktorem. Danina, chcąc nie chcąc, dla własnego dobra musi pojechać do Carskiego Sioła. Bez właściwej opieki nigdy w pełni nie dojdzie do siebie, nigdy więc nie będzie w stanie znowu tańczyć. Madame postanowiła ostatecznie rozmówić się z Daniną.
– A jeżeli twój upór będzie cię kosztował pożegnanie z baletem na zawsze? – zapytała surowo.
– Pani sądzi, że może do tego dojść? – W oczach Daniny błysnęła groza.
– Owszem. – Madame wyglądała na strapioną. – Byłaś bardzo, bardzo chora, moje dziecko. Nie możesz teraz kusić losu przez upór albo głupotę.
Zaproszenie nie było ograniczone w czasie, obowiązywać miało, dopóki zdrowie dziewczyny się nie poprawi i nie umożliwi jej powrotu do szkoły baletowej. Niezwykłe zaproszenie. Nawet Danina zdawała sobie z tego sprawę. Ogromnie jeszcze dziecinna, nie bardzo miała ochotę po rzucić bezpieczne domowe otoczenie i ludzi, których dobrze znała.
– A gdybym pojechała tam na parę tygodni? – To małe ustępstwo z jej strony stanowiło już dobry początek.
– Nadal nie będziesz w stanie tańczyć. Pojedź co najmniej na miesiąc, a wtedy zobaczymy, jak się będziesz czuła. Gdyby było ci tam okropnie, zawsze możesz wrócić i kontynuować rekonwalescencję tutaj. Pojedź jednak co najmniej na miesiąc, zawsze przy tym możesz zostać dłużej, jeśli zechcesz, skoro cię tak uprzejmie zaproszono. A ja obiecuję, że będę cię odwiedzać.
Danina z trudem przystała na ten kompromis, ale w końcu się zgodziła. W dniu wyjazdu wylewała rzeki łez na samą myśl o rozstaniu z przyjaciółmi i przełożoną.
– Przecież nie wysyłamy cię na Syberię – łagodnie zwróciła jej uwagę Madame.
– A właśnie tak się czuję. – Dziewczyna uśmiechnęła się przez łzy, melancholijnie nastrojona wobec perspektywy rozstania. – Tak bardzo będę za panią tęskniła.
Przysłano po nią specjalny kryty powóz na płozach. Ciepły, wygodny, wymoszczony futrami i grubymi pledami. Cesarzowa niczego jej nie pożałowała. Doktor Obrażenski przybył, żeby towarzyszyć jej w drodze. Przedtem zaś dopilnował wszystkiego w pawilonie gościnnym, również ciepłym i wygodnym. Wiedział, że dziewczynie będzie tu dobrze. Przywiózł też wiadomość od Aleksego, który nie mógł się doczekać Daniny, żeby nauczyć ją nowej sztuczki karcianej.
Tancerze stanęli szpalerem u wyjścia, chcąc widzieć jej odjazd, a kiedy sanie z nią i z doktorem u jej boku ruszyły z miejsca, wszyscy machali na pożegnanie. Danina była tak zdenerwowana, że doktor ujął ją za rękę; drugą ręką gorączkowo machała w odpowiedzi żegnającym. Zanim jeszcze dotarli do Carskiego Sioła, była już śmiertelnie zmęczona emocjami wyjazdu.
– Wie pan, to całe moje życie. Innego nie znam. Byłam tam tak długo, że nie mogę sobie wyobrazić pobytu gdziekolwiek indziej, choćby chwilowo.
Wyjaśniała mu wszystko po drodze, chociaż dobrze to już rozumiał. I jak zwykle był łagodny i sympatyczny.
– Nic pani nie straci przez chwilowe oddalenie. Odzyska pani siły, jak należy, a oni wszyscy, Danino, będą czekali na pani powrót. Będzie pani lepiej niż kiedykolwiek. Proszę mi wierzyć.
Wierzyła i była mu wdzięczna za pociechę i towarzystwo w drodze. Wszystko przy nim wydawało się łatwe. Łatwo było zrozumieć, dlaczego cała rodzina carska tak go lubi.
Zaraz po przyjeździe ulokował ją wygodnie w pawilonie gościnnym, w luksusach, o jakich nigdy się jej nawet nie śniło. Sypialnia miała obicia z różowego atłasu, salonik utrzymany był w tonach modrych i żółtawych. Umeblowanie stanowiły piękne antyki, była osobna kuchnia, czterech służących i dwie pielęgniarki, którzy mieli się nią opiekować. W pół godziny po przyjeździe cesarzowa złożyła Daninie wizytę w towarzystwie Aleksego, który na reszcie mógł jej pokazać swoją karcianą sztuczkę. Oboje przeżyli wstrząs na widok spustoszeń, jakie poczyniła jej choroba, i cieszyli się, że dziewczyna przybyła tutaj na rekonwalescencję. Byli tylko przez chwilę, żeby jej nie męczyć, wkrótce wyszli razem z doktorem. On też miał na względzie jej wyczerpanie. Obiecał zajrzeć rano, żeby się upewnić, czy „prowadzi się przyzwoicie”.
Dziwna to była dla niej noc, bez nikogo znajomego w pobliżu, bez pozostałych dziewcząt, które zwykle spały obok. Luksusy luksusami, czuła się jednak samotna. Kiedy więc pielęgniarka weszła do pokoju wkrótce po ułożeniu Daniny do łóżka i zapowiedziała gościa, dziewczyna była zaskoczona. Doktor Obrażenski postanowił raz jeszcze rzucić na nią okiem. Była dopiero ósma, Danina spodziewała się go jednak dopiero nazajutrz rano, toteż zdziwiła ją ta nieoczekiwana wizyta.
– Wracałem do domu – wyjaśnił – i pomyślałem, że sprawdzę, jak pani sobie tu radzi.
Od drzwi objął ją uważnym spojrzeniem i przekonał się o słuszności swych obaw. Nie wyglądała dobrze.
– Coś mi mówiło, że pani czuje się tu samotnie.
– To prawda – przyznała z zakłopotaniem, zdumiona, jak na to wpadł. Jakby czytał w jej myślach.