Выбрать главу

Sam bal był w tych dniach wydarzeniem niezwykłym. Rodzina panująca z powodu wojny zrezygnowała ze wszystkich urzędowych okazji towarzyskich, wyjątek od tej reguły czyniąc w tym tylko jednym wypadku. Nie wiadomo było, kiedy taka sytuacja mogłaby się powtórzyć. Car specjalnie na bal powrócił z frontu, a jego zapowiedziana obecność cieszyła wszystkich.

– Czy twoja żona tym razem nie zdecyduje się przyjść? – ostrożnie zagadnęła Danina Nikołaja w wigilię balu, on jednak pokręcił głową z miną nieco zirytowaną. Kiedyś zwróciłby uwagę Marie, jakim grubiaństwem z jej strony jest odrzucenie najjaśniejszego zaproszenia, ale teraz nie dbał o to z powodów oczywistych dla Daniny. Ona zaś już sobie przysięgła, że zatańczy z nim może raz czy drugi, jeśli ją o to poprosi, ale to nic nie będzie znaczyło. Jego wyznanie sprzed dwóch tygodni jak gdyby zasnuła mgła. Znów są po prostu przyjaciółmi, nie ma obaw.

– Oczywiście nie. – Tyle tylko odpowiedział Nikołaj. – Nie znosi balów… i wszystkiego, co nie związane z końmi.

Potem zmienił temat, by opowiedzieć z uśmiechem, jak to Aleksy oświadczył, że dziewczyna wygląda „całkiem dobrze” w sukni, którą pożyczyła jej jego matka. To „całkiem dobrze” w najmniejszej mierze nie przygotowało jednak Nikołaja do widoku Daniny, która wynurzyła się ze swojej sypialni w toalecie z białego atłasu, złotego brokatu i gronostajów. Wyglądała jak młoda monarchini, z włosami upiętymi na głowie w luźne fale, z perłowymi kolczykami w uszach, które były jej jedyną pamiątką po matce. Cieszyła się, że nie zapomniała ich wziąć tutaj ze sobą.

Na jej widok Nikołajowi zaparło dech. Przez dłuższą chwilę nie mógł wydusić słowa. Łzy nabiegły mu do oczu. Niemal się modlił, żeby ich nie dostrzegła.

– Jak wyglądam? Wszystko w porządku? – zapytała nerwowo, niczym któregoś ze swoich braci.

– Nie wiem nawet, co ci powiedzieć. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś był aż tak piękny.

– Głuptas. – Uśmiechnęła się doń spłoszona. – Ale dziękuję. Ładna suknia, prawda?

– Na tobie tak.

Talia małego dziecka, gors odsłonięty akurat w miarę, bez wulgarności czy ostentacji. Nic w niej nie mogło razić, on zaś w swoim fraku wydawał się idealną asystą, kiedy powiódł ją na bal w pałacu Jekatierińskim. Pałac ten był jedną z budowli w posiadłościach cesarskich w Carskim Siole. Był znacznie okazalszy i ozdobniejszy niż pałac Aleksandrowski, w którym mieszkał cesarz z rodziną. Cesarzowa zwykła go używać tylko przy ceremoniach państwowych, aczkolwiek w danej chwili jego część służyła jako szpital dla rannych żołnierzy. Pałac, projektu Rastrellego, został przerobiony za Katarzyny II. Kiedy się doń zbliżali, słońce zalśniło na złotym dachu, nadając gmachowi przepych i majestat.

Nawet wśród wszystkich błyszczących sukien i klejnotów, między zaproszonymi członkami rodziny panującej, Danina wywołała niejaką sensację. Każdy chciał się do wiedzieć, kim jest, skąd i gdzie ją dotąd ukrywano. Kilku wytwornych młodych arystokratów było przekonanych, że to księżniczka krwi. Jej królewskie wzięcie i gracja w każdym ruchu przyciągały powszechną uwagę. Danina, gdy tylko ujrzała cesarzową, pospieszyła dyskretnie podziękować jej za suknię.

– Musisz ją zatrzymać, moja droga. Żadna z nas nie potrafiłaby jej nosić tak jak ty.

Danina od razu wyczuła szczerość Aleksandry Fiodorowej i poczuła się jeszcze bardziej wzruszona jej nieustającą hojnością i dobrocią.

Kolację dla czterystu osób podano w Sali Srebrnej. Panowie wkrótce potem wycofali się do słynnej Bursztynowej Komnaty, a całe towarzystwo przeniosło się na tańce do Wielkiej Galerii. To był wspaniały wieczór, a Danina znajdowała w sobie więcej energii niż przed chorobą. Podniecał ją już sam fakt, że tu jest. Pragnęła na zawsze zapamiętać tę noc, całą, do najdrobniejszych szczegółów.

Kiedy zaś Nikołaj wyprowadził ją na posadzkę, serce lekko skoczyło w piersi dziewczyny, choć nawet przez moment nie pozwoliła sobie pomyśleć o tym, co jej powiedział dwa tygodnie temu. Ten rozdział ich życia był zamknięty. Łączyły ich teraz tylko koleżeństwo i przyjaźń, tak w każdym razie sama sobie wmawiała. Ale jego spojrzenie, kiedy sunął z nią płynnie w walcu, mówiło coś zgoła innego. Wydawał się nieopisanie z niej dumny, a jego delikatne dotknięcie, kiedy tulił ją do siebie najbliżej, jak tylko śmiał, gdyby zechciała, powiedziałoby jej wszystko, czego on rzec jej nie mógł. Nawet sam car, kiedy tak tańczyli, po dzielił się z żoną pewnym spostrzeżeniem.

– Obawiam się, że Nikołaj traci głowę dla naszej młodej rekonwalescentki z baletu – rzucił, obserwując ich; było to powiedziane bez przygany.

– Nie sądzę, kochanie – zaprzeczyła cesarzowa. Stale widywała tych dwoje razem i nie dostrzegała nic niestosownego w ich przyjaźni czy zachowaniu.

– Szkoda, że jest żonaty z tą okropną Angielką – zauważył monarcha, a cesarzowa uśmiechnęła się w odpowiedzi. Ona też nie przepadała za tą damą.

– Sądzę, że po prostu troszczy się o zdrowie Daniny – oświadczyła z przekonaniem, dużo naiwniejsza od swojego męża.

– Ślicznie wygląda w tej sukni. To jedna z waszych? Cesarzowa miała na sobie wspaniałą toaletę z czerwonego aksamitu oraz odziedziczony po matce garnitur rubinów, który przydawał jej majestatu. Była piękną kobietą, a mąż kochał ją czule. Oboje czuli się uszczęśliwieni, że car znów jest w domu i że wreszcie, choć na kilka chwil, mogą zapomnieć o wojnie.

– Właściwie Olgi, ale tak ładnie leży na Daninie, że powiedziałam, by ją zatrzymała.

– Ma śliczną figurę. – Cesarz uśmiechnął się do żony, niezainteresowany już dalszą rozmową o młodej podopiecznej. – Jak ty, kochanie. Rubiny Mamam wspaniale do ciebie pasują.

– Dziękuję powiedziała z uśmiechem, po czym opuścili salę, by odbyć przechadzkę wśród gości. Bal był wyjątkowo udany. Nikołaj i Danina przetańczyli pół wieczoru. Trudno było uwierzyć, że dziewczyna kiedykolwiek była chora, a i ona sama ani o tym pomyślała, tańcząc z nim do upadłego. Było już dobrze po północy, kiedy wreszcie zmusił ją, by na chwilę przysiadła i odpoczęła, zanim całkiem opadnie z sił. Było jej tak dobrze, że nie chciała ani na minutę przerwać tańca.

Nikołaj przyniósł kieliszek szampana i wręczył jej z uśmiechem. Policzki miała zaróżowione, oczy bardziej niż zwykle niebieskie, a dekolt urzekający mleczną białością. Z wysiłkiem odwrócił wzrok. Kiedy jednak spojrzał na nią znowu, nie umiał się jej oprzeć, po chwili więc znowu z nią tańczył, a ona wyglądała na szczęśliwszą i śliczniejszą niż kiedykolwiek.

– Jako stróż twojego zdrowia okazuję się żałosnym beztalenciem – wyznał, wirując z nią w kolejnym walcu. Można było pomyśleć, że tańczą ze sobą przez całe życie. Ze swoją żoną tańczył tylko na własnym weselu. – Powinienem cię zmusić do powrotu i odpoczynku, ale sam na sobie nie mogę tego wymóc. Boję się, że jutro będziesz chora z wyczerpania.

– Warto zapłacić taką cenę. – Roześmiała się w odpowiedzi. Oczarowało go samo brzmienie jej śmiechu. Słysząc go, zapragnął, żeby ta noc nigdy się nie skończyła. Ostatecznie wyszli po trzeciej, wśród ostatnich gości opuszczających pałac, kiedy już Danina serdecznie podziękowała carowi i carycy. Niezapomniany był to wieczór, oni więc także dziękowali jej za przybycie i, podobnie jak Nikołaj, wyrazili nadzieję, że nie zaszkodziła sobie, tańcząc tak dużo i pozostając na balu tak długo, choć może powinna była odpocząć.

– Cały jutrzejszy dzień przeleżę w łóżku – obiecała dziewczyna, a Aleksandra Fiodorowna pochwaliła ten zamiar. Byłoby szkoda, gdyby Danina znowu poczuła się gorzej z powodu balu.