– Może w carskiej kopercie – odrzekła z psotną miną, która go rozśmieszyła.
– Poproszę Aleksego, żeby adresował je za mnie. – Na chylił się i pocałował ją. – Nie martw się, kochanie. Przeżyjemy to wszystko. Nie mogą nas rozdzielić na zawsze. Musimy po prostu mieć trochę czasu, żeby znaleźć najlepsze wyjście. Ale nie za dużo czasu. Nie mogę znieść życia bez ciebie.
Już miał ją znowu pocałować, nawet nachylił się ku niej, kiedy ujrzeli w otwartych drzwiach Madame, piorunującą ich wzrokiem.
– Danino, czy masz zamiar spędzić cały dzień ze swoim doktorem] Czy jednak przy pracy? Może powinnaś być w szpitalu, skoro nadal jesteś tak chora, że cesarz tak bardzo martwi się o ciebie. Jestem przekonana, że znajdziemy dla ciebie dobry publiczny szpital, jeżeli wolisz leżeć tam, niż tańczyć tutaj.
Danina zerwała się na równe nogi. W swoich trykotach i w baletkach stanęła za Nikołajem, ten jednak przemówił pierwszy, zanim zdołała się odezwać.
– Proszę mi wybaczyć, Madame, jeśli zabrałem zbyt dużo czasu pannie Pietroskowej. Nie było to moim zamiarem. Byłem po prostu zaniepokojony.
– A więc żegnam pana, doktorze Obrażenski. Cała jej wdzięczność dla niego za uratowanie Daniny przed pięciu miesiącami od dawna się ulotniła, a już zwłaszcza teraz, kiedy rozpoznała w nim wroga, z którym musi walczyć o Daninę. W tej kwestii nie miała już żadnych wątpliwości.
Zanim odszedł, pocałował Daninę w policzek, ona zaś przypomniała mu, żeby wszystkim przekazał od niej wyrazy przywiązania. Po pożegnalnym uścisku dłoni wróciła z ogrodu do zajęć w klasie. Nikołaj z bólem w sercu wyszedł frontowymi drzwiami z gmachu, w którym jadała i sypiała, pracowała i zamęczała się przez osiemnaście godzin dziennie. Marzył o tym, by móc ją wziąć ze sobą, a musiał pozostawić ją tutaj.
Ona zaś w klasie ćwiczeń pod okiem Madame rozpaczliwie usiłowała się skoncentrować i nie myśleć o nim. Madame była nieubłagana w swej czujności, nie szczędziła opryskliwych słów krytyki. Po dwóch godzinach, kiedy Danina zrobiła sobie przerwę, Madame spojrzała na nią z nieskrywaną wzgardą, dezaprobatą i niemal wściekłością w oczach.
– I cóż, oświadczył ci, że nie może porzucić żony? Że nie zgodziła się na rozwód? Głupia jesteś. Danino Pietroskowa, to przecież odwieczna historia. Będzie w kółko składał ci przysięgi i łamał je, aż złamie ci serce i zniszczy twoje życie tancerki, a od żony nigdy nie odejdzie.
Słowa jej wydawały się podyktowane doświadczeniem, a w każdym razie czuło się w nich zadawnioną gorycz. Nie wybaczyła i nie zapomniała ani też nie zamierzała tego czynić teraz.
– Czy to właśnie ci powiedział?
Starsza kobieta napierała. Danina jednak nie chciała jej przytaknąć. Wiedziała, że Nikołaj nigdy by jej nie zranił. cokolwiek sądzi na ten temat Madame, prześladowana przez demony przeszłości.
– Miał dla mnie wiadomość od ich cesarskich mości – odpowiedziała spokojnym tonem.
– I jakąż to?
Danina nie wspomniała, że życzą sobie ponownie za prosić je latem. To już do reszty popsułoby jej stosunki z Madame. Wiedziała, że nie zdoła jej o tym powiedzieć.
– Tylko tyle, że brak im mnie i że martwią się o moje zdrowie.
– Jakże miło z ich strony, jakich to możnych masz teraz przyjaciół. Nie będą ci jednak pomagać, jeżeli przestaniesz tańczyć, wtedy nie będziesz im więcej potrzebna, a twój doktor zapomni o tobie na długo przedtem. Mówiła to z goryczą, jakiej nigdy wcześniej Danina u niej nie dostrzegała.
– Niekoniecznie, Madame – odpowiedziała z cichą godnością, odwróciła się na pięcie i odeszła do dalszych zajęć. Nie byłaby w stanie znieść od dyrektorki więcej, a to, że Marie nie zgodzi się na rozwód czy na wyjazd do Anglii. nie miało dla niej znaczenia. I tak mogą podjąć życie we dwoje. Danina nadal pragnie być przy nim, po ślubie lub bez ślubu.
Odtąd każdy z majowych dni był torturą, coraz wymyślniejszą ze względu na ciągłe przytyki i zarzuty Madame. Danina ponoć gubiła krok, wypadała z tempa, jej ruchy były niezgrabne, ramiona jak z drewna, nogi sztywne, skoki byle jakie. Madame czyniła wszystko, co mogła, by doprowadzić Daninę do załamania, by złamać jej ducha. Chciała ją zmusić do walki o piękno własnego tańca, do odrzucenia wszystkiego, co nie było tańcem.
Danina jednak wytrwała, aż Nikołaj zajrzał do niej ponownie w czerwcu. Tym razem przywiózł osobisty list od cesarzowej. Ich cesarskie mości życzyli sobie, by Danina przyjechała do Liwadii w sierpniu, w miarę możności na cały miesiąc, Danina jednak nie wyobrażała sobie, jak zdoła tego dokonać. Sprawy Nikołaja w ciągu minionego miesiąca nie uległy zmianie. Jeżeli już to tej, że Marie z jeszcze bardziej niezłomnym uporem zamierzała tkwić na miejscu i robiła trudności z dziećmi, co wydawało się go coraz bardziej zdumiewać.
– Myślę, że ludzie już tacy są. Robią coś, żeby bardziej bolało. Jak Madame wobec mnie. To jakiś ich szczególny, własny sposób zemsty za to, że w duchu ich unikamy. Jeżeli cesarzowa naprawdę chce, żebym przyjechała, musi polecić Madame, żeby mnie wysłała. Ona nie ośmieli się odmówić jej cesarskiej mości, w przeciwnym razie nie pozwoli mi przyjąć zaproszenia i nie będę mogła pojechać.
– Nie mogą tak z tobą postąpić – żachnął się. – Nie jesteś tutaj niewolnicą.
– Prawie – odpowiedziała ze znużeniem. Przed odjazdem obiecał jednak, że przywiezie osobiste polecenie przyjazdu od cara, jeżeli okaże się to niezbędne.
Po powrocie wyznał to monarsze. Opowiedział mu o wszystkim, usilnie prosząc o pomoc w sprowadzeniu Daniny do Liwadii. Car, wzruszony jego słowami, przyrzekł uczynić, co w jego mocy, chociaż znał balet na tyle. by wiedzieć, jak rygorystyczne panują w nim porządki i jak wiele wymaga się tam od czołowych tancerzy.
– Nawet mnie mogą nie usłuchać – powiedział z uśmiechem. – Uważają, że są odpowiedzialni jedynie przed Bogiem. a nie jestem nawet pewien, czy przestrzegają Jego rozkazów. – Uśmiechnął się do Nikołaja.
List, który madame Markowa otrzymała w lipcu, nawet jej trudno jednak było zignorować. Cesarz tłumaczył, że od tego zależy zdrowie następcy tronu, który niezmiernie przywiązał się do Daniny, byłby zatem niepocieszony, gdyby nie przyjechała. Usilnie prosił Madame. by pozwoliła Daninie przyłączyć się do nich.
Kiedy tym razem Danina została wezwana do gabinetu, oczy Madame pałały, a usta miała twardo zacięte. Powiedziała tylko, że będzie jej towarzyszyła przez miesiąc w Liwadii. Miały wyjechać pierwszego sierpnia, a Madame w związku z tym podejrzewać można było o wszystko z wyjątkiem zachwytu. Nie to jednak pragnęła usłyszeć Danina. Postanowiła więc walczyć o swoje. Przez ostatnie trzy miesiące pracowała ciężko, niemal maniakalnie. Za służyła sobie na wolne chwile z Nikołajem. Tego tylko chciała dla siebie, na mniej nie mogła przystać.
– Nie, Madame – powiedziała, wprawiając w zdumienie przełożoną. Przemawiała tonem osoby dorosłej, a nie po słusznego dziecka.
– Nie pojedziesz? – Madame była oszołomiona. A więc wygrała tę batalię. Po raz pierwszy od powrotu Daniny oczy jej z wolna zaczęły jaśnieć. Od kwietnia Danina była w Jej pojęciu zdrajczynią. – Nie chcesz go widzieć? W jej uszach brzmiało to jak triumfalna muzyka, woj na została wygrana znacznie mniejszym nakładem sił, niż śmiała przypuszczać.
– Nie. Chcę pojechać sama. Nie ma pani powodu jechać ze mną. Nie potrzebuję przyzwoitki, Madame, aczkolwiek cenię sobie pani gotowość przyłączenia się do mnie. Czuję się teraz całkiem swobodnie w domu cesarskim, a jestem przekonana, że życzą sobie widzieć mnie samą.
W istocie, nie było w zaproszeniu mowy o madame Markowej, obie o tym wiedziały.